The culprit is only one! «~YO...

By julciaxis1

8.9K 1.1K 315

|zakończone| •Jeden turlający się kubek, przy jego ciężkich, skórzanych butach i tajemnicze spojrzenie. Głuch... More

PROLOGUE
Never again #1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12 ,,Broken barrier"
#13 ,,You will not escape"
#14
#15
#16
WAŻNE!
#17
#18
#19
#20 ,,Please help me"
#21
#22 Cała prawda
#23
#24
#25
#26 end of fear, uncertainty
#27
#28
#29
#30 To show you that I love you
INFO!
#31
#32 Koniec

BONUS #33

203 23 25
By julciaxis1

Przeczesałem włosy dłonią. Miałem dość jego ciągłych pretensji.

-Przecież tego chciałeś.

Poprawiłem okulary na nosie. Oparłem dłonie o biurko i westchnąłem.

-Nie zamierzam w rocznicę ,,naszej" śmierci nie przyjść na cmentarz.

Rzuciłem zirytowany w stronę Minhyuna.

-Przecież podobno masz masę roboty. Nie mogłeś wcześniej tego zrobić, gdy miałeś czas?

-To szczególny dzień. To, że wymazałem Sugę i Min Yoongiego z życia, to nie znaczy, że przestałem kochać mojego Hoseoka.

-Yoongi, to nie dorzeczne przecież on nie żyje od trzech lat.

-I co w związku z tym?! Tak samo boli!

Oburzyłem się jego słowami.

Jak mogłeś coś takiego w ogóle powiedzieć.

-No dobra. Powiedzmy, że tam pojedziesz. A co kiedy ktoś cię zobaczy? Na przykład ten cały Taehyung? Przecież wszyscy tam myślą, że nie żyjesz.

-Już wystarczająco długo się ukrywam i nikt się niczego nie domyślił. Przecież będę uważał. Nie martw się, szefuńciu wrócę. Nie zostawię cię z tą brudną robotą.

-No ja myślę. Musisz załatwić kilku ludzi z południa. Zaczynają mi serio działać na nerwach. Ten utarg, że niby połowa stawki, wcale mi nie leży.

-Tym razem poproszę cię o pomocnika. Czasami zaczyna mi się nudzić, gdy jestem w pojedynkę. Chcę odmiany.

-Pomyślę jeszcze nad tym.

Wstał z miejsca i wyszedł wyprostowany podpalając tytoń. Włączyłem szybko komputer i poszukałem lotów z Tajwanu do Korei Południowej. Chciałem wylecieć w jak najszybszym terminie, by móc jeszcze mieć ze dwa dni wolnego na powspominanie. Nie mógłbym tak po prostu przyjechać i odjechać.

-No... dobra...

Wytężyłem wzrok i szukałem potrzebnego lotu. Nie zajęło mi to wiele czasu, więc od razu zarezerwowałem bilet.

-Skarbie... za niedługo się spotkamy.

Uśmiechnąłem się smutno. Kiedy Hoseok dla mnie umarł, nie umiałem sobie poradzić. Na prawdę przechodziło mi przez myśl popełnienie samobójstwa, ale zawsze przypominałem sobie o tym, że dla mnie to zrobił. Więc nie mogłem podważyć jego woli. On chciał żebym żył, więc postarałem się specjalnie dla niego i z nie małym trudem wyszedłem na prostą. Podstawiłem jakiegoś chłopaka łudząco podobnego do mnie i upozorowałem moją śmierć. Oczywiście nie pozwoliłem tego człowieka złożyć do grobu z moim wygasłym słoneczkiem, bo to miejsce w przyszłości będzie należeć do mnie. Wyjechałem i zamieszkałem w Tajwanie, gdzie kupiłem sobie dość nowoczesne mieszkanie. Muszę przyznać, że dorobiłem się tu całkiem sporego majątku. Minhyun zatrudnił mnie na stanowisku drugiego szefa mafii Tajwanu. Bardzo mi w tamtym czasie pomógł.

