The culprit is only one! «~YO...

By julciaxis1

8.9K 1.1K 315

|zakończone| •Jeden turlający się kubek, przy jego ciężkich, skórzanych butach i tajemnicze spojrzenie. Głuch... More

PROLOGUE
Never again #1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12 ,,Broken barrier"
#13 ,,You will not escape"
#14
#15
#16
WAŻNE!
#17
#18
#19
#20 ,,Please help me"
#21
#22 Cała prawda
#23
#24
#25
#26 end of fear, uncertainty
#27
#29
#30 To show you that I love you
INFO!
#31
#32 Koniec
BONUS #33

#28

141 25 4
By julciaxis1

~Hoseok~

-Witam. Ja w sprawie pracy.

-Jak się pan nazywa?

-Jung Hoseok.

Kobieta zapisała wszystko w komputerze i kazała skierować się do sali 213. Podziękowałem jej i ruszyłem w stronę windy. Czekałem chwilę, aż się otworzy. Stanęła obok mnie dziewczyna.

Serio? Czy to jest jakiś nie śmieszny żart?

-Hoseok? Jung Hoseok? Czy to naprawdę ty?

Blondynka obróciła się w moją stronę.

-Tak... miło cię widzieć Kami.

-Jejku nie wierzę, że po tylu latach się spotykamy.

-No... ja też...

Wymamrotałem pod nosem. Miałem nadzieję, że tego nie usłyszała.

-Co cię tu sprowadza?

-Przyszedłem na rozmowę o pracę.

-O! Nie wiedziałam, że interesujesz się muzyką.

-Taa... A ty co tu robisz?

-Jestem asystentką wszystkich gwiazd tej wytwórni.

Posłała mi delikatny uśmiech.

Oby tylko nie była moją.

Nagle drzwi do windy się otworzyły. Weszliśmy do środka, a do moich uszu dobiegła typowa melodia będąca w windach.

-Co robisz dziś wieczór?

Zapytała poprawiając swoją marynarkę.

-Zamierzam użalać się nad swoim życiem.

-Oh...Czy coś się stało?

-Nie chcę o tym rozmawiać.

-No... dobrze. To może spotkamy się, by powspominać dawne czasy?

-Dzięki za zaproszenie, ale nie mam dziś nastroju na spotkania towarzyskie.

Zaczęła nerwowo grzebać w teczce.

-Masz tu mój numer. Jakbyś czegoś potrzebował, albo miał problem to dzwoń.

Wyciągnęła swoją wizytówkę z numerem telefonu.

-O! Moje piętro. To do zobaczenia Jung.

Pomachała mi po czym drzwi się zamknęły. Odetchnąłem z ulgą. Byliśmy kiedyś razem w klasie licealnej. W życiu bym się nie spodziewał, że ją jeszcze spotkam. Kiedyś strasznie mnie irytowała.

Gdy już byłem na właściwym piętrze, zdecydowanym krokiem ruszyłem do drzwi z zawieszką 413. Zapukałem kilkakrotnie.

-Dzień dobry.

-Witam. Proszę usiąść.

Wskazał na krzesło. Rozsiadłem się wygodnie.

-Ty zapewne w sprawie pracy. Nie mylę się?

-Tak.

-No dobrze, a więc masz wszystkie najpotrzebniejsze papiery i zaświadczenia?

-Tak oczywiście. Oto one.

Dałem mu je do rąk własnych i zaczął wertować kartki.

-No dobrze. Widzę, że wszystko jest tak jak powinno. O! Nawet mamy tu policjanta. Ciekawie... A przyniosłeś może jakieś demo utworu?

To trzeba było przynieść?! Na stronie nic nie pisało.

-Yyy... nie ale mogę zaprezentować acapella.

-No dobrze. Tym razem zrobię wyjątek. Bo wyglądasz mi na poczciwego faceta.

Oparł ręce na biurku. Zacząłem rapować mój autorski tekst. Wsłuchiwał się w każdy dźwięk wychodzący z moich ust. Ten utwór był o fałszywej miłości i tym co taki człowiek przeżywa. Zmarszczył brwi, aby bardziej się skupić. Ja po prostu robiłem swoje. To co kochałem.

-Hm...

Patrzyłem na niego niecierpliwiąc się coraz to bardziej. Chciałem tej pracy, a raczej POTRZEBOWAŁEM jej.

-Myślę, że to jest... na serio dobre.

Gdzieś w środku poczułem ulgę. Aż po części radość się wkradła. Choć to ciężkie po ostatnich wydarzeniach.

-Dziękuję. Czyli?

-To znaczy, że masz tę robotę. Witamy w rodzinie BigHit.

Podał mi formalnie dłoń, którą ani wahałem się uścisnąć.

