One more problem

By hemmox_01

873 46 16

Co się stanie, gdy dwójka nienawidzących się nastolatków okaże się dzielić te same cztery ściany? Wszelkie pr... More

The clean slate
1. Just start again
2. Just breath
3. Fuck off Luke

4. Who's that girl?

126 7 6
By hemmox_01

Dziękowałam Bogu, że wczorajsza rodzinna kolacja nie doszła do skutku. Samowi wypadło coś w pracy, więc mama stwierdziła, że odbędzie się jutro. Szkoda, bo już zaczęłam robić sobie nadzieje, że ten pomysł pójdzie w zapomnienie, ale najwyraźniej się myliłam. Rozłożyłam na łóżku kilka zestawów ubrań i zaczęłam się zastanawiać, który założyć na dzisiejsze wyjście. Po chwili zastanowienia wybrałam bordową bluzę z kapturem, białą bluzkę na ramiączka i jeansy. Pośpiesznie zerknęłam na zegarek i wybiegłam na dół. Ku mojemu nieszczęściu zatrzymała mnie mama, która zapytała mnie gdzie idę. Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą, jednak chwilę później do rozmowy włączył się Sam, który stwierdził, że pizzeria, do której idę jest ulokowana na drugim końcu miasta i lepiej będzie, jak pojadę z Lukiem samochodem. Oczywiście, próbowałam się wykręcić, ale próba dyskusji z Samem na ten temat okazała się być walką z wiatrakami. Zrezygnowana westchnęłam i usiadłam na schodek czekając, ąż mój przyrodni brak zejdzie z góry. 

-Luke?-zawołał Sam, gdy jego sylwetka przewinęła się przez schody.-Podwieź Sky do pizzerii. Lepiej, żeby na razie się sama nie włóczyła po Sydney.- blondyn parsknął pod nosem i opierając się o framugę drzwi wlepił w Sama drwiący wzrok.

-Z tego co mi wiadomo to jest coś takiego jak komunikacja miejska. Księżniczka powinna umieć  z niej korzystać, chyba, że tak ją rozpuścili, że nawet nie jest w stanie załatwić najprostszej sprawy.- szykuje się powtórka z rozrywki. Problemy, tylko to potrafi robić.

-Nie zaczynaj znowu. Chyba, że chcesz spędzić ten piękny czwartkowy wieczór w domu. Przemyśl to.- mężczyzna puścił mu oczko i zabrał się za ponownie czytanie gazety. Najwyraźniej nie miał ochoty na kłótnie i postawił sytuację jasno. Blondyn przewrócił oczami i skierował na mnie wzrok.

-No chodź.- syknął, wyprzedzając mnie kilkoma szybkimi krokami. 

Po chwili znaleźliśmy się na podjeździe. Czekałam dobre kilka minut zanim pan ,,jestem najlepszy, możecie spadać" wyprowadzi samochód. Gdy drzwi garażowe otworzyły się, a w moich uszach zabrzmiała fala dudniącej muzyki, jedyne co byłam w stanie powiedzieć to ,,O-mój-boże". Moim oczom ukazała się najnowsza szara honda NSX. W mojej głownie zaczęło pojawiać się mnóstwo pytań, między innymi ,,Skąd on do cholery wziął na to pieniądze, przecież to najnowsza generacja". Nie jestem jakąś znawczynią marek samochodów, ale tą znałam dobrze, choćby dlatego, że mój przyjaciel z Portlandu- Kevin opowiadał mi na bieżąco o najnowszych, jak to on określa ,,czterokołowych perełkach". 

-Wsiadasz, czy będziesz się tak gapić.- z transu wyrwał mnie Luke, któremu posłałam gromiące spojrzenie. Szybko zajęłam miejsce pasażera i zaczęłam obserwować każdy detal wnętrza samochodu.

-Chyba nie tylko ja w tym domu jestem ,,księżniczka"- rzuciłam, nie mogąc zachować dla siebie idealnej riposty.

-Zamknij się, chyba, że chcesz iść na piechotę przez kawał miasta.- teraz każe mi się zamknąć, chyba przeszliśmy na nowy etap naszej mini wojny.

-Gdybym tylko miała wybór, uwierz, że nawet bym się nie zastanawiała.- to prawda, nawet zza zasłoniętych rolet czułam na sobie odprowadzający wzrok Sama.

Skrzywiłam się, gdy w tle ponownie pojawiła się głośna, dudniąca muzyka. Próbowałam przekrzyczeć radio, pytając ironicznie, czy nie można tego ściszyć, ale Luke jedynie potraktował mnie nonszalanckim uśmiechem, przecząco kiwając głową. Zdenerwowana postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i jednym ruchem kliknęłam przycisk, który najprawdopodobniej był wyłącznikiem. Muzyka ustała, a ja przez chwilę mogłam koić się zupełną ciszą. Nie cieszyłam się jednak długo po dosłownie kilka sekund później muzyka znowu zaczęła drażnić moje uszy.

