If my heart was a compass, yo...

By stylezluuving

108K 6.8K 13.1K

Wszystko, co tak naprawdę obchodzi Louisa to jego deskorolka, tatuaże, piłka nożna i jego rodzina. Ma pracę... More

Wstęp
Rozdział 1: maj
Rozdział 2: czerwiec część 1
Rozdział 3: czerwiec część 2
Rozdział 4: lato
Rozdział 6: październik część 1
Rozdział 6: październik część 2
Rozdział 7: grudzień
Rozdział 8: zima
Rozdział 9: wiosna
Rozdział 10: epilog, czerwiec

Rozdział 5: wrzesień

7.1K 559 1.2K
By stylezluuving

Wrzesień zawsze miał sposób, by się do ciebie zakraść, ale w Harry'ego uderzył jak tona cegieł. - Jutro zaczyna cholerną zerówkę. – Wymamrotał Harry, gdy chodził po sypialni, obie ręce zaplątane miał w swoich włosach, podczas gdy Louis obserwował go z łóżka z rozbawieniem. - To szkoła podstawowa. Moje dziecko zaczyna jutro podstawówkę. Jutro. Ona jest w szkole. Jestem taki stary.

- Nie jesteś stary, kochanie. – Zaśmiał się Louis. 

- Moje dziecko jest stare. – Poprawił Harry.

- Masz rację. Lia jest taka stara.

- Przestań mnie przedrzeźniać. Mam kryzys, doceniłbym jakieś wsparcie.

- Dobra, dobra, masz racje. – Zgodził się Louis i zaśmiał się, gdy wstał z łóżka i dał krok do przodu, by przyciągnąć Harry'ego do siebie na materac. - Powinienem pocieszać cię w tym bardzo ciężkim okresie twojego życia, przepraszam, że jestem nieuprzejmy. Tutaj, ułóż się wygodnie.

- Nie chcę się teraz obściskiwać.

- Możemy leżeć na łóżku i się nie obściskiwać, Harold. Boże, niech twoje myśli nie będą takie sprośne, proszę.

- Są dalekie od bycia sprośnymi w tym momencie. – Harry powiedział Louisowi, gdy położył się na poduszkach, Louis w końcu się w niego wtulił. - Moja głowa jest zbyt zajęta myśleniem o Lii zaczynającej szkołę. Szkołę, Louis. Mrugnę i będziemy na jej uroczystym rozdaniu świadectw na uniwersytecie. To jest- nie mogę- to dzieje się zbyt szybko. – Jego głos prawie się załamał i śmiech uleciał z gardła Louisa w mgnieniu oka.

- Oh kochanie. – Powiedział Louis, gdy bardziej wtulił się w Harry'ego i pocałował go w ramię. - Będzie okej, tak? To wszystko jest częścią dorastania.

- Nie chcę żeby dorastała. – Oznajmił Harry i jego mina była najprawdopodobniej najsłodszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział. Nie, czekaj- to z całą pewnością najsłodsza rzecz, którą kiedykolwiek widział.

- Okej. – Powiedział Louis, udając, że się zgadza i pokiwał głową bardzo poważnie. - Wezmę trochę swojego magicznego pyłku i jutro nim ją posypię. Nie będzie więcej dorastania. Załatwione.

Uśmiech rozbłysł na twarzy Harry'ego. - Jesteś najlepszy, Lou.

- Dla ciebie wszystko, kochanie. – Wyszeptał Louis w skórę Harry'ego. Jego usta uniosły się ku górze, gdy dodał - wliczając w to zatrzymywanie starzenia się.

Harry cicho się zaśmiał i przekręcił się tak, że Louis leżał całkowicie na nim, ciasno go do siebie przytulając. - Poważnie. Najlepszy.

- Nigdy o tym nie zapominaj.

- Ale. – Zaczął Harry i stuknął palcem w ramię Louisa. - Naprawdę nie powinieneś jej kupować tego plecaka z Gdzie jest Nemo. To musiało tyle kosztować-

- Nie bardzo-

- Wysłali to z drugiego końca świata.

Louis wzruszył ramionami. - Wciąż. Było tego warte. Widziałeś jej twarz?

