30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔

By TheNikko

931K 84.1K 35.7K

Chyba każdy zrobił kiedyś jakiś challenge z przyjaciółmi. Czy to zwykła gra w prawdę i wyzwanie... Czy coś ni... More

#1 Powodzenia w wytrzymywaniu ze mną miesiąca, kochanie.
#2 Będę cię rozbierał w samym środku tego pieprzonego centrum.
#3 Miałeś okazję się pośmiać, to teraz pomożesz mi zdać.
#4 Wyjeżdżamy z tatą i znajomymi na tydzień
#5 (...) jesteś takim ułomnym debilem i potrzebujesz mojej pomocy?
#6 Podoba ci się, misiek? (...) Tak, jak mi?
#7 Noc w samych bokserkach
#8 Ma kogoś... i nam tego nie powiedział.
#9 Słaba głowa Anisa, apatyczny Ethan i dziwny Kasper
#10 Słychać was pewnie w całym domu! I to durne, skrzypiące łóżko również!
#11 Co, Anis ci się już znudził i teraz grzejniki gwałcisz?
#12 Dostałem tablicą w łeb
#13 Mój chłopak nie ma gustu
#14 Dominował tak dobrze, że miałem na to wyjebane
WESOŁYCH MIŚKI
#15 Mój uke jest, kurwa, sprawą świętą
#16 No ja cię nie mogę brać na poważnie z tym czymś na ryju
#17 "Misiek..." szepnąłem, gdy chłopak odnalazł moje najczulsze miejsce...
#18 Fejk!
#18 Odsuń się, póki mnie jeszcze kurwica nie wzięła
#19 Aniver aka Grey i jego laska
#20 Chcę ci pomóc.
#21 Love escape room
#22 Pseudo niepokonany
#23 Chcesz mi coś powiedzieć?
#24 Miałem tylko nadzieję, że odbije mu się logo firmy mojego plecaka na twarzy.
#25 - Powinieneś był zostać z Anisem... - Zauważyłaś?
#26 Miałem szanse zachować wszystko dla siebie... Ale nie chciałem.
#27 Drogi striptizerze, nie zdobyłem płyty Gabrielle, ale to ci się spodoba!
#28 Tylko ja i on...
#30 Ale rak płuc!
#31 Przepraszam, że kłamałem.
#32 Dlaczego nie mogę wejść jak cywilizowany człowiek?
#33 Mogę czekać nawet całą noc. I tak już nie mam na kogo innego.
#34 Jego łzy są teraz moimi łzami, i spływają również po moich policzkach.
Od Autora
DODATKI¿
PYTANIA
DODATEK 1
~ DODATEK ~
ARIS NO HOMO
~ DODATEK 2 ~
~ Dodatek 3 ~
O CO CHODZI W DODATKACH
~ DODATEK 4 ~
Rok 2021 xD
Rok... 2022?

#29 Czyli... Już to wiesz? I nadal tu siedzisz?

20.7K 1.8K 706
By TheNikko

Szedłem razem Anisem w stronę domu Lisy, a konkretniej jej ulicą. Nie sądziłem jednak, byśmy się tam zatrzymali. W końcu na pewno nie to chciał mi pokazać, bo raczej miałem już sporo sposobności i z własnej inicjatywy. Martwiło mnie jednak dlaczego chłopak był tak śmiertelnie poważny. Zazwyczaj idąc z nim gdziekolwiek usta mu się nie zamykały, tym razem jednak nie mówił nic. Co chwila jedynie zaciskał palce mocniej na mojej dłoni, to zwalniał tempo, to je zwiększał. W końcu, gdy zdążyliśmy minąć dom naszej przyjaciółki i kilka kolejnych, stanął w miejscu i ukrył twarz w dłoniach, wzdychając głośno.

- Anis...? - Podszedłem bliżej niego i złapałem go po obu stronach za ramiona, chcąc, by na mnie spojrzał. To chyba był idealny moment, by w końcu zareagować. - Co się dzieje?

- Denerwuje się... strasznie - wyznał, po czym sam lekko mnie objął i oparł się czołem o moje ramię. Czułem, jak delikatnie się trzęsie, jakby się czegoś obawiał. Nie odezwałem się więc od razu, jedynie głaskałem go po plecach i czekałem, aż odrobinę ochłonie.

- Tym, co chciałeś mi pokazać?

Anis pokiwał głową i stanął przede mną. Wyraz jego twarzy wskazywał jedynie na to, że niczego dobrego dzisiaj nie uda mi się zobaczyć.

