The culprit is only one! «~YO...

By julciaxis1

9K 1.2K 326

|zakończone| •Jeden turlający się kubek, przy jego ciężkich, skórzanych butach i tajemnicze spojrzenie. Głuch... More

PROLOGUE
Never again #1
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12 ,,Broken barrier"
#13 ,,You will not escape"
#14
#15
#16
WAŻNE!
#17
#18
#19
#20 ,,Please help me"
#21
#22 Cała prawda
#23
#24
#25
#26 end of fear, uncertainty
#27
#28
#29
#30 To show you that I love you
INFO!
#31
#32 Koniec
BONUS #33

#2

322 47 5
By julciaxis1

Zacząłem się zastanawiać nad słowami Taehyunga.

Kogo mogę się spodziewać... Jakiegoś łysego, postawnego człowieka z dziarami na całym ciele? Nawet jakby się tak stało to i tak muszę dać sobie radę.

Musiałem się trochę podbudować psychicznie, bo z doświadczenia wiem, że nigdy nic nie było pewne. Siedziałem tak przez pół godziny tempo przypatrując się białemu zegarowi, a w dłoni przekręcałem brelok kluczy. Po pomieszczeniu roznosiło się jedynie jego miarowe tykanie.

-Matko, czy on się zepsuł?

Wymruczałem pod nosem powoli stając się niecierpliwym i przetarłem twarz dłonią. Przez ostatnie dni naprawdę dużo pracowałem, dlatego moje samopoczucie nie było dzisiejszego dnia sprzyjające. Jednak po zastanowieniu podniosłem się ociężale z fotela, głęboko wzdychając. Już po chwili powędrowałem do małego kantorka, by zaparzyć sobie kawy, gdyż podejrzewałem, że będzie to długi dzień.

Nastawiłem wodę w czajniku, a drugą ręką sięgnąłem po srebrny kubek, który zatrzymywał w sobie ciepło. Nasypałem dwie płaskie łyżeczki parzonej kawy i zalałem wrzątkiem, co przywołało bardzo dobrze znajomy aromat. Kiedy już skończyłem tę można by rzec, iż tradycyjną czynność, gotową kawę chwyciłem  w dłoń i kierowałem się do pomieszczenia, w którym miałem już się znajdować.

Podczas drogi, znajomy podał mi akta tożsamości Min Yoongiego, które szybko przewertowałem wzrokiem. Nic nadzwyczajnego tam nie było. Jakieś drobne kradzieże, bójki, ale nie coś co teoretycznie rzucałoby się w oczy.

Czytając je, nie zwracałem szczególnej uwagi na to co działo się w okół mnie. Co w rezultacie sprawiło, iż wpadłem na kogoś nie dość zgrabnie i rozlałem swoją nowo zrobioną kawę. 

Jaka ze mnie niezdara...

-Przepraszam.

Rzekłem znudzonym i lekko poirytowanym tonem. Schyliłem się, aby sięgnąć po kubek, który wypadł mi z ręki. Całe szczęście był on metalowy, więc się nie rozbił na małe kawałeczki.

Bez czyjejkolwiek zgody poturlał się przez pół korytarza, zatrzymując na czyichś czarnych, wychodzonych, ciężkich butach. Po wstępnych oględzinach obówia, powoli podniosłem niepewny wzrok nieco wyżej, natrafiając na czarnowłosego, niezbyt wysokiego chłopaka. Miał na sobie skórzaną, w jednym miejscu przetartą kurtkę, jeansowe rurki z dziurami i najzwyklejszą białą koszulkę z krótkim rękawem. Na jego szyi widniał srebrny łańcuch, który najprawdopodobniej był tematem przewodnim w jego prezentacji. Zlustrował mnie od stóp do głów, co wprawiło mnie w niemałe zakłopotanie. Jego wzrok był nieprzychylny i pełen dziwnego chłodu. Ciemnowłosy schylił się i podniósł w końcu mój kubek podając mi go.

-To chyba twoje.

Mruknął zachrypniętym głosem, a ja od razu przechwyciłem rzecz.

-Dziękuję.

-Podejrzewam, że to ty będziesz mnie przesłuchiwał.

