The culprit is only one! «~YO...

Por julciaxis1

8.9K 1.1K 315

|zakończone| •Jeden turlający się kubek, przy jego ciężkich, skórzanych butach i tajemnicze spojrzenie. Głuch... Más

PROLOGUE
Never again #1
#2
#3
#4
#5
#6
#8
#9
#10
#11
#12 ,,Broken barrier"
#13 ,,You will not escape"
#14
#15
#16
WAŻNE!
#17
#18
#19
#20 ,,Please help me"
#21
#22 Cała prawda
#23
#24
#25
#26 end of fear, uncertainty
#27
#28
#29
#30 To show you that I love you
INFO!
#31
#32 Koniec
BONUS #33

#7

317 45 8
Por julciaxis1

~Hoseok~

Po przekroczeniu progu własnego mieszkania, rzuciłem jednym ruchem ręki klucze na pobliski stolik, gdzie zawsze miały swoje miejsce. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu telefonu, którego nie miałem ze sobą od zeszłego dnia. Szukałem go przez jakąś chwilę, krążąc po pokoju w te i we w te, aż w końcu dostrzegłem go na komodzie. Wizyta u Min Yoongiego była lepsza niż się tego spodziewałem. Nie był, aż tak oschły jak mógłbym przypuszczać i nie okazywał w żaden sposób złego traktowania wobec mojej osoby. Zerknąłem pośpiesznie na wyświetlacz telefonu.

4 nieodebrane połączenia od- Szef

9 nieodebranych połączeń od- TaeTae

Podrapałem się nerwowo po karku, otwierając szeroko oczy. Domyślałem się, że przez mój mały wybryk spowodowany lekkomyślnością, będę mieć kłopoty. Z racji tego, że bałem się oddzwonić do szefa, to wolałem najpierw do przyjaciela.

-Hoseok, gdzieś ty się podziewał! Zostawiłeś mnie tam samego w takim stanie! Dobrze, że przynajmniej barmanka mnie zawiozła do domu. Zwymiotowałem jej w samochodzie na tapicerkę! Wiesz jaki to był wstyd? A najlepsze jest to, że była całkiem miła i ładna. A mogłem cię zaprosić na nasz ślub, ale to przepadło!

-Słuchaj... przepraszam, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. A tak w ogóle, to nawet nie wiem co się działo zeszłej nocy. Nic nie pamiętam.

-Serio? Nie pamiętasz jak wszedłeś na barek i zacząłeś tańczyć tylko sobie znane układy? Z tego co widziałem, to podrywałeś jakiegoś dzianego mężczyznę w loży VIP. Tak swoją drogą... słabe miałeś te teksty.

Zaśmiał się do słuchawki, a ja otworzyłem szeroko oczy niedowierzając.

-Ż-że co?!

Nagle usłyszałem donośny chichot po drugiej stronie. Zmarszczyłem tylko brwi w niezrozumieniu.

-Przecież żartuję. Nic takiego się nie wydarzyło. Gdybyś słyszał swoją reakcję!

Ledwo nie zakrztusił się powietrzem, bo co drugie słowo dostawał salwy śmiechu.

-To nie jest śmieszne. Jak w ogóle mogłeś wymyślić coś takiego. Ja i mężczyzna? Naprawdę masz bujną wyobraźnię.

Udawałem głos zasmuconego dzieciaka. To zawsze działało na Taehyunga, kiedy domagałem się przeprosin.

-Dobra... przepraszam, ale jak następnym razem wyjdziemy gdzieś wspólnie, to nie zostawiaj mnie pijanego, dobra? Bo to nigdy nie kończy się dobrze.

Przytaknąłem tylko, później dopiero orientując się, że nie jest w stanie tego widzieć, więc po czasie potwierdziłem. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy. Pytał, gdzie ja byłem dziś rano, bo podobno tu przyszedł, a nikt mu nie otworzył. Musiałem coś zmyślić, bo jakby to brzmiało:

,,Przenocowałem u przestępcy, nawet pomógł mi z kacem mordercą" 

Z ciężkim westchnięciem, przeniosłem się do gabinetu. Mam właśnie niewielki pokój do tego przeznaczony, więc to bardzo ułatwiało mi pracę i zaoszczędzało siedzenia po godzinach w biurze.  Usiadłem na fotelu i spojrzałem na srebrny zegar naścienny. Dochodziła godzina szesnasta. Już od godziny dziewiątej powinienem być w pracy.

Szef mnie zabije...