Ku mojemu zdziwieniu chłopak sam ruszył przed siebie, a zaraz skręcił w boczną uliczkę, nie czekając nawet na mnie. Gdy do niego dobiegłem zdążyłem dojść do wniosku, że nie warto go męczyć. Zaraz i tak powinienem wszystkiego się jakoś dowiedzieć. Zająłem się więc rozglądaniem po okolicy, w której nie zdarzyło mi się jeszcze znaleźć. Była to raczej najbogatsza i najbiedniejsza część osiedla, bo znajdowały się tu niemal ruiny, które niesamowicie traciły na wartości stojąc obok pięknie zdobionych i odrestaurowanych domów starszej daty. Ale w oczy rzucił mi się szczególnie ten jeden.

- Patrz... - wyszeptałem do chłopaka, nie chcąc by moje słowa poniosły się echem po ulicy i by ktokolwiek inny mógł je dosłyszeć. - Ale to jest... niesamowite. - Wskazałem palcem na największy budynek, strojący ze dwadzieścia metrów przed nami. Zaraz spostrzegłem, że chłopak dużo wcześniej musiał patrzeć w tą stronę, bo nawet nie zmienił pozycji. Westchnął i wzruszył ramionami.

- Inne, nie niesamowite.

Ze zdziwieniem przyjąłem te słowa. Owa budowla była bardzo nowoczesna. Jego elewacja była nieskazitelnie biała, a od strony ulicy parter był cały przeszklony, ukazując również białe, luksusowe wnętrze i sporą ilość półek z książkami. Gdzieś dojrzałem czarne, zdobione schody na górę, przez co zwróciłem i uwagę na wysokość budynku. A mierzył sobie co najmniej dwa piętra, parter i piwnicę. Nie wspomnę już o zielonym, starannie zadbanym ogrodzie w okół.

- Anis... - odezwałem się z niedowierzaniem, gdy kolorowowłosy stanął właśnie przed nim. - To jest...

- Mój dom, mhm - przerwał mi i rozłożył ręce, jakby dając mi do zrozumienia, że mogę się rozejrzeć i rozgościć. - Proszę. Zawsze chciałeś go zobaczyć.

Nie wiedząc co powiedzieć po prostu przeszedłem przez bramkę, którą chłopak uprzednio pchnął i przepuścił mnie w miejscu. Stąd całość wyglądała jeszcze okazalej. A ja z każdym krokiem martwiłem się tylko bardziej. To, że miał wszystko co materialne sprawiało, że podświadomie martwiłem się o resztę potrzeb chłopaka.

Anis wyprzedził mnie i otworzył drzwi do domu. Gdy tylko wszedłem do środka od razu uderzył we mnie mocny, cytrynowy aromat. Pachniało zupełnie jak mój chłopak. Nie dziwiłem się jednak, bo dom był tym tak potwornie przesycony, że ja chyba również zdążyłem go nabrać.

- Mamo, mamy gościa - powiedział bez wyrazu, ale odpowiedzi nie otrzymał. Zdjął buty a plecak odwiesił na wieszak w przedpokoju. - Nie ja. My.

Poszedłem jego śladami, w głowie mając jedynie odpowiednie zinterpretowanie słów, które przed chwilą dodał.

Kolorowowłosy gestem ręki zaprosił mnie dalej, a ja dosyć nieśmiało przeszedłem do salonu, który miałem okazję podziwiać już z ulicy. Odniosłem wrażenie, że z każdym krokiem naruszam idealną biel i czystość domu. Zupełnie tam nie pasowałem. Tak, jak i Anis.

W fotelu obok półki z książkami siedziała niska, szczupła kobieta, odwrócona do nas plecami. Nadal na nic nie reagowała. Wpatrywała się, jak sądziłem, w kolejną oszkloną ścianę, przeciwległą do poprzedniej.

- Jest chora - powiedział, zupełnie jakby nie bał się tego, że kobieta jest blisko i może wszystko usłyszeć. - Boi się wszystkiego. Ludzi, brudu, dźwięków. Nie wychodzi z domu i gdyby nie ojczym najpewniej zamknęła by się w czterech ścianach, zasłoniła wszystkie okna i siedziała tam, dopóki coś ją nie zmusi by wyjść. Albo i to nie.

Z oszołomieniem wpatrywałem się w tył mebla, nad którym wystawał jedynie czubek głowy mamy Anisa. Nie miałem pojęcia jak się odezwać. Stałem tak z lekko otwartymi ustami, co chwila namawiając w myślach samego siebie, by coś powiedzieć.

Siedemnastolatek podszedł do jednej z półek i spośród miliona innych płyt wybrał jedną, zupełnie randomową. Włożył ją do sporej wielkości odtwarzacza i włączył urządzenie. W całym domu, a przynajmniej tak mi się wydawało, rozbrzmiała cicha, spokojna muzyka. Wyglądało to na wręcz przerażające. Nie miałem jednak czasu by się nad tym zastanawiać, bo Anis złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę swojej matki. Już po chwili oboje staliśmy przed nią.