Skrzyżował ręce na torsie, stając okrakiem. Jego postawa była nad wyraz niespotykana. Tym bardziej w takiej sytuacji.

-Jeżeli jesteś Min Yoongi, to owszem.

-Dobra, miejmy już to za sobą.

Wymamrotał pod nosem, a ja zwróciłem na niego szczególnie nierozumne spojrzenie. Wskazałem mu tylko pomieszczenie do, którego mieliśmy się udać. Była to przeszklona z jednej strony sala. Od środka szyby były przyciemniane, jednak osoby stojące z zewnątrz są w stanie zobaczyć cały przebieg tej rozmowy.

Przepuściłem go w przejściu, bo i tak musiałem zamknąć za nami drzwi. Każda z rozmów była okryta tajemnicą zawodową, wszystkie szczegóły zostawały przesyłane do wyższych oddziałów. Przeszedłem na około biurka, by zasiąść na wygodnym, tak bardzo lubianym przeze mnie fotelu. Kiedy już to uczyniłem jednym ruchem ręki wskazałem mu na krzesło będące po drugiej stronie blatu. Chłopak chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, po czym niespodziewanie przemówił, całkowicie ignorując mój gest.

-To musi być niezła robota.

-Słucham?

Podniosłem wzrok z papierów, aby spojrzeć w jego stronę. Wyglądał na zdumionego.

-Masz swoje ,,idealne" biuro. Siedzisz i nic większego nie robisz. Pieniędzy pewnie też nie brakuje. Żyć nie umierać.

Mówiąc to dostrzegłem gumę w jego buzi. Postanowiłem przeanalizować jego zachowanie. Wyprostowany z uniesioną głową, ton pełen sarkazmu i ta nieszczęsna guma. Sam chyba nie był świadom w co się wpakował i jak trudno przyjdzie mu wykaraskanie się z zarzutów, jakie mu postawiono.

-Rzekłbym, że wypruwam tu sobie żyły dzień, w dzień by przesłuchiwać takich jak ty. Mam tu na prawdę dużo roboty. Zmiany, wezwania, przesłuchania... W ogóle po co ja ci to mówię.

Opamiętałem się w momencie, gdyż zboczyłem z głównego tematu tego spotkania, które kazano mi poruszyć. Usłyszałem tylko prychnięcie osoby będącej na przeciw mnie.

-No dobra, a więc tak. Co robiłeś dnia dwudziestego września?

Spojrzałem na jego dość jasną twarz, którą można było przyrównać do płatków śniegu. Na policzku miał niedużą ranę i przecięty łuk brwiowy, zaklejony małym białym, nieco przesiąkniętym krwią plastrem. Usta stosunkowo niewielkie, lecz tym samym pełne. Skóra nie miała najmniejszej skazy. Ciemne włosy opadały na czoło, co dopełniało całości osoby Min Yoongiego.

Nie podejrzewałem, że będziesz wyglądać w ten sposób.

Potrząsnąłem tylko głową.

-Obrabowałem bank, pobiłem gościa, który mnie już od dawna denerwował, oglądałem telewizję. Dużo rzeczy.

-Serio?

Zapytałem ze słabym przekonaniem. Od początku, gdzieś z tyłu głowy podejrzewałem, że będzie kręcić. Sam jego stosunek do mnie na to wskazywał.

-Nie kurwa na niby.

Przewróciłem tylko oczami. Takie zachowanie naprawdę mnie irytowało. Brak szacunku jaki okazywał, w stosunku do osoby z odznaką, był nad wyraz niestosowny. Wpadłem, więc na pewien pomysł, który miał go oduczyć takich zagrań w moją stronę. Przyłożyłem długopis do białej kartki by zacząć zapisywać, tylko czekałem, aż młody się zorientuje. Kątem oka widziałem jak zaczyna stopniowo panikować. Już po chwili otrzymałem oczekiwany efekt, a nawet i więcej. Poczułem jak przerywa mi moją czynność przytrzymując mój nadgarstek.

-Co ty robisz?

Zapytał widocznie zszokowany.

-Zapisuję każde słowo, które wychodzi z twoich ust. Lepiej uważaj na to co mówisz, bo możesz nieźle ugrzęznąć we własnym bagnie. I puść mój nadgarstek, albo zgłoszę naruszenie przestrzeni osobistej z paragrafu 127.