- Rozpieszczasz ją.

- Meh.

- Zrobi się przez ciebie trudna.

- To jest tego warte.

- Zamienisz moje dziecko w potwora.

- Uroczego, rozpieszczonego, małego potworka z zajebistym plecakiem Gdzie jest Nemo.

- Boże, jesteś zagrożeniem. Dlaczego trzymam cię przy sobie?

Louis tylko się uśmiechnął i w odpowiedzi złączył ich usta w pocałunku.

~~~

- Bądź grzeczna dla nauczycieli, okej? – Powiedział Harry bardzo poważnie. Przykucnął na betonowy chodnik przed szkołą, obie dłonie spoczywały na ramionach jego córki, kiedy ponownie przypominał Lii, żeby była miła dla innych dzieci i "make friends, not waves."

Brwi Lii zmarszczyły się na słowa Harry'ego i Louis naprawdę nie mógł jej obwiniać. Wątpił, żeby jakiekolwiek dziecko poniżej 10 roku życia mogło zrozumieć, co Harry miał czasem na myśli.

Zamiast zapytać się co to oznacza, Lia tylko pokiwała głową i uśmiechnęła się. - Okej, tatusiu, będę! Czy możemy teraz wejść, proszę? – Jej wzrok podążał za innymi rodzicami i dziećmi wchodzącymi do budynku i praktycznie podskakiwała z niecierpliwości. Nie mówiła o niczym innym oprócz szkoły przez ostatni tydzień; była gotowa.

- Prawdopodobnie powinniśmy. – Zakomunikował Louis, zanim Harry mógł powiedzieć nie (znowu). - Mamy tylko 5 minut, zanim będą chcieli, żeby rodzice wyszli.

Harry wyglądał na wzburzonego tą wiadomością i jego oczy lśniły przez warstwę łez, kiedy spojrzał na Louisa. Wyglądał na zdesperowanego- zdesperowany, by Louis jakoś sprawdził, żeby ten cały dzień odszedł. Wszystko co mógł zrobić Louis to ścisnąć ramię Harry'ego, zanim trącił jego stopę swoją własną. - Chodź staruszku, czas wstawać.

Harry odwrócił się i wziął głęboki oddech wpatrując się w Lię wystarczająco długo, by Louis zaczął się martwić, że się spóźnią. Ale zaraz Harry przyciągnął Lię do ciasnego uścisku. Mamrotał słowa w loki Lii, wystarczająco cicho, że nawet Louis nie mógł ich zrozumieć. To mógłby być dziwny widok każdego innego dnia, ale to wystarczająco powszechne pierwszego dnia szkoły, bo nikt nie posłał im spojrzenia.

Oderwali się do siebie po dwóch minutach, by zaprowadzić Lię do środka i właśnie mieli wchodzić do budynku, kiedy brzuch Louisa zrobił salto i zatrzymał Harry'ego, lekko dotykając go w łokieć. Odwrócił się, jego długie loki prawie ocierały się o jego ramiona i spojrzał ze zdezorientowaniem i zmartwieniem i tą samą desperacją na Louisa. Louis to zignorował i cicho się zastanawiał. - Powinienem... Powinienem zostać tutaj? To wygląda bardziej na rodzicielską rzecz, nie chciałbym-

Ale Harry potrząsnął głową i przerwał Louisowi, zanim on nawet mógł dokończyć myślenie nad tym, co chciał powiedzieć. - Nie bądź niedorzeczny, Lou. – Powiedział, łapiąc dłoń Louisa i zaciągnął go na korytarz. Z Lią po jednej stronie i Louisem po drugiej, dłonie ich obojga owinięte w te Harry'ego, szli do danego pomieszczenia na końcu korytarza. Harry ścisnął dłoń Louisa zanim weszli przez drzwi, spoglądając na niego i pochylając się wystarczająco blisko, by wyszeptać - potrzebuję cię tutaj.

Poczuł ponownie to przytłaczające uczucie w klatce piersiowej i ścisnął dłoń Harry'ego, by odpowiedzieć jestem tutaj, zawsze będę.

Następne kilka minut było huraganem przywitań i potrząsania dłoni i łez (tylko ze strony Harry'ego, okej, Louis z pewnością nie zamrugał szybko, by pozbyć się łez, okej, nie bądź absurdalny) i potem zostali wyproszeni z sali i z dala od drzwi.

Policzki Harry'ego były mokre od łez i Louis nie puścił jego dłoni przez całą drogę do samochodu. To nie tak, że mógłby to zrobić gdyby chciał; uścisk Harry'ego był tak ciasny, że Louis obawiał się, że może pozostawić siniaki.

Siedzieli w ciszy, kiedy Louis odpalił samochód i odjechał spod szkoły, jego dłoń ponownie odnalazła Harry'ego sekundę później. Radio było wyciszone i trzy minuty po tym jak odjechali, Harry w końcu się odezwał. - Nie pracujesz dzisiaj, prawda?

Louis zaśmiał się i ścisnął dłoń Harry'ego. Louis celowo wziął dzisiaj wolne już miesiąc wcześniej, spodziewając się, że Harry będzie potrzebował jakiegoś wsparcia; nigdy nie był szczęśliwszy, że pomyślał o czymś na zaś. - Jestem dzisiaj cały twój, kochanie.

Harry wiercił się na swoim siedzeniu, trzymając głowę spuszczoną w dół, ale jego dłoń była ciasno złączona z tą Louisa. - Dobrze. – Jego głos był cichy i niski. - Myślę, że może będę potrzebował przytulania, kiedy wrócimy do domu.

- Przytulanie brzmi idealnie. – Zgodził się Louis.

