- O mój pierdolony boziu!! Brent przygarnijmy go proszę!
- To nie będzie dobry pomysł.
- A mam cię gdzieś. Bierzemy go.
Wzięła go do auta i posadziła go sobie na kolanach.
- Brat rusz się, bo trzeba mu kupić różne rzeczy!
- No już idę.
Wszedłem do auta, a pies poszedł mi na kolana i zasnął.
- Będziesz chyba jego ulubieńcem.
- Najwyraźniej.
- A wy wiecie, że tu jestem?
Zapytał Nathan. Kurde kompletnie o nim zapomniałem.
- Taa pamiętamy misiu.
Powiedziała Sophie.
Pov. Sophie
- Brent jedziemy czy nie?
- No już chwila.
No i w końcu odpalił. Boże słodziak jest z tego pieska, ale trzeba go nazwać.
- Ej, a jak nazwiemy tego mopsa?
Nagle zapytał Brent.
- Brat czy ty mi czytasz w myślach?! Właśnie miałam się sb zapytać. Ja chcę, żeby miał na imię Justin. Jak wujek.
- Dobra mamy imię trzeba jeszcze jakieś miejsce mi znaleźć i powiedzieć rodzicom, a ja tego też nie powiem.
- Ja mam złamaną rękę i nie mogę.
W tej samej chwili co Brent popatrzyłam na Nath'a.
- Co się tak patrzycie i Brent skup się na drodze!!
Brat szybko obrócił głowę i o mało co nie wjechaliśmy w śmietnik, a było by źle, bo Brent dopiero co będzie miał prawko, a auto zakosił tacie i do tego jego ulubione.
- Kurwa, ale dobra spokój.
- No ciesz się, że Nath cię upomniał, bo byś nie wszedł do domu i tata by cb wydziedziczył.
- No fakt.
- To znaczy, że ja muszę im powiedzieć, że macie psa?
Nagle z tylniego siedzenia wyłonił się Nath.
- Tak.
Powiedziałam z Brent'em w tym samym czasie. Ej coraz lepiej idzie nam synchronizacja.
- Nie no świetnie.
Zaczął marudzić, a Brent'owi pękła żyłka, że ostro zahamował i Nath poleciał do przodu.
- Okej powiem tylko jedź już normalnie. Proszę!
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Hej gej. Wiem, że taki krótki, ale nie mam kompletnie pomysłu co dalej więc prawdopodobnie jutro też nie będzie rozdziału, ale postaram się to nadrobić.
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