Musiałem się odizolować od przeszłości i tego co w Korei się wydarzyło. Tam wspomnienia były na każdym kroku. Nawet tutaj mi się przywołują, więc nie mogłem już mieszkać w Seulu. Chyba bym do reszty zwariował i się załamał. Potrzebowałem przemyśleć to wszystko w spokoju i pogodzić się, że Hobiego już przy mnie nie ma. A to był najgorszy i najtrudniejszy czas w moim życiu.

Wyłączyłem przeglądarkę i z odruchu włączyłem nasze wspólne zdjęcia. To już była moja codzienna rutyna. Dzięki tym pozornie mało wartościowym zdjęciom, czułem się tak jakby był tu przy mnie i nadal się do mnie uśmiechał. Dla normalnego człowieka byłyby bezwartościowe, ale nie dla mnie. Dla mnie były wręcz bezcenne. Nawet mam je wywołane, więc powkładałem je do białych ramek i poustawiałem w mojej sypialni.

Możecie sobie teraz pomyśleć ,,oszalał", ale kocham Hoseoka i tylko te małe pamiątki naszej miłości mi zostały.

Przetarłem zmęczoną twarz rękami.

-Czasami się zastanawiam, czy patrzysz na mnie tam z góry.

***

Tydzień później- 14:33

Ciągnąłem za sobą dwie walizki. Jedną czerwoną, a drugą czarną. Przed wyjazdem przefarbowałem się na biało, by nie wzbudzać podejrzeń. Miałem na sobie zieloną, długą bomberkę, czarne jeansy z dziurami, przeciwsłoneczne okulary i czarną maskę.

Podążyłem znanymi mi przez mgłę ulicami. Chciałem dotrzeć do mojego mieszkania. Przed ,,śmiercią" nie pozwoliłem im go sprzedawać. Niby zapisałem je na Minhyuna. Więc spokojnie mogłem w nim przenocować te kilka dni. Stanąłem przed ogromnym budynkiem. Wyglądało na to, że był odnawiany. Wspiąłem się na klatkę schodową, aż wdrapałem się na ósme piętro. Zdyszany oparłem się o ścianę, by trochę odpocząć.

-Kondycja już nie ta sama Yoongi.

Wysapałem do siebie szukając w kieszeniach klucza. Włożyłem go do zamka i przekręciłem. Nie czekałem długo, by otworzyć drzwi, więc przekroczyłem próg i wpłynąłem w głąb mieszkania.

Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniach. Zastałem wszystko tak, jak pozostawiłem przed odejściem. Westchnąłem przeciągle na widok wypalonej trawki, butelek po piwie i zużytych chusteczek. Odłożyłem w róg walizki i zacząłem powoli ogarniać salon z kuchnią. Otworzyłem również okna, by trochę wywietrzyć.

Nikt tu nie był od trzech lat, więc warstwa kurzu była wręcz przerażająca. Wyrzucałem wszystkie leżące rzeczy, aż w oczy rzuciła mi się płyta, którą zauważyłem dzięki odbijających się od niej promieni słońca. Podszedłem bliżej stosu książek i sięgnąłem po błyszczącą przecz. Ze skupieniem się jej przyglądałem. Była na niej data:

23.12.17

Zmarszczyłem brwi. Pierwszy raz widziałem tą rzecz w moim domu. Uznałem, że sprawdzę, to dopiero jak wrócę z cmentarza. Tak, więc chwilowo odłożyłem ją na stół i sięgnąłem po kurtkę i portfel.

Wstąpiłem do jednej z pobliskich kwiaciarni. Było w niej na prawdę ładnie. Kolory kwiatów rozpromieniały pomieszczenie, a zapach jaki się unosił, wręcz koił zmysły.

-Dzień dobry.

Usłyszałem niski głos. Przeniosłem wzrok na osobę za ladą.

-Dzień do... bry.

Serce mi stanęło na widok Jeongguka w jasno-niebieskim fartuszku. Przez chwilę wpadłem w panikę, aż ledwo stałem na nogach.

No tak... przecież z paki miał wyjść po dwóch latach. Kurna!

-Czy mogę w czymś pomóc?

Zapytał z uśmiechem. Zadziwiało mnie, to jak się zachowywał. Był... inny niż go zapamiętałem. Przecież to on mnie pojmał i chciał zabić.