~~~

Leżeli przytuleni na sofie przez większość dnia, Harry był nerwowy przez całą godzinę, zanim musieli iść odebrać Lie. Oczywiście byli pierwszymi rodzicami którzy przyszli, czekając przed szkołą przez 45 minut.

Lia była wielkim uśmiechem i podekscytowanymi słowami i kulką energii, kiedy przybiegła do nich i mówiła i mówiła o swoim dniu przez resztę wieczoru. Zazwyczaj Louis byłby zmęczony taką ilością mówienia, szczególnie jako słuchacz, ale pozwolił Lii mówić tak długo, ile potrzebowała, nigdy nie przerywając.

(Była hitem w swojej klasie ze swoim zajebistym plecakiem.)

~~~

Teraz, gdy nocowanie Louisa stało się normalną rzeczą, często zostawał i pomagał Harry'emu przygotować Lię rano, szczególnie, gdy Harry miał pracę, albo coś do skończenia na lekcje online.

W ten konkretny dzień Harry był spóźniony, jakby naprawdę spóźniony po tym, jak jego telefon wyczerpał się w środku nocy i budzik nie zadzwonił i Louis desperacko starał się pomóc tyle ile mógł, ale w większości czuł się, jakby wchodził w drogę.

- Lou, czy mógłbyś proszę pomóc Lii się ubrać i ją uczesał, kiedy ja dokończę robić śniadanie? – Harry zawołał z kuchni, jego głos był odrobinę zdesperowany.

- Oczywiście, kochanie, wszystko czego potrzebujesz. – Odkrzyknął Louis i poszedł do pokoju Lii, by pomóc jej się przygotować na ten dzień.

~~~

Najwidoczniej Lia tak bardzo pokochała to jak Louis zrobił jej fryzurę, że następnego dnia nie pozwoliła Harry'emu dotknąć swoich włosów. Kiedy wziął jej szczotkę do włosów, krzyknęła - tatusiu nie, Lou-wee może mnie uczesać! – I uciekła, zostawiając Harry'ego ze szczotką i gumką w dłoni.

