The culprit is only one! «~YO...

By julciaxis1

8.9K 1.1K 315

|zakończone| •Jeden turlający się kubek, przy jego ciężkich, skórzanych butach i tajemnicze spojrzenie. Głuch... More

PROLOGUE
Never again #1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#10
#11
#12 ,,Broken barrier"
#13 ,,You will not escape"
#14
#15
#16
WAŻNE!
#17
#18
#19
#20 ,,Please help me"
#21
#22 Cała prawda
#23
#24
#25
#26 end of fear, uncertainty
#27
#28
#29
#30 To show you that I love you
INFO!
#31
#32 Koniec
BONUS #33

#9

268 40 7
By julciaxis1

~Yoongi~

To była bardzo ciężka noc. Ani na chwilę nie zmrużyłem oka. Koc z czasem stał się bezużyteczny, gdyż nie oddziaływał już na mnie tak jak na początku. Cały trząsłem się z zimna i wyczekiwałem z niecierpliwością, aż w końcu nadejdzie następny dzień. Dawno już tak nie zmarzłem, jak wtedy. O godzinie dziewiątej postanowiłem, że skoro i tak nie jestem wstanie zasnąć, to przydałoby się coś zrobić.

Wstałem ocierając dłonie o siebie, by czuć choć odrobinę ciepła. Nie dawało to zbyt wiele, ale zawsze mogłem się łudzić. Czułem wyraziście, rumieńce na policzkach spowodowane wychłodzeniem, więc naciągnąłem na usta i twarz kaptur bluzy. Pomyślałem, że w końcu powinienem wydać te pieniądze, które dostałem od tego niesfornego policjanta. Miałem zamiar się przebrać przed wyjściem, ale dopiero potem zorientowałem się, że nie mam tu żadnych innych ubrań niż te, które miałem na sobie. Wychodząc z kryjówki opatuliły mnie przyjemne promienie słońca, co od razu zadziałało na moje samopoczucie. Krążyłem po mieście przyglądając się barwnym witrynom sklepowym, szukając czegoś co byłoby praktyczne. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy i specjalnie się zatrzymałem, to bawełniana szara pościel, która już na pierwszy rzut oka wydawała się dobrym przewodnikiem ciepła. Ani chwili nie wahałem się, tylko wkroczyłem do sklepu i zakupiłem rzecz. Byłem tak szczęśliwy, bo nie musiałem się już martwić o to czy dożyję jutrzejszego dnia. Z resztek pieniędzy zakupiłem jeszcze jedzenie, bez którego nie mogło się obejść. Miałem już wracać, lecz znikąd usłyszałem swoje imię. Zatrzymałem się więc i odwróciłem w stronę osoby, która właśnie mnie wołała. Kilka metrów przede mną stanął jak zawsze uśmiechnięty Jung Hoseok. Z różnicą taką, że w swoim granatowym mundurze.

Czy on nigdy nie ma dość tego ciągłego uśmiechania się?

-Hej!

-Cześć...

Szybkimi krokami podszedł bliżej. Można by rzec, że zbyt blisko.

-Masz zaczerwienione oczy... Nie brałeś używek?

Szczegółowo przyglądał się mojej twarzy i przeszywał wzrokiem moje ręce, dotykając ich niedelikatnie.

-Co ty robisz?!

Wyrzuciłem spanikowany, momentalnie czując gorąc.

-Sprawdzam, czy nie ma śladów po igle.

-Zwariowałeś?! nic nie brałem.

-Ale na pewno?

-Tak, przecież mówię.

Wywróciłem tylko oczami.

-To co ci jest? Nie wyglądasz najlepiej.

-Ciężka noc i tyle.

Przez chwilę analizował moją odpowiedź, po czym skinął głową. Przecież nie mógł wiedzieć, iż było to jego winą. Chłopak skierował wzrok na moje reklamówki.

-Widzę, że robiłeś nie małe zakupy.

-Tak... musiałem w końcu coś zrobić z tymi pieniędzmi od ciebie.

-Mam nadzieję, że ci służą. Co kupiłeś?

Gwałtownie podszedł bliżej i wyrwał mi zakupy z rąk. Otworzył je z rozmachem i po kolei wyciągał rzeczy. Wyglądał jak małe dziecko szukające słodyczy, które zostały głęboko schowane. Zaśmiałem się pod nosem by nie zdołał usłyszeć, po czym uważnie przyglądałem się jego skupionej twarzy. Uniósł wzrok na moją osobę ze zmarszczonymi brwiami.

-Pościel?

-Owszem.