-Bardzo panu dziękuję.

-Potrzebowaliśmy kogoś takiego jak ty. Zrobimy z ciebie nową wschodzącą gwiazdę w świecie hiphopu, albo i kpopu. To jeszcze będzie do ustalenia.

-Jeszcze raz bardzo dziękuję.

-Na spokojnie musisz pomyśleć nad swoją nazwą artystyczną. Prześlemy ci informacje jak to wszystko będzie się odbywać.

-Dobrze. To do zobaczenia.

-Trzymaj się.

Gdy zamknąłem drzwi, zacząłem skakać jak głupi. Cieszyłem się jak małe dziecko, gdy dostało zabawkę. Wyciągnąłem telefon i z automatu chciałem dzwonić do Yoongiego. W porę się opamiętałem.

Nie Hoseok. Musisz o nim zapomnieć.

Skarciłem się za takie postępowanie. Było mi ciężko przywyknąć do tego, że znów nie miałem nikogo. Choć strasznie mnie to boli i cholernie tęsknię. Tak było lepiej dla nas obojga.

Nie miałem w domu nic do jedzenia, więc pojechałem od razu do marketu. Przywitałem się oczywiście z zaprzyjaźnionym ochroniarzem. Trochę rozmawialiśmy, o tym co u mnie się dzieje. Wspomniałem tylko o pracy, bo po co miałbym wspominać o rozstaniu. Rozglądałem się po półkach. Wrzucałem do koszyka rzeczy, które były mi najbardziej potrzebne.

-Czy ja mam jakieś deja vu?

Przechadzałem się przedziałami patrząc na kolorowe od produktów półki. Popychałem wózek, a drugą ręką wrzucałem najpotrzebniejsze rzeczy. Jednak, gdy wyciągnąłem karton z mlekiem, przez szparę ujrzałem dość niecodzienny widok. A mianowicie chłopaka, który rozgląda się we wszystkie strony. Robił wrażenie jakby chciał coś ukryć. Starałem się przyjrzeć bardziej jego osobie, ale był zbyt daleko. Nim się zdołałem zorientować schował kilka rzeczy pod swoją jeansową kurtkę. Nie czekając dłużej postanowiłem zainterweniować. Podbiegłem do tej osoby chwytając jej nadgarstek. Chłopak ze złością spojrzał mi w oczy. 

-Yoongi?!

-Puść mnie!

-Nie. Wyjaśnij co chciałeś zrobić.

-Nie twój zasrany interes!

-Nie tym tonem mój drogi.

-Nie będziesz mi mówić co mam robić. Jesteś tylko pieprzonym nic nie znaczącym policjantem.

Na te słowa, aż rozszerzyłem oczy. Zamieniło się to w złość, więc chwyciłem za jego drugą rękę i sprawiłem, że nie był w stanie uciec.  Spojrzałem mu tylko w oczy z widocznym zdenerwowaniem. Jego źrenice nagle się rozszerzyły. W pewnym momencie poczułem, że się spina, co było dość dziwne.

-Nikt nie ma prawa tak do mnie mówić. Zrozumiano?!

Potrząsnąłem głową. To było tak, jakby działo się teraz. Wszędzie wspomnienia związane z osobą, która od początku mnie raniła. Postanowiłem się otrząsnąć i w końcu dokończyć te zakupy. Poszedłem do kasy, by zapłacić za nie. Wyszedłem na zewnątrz, a moją twarz owinął chłodny wiatr.

Kiedy już zapłaciłem, oparłem się o witrynę sklepu czekając na ciemnowłosego. Po dziesięciu minutach wyszedł w końcu ze sklepu i stanął przede mną.

-To prowadź.

-Że jak?

-Nie że jak, tylko prowadź.

-Ale po co?

-Po to żebyś się pytał. A tak naprawdę to chcę mieć pewność czy nie zrobisz nic głupiego.

-A co cię to obchodzi, co ja robię? Hy?

Przemilczałem to pytanie po prostu ciągnąć go za rękę. Kątem oka widziałem jak chłopak patrzy na nasze złączone dłonie. Tak jakby chciał zrozumieć co się dzieje. Ja to robiłem po to, by w końcu ruszył się z miejsca, bo zaczęło mnie to już irytować. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Chłopak był całkowicie zgłuptaczony całą tą sytuacją. Nagle poczułem, że mocniej ściska moją dłoń. Byłem zdziwiony tym ruchem z jego strony, ale uznałem, że nie będę zwracał na to uwagi. Kiedy już dotarliśmy na miejsce stanął w drzwiach już je otwierając. Miałem zamiar się już zbierać do domu, ale usłyszałem jego cichy głosik, który momentalnie spowodował u mnie dziwny dreszcz.