Westchnął i poszedł po swój telefon.

~~~

Louis towarzyszył Harry'emu i Lii na małych zakupach, ponieważ to było to, co teraz z nimi robił. Louis musiał udawać, że to nie przyprawiało go o lekkie zawroty głowy; był punkiem, on nie miał zawrotów głowy. Okej, może trochę.

Lia zaciągnęła go przez cały sklep, prosząc swojego tatę o różne rzeczy, uroczo wydymając wargę, gdy jej odmawiał.

Ostatecznie Harry ustąpił i powiedział Lii, że może wybrać jedną zabawkę.

Poszli na dział z zabawkami, oczy Lii były szerokie, gdy wszystkiemu się przyglądała. Louis i Harry wymienili się głupkowatymi uśmieszkami przez jej podekscytowanie. W porę Lia znalazła coś, o ile to głośne sapnięcie coś oznaczało.

- Tatusiu! Chciałam to od daaaaawnaaaaa. – Zaakcentowała Lia, kiedy dumnie uniosła pudełko, które głosiło 'zestaw weterynarza' i ukazywało zdjęcia różnego sprzętu lekarskiego, albo rannych, rysunkowych psiaków.

Lia nadal gadała o wszystkich fajnych rzeczach, które to miała i ciągle powtarzała jak bardzo to chciała.

Po kilku minutach Harry jej przerwał. - Lia, jeśli to jest to co chcesz, to to kupimy, okej? To jest to, co wybierasz?

Lia żarliwie przytaknęła. - Tak! – I przyciskała pudełko do swojej klatki piersiowej przez całą drogę do kasy. Louis obserwował jak kręciła się z podekscytowania, podczas gdy skanowali jej nową zabawkę i inne rzeczy.

Była taka podekscytowana swoją nową zabawką kiedy wychodzili ze sklepu, Lia była pomiędzy Harrym, a Louisem, zachichotała się i powiedziała "kocham cię", podczas gdy patrzyła na Harry'ego.

Louis zaczekał chwilę, zanim dodał patrząc na Harry'ego - tak, ja ciebie też kocham. – To było takie zwyczajne, tak rzeczowe, tak proste, że Harry po prostu wpatrywał się w niego. Wpatrywał i wpatrywał.

Lia nie zauważyła nic nadzwyczajnego, zbyt wielkiego, zbyt monumentalnego, jakby mogła? Ona mówiła te słowa do przyjaciół i ptaków i motyli i psiaków na ulicy. To oczywiste, że te dwa słowa nie brzmiały jak coś, co mogło sprawić, że dorosły mógł potknąć się o własne nogi, mogło sprawić, że serce dorosłego mężczyzny przyspieszało, mogło odebrać mu oddech i sprawić, że będzie się rumienił jak róża.

Ale musiała zauważyć ciszę, pauzę, którą przeciągał Harry bez żadnej odpowiedzi, ponieważ chwilę później spojrzała na niego i pociągnęła go za rękaw. - Tatusiu, – popędzała go. - Odpowiedz, odpowiedz!

Harry uśmiechnął się, delikatnie i zwyczajnie i zerknął na Lię, gdy przytaknął. - Racja. – Powiedział odchrząkając, kiedy z powrotem spojrzał na Louisa. - Ja- też cię kocham, Louis. – Utrzymywał swój wzrok jedną sekundę, dwie, trzy. - Naprawdę. Tak właściwie to bardzo. Tak.

Lia zachichotała, chowając twarz w udo Harry'ego i Louis chciał zrobić to samo. Ale uśmiechnął się, próbował powstrzymać, by nie lśnił zbyt jasno i objął Harry'ego wokół talii, gdy podniósł się wystarczająco, by pocałować Harry'ego w policzek. - Ja też, Curls. – Dodał cicho, by popatrzeć ponownie, jak róż zamieniał się w czerwień na policzkach Harry'ego.

Ale potem złapał Lię pod pachami i uniósł ją, rozkoszując się jej piskiem i śmiechem. - Co powiesz na lody dla małego błazenka, tak?

- Tak!

- Do sklepu!

I to było to.

~~~

Louis przyszedł do Harry'ego w sobotnie południe, Harry zaprosił go na lunch z nim i Lią i na spędzenie reszty dnia razem. Mógł poczuć to, co Harry gotował, gdy tylko wszedł do mieszkania, cicho zamykając za sobą drzwi. Radio było włączone i grało coś, co brzmiało na listę top 40, co Harry i Lia kochali śpiewać.

Louis zdjął płaszcz, wieszając go obok drzwi i zdjął buty i położył obok pary małych butów Lii.