-Ymm... tak. Potrzebuję jeden bukiet białych lilii.

-Oczywiście. Z przybraniem?

-Poproszę.

Modliłem się w duchu by mnie nie rozpoznał. Choć nie powinien, bo nie ściągałem maski ani okularów. Patrzyłem jak chłopak sprawnie układa kwiatki i związuje złotą wstążką. Na sam koniec posypał kwiaty drobnym brokatem, po czym wręczył mi go do ręki.

-Proszę bardzo.

-Ile jestem winien?

-100 won.

Wyciągnąłem portfel i położyłem należytą sumę na blacie.

-Do widzenia.

-Do widzenia... Mam nadzieję, że idziesz do Hoseoka na cmentarz. Tak swoją drogą, dawno tu nie byłeś.

W momencie stanąłem w miejscu.

-O czym pan do mnie mówi.

-No już Yoongi, skończ. Bardzo dobrze pamiętam ten twój styl chodzenia i ruchy. Jak tam życie po drugiej stronie? Opowiesz może mi coś o tym? Jak tam jest?

Odwróciłem się w jego stronę. Ze wściekłością.

-Musiałem to zrobić.

-Wszystkich okłamując? Brawo za genialny pomysł. Gdyby Hoseok z nami był, nie byłby zadowolony.

Zacisnąłem pięść i zagryzłem zęby.

-Zrobiłem to dla niego. On chciał bym żył.

W pewnym momencie do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka, co oznaczał otwieranie drzwi. Zamilknęliśmy w sekundzie przenosząc wzrok w ich stronę.

-Witam.

Nie wierzyłem własnym oczom. Pierwszy raz od tak długiego czasu zobaczyłem Taehyunga. Z uśmiechem wielkim na ustach poszedł za kasę, podchodząc do Jeongguka.

-Hej kochanie.

Powiedział do młodszego srebrnowłosy i delikatnie pocałował go w policzek, obejmując.

-Hej misiu.

Jeongguk odwzajemnił uśmiech.

Byłem tak bardzo w szoku, iż są razem, że aż wytrzeszczyłem oczy niedowierzając. Szczerze? Nie mogłem w to uwierzyć.

-Tęskniłem wiesz?

-Ja też.

Ciemnowłosy poprawił odznakę Taehyunga, na co ten się zaśmiał.

-Przepraszam, że przerwałem wam rozmowę.

Wytłumaczył się ze skruchą srebrnowłosy.

-Nie szkodzi i tak wychodzę.

Powiedziałem zmieszany, po czym wyszedłem.

-Mam nadzieję, że pan tu jeszcze wróci.

Wyrzucił na koniec cwaniacko Jeongguk. Zagryzłem zęby i w końcu trzasnąłem drzwiami. Nieźle wkurzony, stanowczo stawiałem kroki przed siebie. Bukiet trzymałem kurczowo w prawej dłoni. Brat Hoseoka poszarpał mi nerwy. Jednak zacząłem się poważnie zastanawiać, czy nie miał on racji.

Hobi, gdyby żył mógłby mi tego nie wybaczyć.

Przez chwilę posmutniałem spuszczając wzrok i wbijając go w asfalt. Czas podróży stosunkowo szybko minął, gdyż zająłem swoje myśli ukochaną osobą. W końcu dotarłem do żeliwnej ogromnej bramy z napisem ,,Cmentarz Miejski". Wyszukałem odpowiedni grób, co zajęło mi trochę, gdyż był na prawdę sporych rozmiarów. Po może piętnastu minutach szukania znalazłem ten właściwy. Na sam jego widok zakryłem usta ręką, a łzy samowolnie spłynęły. Moje serce po raz kolejny rozbiło się na małe kawałeczki.

Znicze i kwiaty wręcz nie mieściły się na płycie z ich nadmiaru. Nawet jego zdjęcia i płyty z piosenkami, tam były. Ludzie go kochali, a przeze mnie nasze jedyne najjaśniejsze słońce nie świeci. Usiadłem na rozkładanej ławce naprzeciwko grobu i nie przestawałem płakać.