-Ale na co? Aaa, pewnie kupiłeś ją, aby nam było ciepło.

Gdy te słowa opuściły jego usta, wytrzeszczyłem oczy w zdziwieniu. Moje serce jeszcze szybciej zaczęło bić niż wcześniej.

-Ż-że co?

-No... przecież musi być nam ciepło, skoro będziemy razem spać. Ja jestem strasznym zmarzluchem, więc mam nadzieję, że kupiłeś bardzo ciepłą. Tak swoją drogą, to w nocy strasznie się wiercę. Więc jakbym cię kopnął to od razu przepraszam.

Nie rozumiałem, co właściwie się stało. Stałem tak jak kołek z otwartą buzią, ledwo trzymając się na nogach. W końcu wydusiłem z siebie.

-O-o czym ty w ogóle mówisz?

Chłopak w momencie wybuchnął głośnym śmiechem.

-Żartuję przecież, co się tak spinasz.

Wypuściłem z siebie ciężko powietrze i wywróciłem oczami. Właśnie kilka sekund temu serce mi stanęło.

-Boże... nie rób tak więcej!

Walnąłem go w ramię, na co jeszcze bardziej się śmiał. 

-A co? Tak bardzo cię przeraża ta wizja?

Zapytał z jedną uniesioną brwią i założonymi rękami na piersi.

-Nie chodzi o to.

-W takim razie, o co?

Ja tracąc już cierpliwość, odwróciłem się po prostu, zostawiając go za sobą bez słowa. Usłyszałem tylko:

-Do zobaczenia na komisariacie! A właśnie! Zabieram cię dziś na miasto.

Po usłyszeniu tych zaledwie pięciu ostatnich słów, znów przechyliłem głowę.

-A może ja nie chcę z tobą iść?

Powiedziałem z chytrym uśmieszkiem.

-No to będę musiał zaciągnąć cię siłą!

Właśnie ukazały się jego wszystkie śnieżnobiałe zęby, a ten właśnie uśmiech uformował się na kształt pełnego serca. Ruszył nagle w moją stronę, wręcz biegnąc, a ja zauważając to zacząłem biec zanosząc się zbyt głośnym śmiechem. Jednak prędko mnie dogonił przytrzymując mnie bym nie uciekł. Spojrzałem na jego ręce, które oplotły mnie niebezpiecznie w talii. To było dość krępujące. Chyba tak zachowują się przyjaciele. Musiałem się powoli do tego przyzwyczajać.

-A jeśli będę protestować?

-To będzie czekać cię kara, mój drogi.

-A jaka panie komendancie?

Postanowiłem, że też pobawię się w tę grę słów. Wtedy mina Jung Hoseoka zrobiła się zdecydowanie bardziej zadziorna.

-Wtedy to co powiedziałem w żarcie, stanie się zrealizowane panie Min.

Popatrzyłem na niego, raz na ręce, które stawiały opór.

-Chciałbym rozmawiać z adwokatem.

-W tej kwestii adwokat nie jest nam do niczego potrzebny proszę pana.

Zaśmiał się melodyjnie, po zobaczeniu mojej reakcji, puszczając mnie w końcu. Bez słowa poszedł w swoją stronę i jak zwykle zostawił mnie z dziwnymi myślami.


*+*+*


Po tym jak przekroczyłem próg pomieszczenia, poczułem na sobie wiele lekceważących spojrzeń, które należały do policjantów. Zrobiło mi się trochę niekomfortowo, więc szybkim krokiem dążyłem do celu, czyli do sali przesłuchań. W tym miejscu czułem się strasznie niedowartościowany, jak taki wyrzutek społeczeństwa. Zacisnąłem pięść, wmawiając sobie, że jestem wartościowy, lecz wiedziałem, że to kłamstwo. Okłamywałem samego siebie, nie dając dopuścić myśli, że zniszczyłem sobie życie podejmując złe decyzje. Z zamyślenia wyrwał mnie, jednak chłodny ton głosu. Tak chłodny, aż przeszły mnie ciarki.

-Wejdź. Komendant Jung Hoseok już na ciebie czeka.

Powiedział starszy, dość wysoki mężczyzna z siwą brodą, lustrując mnie nieprzychylnym wzrokiem. Od razu wyminąłem go, by w końcu dotrzeć do Junga. Tak jak przystało na moich oczekiwaniach, tym samym zobaczyłem jego posturę siedzącą za biurkiem, zapisującą coś w notesie ze skupieniem. Przełknąłem głośno ślinę, gdyż trochę się stresowałem.