-Jaja sobie robisz?!- zwołałam oburzona faktem, że zaraz mogę stracić słuch. 

-Albo się dostosujesz, albo zostajesz.- odpowiedział zarzucając na oczy czarne reibany.- Decyzja należy do ciebie.

-Dupek.- syknęłam, krzyżując ręce na piersi. Nawet nie musiałam się odwracać, aby zauważyć jego triumfalny uśmieszek. Dlaczego ten plemnik wygrał...

Jechaliśmy w milczeniu przez jakieś pół godziny. Może to i dobrze, bo nie musiałam znosić jego wkurzającego głosu. Gdy w końcu moim oczom ukazał się wielki napis ,,Pizzeria margherita", zaczęłam się rozglądać, czy przypadkiem nie a tu gdzieś Caluma. Pewnie jest w środku- pomyślałam. Chwyciłam klamkę i zaciągnęłam się rześkim, australijskim powietrzem. 

-Fascynujące.- przewrócił oczami.- Idziesz, czy dalej będziesz się podniecać powietrzem?

Spojrzałam na niego gromiąco, ledwo co powstrzymując się od komentarza. Ruszyłam przed siebie ledwo co doganiając blondyna. To, że miał długie nogi znacznie mi utrudniało sprawę. Gdy przekroczyliśmy próg drzwi pierwsze co przyciągnęło moją uwagę, to ogromny stolik okupowany przez grupkę ludzi. Nie było trudno dostrzec w nich Caluma, którego bujna czarna czupryna rzucała się oczy.

- Sky, przyszłaś- zamknął mnie w szczelnym uścisku. Kątem oka spostrzegłam Luke'a, który po raz kolejny dziś przerzucił oczami. Chyba lubi to robić. - Cieszę się, że dałaś się wyciągnąć.- powiedział pokazując szereg białych zębów.- Cóż, chyba nadszedł ten czas, kiedy powinnaś poznać naszą ekipę. Ludzie!- kontynuował, kiedy miał pewność, że każdy na niego patrzy.

-Oo, a co to za lalunia?- przerwał mu blondyn, nieco niższy od Luke'a. Nie ukrywałam plamy, która zaczęła się pojawiać na moim policzku.

-Daruj sobie Irwin. Nie ma w niej nic wartościowego, włączając w to rozdarty charakter i  niewyparzoną gębę.- w tle dało się słyszeć pojedyncze śmiechy. Przezabawne.

-Może pozwolisz, że sama się przedstawię, Luke? Nie prosiłam o prywatnego adwokata.

-Ale w gębie to faktycznie mocna.- dodał ten sam blondwłosy chłopak, który mnie chwilę temu zaczepił.

-Jestem Skyler, przyrodnia siostra Luke'a.- mówiłam już, jak bardzo nienawidzę tego wymawiać?

-Ashton, bardzo mi miło.- w ciągu ułamka sekundy chłopak wyłonił się jak spod ziemi, nie wiem jak to możliwe, że w tak krótkim czasie znalazł się tuż koło mnie z wyciągnięta w moją stronę ręką. Odwzajemniłam jego gest chowając kosmyk włosów za ucho. Jeśli miałabym wyrazić swój poziom skrępowania dałabym w tej chwili 10. Kilka par oczy badające moją osobę wcale mi w tym nie pomagały. 

Po Ashtonie zapoznałam się chyba ze wszystkimi: czerwonowłosym Michaelem, jego dziewczyną Mią, wytatułowanym Jace'em oraz Scottem, jego młodszym bratem. Dziękowałam bogu, że w tym gronie jest jakaś dziewczyna, która swoją drogą wydaje się być w porządku.

-Hej, może usiądziesz koło mnie?- zapytała drobna blondynka, przyklepująca wolne koło siebie miejsce.

-Pewnie.-rzuciłam i zajęłam wyznaczone przez nią krzesło. Szczerze mówiąc to nie wiedziałam, jak mam zacząć naszą rozmowę. Znam ją zaledwie od minuty.

-Słyszałam, że zostajecie na stałe w Sydney?

-Tak, moja mam zdecydowała się wprowadzić do Sama i coś mi się wydaje, że prędko stąd nie uciekniemy.- zaśmiałam się. Co innego ja, jak tylko nadejdzie dzień mojego wyjazdu do collegu to chyba zrobię największą imprezę w historii tego kraju, będzie co świętować.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, oprócz mnie i Vicki jesteś jedyną dziewczyną w tej paczce. W sumie Vi nie jest jej całkowitym członkiem, bo jak nie siedzi z nami to szlaja się ze swoimi dziewczynami. - puściła mi oczko, biorą łyka czekoladowego shake. Zaraz, co?

