Wejście do otchłani

By Zagubiona1223

2.4K 198 14

(...) Siedziała więc samotnie, ciesząc chwilą wytchnienia i rozciągając obolałe mięśnie, które sprawiały ból... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9

Rozdział 4

239 24 0
By Zagubiona1223

Cały dzień chodziła jak na szpilkach. Lęk przeplatany z ekscytacją przyprawiał ją wręcz o odruchy wymiotne, a wahania mocy (dziś zniszczyły ekspres do kawy) wcale nie pomagały. Wizja słuchania nauk mordercy jakoś średnio napawała ją entuzjazmem, z drugiej zaś słuchanie jakichkolwiek nauk o Mocy było dla niej czystą przyjemnością. Walczyła ze skrajnościami, co, jak zauważyła, zdarzało jej się podejrzanie często ostatnimi czasy.

Teraz w końcu szła do opuszczonej hali na tyłach bazy, usytuowanej na dolnym poziomie. Ryzykowała, zostając samemu z Kylo Renem, ale z drugiej strony wcześniej już go pokonała i wierzyła, że w razie potrzeby zrobi to ponownie. Poza tym chwilowo nie sądziła, aby ją zaatakował. Na jego miejscu uznałaby ten moment za nieodpowiedni.

Hala była wielkim, metalowym hangarem, w wielu miejscach brudnym i osnutym pajęczynami. Gdzieniegdzie stały zepsute skrzynie po wyposażeniu, a z sufitu zwisały liczne liny i haki. Rey upewniła się, że blaster, który wzięła zamiast zniszczonego w czasie walki miecza świetlnego Skywalker'a, nadal wisi u jej pasa.

Długo nie kazano jej czekać. Po chwili połowa pokoju zamieniła się w imperialną salę do ćwiczeń, na środku której stał Kylo Ren.

- Zanim zaczniemy, musimy sobie coś wyjaśnić – oznajmił prosto z mostu. Dziewczyna wstała i skinęła głową na znak, że słucha. – Zarówno u Jedi, jak i u Sithów, choć te dwie religie wiele dzieli, reguła nauczania jest ta sama-panuje zasada dwóch, ustanowiona przez Dartha Baina. Nieodłączny duet: mistrz i uczeń. Jeśli mam cię szkolić, musisz zgodzić się na ten układ. Nie wymagam od ciebie, żebyś zwracała się do mnie w sposób oficjalny czy mnie tak traktowała, bo to bezcelowe. Masz mi jedynie ufać tak, jak swojemu mistrzowi. Jasne?

- Jak mam ci zaufać?! Tobie, człowiekowi, który bez oporów zabił... - zaczęła gniewnie, ale spojrzenie Rena kazało jej zamilknąć.

- Nie karzę ci ufać Kylo Renowi – sprostował. – Karzę ci zaufać swojemu obecnemu mistrzowi, bo inaczej całe szkolenie straci sens. Nie masz mnie lubić-masz mnie szanować i wykonywać moje polecenia. Zrozumiałaś?

Rey milczała.

- Pytam, czy zrozumiałaś – powiedział to głośniej, lekko zgrzytając zębami. Widząc, że rebeliantka ma zamiar jeszcze trochę tak posterczeć, usiadł po swojej stronie i westchnął cicho. – Ja mam czas, ale tylko do dwudziestej trzeciej. Potem idę spać, choćbym i miał załatwić sobie zatyczki do uszu na te twoje wrzaski przerażenia.

- Zrozumiałam – wydusiła w końcu. Mężczyzna podniósł się z podłogi. Teraz mógł wreszcie przystąpić do działania. – To co robimy?

- Nic.

- Ale jak to nic?

- No nic. Siadaj skrzyżnie na ziemi.

- Miałeś mnie szkolić.

- Mam taki zamiar. Siadaj.

- Ale...

- Nawet porządnie nie zaczęliśmy, a ty masz obiekcje do tak prostego polecenia jak „usiądź".

Lekko naburmuszona Rey usiadła w końcu, a Ben ledwo powstrzymał się od trzepnięcia jej w tą bezczelną facjatę.

