- Oni... Oni... ONI SIĘ POCAŁOWALI! - Anis siedzący na sofie obok mnie zrobił głupią minę, wbijając jak głupi wzrok w telewizor, który w tym momencie wyświetlał kolejny odcinek jakiegoś serialu. Chłopak zaczął śmiać się bez opamiętania, tym samym upewniając mnie w podejrzewanej chorobie umysłowej, nie obrażając dzieci z downem.
- Za dużo piwa. - Wyrwałem mu z ręki puszkę i sam pociągnąłem z niej dużego łyka, sprawiając, że w jej wnętrzu nie zostało już nic.
- Super... Zapierdzielasz teraz po sześciopak - Przewrócił oczami szarowłosy i uspokajając się nieco sięgnął po chipsy, i usiadł wygodniej w skórzanej sofie.
- Nigdzie nie zapierdzielam bo mi się nie chcę
- mruknąłem i dla efektu założyłem nogi na stół przed nami, strącając przy okazji jedno z pustych już opakowań po chipsach.
- Dla mnie nie pójdziesz? - Chłopak wydął dolną wargę i rzucił mi słodkie, proszące spojrzenie. Jego szare włosy, jakiś czas temu z premedytacją przeze mnie czochrane, teraz sterczały na wszystkie strony, dodając mu tylko uroku.
Co ze mną nie tak?
- Anis... Daj mi spokój - jęknąłem cicho. Naprawdę nie chciało mi się o dwudziestej drugiej szukać sklepu nocnego, w dodatku gdy na zewnątrz było tak cholernie zimno. I wszystko po to, żeby Anis za kilka godzin śmiał się jak psychiczny, był przesadnie miły lub wredny czy co jeszcze gorszego może być... Jak narazie wypił dwie puszki i już zaczyna wariować widząc dwóch całujących się ludzi.
- No Ooooliś... - Szarowłosy uwiesił się na mojej szyi i usiadł mi na kolanach, wtulając twarz w moją szyję. Był taki ciepły...
- Oliver... - mruknąłem poprawiając go i poklepałem jedną ręką po plecach.
Na drugim końcu sofy siedziała Lisa, cicho śmiejąca się z Anisa i popijająca swoje piwo. Nie skupiała się w ogóle na serialu, chociaż sama go zaproponowała o był jej ulubionym. Całą uwagę poświęcała jeszcze bardziej nienormalnemu niż zazwyczaj towarzyszowi, molestującemu moje ramię.
- No ja proszę... - mruczał Anis, jeżdżąc nosem po mojej szyi. Mimowolnie się spiąłem, czując jego oddech na swojej skórze, co nie umknęło uwadze kolegi. Zaczął delikatnie muskać to samo miejsce ustami i co chwila parskać śmiechem.
Przewróciłem oczami i zepchnąłem go ze swoich kolan z powrotem na sofę, po czym wstałem z miejsca i ruszyłem w stronę kuchni w pomieszczeniu obok.
- Uh... No weź...
Ignorując to minąłem próg i znajdując się w pomieszczeniu podszedłem do jednej z szafek. Na jej blacie leżał mój telefon od jakiegoś czasu podłączony do ładowarki. Sięgnąłem po niego, po czym odblokowałem jego ekran i odszukałem w kontaktach numer do Dave'a. Wcisnąłem opcję połączenia, by po kilku sygnałach usłyszeć niski głos chłopaka.
- Miałeś być godzinę temu... - ziewnąłem i odgarnąłem sobie włosy na plecy.
- Tak tak... Wiem. Sorry, nie wyrobiłem się, ale już jestem w drodzę z Cassie i tym debilem. - Ton głosu przyjaciela wskazywał na to, że jego kuzyn rzeczywiście musiał mu nieźle podpaść. O nic jednak nie pytając powiadomiłem go, że czekamy i rozłączyłem się.
Na pewno ma ze sobą jakieś piwo... Może Anis mi odpuści?
Odłożyłem na powrót telefon i już miałem wracać do trójki przyjaciół w salonie, kiedy schodami z góry zbiegł nie kto inny jak najbardziej porządany tego wieczoru osobnik.
- Co chcesz? - spytałem brata, który zatrzymał się tuż przede mną z obojętną miną.
Przez chwilę przyglądałem się chłopakowi mojego wzrostu, o dosyć krótkich, ciemnych włosach i brązowych oczach. Zwracając uwagę na jego strój raczej nie zamierzał gdzieś wychodzić...