Kiedy szedł do kuchni mógł usłyszeć śpiew Lii i Harry'ego, oboje chichotali, gdy zmyślali słowa, bo nie znali tekstu. Serce Louisa zacisnęło się w jego klatce piersiowej, kiedy zobaczył jak tańczyli podczas gotowania i ogólnie zachowywali się jak głuptasy.

Wkrótce Lia go zauważyła i pisnęła, biegnąc do Louisa i łapiąc go za ręce, by zaciągnąć go tam, gdzie tańczyli. Louis zaśmiał się i trzymał ją za dłonie gdy tańczyli jak szaleńcy, zmyślając słowa i ruchy taneczne. Wkrótce Harry dołączył, ale nieuchronnie sprawił, że wszyscy upadli na podłogę, całe pomieszczenie wypełniło się ich śmiechem.

Nikt nie powiedział słowa z wyjątkiem śpiewania piosenek i Louis czuł się tak szczęśliwy, że czuł się tak komfortowo z tą małą rodziną.

Przez kilka minut rozplątywali się i kiedy byli wolni, Lia rzuciła się na Louisa i Louis szybko pochylił się, by przyciągnąć ją do wielkiego uścisku.

- Szczęśliwego dnia Louisa, Lou-wee! – Krzyknęła prosto w jego ucho, co sprawiło, że się wzdrygnął.

Odsunęli się od siebie i Louis posłał Lii ciekawskie spojrzenie, pytając, - Dzień Louisa?

- Tak! Lou-wee dzień! – Odpowiedziała Lia, jak gdyby to było wyjaśnienie, którego potrzebował i zgadywał, że dla czterolatki tak było.

- Co to jest, kochanie? – Spytał Louis. Lia spojrzała na niego jakby był głupi i powoli powiedziała. - To jak dzień tatusia, tylko że dla Louisa, duh. – Zakończyła oświadczenie wywróceniem oczami.

- Oczywiście, głupi ja, prawie zapomniałem! – Powiedział Louis i żartobliwie walnął się w czoło.

Lia zachichotała i w następnej sekundzie jej oczy się rozszerzyły i pobiegła gdzieś krzycząc - zaraz wracam!

Louis się podniósł i posłał Harry'emu zdezorientowane spojrzenie. - Dzień Louisa? – Spytał, podczas gdy uniósł brew.

- Obudziła mnie kilka dni temu pytając kiedy jest dzień Louisa, ponieważ czeka na niego od dnia ojca. – Wyjaśnił Harry z nieśmiałym uśmiechem, jakby był niepewny jak zareaguje Louis.

- To całkowicie urocze. – Skomentował Louis; czuł zawroty głowy, że Lia była tak zmartwiona, że nie było specjalnego dnia dla niego, by świętować.

Harry wzruszył ramionami, udając nonszalanckiego. - Cóż, jest całkiem urocza... i troskliwa. – Louis mógł opisać wyraz twarzy Harry'ego tylko jako 'dumny ojciec.'

- Bez kłótni tutaj, stary. – Odpowiedział Louis, zanim Lia wróciła do pokoju, trzymając wielką kartkę w swoich dłoniach.

- Lou-wee! Zrobiłam ci kartkę! – Kręciła się z podekscytowania, gdy wręczyła mu ogromną, fioletową kartkę pokrytą kolorowym brokatem i obserwowała go, gdy ją czytał.

Na przodzie znajdowały się przypadkowe bazgroły, coś, co uważał, że mogło reprezentować jego tatuaże. Było dużo kotów, bo Lia twierdziła, że umie je rysować najlepiej. Brokat osypał się na ziemię, gdy ją otworzył. W środku było napisane 'szczęśliwego dnia Louisa, Louis! Kocham, Lia i Harry" niechlujnym pismem, w czym na pewno pomógł Harry. W środku była tęcza zrobiona z brokatu i dużo naklejek w kształcie serduszek, które wypełniały praktycznie każde wolne miejsce.

Louis był wystarczającym twardzielem by przyznać, że stał się odrobinę emocjonalny.

- Lia, dziękuję ci bardzo, to bardzo piękna kartka. Uwielbiam ją. – Powiedział jej Louis, gdy schylił się, by ją przytulić.

- Nie ma za co. – Odpowiedziała Lia i szeroko się uśmiechnęła.