Pomimo tego, że chciałem odkładać tę rozmowę w nieskończoność nie mogłem tego zrobić. Niechętnie wybrałem numer do starszego mężczyzny. Trochę się obawiałem jego reakcji, którą zastanę. Miałem jednak nadzieję, że mi to puści płazem ten ostatni raz.

-Jung Hoseok! To kolejny raz kiedy lekceważysz swoją pracę i obowiązki. Postanowiłem, że od jutra odejmuję ci z pensji. Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy. To ostatnie ostrzeżenie jakie ode mnie otrzymujesz!

Chodziłem po pomieszczeniu wysłuchując dość dotkliwych skarg na mój temat. Jednak mężczyzna miał rację, zachowałem się niepoważnie. Nie tak jak powinien dobry w swoim fachu policjant. Osoba, która miała za zadanie chronić innych. Dlatego nosiło mną ze stresu.

-Ale szefie, to była nagła sytuacja.

-Nie interesują mnie twoje bezsensowne tłumaczenia, które i tak nic by nie zmieniły. Masz jutro kolejne przesłuchanie z Min Yoongim. Lepiej żebyś się postarał.

-Tak szefie! Nie zawiedzie się pan.

Odpowiedziałem zdeterminowanym głosem unosząc głową ku górze.

-No ja nie wiem Hoseok. Ja nie wiem.

Karciłem samego siebie w myślach, za to co się stało.

Jak mogłem być tak nierozważny?

Rzuciłem się na fotel przecierając zmęczoną twarz rękoma. Przez chwilę patrzyłem się w jeden punkt na ścianie, który w tym momencie wydawał się niesamowicie interesujący. Stwierdziłem, że nie ma co sobie podkładać kłód pod nogi. Teraz musiałem się naprawdę bardziej pilnować. Wziąć się w przysłowiową garść, bo inaczej skończę na ulicy jako bezrobotny.

Sięgnąłem po kartkę z ksero i zacząłem zastanawiać się nad pytaniami, które powinienem zadać przesłuchiwanemu. Fakt, że był to Min Yoongi trochę mnie złamał, bo to wcale nie był całkowicie zdemoralizowany chłopak. Po prostu miał dużo problemów, nie potrafiąc dać sobie z nimi rady samemu. Nawet ja nie wiem jakbym się zachowywał na jego miejscu. Potrzebował trochę pomocy, której nie otrzymał.

Odrzuciłem wcześniejsze myśli krążące wokół przesłuchiwanego, choć musiałem przyznać, że nie było to najłatwiejsze zadanie. Finalnie udało mi się skompletować piętnaście pytań, które powinienem mu zadać. Starałem się jak nigdy wcześniej, by jak najlepiej wypaść przed szefem, aby nie wylecieć z pracy, którą w pewnym sensie kochałem. Nie wyobrażałem sobie samego siebie w innym miejscu profesji niż komisariat. Może dlatego, że miałem swego rodzaju władzę... niewielką, ale jednak. Choć trochę czułem się potrzebny. 

Dumny z siebie, przejrzałem jeszcze raz pytania zapisane na kartce, by upewnić się czy na pewno mają one jakikolwiek sens. Uśmiechnąłem się zadowolony.

Od jutra wszystko się zmieni. Jung Hoseok- najlepszy pracownik miesiąca!

Wstałem gwałtownie z fotela, podniesiony na duchu i skierowałem się do kuchni. Kiedy już przekroczyłem jej próg przypomniało mi się, że miałem iść na zakupy, bo lodówka i spiżarnia świeciły pustakami. Westchnąłem przeciągle, na samą myśl, po czym cofnąłem, by się przebrać w świeże ubrania. Śmierdziałem alkoholem na kilometr, więc nie obyło się bez szybkiego prysznica, który zdecydowanie mnie zrelaksował. Trochę mi zeszło na wysuszeniu się i wybieraniu odpowiednich ubrań. Zanim zorientowałem się, która godzina przeczesałem jeszcze włosy ręką, by wyglądać w miarę jak człowiek. Narzuciłem na siebie płaszcz, który idealnie chronił przed jesienną, nieustępliwą pogodą. Zamknąłem za sobą mieszkanie i wyszedłem z klatki schodowej na parking. Kluczem otworzyłem samochód, później jednak pomyślałem, że oszczędniej, jak i zdrowiej będzie się po prostu przejść. Noc była dość rześka, ale szkoda było nie skorzystać z choćby takiego ruchu.