-Kim jest Vicki?- zapytałam podsycona ciekawością.

-O zobacz, tam idzie!- wskazała palcem na otwierające się drzwi lokalu. Nie mogłam dokładnie zilustrować jej wzrokiem, bo utrudniało mi to promienie słońca wdzierające się przez uchylone drzwi. Dopiero chwile później zdałam sobie sprawę, że w naszym kierunku zmierza wysoka blondynka ubrana w krótką, falbankową bluzkę z BARDZO opadającymi ramiączkami, krótkie jeansowe spodenki i wysokie, pudroworóżowe koturny. Coż, jest ładna.

-Hej Lukey.- miałam odruch wymiotny, jak nachyliła się w stronę blondyna, składając mu na ustach czuły pocałunek... aż za czuły. Dopiero wtedy zobaczyłam jak krótkie są jej shorty, które prawie w ogóle nie zakrywały jej tyłka. -I cześć wszystkim.- dodała po chwili i zmusiła się na sztuczny uśmiech, po czym zatrzymała wzrok na mojej osobie. - A ty kto?

- Skyler. Przyrodnia siostra Luke'a.- Ile razy będę to musiała jeszcze dziś powtarzać?

-Oh, nic o tym nie wiedziałam.- spojrzała z grymasem na chłopaka, który w odpowiedzi przyciągnął ją na kolana i szepnął na ucho coś, co wywołała u niej hihot. Teraz to ja przewróciłam oczami.- A więc siostro tego sexownego blondwłosego mężczyzny.- znowu rzuciła na niego zalotne spojrzenie. Przysięgam, że zaraz serio rzygne tęczą.- ja jestem Vicki, ale mów mi Vi. 

-Jasne, miło cię poznać.- skłamałam. Nie chce wyjść pierwszego dnia na sukę, ale bardzo chętnie inaczej bym się o niej wypowiedziała. Tryska od niej sztucznością i wysoką samooceną.

- A więc to jest Victoria. -szepnęłam po cichu Mi.- Dziewczyna Luke'a.

-Wiesz, tak na prawdę to oni nie chodzą tylko zachowują się jak para, jeżeli wiesz o co mi chodzi. Luke nie wdaje się w związki.- Czyli znalazł sobie chętną do pieprzenia. Jak widać nie tylko jest chamem, ale i męską dziwką. Cudownie, chyba będę musiała poprosić Sama o zmianę pokoju na innym piętrze albo jeszcze lepiej, na innym kontynencie.

-Oh.-wydusiłam.- Myślałam, że są razem.

-Nie, tylko się pieprzą.- rzuciła wzruszając ramionami, a ja zachłysnęłam się shakiem, którego właśnie podsunął mi kelner. Wszyscy skierowali na mnie wzrok.

-Te dzisiejsze shaki są takie zimne.- po chwili ciszy wszyscy wybuchli śmiechem. Nie zabrzmiało to, tak dobrze jak w mojej głowie. Medalu za kłamstwo roku z pewnością nie dostanę.

-Słodka jesteś Sky.- odezwała się Victoria.- Ale shaki z reguły są zimne...

-Oh.- tylko to byłam wstanie wydusić. Nic innego mi do głowy nie przychodziło.

-Potwierdzam, że jest słodka.-  odezwał się Ash poruszając brwiami.

-Tylko się nie zakrztuście tą słodkością.- o proszę, a jednak nieposkromniony Luke Hemmings umie mówić.

-Luki, co jesteś dziś tak spięty. Mogę ci się pomóc wyluzować.- obleciała wzrokiem jego usta, po czym przesunęła rękę wzdłuż jego kolana. Zadowolony Luke ścisnął jej pośladek, a następnie wsunął język w jej usta. Gdybym chciała oglądać porno to włączyłabym sobie pornhub.

-Oni tak zawsze. Zaraz przestaną, czasem tylko się pieprzą.- znowu miałam ochotę wypluć truskawkowy płyn znajdujący się w moich ustach.

-Żartowałem.- a ja odetchnęłam z ulgą. -Jak chcą się pieprzyć to już bez gry wstępnej.- zaśmiał się. -Oh, w kulki lecę.-delikatnie szturchnął mnie Ash. Chyba muszę się przyzwyczaić do ich poczucia humoru.

-Ale wiesz, jeżeli tylko miałabyś ochotę to dzwoń.- pokazał gestem ręki symbol telefonu i puścił mi oczko.