-O! jesteś już. Proszę wejdź.

Uniósł wzrok z kartki na mnie i wskazał na krzesło.

-Tylko zamknij drzwi, proszę.

Od razu się cofnąłem, by to uczynić. Z nerwów, aż zaczynałem czuć mdłości, co nie było do mnie podobne. Zauważył, że jest mi ciężko, więc położył dłoń na tej mojej, ale tak, aby nikt z zewnątrz nie był w stanie tego dostrzec. Spiąłem się na ten czyn, a dech ugrzązł w gardle.

-Wszystko będzie dobrze Yoongi. To tylko kilka pytań, na które musisz odpowiedzieć. Nie będę krzyczał, ani nic z tych rzeczy.

Posłał mi lekki uśmiech, co trochę mnie uspokoiło. Przytaknąłem kilkukrotnie, jednak w środku nawet jak byłem niewinny to czułem, że sąd mi nie odpuści.

-No więc tak... Na podłodze znaleziono twoje dokumenty, które leżały dość blisko nie żyjącej ofiary. Były na jej torebce również odciski twoich palców. Jak to wyjaśnisz?

Bawiłem się palcami, nie mogąc skupić. To było naprawdę ciężkie. Tym bardziej przy Hoseoku. Nie chciałem by się do mnie zraził i mną brzydził.

-Gdy już ta dziewczyna została postrzelona, podbiegłem do niej i chciałem wezwać karetkę. Później szukałem w jej torebce telefonu, by powiadomić jej bliskich o sytuacji. Możliwe, że schylając się wypadły mi z kieszeni.

-Yoongi, czy jesteś ze mną w stu procentach szczery?

Wbił we mnie uważny wzrok, a ja odczuwałem wzrastające poczucie winy jak i coraz to większe napięcie.

-Nie... Panie Hoseok...

Spuściłem głowę, nie chcąc spojrzeć mu w oczy. Brunet westchnął opierając się o tył fotela.

-No to może inaczej. Czy był tam ktoś razem z tobą?

-Tak.

-A kto?

-Nie mogę powiedzieć.

Zakryłem twarz rękami, opierając je na kolanach.

-Min musisz mi to powiedzieć, by oczyścić cię z zarzutów.

-Wiem, ale... oni mnie zniszczą! Ty nie wiesz do czego są zdolni!

Krzyknąłem, po czym szczere łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nie mogłem się uspokoić, czułem się w tym aspekcie bezsilny.

-Popełniłem w życiu wiele błędów, ale ja się...

-Słuchaj, nic ci nie grozi dopóki jestem...

Pokręcił głową, poprawiając się momentalnie.

-Znaczy... jesteśmy. Po prostu powiedz mi kto to, a tobie nie stanie się żadna krzywda.

Zacisnąłem usta w cienką linię, nie odrywając naszego kontaktu wzrokowego.

-T-to gang... Należałem do niego przez ostatnie pięć lat. Zawsze robiliśmy wszystko przeciwko prawu, ale ja to traktowałem tylko jako rozrywkę. Nigdy nie myślałem, że posunęlibyśmy się do czegoś takiego. Z czasem tak się wkręciłem w ten niebezpieczny tryb życia, że zaczęliśmy okradać banki, jak i zwykłych ludzi. Bójki rozgrywały się kilka razy dziennie. Zawsze krwawe. Jest mi tak bardzo wstyd.

-Yhm... czyli to oni. No dobrze, czy wiesz gdzie teraz przebywają?

Niestety w tej kwestii musiałem jednak skłamać. Wszystko to co mu mówiłem wyszłoby na jaw. To, że tak naprawdę od początku go oszukiwałem.

-Nie, nie wiem.

-Gdy będziesz miał jakieś informacje, od razu daj nam znać. Wydają się niebezpieczni.

Przytaknąłem tylko, po czym bez słowa wyszedłem z gabinetu.

-Zaczekaj na mnie przed posterunkiem, ja tylko muszę coś załatwić.

Wstał, mijając mnie i znikając za filarem.

*+*+*

Continue Reading

You'll Also Like

78.7K 1.8K 33
!Uploads daily! Max starts his first year at college. Everything goes well for him and his friends PJ and Bobby until he meets Bradley Uppercrust the...
1.8M 60.4K 73
In which the reader from our universe gets added to the UA staff chat For reasons the humor will be the same in both dimensions Dark Humor- Read at...
313K 9.4K 101
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...
250K 18.1K 90
as usual many dramas, emotions, fluffy , angst, and most importantly soo much love. top tae bot kook no cheating no threesom No skin ship with others