Mrok opanował otoczenie, co mnie niezmiernie ucieszyło. Wtedy najlepiej mi się spacerowało. Dodawało pewnego klimatu, nutki tajemnicy. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i włożyłem do uszu słuchawki. W trakcie przechadzki puściłem swojego ulubionego wykonawcę, którym był Eminem, a podróż od razu stała się przyjemniejsza. Lubiłem mocniejsze brzmienia, zawsze jakoś bardziej podchodziły w moje gusta niż muzyka popularna, czy wszędobylski tutaj kpop. Sam czasem gdy miałem czas, to pisałem własne teksty, które leżą gdzieś w szufladzie i nigdy nie ujrzały światła dziennego. Szedłem tak ciemnymi ulicami, patrząc cały czas przed siebie. Latarnie tylko dawały delikatną jasność, dzięki czemu najważniejsze punkty były oświetlone. Wstąpiłem szybko do pobliskiego spożywczego, którego kolorowa witryna, aż zachęcała do wydania pieniędzy. Przy okazji spotkałem znajomego ochroniarza, z którym zamieniłem kilka słów. Czasami dobrze  było mieć takie znajomości.

Przechadzałem się przedziałami wertując kolorowe od produktów półki. Za każdym razem miałem ten sam dylemat: jaki rodzaj makaronu, czy ryżu powinienem zabrać, jaki sos, które mięso. Wybór był zdecydowanie zbyt duży. Popychałem wózek, a drugą ręką wrzucałem najpotrzebniejsze rzeczy. Znalazłem się na przedziale z nabiałem, a gdy chwyciłem karton z mlekiem, przez szparę ujrzałem dość niecodzienny widok. A mianowicie, był to chłopak, który rozglądał się nerwowo we wszystkie strony, sprawdzając czy ktoś idzie. Miałem nieodparte wrażenie, że chciał coś ukryć. Starałem się przyjrzeć bardziej jego osobie, jednak odległość jaka nas dzieliła nie pozwoliła mi na to. Nim się zdołałem zorientować schował kilka rzeczy pod swoją jeansową kurtkę. Nie czekając dłużej postanowiłem zainterweniować. Podbiegłem do tej osoby, zostawiając za sobą swoje własne zakupy i chwyciłem jej nadgarstek zanim zdołała uciec. Chłopak odwrócił się w moją stronę gwałtownie i ze złością spojrzał mi w oczy.

-Zostaw mnie!

-Yoongi?

-Puść!

-Nie. Wyjaśnij co chciałeś zrobić.

-Nie twój zasrany interes!

Wyrywał się niesamowicie. Nie przypuszczałem, że będzie miał, aż tyle siły w sobie.

-Nie tym tonem mój drogi.

-Nie będziesz mi mówić co mam robić. Jesteś tylko pieprzonym, nic nie znaczącym policjantem.

Na te słowa, aż rozszerzyłem oczy z niedowierzania. Stałem tak skołowany, nie mogąc dopuścić do siebie słów, które opuściły jego usta. Pewne niechciane wspomnienia zaczęły się wyostrzać, a serce mocno ścisnęło. Zacisnąłem pięść, a moje nerwy zostały za bardzo poruszone, więc chwyciłem za jego drugą rękę i sprawiłem, że nie był w stanie się ruszyć z miejsca. Spojrzałem mu tylko w oczy wyprowadzony z równowagi. Jego źrenice nagle się rozszerzyły w przestrachu, a może i szoku. Idealnie mogłem poczuć, że się spina, co było dość dziwne.

-Nikt nie ma prawa tak do mnie mówić! Zrozumiano?!

Pomimo tego, iż jestem dość pozytywnym charakterem, to nie daję sobą pomiatać. Może robię inne pozory, ale jeżeli chodzi o takie sprawy nie pozwolę się traktować jak śmiecia.

Widząc go zmieszanego i spanikowanego, dałem mu upust. Tylko rzuciłem na koniec beznamiętnie.

-I zapłać za to co wziąłeś. Lista z przewinieniami może się jedynie powiększyć. Lepiej się pilnuj. Nie pisnę ani słowa, ale muszę cię odprowadzić, by upewnić się, że na pewno zapłaciłeś i niczego nie kombinujesz.

Nawet się do niego nie odwróciłem, kierując do mojego wózka z zakupami. Już dawno nikt nie wybudził ze mnie tak negatywnych emocji, jednym zdaniem. Nie podejrzewałem, że powie coś takiego. Jego zachowanie było szczeniackie i niedojrzałe. Warknąłem pod nosem na tę sytuację, a kiedy już zapłaciłem, odszedłem od kasy wychodząc z marketu. Oparłem swe ciało o witrynę sklepu czekając na ciemnowłosego, który po dziesięciu minutach wyszedł w końcu na zewnątrz i stanął przede mną.