A ona była taka ładna. Gładkie rysy twarzy, czarne, błyszczące oczy, które odziedziczył po niej syn i długie niemal do pasa brązowe włosy, poprzecinane siwymi pasmami. Spojrzała na mnie z takim strachem, jakbym przed chwilą ośmielił się jej grozić. Nie poruszyła się jednak w żaden sposób...

- Mamo, to Oliver. Mój chłopak - przedstawił mnie, a ta momentalnie przeniosła wzrok na niego. - Kochanie... poznaj moją mamę.

Kobieta przyśpieszyła lekko oddech. Z jej oczu pociekło kilka łez, a ręce mocno zacisnęła na własnej spódnicy, sięgającej jej do kostek. W tym miejscu cytrynowy aromat rozchodził się jeszcze bardziej, i już wręcz przyprawiał o mdłości.

Chłopak westchnął i rzucił ciche "kocham cię... wierzę, że w końcu to zaakceptujesz. Naprawdę" i ponownie pociągnął mnie za rękę, tym razem w stronę sporych, metalowych, czarnych schodów prowadzących na wyższe piętro. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż zmusił mnie do pokonania kolejnych. W końcu stanąłem przed białymi drzwiami, odróżniającymi się od reszty jedynie tym, że nie ma na nich żadnych informacji odnośnie właściciela pomieszczenia lub jego przeznaczenia. I właśnie tam mnie wprowadził.

Od razu rozpoznałem elementy wnętrza, w którym chłopak często robił sobie zdjęcia. Nie trudno było jednak zauważyć, że spora jego część, szczególnie ta bardziej luksusowa, była starannie pominięta. W oczy na pewno rzuciło mi się ogromne, szaro-białe łóżko i tego samego koloru dywan, który wyłożony został na całej powierzchni podłogi. W tym miejscu jednak, w odróżnieniu od salonu, oprócz bieli, szarości i czerni można było wyróżnić i akcenty zieleni.

Anis usiadł na rogu łóżka i ukrył po raz kolejny twarz w dłoniach. Jego ramiona lekko drżały, a pociągnięcie nosem odwróciło moją uwagę od muzyki, która i tutaj miała swoje ujście.

- Misiek... - Odważyłem się w końcu ruszyć z własnej woli i usiadłem obok niego, mając okropne wrażenie, że gdy wstanę pozostawię po sobie plamę biedy i brudu. Objąłem go delikatnie, a ten wtulił się we mnie, pozwalając sobie nie ukrywać już płaczu.

- Ona była taka... Cudowna. Społeczna i miła... A potem on odszedł - wyszeptał drżącym głosem, kurczowo zaciskając dłonie na mojej bluzie.

- Kto...

- Tata. Zginął. Zupełnie przypadkiem. Znalazł się po prostu w nieodpowiednim miejscu. Podczas jakiejś bójki... I został niesłusznie postrzelony...

Wtuliłem go w siebie mocniej i zacząłem głaskać po głowie, starając się cichymi szeptami go uspokoić.

- I co było dalej...?

Kolorowowłosy westchnął i otarł łzy, zbierając się do kontynuacji. Było mi tak cholernie wstyd... Tak się obwiniałem za to, że wcześniej mnie to nie zainteresowało.

- Mama doznała Agorafobii. Bała się wyjść z domu, bała się, że coś jej się stanie. Zupełnie jak tacie... Ale poznała kogoś w internecie. Był bogaty, miły... miał trójkę dzieci, które tak, jak ja ojca, straciły matkę. - Anis usiadł obok i wziął jedną z białych poduszek, wtulając się w nią tak, by móc oprzeć na niej głowę. - W końcu się zeszli. Zamieszkaliśmy tu i pomijając fakt, że ta trójka imbecyli nienawidziła mnie ze wzajemnością jak ogień wody, a on sam był wredny i nie widział niczego poza własnymi bachorami, to było w porządku. Razem wyremontowali dom i... no sam widzisz efekty. Co prawda mama dalej bała się wychodzić... Ale jednak. I w końcu szczęścia było za dość. Ojczym się rozpił i w domu zaczął się typowy horror. Matka pogrążyła się jeszcze bardziej w swojej chorobie i oprócz tego co było zaczęła się lękać już wszystkiego. Każdy dźwięk kojarzył jej się z wracającym napitym mężem. Dotyk ze zmuszaniem do... No wiesz... Gy był pijany. Teraz już nawet się nie odzywa.

Spuściłem wzrok na własne dłonie, starając się to wszystko jakoś poukładać. W życiu bym sobie nawet nie wyobraził podobnej sytuacji. Ale teraz wszystko zaczęło się w końcu składać w jedną całość... Lisa mogła tędy przechodzić, a że dom jest przeszklony w wielu miejscach mogła też przypadkowo coś zauważyć. Anis nie przyprowadzał nas tutaj bo bał się, że uznamy to za chore... Lub, jak mi się wydawało, pójdziemy schematami i posądzimy go jak rozpieszczone dziecko. Nie miałem pojęcia co się z nim działo w trakcie wycieczek i czemu nie powiedział nam o rodzeństwie, ale już widziałem pierwsze możliwe powody.

