The culprit is only one! «~YO...

By julciaxis1

8.9K 1.1K 315

|zakończone| •Jeden turlający się kubek, przy jego ciężkich, skórzanych butach i tajemnicze spojrzenie. Głuch... More

PROLOGUE
Never again #1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#11
#12 ,,Broken barrier"
#13 ,,You will not escape"
#14
#15
#16
WAŻNE!
#17
#18
#19
#20 ,,Please help me"
#21
#22 Cała prawda
#23
#24
#25
#26 end of fear, uncertainty
#27
#28
#29
#30 To show you that I love you
INFO!
#31
#32 Koniec
BONUS #33

#10

272 40 4
By julciaxis1

~Hoseok~

Pozałatwiałem wszystko, to co miałem załatwić, więc mogłem już opuścić miejsce pracy, aby udać się do czekającego na mnie Yoongiego. A przynajmniej miałem nadzieję, iż czeka. Na moje szczęście siedział na schodach, w zgarbionej pozycji wpatrując się uważnie w barwne samochody, które przejeżdżały pobliską ulicą. Pozwoliłem sobie chwilę przyglądnąć jego osobie, nie ruszając się z miejsca. Jego ciemna grzywka opadła na karmelową skórę, tworząc niesamowity kontrast. Lekki wiatr rozproszył je w powietrzu. Policzki miał delikatnie zaróżowione, jak i nos, a usta lekko popękane. Jednak na jego twarzy, można było ujrzeć ślady po jeszcze świeżych łzach, które musiały być spowodowane jakimś problemem, którego nie potrafił rozwiązać. Postanowiłem, więc wkroczyć do akcji. Podszedłem od tyłu, najciszej jak potrafiłem, ale tak, aby mnie nie zdołał usłyszeć. Kiedy już byłem wystarczająco blisko, moje ręce zasłoniły mu pole widzenia, a ja spoglądałem na niego z góry z przejęciem. Zdezorientowany chłopak dotknął je, chcąc odsunąć, ale z czasem się poddał. Wypuścił z siebie ciężko powietrze, a ja zmarszczyłem brwi. Coś było ewidentnie nie tak. Stwierdziłem, że nie będę się już z nim droczyć, więc zsunąłem powoli dłonie, przenosząc się na pozycję siedzącą tuż obok niego.

-Yoongi co się dzieje?

Zapytałem spoglądając na jego bladą twarz. Nie raczył mnie obdarzyć nawet jednym spojrzeniem.

-Nic... nic co by dotyczyło ciebie.

Podniósł się gwałtownie, po czym od razu zrobiłem to samo. Byłem zaniepokojony jego zachowaniem, ale wierzyłem w to, że gdy na chwilę się rozerwie, to bardziej się na mnie otworzy. Na końcu zatłoczonej ulicy znajdowała się lodziarnia, w której często bywałem. Stwierdziłem więc, że to do niej dziś się wybierzemy. Kątem oka przyglądałem się przygnębionemu czarnowłosemu, nie mogąc nic zrobić. Ledwo przebierał nogami, wbijając wzrok w swoje czarne glany zatapiając w swoich myślach. Jednak rozpocząłem rozmowę, aby dowiedzieć się o nim trochę więcej.

-Wybacz, że o to pytam... ale ile masz lat?

Byłem tego bardzo ciekaw. To była podstawowa informacja, którą wypadało znać, skoro chciało się zawrzeć jakąś znajomość.

-A na ile według ciebie wyglądam?

Rzucił na mnie okiem. Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią, by go nie urazić w jakikolwiek sposób nietrafną odpowiedzią.

-Hm... niech pomyślę. Patrząc na ciebie odczuwam dostrzegalną młodość, więc myślę, że z dziewiętnaście?

Chłopak zaśmiał się cicho, po czym przeniósł wzrok na mnie.

-To chyba dobrze się trzymam skoro robię takie pozory. Mam 24 lata.

Ale kiedy usłyszałem odpowiedź, byłem w tak wielkim szoku, aż usta otworzyły się samoistnie.  

-A co?

-N-nie, nie nic... Tylko myślałem, że jesteś trochę młodszy.

Stwierdziłem, gdyż to była prawda. W życiu bym się nie spodziewał, że jest ode mnie o rok starszy. 

-Czyli od dziś to ja będę musiał nazywać cię hyung.

Powiedziałem zakłopotany, nie potrafiąc przyswoić sobie tej informacji. Przez chwilę nastała cisza, jednak nie była ona wcale męcząca. Choć z natury jestem dość żywiołową i gadatliwą osobą. Szturchnąłem go w plecy, aby pokazać mu miejsce do, którego mieliśmy wstąpić. Chłopak tylko kiwnął w zrozumieniu, a ja czym prędzej rzuciłem się na przód, by zająć miejsce w kolejce. Całe szczęście było dość wcześnie, więc nie musieliśmy długo czekać. Min stał tuż obok mnie, grzebiąc coś w swoim telefonie. Zabrałem mu go natychmiast, by na chwilę mnie wysłuchał. Oczywiście się oburzył, ale zignorowałem to.