Louis dowiedział się, że dzień Louisa składał się z wielu innych rzeczy. Po przepysznym lunchu przygotowanego przez niesamowitego chłopaka, wszyscy poszli na trawę w pobliżu mieszkania Harry'ego, by pokopać piłkę.

Louis śmiał się jak bardzo niezdarni byli Lia i Harry, ale uwielbiał to jak bardzo dla niego się starali.

Po piłce nożnej, spędził trochę czasu kolorując i rzeźbiąc z Lią, pozwalając jej narysować tonę rysunków, które wypełnią lodówkę w jego mieszkaniu. Zayn po prostu będzie musiał się z tym uporać.

Zakończyli dzień kolacją, podczas gdy oglądali 'Zaplątanych' i potem pomogli położyć Lię do łóżka, gdzie przeczytał jej książkę.

Louis usiadł na kanapie, gdy Harry poszedł do kuchni, by wziąć dla nich po piwie.

Skakał po kanałach, dopóki nie natrafił na jakieś kulinarne show, które wiedział, że Harry lubił.

Harry wyłonił się z kuchni, wręczając Louisowi otwarte piwo.

Wtulili się w siebie, popijając swoje piwa i Louis myślał o tym, jak ten dzień był niesamowity. Nigdy się tak nie czuł w związku i pozwolił, by to uczucie się w nim osiedliło. Był zadowolony, był szczęśliwy i nie mógł uwierzyć jakim był szczęściarzem.

Louis odwrócił twarz w kierunku Harry'ego i obserwował swojego chłopaka, dopóki Harry nie odwrócił się i posłał mu uśmiech. - O czym myślisz?

- O tym jak bardzo cię kocham. – Odpowiedział Louis, nieśmiało się uśmiechając. Kiedy stał się takim mięczakiem.?

- Louuuu, ty wielka papko. – Droczył się Harry.

Louis tylko wzruszył ramionami i zmienił ich pozycję tak, że mógł wstrętnie przytulać Harry'ego w swoich ramionach, robiąc z tego wielkie show i groził łaskotkami, dopóki Harry nie chichotał.

- Okej, okej, też cię kocham, poddaję się. – Powiedział Harry pomiędzy falami śmiechu.

- O wiele lepiej. – Odpowiedział zadowolony Louis, przesuwając ich w wygodniejszą pozycję.

Harry trącił nosem jego szyję i spytał. - Miałeś dobry dzień?

- Czy to w ogóle pytanie? Jestem zaszczycony, że ona w ogóle chciała mieć dzień Louisa i potem spędziłem dzień z moimi ulubionymi ludźmi. Więc tak, miałem dobry dzień. – Powiedział Louis, całując Harry'ego w czoło.

- Cieszę się, ale mam pewien pomysł, który może być idealnym zakończeniem idealnego dnia. – Powiedział szyderczo Harry.

- Proszę Harold, powiedz. – Powiedział Louis swoim najlepszym, wykwintnym głosem.

Zamiast odpowiedzieć, Harry usiadł na niego okrakiem i pocałował z całą swoją mocą.