- Umiesz medytować? – spytał. Nagle jej twarz rozjaśniła się w geście zrozumienia. – Tak też sądziłem, że nie. Wiesz w ogóle, co to takiego medytacja?

- Kiedy ktoś siedzi skrzyżnie, jak my teraz, z tak dziwnie ułożonymi palcami... - tu zrobiła z dłonią jakieś niestworzone esy floresy. – I ma zamknięte oczy...

- Dobra, nie mogę tego słuchać. Skończ – poprosił. Coś czuł, że przed nimi długa droga, nieważne, czy do Sitha, czy do Jedi. Rey poczuła się lekko urażona, ale przebolała przytyk w ciszy. – Medytacja to sposób na wyciszenie umysłu i poukładanie sobie problematycznych spraw w życiu. Jest to stan wysokiego skupienia, a jednocześnie maksymalnego rozluźnienia. Wymaga uwagi, ale po długim treningu nie ma lepszego sposobu na odpoczynek.

- To co mam robić?

- Siedzieć cicho i mi nie przerywać – zwrócił jej uwagę. Dziewczyna postanowiła w końcu się zamknąć. – Świetnie, widzę, że nabierasz wprawy. Pamiętaj, że medytacja może również zespalać z Mocą, więc niewykluczone, że doznasz wizji czy mary. Nie wystrasz się. W twoim  stanie emocjonalnym to wręcz pewne w stu procentach.

Nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową.

- Przy medytacji powinno się siedzieć stosunkowo wygodnie... Z dłońmi na kolanach – ostatnie zadnie podkreślił. Rey przyjęła odpowiednią pozycję. – Za pierwszym razem, jeśli w ogóle ci się uda, nie wytrzymasz więcej niż kilka minut...

- Co ma zrobić, żeby zacząć?

- Wiesz, mam świetny pomysł. Jutro na treningu będziemy cały czas siedzieć cicho-zobaczymy, ile wytrzymasz – stwierdził ironicznie, starając się trzymać nerwy na wodzy. – Nie da się zrobić wszystkiego od razu.

- Przepraszam – mruknęła Rey, choć nie czuła jakiejś wybitnej skruchy.

- Żeby zacząć należy skupić myśli – wyjaśnił pokrótce. – Najskuteczniejsze jest liczenie do dziesięciu bez utraty koncentracji, myśląc jedynie o samych liczbach. Później warto wiedzieć, co wymaga w twojej głowie uporządkowania. Jakiś dręczący cię temat, wydarzenie czy osoba, ale na początek musi to być jedna, konkretna rzecz.

-To chyba nie aż takie trudne – podsumowała.

- Próbuj – chciał dopowiedzieć jej jeszcze parę rzeczy z własnego doświadczenia, ale doszedł do wniosku, że cierpliwości nauczy ją jutro-nie żeby sam miał jej jakieś ogromne pokłady. Nie panował nad swoimi żądzami i odruchami, ale niespodziewanie, gdy przyszło włożyć płaszcz nauczyciela, nagle jakoś był spokojny, opanowany i aż tryskał równowagą. Ciekawiło go, skąd w nim tyle mentorskich odruchów tak nagle, z dnia na dzień.

Tymczasem Rey wydawało się, że dobrze jej idzie, ale ku swojemu zdziwieniu przyłapała się na myśleniu o kłótni z Finnem podczas liczenia. Odgoniła myśl, ale w istocie, nie było tak łatwo. Jakiś wątek nieustannie przysłaniał jej ciąg matematyczny.

Faktycznie czuła się coraz bardziej zmęczona. Trzymanie uwagi na samych cyfrach nie przychodziło jej zbyt lotnie. Otworzyła oczy.

Kylo Ren siedział spokojnie naprzeciwko niej. Była pewna, że medytuje. Nie ruszał się, ledwo co oddychał, a ona sama wyczuwała wzrastające pokłady Mocy.

Próbowała dalej, ale zamiast w stan medytacji weszła w stan frustracji. Wkurzyła się, najnormalniej w świecie mówiąc. Koncentracja okazała się nie być jej mocną stroną.

- Uspokój się – spojrzenie Bena wytrąciło ją z otępienia. – Tak nic nie osiągniesz. Medytacja to spokój, a nie... To, cokolwiek teraz tobą kieruje. Swoje uczucia masz wylać dopiero w stanie medytacji, aby po powrocie do świata być wyciszonym.

- Nie potrafię się skupić na jednej rzeczy – przyznała. Kylo myślał gorączkowo, przypominając sobie, jak jego Luke tego nauczył. Snoke próbował pokazać mu inne techniki, ale jakoś mu nie szło.

- Wrócimy do tego jutro. Spróbuję nauczyć cię tego tak, jak nauczono mnie, ale potrzebuję... Z resztą nieistotne. Jutro spróbujesz ponownie – stwierdził, wiedząc, że męczenie jej tym dalej i tak spełznie na niczym. Była zbyt rozbudzona. Potrzebowała się jakoś uspokoić.

Nagle dotarło do niego, że nie powinien jej uspokajać. Zarówno Sithowie, jak i Rycerze Ren kierują się niepohamowanymi emocjami, głównie negatywnymi, choć nie zawsze. W taki sposób, zamiast sprowadzać ją na ciemną stronę mocy, nawracał ją na jasną. Powinien zaproponować jej walkę czy ćwiczenie, które pozwala wyzwolić całą agresję.

Ale jego instynkt mu nie pozwalał. Wiedział, jakiego zadania teraz potrzebuje. Zmusił swoją ciemną stronę do zamilknięcia. Wmówił sobie, że musi zdobyć jej zaufanie jako nauczyciel, ale gdzieś w głębi duszy czuł, że nie o to chodzi. To Moc nie pozwalała mu zacząć jej „nawracać".

- Poczekaj moment – poprosił, po czym zniknął jej na moment z pola widzenia, żeby wrócić z puszką czarnej i białej farby.

- Nie będziecie mieli czym malować garnków – zwróciła mu uwagę Rey, mając oczywiście na myśli szturmowców. Ben uśmiechnął się minimalnie, szybko kamuflując rozbawienie pod maską obojętności.

- Nie martw się, zaopatrzyliśmy się na zapas – zapewnił.

- To co robimy?

- Ty siedzisz cicho, a już na pewno nie zadajesz tego pytania po raz setny w ciągu kwadransa – zwrócił jej uwagę, ale odpowiedział. – Malujemy.

Rey bardzo szybko dostała wytłumaczenie. Kylo delikatnie wyciągnął trochę lejącej, czarnej farby, używając do tego Mocy, po czym bez skrępowania skierował ją na ścianę.

- Z cieczami jest trudniej niż z ciałami stałymi – stwierdził, patrząc na oniemiałą Rey. – Na co czekasz? Jeszcze przed chwilą chciałaś coś robić.

Dziewczyna spróbowała wyjąć odrobinę białego barwnika, ale gdy uniósł się na wysokość około metra, straciła skupienie i płyn bryzgnął na podłogę.

- Talent to jedna sprawa, trening to druga – w tej chwili Solo naprawdę zastanawiał się, skąd w nim tyle ze znienawidzonego wuja, ale postanowił odłożyć rozważania na później.

Szło jej coraz lepiej. Po czwartym podejściu farba wylądowała na ścianie, a dalej poleciało z górki. Wciągnęła się w czynność, wyciszając kołatające serce. Kylo wyczuł to bardzo szybko. Wahanie było dosyć spore.

Kiedy doszedł do wniosku, że idzie jej naprawdę dobrze, postanowił utrudnić.

- Spójrz – mówiąc to sprawił, że po lewitującej, czarnej plamie rozeszła się fala błękitu. Rey patrzyła na to jak zaczarowana. – Teraz ty.

Nie zadawała zbędnych pytań w stylu „Jak to zrobić?". Po prostu to zrobiła. 


Od autorki:

Po pierwsze, życzę pijanego sylwestra, a po drugie, od teraz rozdziały będą pojawiać się regularnie co tydzień w poniedziałek wieczorem i czasem bonusowo w czwartki.

Niech moc będzie z wami w tym nadchodzącym 2018 roku!

Continue Reading

You'll Also Like

47.8K 1.8K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
6.6K 347 21
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
174K 10.1K 128
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
61.5K 3.3K 116
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...