-Porozglądaj się, a potem powiedz mi na co masz ochotę.

Posłałem mu szeroki szczery uśmiech. Można było to zaliczyć, do swego rodzaju prośby. Przez chwilę się upierał, ale finalnie udało mi się go namówić. Gdy już byłem przy kasie, przywitałem się z pracownicą, po czym podałem jej nasze zachcianki.

-No to tak. Prosimy dwa szejki. Jeden śmietankowy, a drugi smerfowy.

Moim wyborem był ten śmietankowy, a ku mojemu zdziwieniu Yoongi miał chęć na ten drugi. Nie mogłem powstrzymać cichego śmiechu i rozczulenia, którego całe szczęście Min nie słyszał. Kobieta podała dwa kubki z różowymi słomkami, które od razu przechwyciłem. Chłopak czekał na mnie przy małym, białym stoliku, bawiąc się swoimi palcami. Podszedłem do niego zdecydowanym krokiem, bardzo dumny z siebie, że udało się dość szybko je załatwić. Podałem mu ten niebieski, po czym przyglądał się napojowi. Ja za to od razu przyłożyłem usta do rurki, by poczuć ten bardzo dobrze mi znany smak. Tak się nim zachwyciłem, aż przymknąłem na chwilę oczy. Z tej cudownej chwili wyrwał mnie uroczy chichot, który przywrócił mnie do realności. Uchyliłem jedno oko, by zobaczyć o co chodzi. Okazało się, że chłopak śmieje się właśnie ze mnie, ale nie rozumiałem dlaczego.

-Z czego się śmiejesz?

-Nie, z niczego.

Zauważyłem, że starał się stłumić nadchodzącą falę, ale nie bardzo mu to wychodziło.

-Ze mnie, prawda?

Uniosłem jedną brew ku górze w dość zabawny sposób, aby jeszcze bardziej go rozśmieszyć co mi się jak najbardziej udało. Gdy widziałem jego biały uśmiech i niewielki ząbki, od razu zrobiło mi się cieplej na sercu i sam zacząłem się śmiać. Gdy się uspokoił, w końcu wziął się za konsumpcję napoju. Jego kąciki ust uniosły się lekko do góry, tworząc małą podkówkę. Oczy skupiły się całkowicie na zawartości plastikowego kubeczka, co było dość urocze. Włosy rozwiewał wiatr, który jeszcze bardziej uwydatniał jego delikatną urodę. Nie mogłem się napatrzeć na ten widok, odlatując na chwilę.

Hoseok... Ogarnij się.

Otrząsnąłem się natychmiast.

-Gdzie chcesz teraz pójść?

Dałem mu pełen wybór, gdyż chciałem by to on zadecydował. Bo kto najlepiej wie gdzie lubi przebywać jak nie on sam.

-Hm... możemy iść do parku. Dawno tam nie byłem.

Kiwnąłem głową, po czym razem ruszyliśmy w tym kierunku, wyrzucając po drodze puste kubki. Przekroczyliśmy dużą bramę z napisem ,,Park Miejski". Spacerowaliśmy razem wąskimi uliczkami, które były otoczone, żyjącą własnym prawem przyrodą. Trochę, jak my ludzie mamy tysiące zasad bez, których nie jesteśmy w stanie funkcjonować. To jest niesamowite. Kolorowe liście spadały z drzew, które rozciągały się wzdłuż alei, zalewając wręcz wszystko wokół. Byłoby idealnie, gdyby nie mijające nas pary trzymające się za ręce, czy składające sobie czułe pocałunki. One sprawiły, że mój humor w momencie się pogorszył.

-Widzę, że nie tylko mi przeszkadzają.

Skupiłem na nim całą swą uwagę, dziwiąc się tak nagłego stwierdzenia. 

-Nie będę zaprzeczał.

Przyznałem się całkowicie szczerze, bo nie było sensu wymijać tego tematu.

-Skoro też ci przeszkadzają, to chciałbym znać przyczynę.

Powiedział pewnym siebie tonem, a ja nie do końca wiedziałem, czy mówić mu o tym co się wydarzyło... Ta informacja zdawała mi się zbędna, a jeszcze nie byłem do końca pewien czy jest godny zaufania. Jednak zaryzykowałem i postawiłem wszystko na jedną kartę. Nabrałem głęboko powietrza do płuc.

-Mieszkam, a raczej mieszkałem z moją dziewczyną. Bardzo ją kochałem.

Nie spodziewałem się, że tak ciężko będzie mi to wyznać. Ten temat nadal był dla mnie bolesny. Westchnąłem ciężko, po czym kontynuowałem.