Louis położył dłonie na biodrach Harry'ego i pomyślał że tak, obściskiwanie się na kanapie było całkiem świetnym sposobem, by skończyć dzień Louisa.

~~~

Louis pomyślał, że mógł żałować zaproponowania Lii obejrzenia Potwory i spółka, ponieważ wyglądało na to, że nabawiła się nowego lęku. Przed potworami.

Louis nie mógł zliczyć ile razy kazała Harry'emu i jemu sprawdzić szafę lub komodę lub wszystko co miało drzwi i dużo przestrzeni, szczególnie przed spaniem.

Pewnego wieczora Louis zdecydował się coś z tym zrobić. Gdy zmierzał do Harry'ego wstąpił do sklepu po pracy i kupił pustą butelkę na sprej, jakieś naklejki w kształcie liter i kilka w kształcie potworów.

Wziął to do samochodu, naklejając naklejki na różową buteleczkę i z literek wykleił 'sprej na potwory'.

Kiedy dotarł do mieszkania Harry'ego znalazł go w kuchni, upewnił się że, zakradł się obok Lii, która siedziała i bawiła się zabawkami w salonie przed porą snu.

Postawił buteleczkę na stole i zakradł się od tyłu do Harry'ego, który nalewał szklankę mleka dla Lii przed snem i owinął wokół niego ramiona.

Poczuł jak Harry się napiął, ale potem zrelaksował się, gdy Louis wymamrotał, - cześć kochanie."

- Cześć Lou. – Powiedział Harry równie cicho.

- Wszystko w porządku? – Spytał Louis, pocierając dłońmi klatkę piersiową Harry'ego i miał nadzieje, że było to uspokajające.

Harry przybliżył się do niego i powiedział cicho, - to nadal utrapienie, by położyć ją do łóżka, to odrobinę frustrujące, jeśli mam być szczery. – Harry westchnął i obrócił się w ramionach Louisa, przytulając się do niego.

- Przykro mi, moja miłości, ale myślę, że mogę mieć na to sposób. – Powiedział Louis. Wyplątał się z uścisku Harry'ego i zignorował jego zdezorientowane spojrzenie, by podnieść butelkę spreju i powiedział, - ta-da!

- Co to? – Spytał Harry, biorąc buteleczkę w ręce, by lepiej się jej przyjrzeć.

- Sprej na potwory. Znalazłem to w internecie i szybko zrobiłem. Tylko dodaj wody i pozbądź się potworów! – Powiedział Louis, brzmiąc jak tandetna reklama telewizyjna.

Harry po prostu gapił się na Louisa z pełnym podziwem. - Lou, to jest genialne.

- Dziękuję kochanie, ale zobaczmy czy to zadziała, tak? – Powiedział Louis i szybko wypełnił buteleczkę wodą. - Czy możemy?

~~~

Chłopcy przekonali Lie do wypicia mleka, ubrania się w piżamę i wyszczotkowania zębów. Nie mieli żadnych problemów, dopóki nie przeczytali jej książki i nie ułożyli jej do snu.

- Tatusiu, co z potworami? – Spytała Lia wyglądając na odrobinę przerażoną na myśl o tym, że Harry i Louis mieli wyjść z jej pokoju.

- Cóż skarbie, Louis ma coś, co pomoże. – Wyjaśnił Harry, zamiast próbować ją przekonać, że potwory nawet nie istniały, ponieważ to najwyraźniej nie działało.

Oczy Lii rozszerzyły się. - Louis?

Louis szybko wyciągnął butelkę, którą chował za plecami. - To, mój mały skarbie, jest sprej na potwory. Po prostu popsikamy tym w twojej szafie i pod łóżkiem i potwory nawet nie będą śmiały zbliżyć się do tego pokoju. – Wyjaśnił.

Lia zszokowana otworzyła buzię, zanim zaczęła się zastanawiać. - Naprawdę?

- Naprawdę. Chcesz żebym teraz popsikał? –  Spytał Louis, odgarniając kosmyk włosów z twarzy Lii.

- Tak, proszę! – Zawołała Lia, wtulając się w łóżko, by obserwować Louisa.

Louis upewnił się, by hojnie prysnąć wodą w jej szafie i pod łóżkiem i nawet wokół drzwi na życzenie Lii.

Kiedy Lia była usatysfakcjonowana, obaj pocałowali ją na dobranoc i odczuli ulgę widząc, że zasnęła w ciągu kilku minut.

- Jesteś geniuszem. – Wyszeptał Harry, kiedy wyszli na korytarz. Przyciągnął blisko Louisa za jego talię do pełnego ulgi, wdzięcznego uścisku. - Zaklinaczem dzieci, z całą pewnością.

Louis zaśmiał się na ten tytuł i popchnął Harry'ego, by przycisnąć szybki pocałunek do jego ust. - Wszystko dla Lii. – Powiedział Harry'emu.

I miał to na myśli, naprawdę miał.

Continue Reading

You'll Also Like

30.3K 1.1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
16.2K 1.3K 22
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
20.3K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
92K 9K 17
Louis zostawia Harry’ego bez słowa wyjaśnienia. Po roku, dokładnie w rocznicę ich związku, Harry otrzymuje 10 płyt, każda z powodem, wyjaśniającym, d...