-P-p-przepraszam Jung... tak naprawdę, nie myślę o tobie w ten sposób...

Stanąłem w bezruchu, gdy poczułem na sobie jego ciało, które oplotło mnie od tyłu. Cała ta sytuacja była dla mnie nie zrozumiała i dość dziwna. Nagle zrozumiałem coś bardzo ważnego.

On potrzebuje czyjegoś ciepła...

Nic więcej nie myśląc obróciłem się do niego przodem, złączając nas w szczelnym uścisku. Byliśmy tak przez chwilę, a ja wyszeptałem mu do ucha.

-Wybaczam... tylko proszę cię byś na siebie uważał. Dobrze?

-D-d-dobrze...

Teraz jedynym o czym marzyłem, to to by w końcu dotrzeć do domu bez tych dziwnych retrospekcji. Całe szczęście przez resztę drogi nic się nie działo. Wchodziłem po klatce schodowej. Już wyciągałem klucz, ale drzwi były uchylone. Zacząłem się powoli denerwować.

A jeżeli to napad? A w sumie jestem po szkoleniach, co ja się przejmuję.

Po cichu wszedłem do środka i wyciągnąłem z pod kanapy, mały pistolet. Poszedłem w stronę sypialni. Słyszałem jak ktoś grzebie mi w rzeczach. Czekałem na odpowiedni moment, by go przyłapać.

-Co robisz w moim!... do-mu.

Yoongi z przerażeniem w oczach gwałtownie wstał. Opuściłem rękę i schowałem broń do kieszeni.

-J-ja tylko... chciałem wziąść swoje rzeczy.

Wyjąkał podnosząc czarną torbę z ubraniami.

-Wybacz. Myślałem, że to włamywacz.

Podrapałem się nerwowo po karku.

-W sumie możesz mnie tak nazywać. Wszedłem bez pytania.

Już chciał mnie wyminąć, ale chwyciłem jego rękę. W sumie nie wiem dlaczego to zrobiłem. Popatrzył na mnie tymi swoimi migdałkami, które były całe czerwone. Albo płakał, albo coś brał.

-Brałeś coś?

-Nie. Jak możesz nawet tak mówić.

-Masz zakrwione oczy.

-Jeżeli płacz, to jest ćpanie. To tak, brałem.

-Może i nie jesteśmy już razem, to wciąż się o ciebie martwię, więc nie rób nic głupiego.

-Wiesz co? Powinienem powiedzieć ci to samo, ale się powstrzymam bo wiem, że jesteś zawsze rozsądny. Nie to co ja prawda?

Puściłem jego dłoń, a on skierował się do wyjścia.

-Gdzie zamieszkasz?

-Sam powiedziałeś, że chcesz o mnie zapomnieć. Pomogę ci w tym i po prostu nie odpowiem.

Odprowadzałem go wzrokiem, gdy obrócił się i podbiegł do mnie szybko, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić. Wtulił się we mnie mocno, a twarz schował w zagłebieniu mojej szyi.

-Może i ty zapomnisz, ale ja nigdy.

Chwyciłem jego twarz w dłonie i przywarłem do pełnych warg. Całowałem go bardzo namiętnie i zachłannie. Oderwałem się od niego. Zauważyłem, że nie otwiera oczu. Pogładziłem jego policzek.

-Żegnaj Yoongi.

Z przymkniętych powiek wypłynęła jedna łza, którą starłem. Złapał mój nadgarstek i znów przejechał po swoim policzku.

-Pozwól mi jeszcze chwilę nacieszyć się twoją bliskością. Zanim nie wróci.

Przyciągnąłem go do siebie ostatni raz.

-Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię. Nigdy nie przestanę.

Wyszeptał, a ja poczułem ból w głębi serca. Serce podpowiadało mi, niech zostanie. A rozsądek, zapomnij zanim po raz kolejny mu zaufasz.

Continue Reading

You'll Also Like

1.3M 56.1K 103
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC
433K 10.9K 60
𝐋𝐚𝐝𝐲 𝐅𝐥𝐨𝐫𝐞𝐧𝐜𝐞 𝐇𝐮𝐧𝐭𝐢𝐧𝐠𝐝𝐨𝐧, 𝐝𝐚𝐮𝐠𝐡𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐤𝐧𝐨𝐰𝐧 𝐚𝐧𝐝, 𝐦𝐨𝐫𝐞 𝐢𝐦𝐩𝐨𝐫𝐭𝐚𝐧𝐭𝐥𝐲, 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐫...
1.1M 35.9K 62
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...
398K 19.3K 81
Kang y/n was always been the black sheep of the family. Overshadow by her extremely talented, gorgeous sister Roseanne . Who has the world revolve a...