-Po pracy tradycyjnie udałem się do domu z wielkim uśmiechem, bo wiedziałem, że czeka na mnie ukochana osoba. 

W kącikach oczu zaczęły kręcić się łzy, które chciały wypłynąć, ale po chwili się opanowałem, by nie rozkleić się przy nim. To by było takie żenujące.

-Zdradziła mnie... w moim własnym mieszkaniu, w mojej cholernej sypialni i to na moich oczach.

Spuściłem wzrok na kamienną ścieżkę, jednak niespodziewanie poczułem chłodną, bladą dłoń, która powoli gładziła moje plecy, co nieco koiło ból. Wtedy też niższy mężczyzna chwycił moją dłoń złączając nasze palce. Uniosłem wzrok z naszych splecionych dłoni na Mina, by wyrazić swoje niezrozumienie. 

-Teraz zamienimy się rolami. Wszystko będzie dobrze i zapomnij o tej dziwce. Skoro cię zdradziła, to oznacza, że nie była ciebie warta. Jesteś wspaniałym człowiekiem Hoseok. Najlepszym jakiego w życiu spotkałem...

~Yoongi~

-(...)Najlepszym jakiego w życiu spotkałem...

Później dopiero zdałem sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałem. Panika zawładnęła moim ciałem, a cała twarz pokryła się mocnym rumieńcem. Burgundowa barwa drastycznie odznaczała się na tle mej bladej skóry. Nie byłem wstanie zakryć jej nawet ręką. Hoseok otworzył szeroko oczy, z zaskoczeniem. Ja sam nie mogłem pojąć co we mnie wstąpiło by powiedzieć coś tak trywialnego i upokarzającego. Najlepszym pomysłem było po prostu ominięcie kłopotu. Już chciałem uciec, ale powstrzymał mnie przybliżając do siebie nieznacznie, kładąc dłonie w mojej tali, lekko zaciskając palce. Dźwięk uderzeń mojego własnego serca, zaczął mi bębnić nawet w zbyt czerwonych uszach. Uciekałem wzrokiem na boki, ale przytrzymał mój podbródek.

-Ty też jesteś wspaniały Yoongi.

Wpatrywałem się w te cieszące się oczy, zatracając w nich całkowicie. On sam przyglądał mi się ze skupieniem, lustrując całą moją twarz. Robiło mi się coraz goręcej, a oddech miałem niespokojny. Jego bliskość tak na mnie działała. Nigdy nie czułem czegoś takiego wobec drugiej osoby i nikt na mnie nie oddziaływał w ten sposób.

To przyjaźń... prawda?

-Czy jesteśmy przyjaciółmi?

Zapytałem po opanowaniu się, bo w sumie nie wiedziałem czy traktuje mnie jako przyjaciela, czy zwykłego znajomego na chwilę. Wolałem nawet nie myśleć o tej drugiej opcji.

-Min... to jest bardziej skomplikowane niż myślisz.

Rzekł nieco zakłopotany, drapiąc się w kark i odsuwając ode mnie, jednak nie puszczając mnie ze swoich objęć jednej ręki. Ja już nic nie mówiąc zrozumiałem co miał na myśli.

-Wiedziałem...

Narastała we mnie niewytłumaczalna wściekłość. Wyrwałem się, więc z jego objęć stanowczo i oddaliłem o pięć kroków.

-Ale to nie tak!

Znów chwycił moją rękę pospiesznie, ale ją wyrwałem kolejny raz.

-Nikomu nie można ufać panie Jung Hoseok. Pora w końcu sobie to przyswoić...

Obróciłem się na pięcie, a łzy bezkarnie po raz kolejny spływały po moich policzkach.

Nigdy więcej nie ufać... nigdy więcej nie ufać Min Yoongi!


*+*+*


Wbiegłem do tymczasowego mieszkania.

Pora się zemścić...


*+*+*

Continue Reading

You'll Also Like

237K 10.9K 32
Desperate for money to pay off your debts, you sign up for a program that allows you to sell your blood to vampires. At first, everything is fine, an...
805K 29.9K 105
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
96.6K 3.2K 52
"𝐓𝐫𝐮𝐭𝐡, 𝐝𝐚𝐫𝐞, 𝐬𝐩𝐢𝐧 𝐛𝐨𝐭𝐭𝐥𝐞𝐬 𝐘𝐨𝐮 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐡𝐨𝐰 𝐭𝐨 𝐛𝐚𝐥𝐥, 𝐈 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐀𝐫𝐢𝐬𝐭𝐨𝐭𝐥𝐞" 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 Caitlin Clark fa...
467K 31.6K 47
♮Idol au ♮"I don't think I can do it." "Of course you can, I believe in you. Don't worry, okay? I'll be right here backstage fo...