-Przepraszam cię... tak bardzo przepraszam słoneczko... to przeze mnie opuściłeś tych wszystkich ludzi, którzy tak bardzo cię kochali.

Zakryłem twarz w dłoniach. Wiedziałem, że się rozkleję, ale nie przypuszczałem, że aż tak. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. W pewnym momencie ktoś przysiadł się obok mnie i położył dłoń na moim ramieniu.

-Yoongi... dlaczego płaczesz? Kto tu leży?

Przez chwilę zamarłem w bezruchu. Uniosłem zapłakany wzrok. Serce mi stanęło na widok zmartwionego chłopaka.

-Ho-Ho-Hos-Hoseok?!

Chwyciłem się za serce, które biło w zastraszającym tempie, a usta miałem szeroko otwarte z ogromnego szoku.

-Tak, a kto niby. Głupio pytasz.

Zaśmiał się melodyjnie, a ja nadal nie rozumiałem co się dzieje. W ogóle do mnie to nie dochodziło.

-Szukałem cię chyba cały dzień. Nagle wyszedłeś i nie wróciłeś, a obiad w domu już czeka i stygnie.

-Ale... ale... ty... nie żyjesz.

Wyszeptałem przerażony. Nagle przyłożył dłoń do mojego czoła marszcząc brwi.

Czuję jego dotyk. Jest tu na prawdę.

-Masz gorączkę? Skarbie mówiłem ci tyle razy byś się ciepło ubierał. Nie dziwne jest, że w zimie zimno.

Zima...

-Nie wierzę, że tu jesteś.

Od razu przytuliłem zaskoczonego chłopaka. Powoli, niepewnie położył dłonie na moich plecach.

-No. Nie ma co się dziwić. Po tak długim szukaniu, w końcu musiałem cię kiedyś znaleźć.

-Nie opuszczaj mnie już nigdy. Proszę!

Wyłkałem żałośnie.

-Yoongi, czy ty aby na pewno dobrze się czujesz?

-Tak! Najlepiej na świecie. Po prostu zdarzyło się coś niemożliwego. Ty żyjesz, jesteś tu ze mną. Czuję twój dotyk, słyszę głos.

-Kochanie, to raczej normalne, ale skoro tak to cię cieszy, to cieszę się razem z tobą.

Już wstawał, ale go zatrzymałem.

-Poczekaj.

-Hy?

-Jaki mamy rok?

-Nawet tego nie wiesz? Faktycznie skleroza nie boli.

Pokręcił głową znów się śmiejąc. Tak tęskniłem za tym widokiem i dźwiękiem jego głosu. Kochałem go nawet jak był martwy, a teraz jakimś cudem jest żywy, co sprawiło iż moje serce odżyło.

-Teraz jest 2017 misiu. Jutro Wigilia, więc musimy się streszczać z zakupami świątecznymi. A! Zaprosiłem Tae na kolację. Mówił, że ma dla nas jakieś wieści.

Czyli, że cofnąłem się jakimś cudem do dnia, po którym Hobi zmarł.

I w tedy też sobie coś uświadomiłem.

Nie mogę dopuścić, by te wszystkie wydarzenia się powtórzyły.

***

No i tak moi drodzy. Dodałam trochę wcześniej 🤗🐣

Rozpieszczam was 😂💕

Mam nadzieję, że podołałam zadaniu i ten bonus dużo wyjaśnił i zmienił. Dziękuję również za aktywność w związku z teoriami, które mi pisaliście. Małe podpowiedzi znajdowały się w opku ,,MY IDEAL LEADER".

No nic...
































Czyżby zanosiła się druga część? 😏

Continue Reading

You'll Also Like

162K 5.7K 42
❝ if I knew that i'd end up with you then I would've been pretended we were together. ❞ She stares at me, all the air in my lungs stuck in my throat...
79.6K 1.8K 33
!Uploads daily! Max starts his first year at college. Everything goes well for him and his friends PJ and Bobby until he meets Bradley Uppercrust the...
177K 4.7K 40
" She is my wife, stay away from her!" " Keep trying she will remain mine. " " Show me your scars, I want to see how many times you needed...
315K 9.5K 101
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...