- Nie chciałeś prosic go o pieniądze - stwierdziłem, dając mu do zrozumienia, że to mój domysł. Ten pokiwał głową i westchnął, już nieco się uspokajając. - Gdzie teraz jest reszta?

- Pojechali gdzieś... Zdaje się, że odwiedzić jego byłą a ich matkę. Niby go zdradziła i zostawiła ale to dalej ich matka a on ciągle robi z nią interesy. Ja zostałem z własną.

Pokiwałem głową na wznak zrozumienia.

- Ten aromat to jedna z tych bardziej luksusowych rzeczy? - uśmiechnąłem się, chcąc zmienić temat. Jednak coś mi nie wyszło, bo nastolatek tylko bardziej się zasępił.

- Mama nie rusza się z miejsca. Gdyby nikt nie rozprowadzał tego w domu to śmierdziałoby tu brudem i... No jakby nie potrzeć, nie myjącym się człowiekiem.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem i przysunąłem się do niego bliżej, ponownie obejmując go w talii i delikatnie przytulając do siebie.

- Jest jeszcze coś... - wyszeptał, mocno się we mnie wczepiając. - Bo wiesz... Ja niby wszystko mam ale... no eh...

- Brakuje ci bliskości i uwagi. - Pocałowałem go delikatnie w skroń i pogłaskałem po głowie. - Wiem. Domyśliłem się... - skłamałem, przed oczami mając Lisę. - Dlatego tak szybko przystałeś na challenge. Dlatego stajesz w samym centrum i starasz się być zauważonym.

- Czyli... Już to wiesz? I nadal tu siedzisz? - Spojrzał na mnie zbity z tropu i zaraz odwrócił wzrok, przygryzając dolną wargę. - Naprawdę mnie kochasz...?

- Już teraz nie rozumiem.

- Siedzisz tutaj, pocieszasz mnie i traktujesz jak chłopaka mimo, że ja sam wcześniej w ogóle tego nie odwzajemniałem, kłamałem i w sumie... kłamię do tej pory...

Coś chyba jebło. Moje serce, tak mi się wydaje. W oczach z pewnością miałem mnóstwo łez a ręce drżały mi z bezradności i złości.

Właśnie. Czemu mimo to tutaj siedzę.

Nagle w całym domu poniósł się głośny, pretensjonalny krzyk.

- ANIS, CZEMU MATKA PŁACZE?!

- Wrócił, jest napity. Jeśli nie będziesz zły...

- Spokojnie. Już... Już sobie idę. Nie narobię ci problemów - odparłem czysto dyplomatycznie i wyszedłem. Postarałem się jak tylko mogłem, by nikt mnie nie zauważył i zaraz znalazłem się przy bramie wyjściowej. Bramie wyjściowej najbardziej okazałego domu jaki przyszło mi kiedykolwiek oglądać, i domu najbardziej ważnej dla mnie osoby jaką przyszło mi poznać. Własnie.

Gdzieś w domu rozległ się głośny huk. Zacisnąłem dłonie w pięści i ruszyłem przed siebie.

§

Okej, to był zdecydowanie najdłuższy rozdział jaki do tej pory stworzyłem w homo challenge. W końcu liczy sobie 2k słów czyli dwa normalne rozdziały.

NIE BIJCIE ZA ANISA BŁAGAM MAM JESZCZE DRUGĄ CZĘŚĆ TEJ KSIĄŻKI DO NAPISANIA CHCĘ JESZCZE SZANSE XDDDD

Więc! Zaraz zabieram się za epilog :3 Mam nadzieję, że ta część chociaż trochę przypadnie wam do gustu ALE. Nie wyrażajcie jeszcze swojej opinii. Chcę wam na to dać szansę pod epilogiem. Całościowo.

Więc do zobaczenia jeszcze dzisiaj!

Continue Reading

You'll Also Like

42.8K 1.7K 11
Część II trylogii Mafia Vivian Scott po ucieczce z domu Demona, wyprowadza się do Europy razem z ciotką. Kobieta zaczęła szkolić dziewczynę, aby ta p...
284K 7.1K 36
Część I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po dwóch latach dziewczyna jedzie na nielegalny...
51.7K 2.9K 20
Wiele rzeczy zdarza się przypadkiem ale może to po prostu przeznaczenie? I gdy kogoś kochasz tak mocno że twoje myśli są przepełnione tą osobą że s...
68.9K 3.8K 53
Co by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisk...