Od kilku minut siedziałam w milczeniu przy stoliku w jednym z najtłoczniejszych klubów w okolicy.
Mój kochany braciszek z resztą swoich znajomych ruszyli na parkiet zostawiając mnie sam na sam z własnymi myślami.
-Samotniczka? Czy może brak partnera do tańca.- Zaśmiała się osoba siedząca obok mnie.
Odwróciłam wzrok w celu zweryfikowania tożsamości mojego rozmówcy. Moim oczom ukazał się podejrzanie uśmiechnięty szatyn.
-Raczej brat zostawiający mnie tu samą.- Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
-A może zechciałabyś ze mną zatańczyć? No wiesz nie chce się przechwalać ale jestem bogiem tańca.- Powiedział poruszając zabawnie brwiami na co automatycznie wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
Rye wstał ze swojego miejsca, nachylił się nade mną, złapał mnie za dłoń i pociągnął ku górze.
-Mio Amando Styles. Czy zechcesz towarzyszyć mi w tańcu.- Uklęknął przede mną nie wypuszczając ciągle mojej dłoni.
-Ależ oczywiście Panie Beaumont.- Drgnęłam przed nim niczym księżniczka.
Mogę się założyć, że ludzie wokół nas przypuszczali, że chłopak mi się oświadcza.
Po kilku sekundach byliśmy już na środku parkietu.
Tańczyliśmy dobre 2 godziny bez jakiejkolwiek przerwy, ciągle się smiejąc bez powodu.
-Ryan odprowadzisz mnie do domu?- Krzyknęłam w ucho chłopaka aby mnie usłyszał. Głośna muzyka uniemożliwiała nam normalną rozmowę.
-Ależ oczywiście Mio.- Szepnął spuszczając wzrok na moje usta.
O nie! Nie, nie, nie. Tak nie może być.
To nie może się wydarzyć.
W głowie miałam mętlik, a usta chłopaka były niebezpiecznie blisko, zbyt blisko...
Poooooolsaaaaat!😂🐝🐝🐝🐝🐝🐝