-Irwin idioto, nie wprawiaj mnie o odruchy wymiotne. Masz tą Ally, Alice, czy jak jej tam. Tam przynajmniej można coś pomacać.- rzucił na mnie drwiące spojrzenie, oblatując wzrokiem moje piersi.- co za wredny, parszywy, skończony dupek.

-Alessie, Einsteinie. Sorki, ostatnio powiedziałem jej, że nie możemy być w związku, bo moi rodzice są bardzo surowi i nie tolerują w domu dziewczyn i zgadnij co? Wyleciała z płaczem.- oboje parsknęli śmiechem.

-Każda tak reaguje, jakby nie mogły zaprezentować czegoś nowego. To się robi nuudne.- ponownie wybuchnęli śmiechem. Ah tak. Bo dziewczyny są bezuczuciowymi zabawkami do pieprzenia. Widać, Ashton jest taki sam jak Luke tylko może w milszej wersji. Obserwowałm reakcję Victorii, która ku mojemu zaskoczeniu śmiała się razem z nimi. Nie rozumiem tego? Śmieje się w tej chwili sama z siebie. Najwidoczniej odpowiada jej rola nagrody pocieszenia. Na moje nieszczęście nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiech natychmiast zastąpił jej grymas, a ja speszona opuściłam wzrok.

-Wiecie, ja już w zasadzie muszę iść.- rzuciłam.- Nie chciałam dużej słuchać, jak obrażają biedne dziewczyny. Szybko zarzuciłam na siebie bluzę i udałam się w stronę wyjścia.

-Hej, poczekaj!-odwróciłam się słysząc za plecami głos Caluma.- Odwiozę cię.

-Dzięki.- mruknęłam po czym oboje opuściliśmy restauracje i udaliśmy się w stronę czarnego sportowego samochodu. Skąd oni mają tyle kasy?

-No i w końcu nie zjedliśmy razem pizzy.- czarnowłosy przerwał panującą między nami ciszę.

-Racja, jakoś dzisiaj nie wyszło. Ale przynajmniej napiłam się przepysznego Shake'a.

-Zapomniałaś dodać zimnego.- zaśmiał się pokazując dołeczki. To było urocze.

-Oj csi.- dałam mu kuksańca w ramię i schowałam twarz w dłoniach, przypominając sobie całą sytuacje .-Tak to było żenujące.

-Poprawiłaś mi tym humor. Zaczynam cię lubić Morgan.

-Coż to mnie za zaszczyt dotknął....eee.... .- to jest ten moment kiedy zastawiałam się jak ma na nazwisko. Oprócz Hemmingsa, znam nazwisko Ashtona, ale Caluma jeszcze nie wyłapałam.

-Hood.-dokończył

-Dokładnie panie Kaptur.- teraz to ja zaczęłam się śmiać. Chyba wiem, jak będę mu teraz dokuczać.

-Odezwało się Niebo.- rozśmieszyło go to, bo nawet będąc odwróconym w stronę drogi nie trudno było zauważyć delikatne "zmarszczki" na jego policzkach.

-Hej, to akurat prawda. Jak się ze mną przebywa to jest jak w Niebie.- odgryzłam się.

-Cwana jesteś. No może coś w tym jest. Wiesz, tak się teraz zastanawiam, czemu Hemmings cię nie lubi. Jesteś zajebista!- wyrzyknął, a mnie aż cieplutko zrobiła się na sercu. Może jednak, komuś z tej paczki odpowiada moje dziwne poczucie humoru i sposób bycia.

-Ej, nie słodź mi tak, bo zaraz cukrzycy dostane. A odnośnie tego idtioty, to sama nie wiem. Po prostu jest...idiotą .- lepiej tego ująć nie mogłam.

-On jest po prostu zagubiony Sky.

- Taa chyba we własnym ego.- po tych słowach już nikt nic więcej nie mówił. Było dość niezręcznie, bo z reguły któreś coś dopowie, ale całe szczęście długo to nie trwało, bo kilka minut później znaleźliśmy się już pod domem. 

-Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zjeść razem pizze.

-Też tak myślę, ale ty stawiasz.- pokazałam mu język, na co on ponownie odpowiedział uśmiechem. Uwielbiam jak to robi. Wtedy nie przypomina mi o Luke'u, który jak już wyraża emocje to w postaci drwin lub cwaniackiego wyrazu twarzy. Po raz ostatni machnęłam mu ręką i zmęczona dniem nie pragnęłam niczego innego tylko położyć się na łóżku i odpłynąć.







Continue Reading

You'll Also Like

19.9K 1.3K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
25.1K 1K 39
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
233K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
136K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...