Siedzę w aucie. Koło mnie jest Tord. Kierowca wiezie nas na lotnisko.
- Stresujesz się? - Pyta mnie brat.
- Trochę.
- Nie martw się. Są nie groźni, na razie.
- W jakim sensie?
- To moi starzy ,,przyjaciele". Przez nich straciłem rękę i oko. Odpłacę im się pięknym za na dobre.
- Rozumiem.
Między nami panuje głucha cisza. Nikt nic nie mówi.
- Tord?
- Tak?
- Jacy oni są?
- O zobacz jesteśmy na miejscu.
Zerkam za okno. Ma rację.
Wychodzimy z pojazdu. Brat podbiega mi z bagażem.
- To wszystko. Uważaj na siebie.
Tord przytula mnie i całuje w czoło.
- Kocham cię braciszku.
- Ja ciebie też młoda. Do zobaczenia.
*****
CookieGirlFantasy