-Już. Zadowolony?

Wzruszyłem tylko obojętnie ramionami, nadal mijając go wzrokiem.

-To prowadź.

Rzuciłem odpychając się od ściany, on przystanął w miejscu.

-Że jak?

-Nie że jak, tylko prowadź.

-Ale po co?

-Po to, żebyś się pytał. A tak naprawdę to chcę mieć pewność, czy nie zrobisz nic głupiego.

-A co cię w ogóle obchodzi, co ja robię?!

Przemilczałem to pytanie po prostu chwytając jego ręki. Kątem oka widziałem, jak chłopak uporczywie przypatrywał się naszym złączonym dłoniom, które sam musiałem przyznać, że pasowały do siebie idealnie. Tak jakby chciał zrozumieć co się właśnie dzieje. Nie było w tym żadnego, głębszego przekazu, ja zrobiłem to tylko po to, by w końcu ruszył się z miejsca, gdyż zaczęło mnie jego zachowanie już irytować.

Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Czarnowłosy był całkowicie zagubiony całą tą sytuacją, jednak po jakimś czasie poczułem, że nieśmiało mocniej ściska moją dłoń. Byłem trochę zdziwiony tym ruchem z jego strony, ale uznałem, że nie będę zwracał na to większej uwagi. Kiedy już dotarliśmy na miejsce, ruszył w stronę drzwi by wejść do środka. Już je otwierał. Miałem zamiar się już zbierać do domu, ale usłyszałem jego cichy głos, który momentalnie spowodował u mnie dziwny dreszcz.

-P-przepraszam Hoseok... tak naprawdę, nie myślę o tobie w ten sposób.

Stanąłem w bezruchu, gdy poczułem na sobie jego mniejsze od mojego ciało, które oplotło mnie od tyłu jak szczelne pędy bluszcza. Cała ta sytuacja była dla mnie niezrozumiała i dość dziwna, jednak dała mi dużo do zrozumienia. W tamtym momencie uświadomiłem sobie coś bardzo ważnego.

On potrzebuje czyjegoś ciepła i wsparcia...

Nic więcej nie myśląc obróciłem się do niego przodem, złączając nas w szczelnym, rozgrzewającym w tę chłodną pogodę uścisku. Gładziłem delikatnie jego włosy i przymknąłem oczy zrelaksowany. To co się dziś wydarzyło, nie było przyjemną sprawą, jednak postanowiłem puścić to w niepamięć. On tylko zacisnął blade dłonie na moim beżowym, włochatym płaszczu, a ja uniosłem jeden kącik ust. Był naprawdę drobnej postury, co dopiero teraz udało mi się dostrzec. Byliśmy tak przez chwilę, a ja wyszeptałem mu do ucha.

-Wybaczam... tylko proszę cię byś na siebie uważał. Dobrze?

-D-dobrze...

Odpowiedział lekko drżącym głosem. Odsunąłem się delikatnie, posyłając mu jeden z moich ciepłych uśmiechów, na co spuścił wzrok, zakrywając się przydługimi kosmykami. Roztrzepałem mu tylko  z cichym chichotem, po czym pomachałem na pożegnanie i szedłem już w swoją stronę.

*+*+*

Seguir leyendo

También te gustarán

1M 25.4K 24
Yn a strong girl but gets nervous in-front of his arranged husband. Jungkook feared and arrogant mafia but is stuck with a girl. Will they make it t...
409K 24.7K 83
Y/N L/N is an enigma. Winner of the Ascension Project, a secret project designed by the JFU to forge the best forwards in the world. Someone who is...
196K 4.1K 46
"You brush past me in the hallway And you don't think I can see ya, do ya? I've been watchin' you for ages And I spend my time tryin' not to feel it"...
90.5K 3.1K 52
"𝐓𝐫𝐮𝐭𝐡, 𝐝𝐚𝐫𝐞, 𝐬𝐩𝐢𝐧 𝐛𝐨𝐭𝐭𝐥𝐞𝐬 𝐘𝐨𝐮 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐡𝐨𝐰 𝐭𝐨 𝐛𝐚𝐥𝐥, 𝐈 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐀𝐫𝐢𝐬𝐭𝐨𝐭𝐥𝐞" 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 Caitlin Clark fa...