- Sprawdzić jak się bawisz - odparł, po czym minął mnie z prowokującym uśmiechem i ruszył w stronę salonu.
Zignorowałem go i skierowałem swoje kroki w stronę drzwi wejściowych, słysząc pukanie. Otworzyłem je i przepuściłem w przejściu Megan.
- Jak imprezka? - zaśmiała się, zdejmując buty i kurtkę.
- Słaba głowa Anisa już daje o sobie znać - odparłem z cichym śmiechem i razem z dziewczyną ruszyłem do salonu. - Poza tym jak narazie nie ma jeszcze Dave'a i jego kuzynów. Za to jest to. - Wypowiadając ostatnie słowo wskazałem na mojego brata, siedzącego na wcześniej zajmowanym przeze mnie miejscu na sofie i ze skupieniem wpatrującego się w telewizor.
- Kasper - mruknął zirytowany sposobem, w jaki zwróciłem na niego uwagę Megan i wstał, by uścisnąć jej dłoń.
Nie przyglądałem się temu długo, bo zaraz rozległ się kolejny dzwonek do drzwi i odwróciwszy się na pięcie ponownie przekroczyłem próg przedpokoju i znalazłem się pod nimi.
- Mamy resztę! - krzyknąłem przez ramię, po czym wpuściłem gości i przybiłem piątkę z przyjacielem, klepiąc go po plecach.
- Cassie. - Niska, szczupła dziewczyna o ciemnych włosach i niebieskich oczach stanęła nieco bliżej mnie i wyciągnęła do mnie dłoń, lekko się uśmiechając. Przyjąłem gest i przytuliłem ją szybko, pokazując gdzie jest salon i prosząc, żeby się rozgościła.
- Ethan - odezwał się i jej brat, jednak nie przywitał się ze mną w żaden inny sposób. Uśmiechnąłem się więc tylko, również przedstawiłem i obrzucając go szybkim spojrzeniem wskazałem przejście do salonu.
Ethan był zdecydowanie najbardziej mroczną osobą jaką widziałem. Ubrany był raczej na czarno, z nielicznymi, mocno niebieskim detalami, które podkreślały kolor jego oczu. Włosy miał czarne, a rysy twarzy wyraźne.
Wkroczyłem za wszystkimi z powrotem do salonu i rzuciłem się na jedyne już wolne miejsce, czyli fotel po drugiej stronie stołu. Rozmawiałem głównie z Lisą i Davem, obserwując przy okazji resztę.
Megan złapała dobry kontakt z Cassie. Cały wieczór śmiały się, wygłupiały i robiły różne zdjęcia. Ethan, jak zaobserwowałem z charakteru dosyć apatyczny i sceptyczny, najwięcej udzielał się w rozmowie z Anisem, mimo, że ten był jego całkowitym przeciwieństwem. Ku mojemu zdziwieniu nawet Kasper został z nami, co jakiś czas wymieniając z kimś zdanie, ale głównie skupiając się na serialu.
Kolejne cztery piwa Anisa później, czyli mniej więcej o północy pomieszczenie wypełniła muzyka różnego rodzaju, od rapu zajmującego serce czarnoskórego, przez pop zaproponowany przez Megan i Cassie oraz jazz Lisy, po metalcore i alternatywny rock, najchętniej słuchamy przez Ethana i Anisa.
Na moje nieszczęście Dave przyniósł spore zapasy uwielbianego przez szarowłosego piwa, co kolejne parę godzin później skutkowało najbardziej psychicznym i głupim śmiechem jaki kiedykolwiek przyszło mi słyszeć. Co najdziwniejsze... Rozbawiło to nawet Ethana.
Najgorsze jednak i tak było przede mną, bo w końcu miał nadejść i czas zadania. Zadania, o którym pierwszy raz pojęcia nie miał Anis.
Chęć odpłacenia się za ostatnie z każdą chwilą przybierała na sile. Jak zawsze...
§
Haj!
W końcu coś udało mi się napisać 👌wena wraca ale bardzo powoli...
Tak więc, następny rozdział na pewno szybciej niż ten. Przepraszam, że nie ma jeszcze zadania xD.
I w sumie mam jedną prośbę. Kto potrafi i chce, może wymyślić jakiś ship dla chłopaków, bo ja po prostu nie umiem tego zrobić :3 za każdy pomysł dziękuję ❤
To ten... Mam nadzieję, że się podobało.
Do nexta ^·^