Powoli i niepewnie puścił moją rękę i wrócił na swoje należyte miejsce.

-T-to był tylko taki żart.

Podrapał się nerwowo po karku.

-Jakoś mnie nie śmieszy. Dobra, a teraz gadaj.

Ułożyłem złączone dłonie na biurku i oparłem nieco o niego, by się bardziej skupić.

-No to tak... wczoraj cały dzień spędziłem w domu pijąc piwo ze znajomymi i oglądając filmy. Potem poszedłem do...

Na chwilę przerwał. Coś mi tu nie grało. Musiałem wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji.

-Do?

Uniosłem brwi i czekałem na odpowiedź. Postanowiłem ciągnąć ten temat. Nie mogłem stąd wyjść z niczym, gdyż wylaliby mnie w trybie natychmiastowym. Wypuścił z siebie ciężko powietrze, po czym wydał cichy głos.

-Do kasyna...

I już wszystko było jasne. Już ułożyłem końcówkę długopisu na kartce.

-A-ale, to na prawdę nie byłem ja!

Aż zerwał się gwałtownie z miejsca, niespodziewanie podchodząc do mnie. Utkwiłem wzrok w jego czarnych obwódkach, które miały w sobie jakąś dziwną głębię, dokładnie tak jakbym ujrzał zaginiony w nich cień strachu. Czułem się niekomfortowo, gdy jego ciało było tak blisko mnie.

-Uspokój się i wróć na swoje miejsce. To ostatnie ostrzeżenie.

Rzuciłem stanowczo, po czym zrobił to co kazałem, bez żadnych zaczepek, ani głupich komentarzy. Tylko dlaczego w momencie, gdy się odsunął zrobiło mi się jeszcze chłodniej niż dotychczas?

Widać, że myśl o tym, że zostanie zamknięty nieźle go przeraża. Może i z zewnątrz wyglądał na twardego, ale tym samym w środku było swego rodzaju przerażenie, które zdołałem uchwycić

-Jest ktoś kto może to potwierdzić?

Dałem mu ostatnią szansę i ułatwiłem trochę sprawę. 

-Nie.

Spuścił głowę mrużąc oczy. Zrobiło mi się go żal, nie mogłem zaprzeczyć, ale gdybym nie był stanowczy, to nie miałbym tu racji bytu.

-A więc, sprawę uważam za zamkniętą. Za kilka dni powinieneś otrzymać szczegółowe informacje i wyrok.

Podniosłem się z miejsca, chowając prędko dziennik do torby. Już miałem wychodzić, ale coś jednak nie dawało mi spokoju, gdy stanąłem w drzwiach. Obróciłem się ostatni raz w stronę chłopaka, który skrył twarz w dłoniach. 

-Pierdolone życie. Jak zawsze wszystko jest przeciwko mnie...

Uśmiechnąłem się niemrawo.

-Mylisz się. Tylko od ciebie zależy, jak tak naprawdę się potoczy.

Powiedziałem na odchodne, dzięki czemu czułem, na sobie jego wzrok. Uśmiechnąłem się pod nosem i powędrowałem do gabinetu zadowolony.

Jestem w dobrej formie.

Zacząłem się zastanawiać nad losem tego chłopaka. Mimo wszystko, nie był wcale taki zły wbrew pozorom, mimo że spędziłem z nim zaledwie dwadzieścia minut. Nie wydawał się groźny.

Trochę wkurzający dzieciak, ale... no sam nie wiem. Dobra nie ma co się nad tym zastanawiać, to mnie nie dotyczy. Nawet go nie znam, więc nie powinienem zaprzątać sobie tym głowy.

***


Continue Reading

You'll Also Like

2.1M 57.6K 95
On the twelfth hour of October 1st, 1989, 43 women gave birth. It was unusual as none of them had been pregnant since the first day they started. Sir...
86.4K 2.9K 27
Yn was married to a cold man, Kim Taehyung, the Mafia King, who never showed any emotion towards her. He never trusted her and it caused him to take...
1.7M 99.3K 119
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
1.4M 32.2K 60
In which Daniel Ricciardo accidentally adds a stranger into his F1 group chat instead of Carlos Sainz.