Niepokorna

By mleczarkaGerda

745K 25.6K 1.8K

Czy warto zadzierać z mafią? Giovanna zostaje wplątana w sprawy mediolańskiej mafii, której Ojciec Chrzestny... More

Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty piąty
Rozdział trzydziesty szósty
Rozdział trzydziesty siódmy
Rozdział trzydziesty ósmy
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Rozdział czterdziesty
Rozdział czterdziesty pierwszy
Rozdział czterdziesty drugi
Rozdział czterdziesty trzeci
Rozdział czterdziesty czwarty
Rozdział czterdziesty piąty
Rozdział czterdziesty szósty
Rozdział czterdziesty siódmy
Rozdział czterdziesty ósmy
Nowa książka

Rozdział dwudziesty trzeci

14.8K 480 18
By mleczarkaGerda

Przez szybę migotały niewyraźne rysy koron drzew, a wiatr rozwiewał włosy Giovanny. Ciemnym Lamborghini kierowała się do Opery, gdzie umówili się na spotkanie z Madleigne. Brunetka oparła głowę na dłoni i chuchnęła na szybę, która zaparowała. Palcem narysowała szlaczek i przyglądała mu się. Obok niej siedział Francezco, który wydawał się, jakby chodził jak na szpilkach i łamał sobie palce, wyginając w każdą stronę. Myślami brunetka wróciła do wydarzeń z wczoraj.

Poszła do Franca i zastała go siedzącego na ziemi z kieliszkiem wina i prawie całą pustą butelką. Dziewczyna podeszła do niego, a on zaczął się śmiać przez płacz. Przytulił się do niej i znów zaczął bełkotać, jak to cierpi przez jakąś kobietę. Chwycił butelkę i wypił resztki z dna, przechylając głowę do tyłu. Rzucił szkło do boku i mocniej wtulił się w dziewczynę.

Brunetka wróciła do rzeczywistości i zmazała zaparowanie na szybie. Spojrzała znów na farbowanego. Był zdenerwowany i miał spuszczoną głowę, dziewczyna powoli chwyciła jego dłoń i pogładziła kciukiem. Uśmiechnęła się ciepło, kiedy spojrzał na nią. To dodało mu otuchy. Vincenzo zagadany z Beatrice, skręcił w uliczkę i dziewczynę zniosło na szybę, po chwili znów siedziała prosto. W duchu cieszyła się, że jednak nie założyła obcisłej, krótkiej sukienki. Pogładziła czarny, aksamitny materiał od eleganckich, długich spodni. Włożyła do środka kawałek niebieskiej koszuli, który wyszedł ze spodni. Samochód wjechał na parking Opery, bez zatrzymania przez ochroniarzy. Ojciec Chrzestny zatrzymał samochód i obejrzał się do tyłu, Giov szybko puściła dłoń Franca.

- Bądźcie grzeczni – wyszczerzył się.

- To też tyczy się ciebie Vinz – rudowłosa palnęła go w głowę.

Białooki teatralnie złapał się za głowę i skrzywił. Wysiadł i męskim krokiem podszedł do drzwi i otworzył dziewczynie. Brunetka obejrzała się na Franca, kiedy Vinz chwycił jej dłoń i zaczął iść. Nie zauważył tego, bo miał zajęte myśli. Farbowany ociągał się, ale po chwili przybrał znajomy Giovannie chamski wyraz twarzy. Dziewczyna uśmiechnęła się i uspokoiła. Weszli do budynku. Był ogromny, jasny i geometryczny, na wejściu mijało się kolumny. Typowy klasycyzm. Wybawiciel brunetki zauważył Francuzkę i podszedł do niej, ciągnąc Giov za sobą. Dziewczyna rozglądała się dookoła. Widok zaparł jej dech w piersiach, nie dość, że budynek by przepiękny, to ludzie w środku jeszcze dostojniejsi. Kobiety poubierane w suknie i futra od projektantów, mężczyźni byli w garniturach. Giovanna objęła Vinza za ramię, ale on nie spojrzał na nią, dyskutował o czymś z Madleigne. Dziewczyna łapał nieprzyjemne spojrzenia kobiet, były w średnim wieku i chyba brały brunetkę za konkurencję do zdobycia potencjalnego chodzącego bankomatu. Nie wiedziały, że Giovanna nie ma zamiaru ruszyć się nawet o krok od Vincenza. Franc w tym czasie intensywnie wpatrywał się w prawniczkę, która rozpraszała się przez to. Jednak udawało jej się ukryć ten fakt. Poprawiła swoje kręcone, długie, brązowe włosy, opadające na krwiście czerwoną, obcisłą suknie.

- Pewnie Vinz – powiedziała. – Stwierdziłam, że zrobimy to w najprostszy sposób. Ale o tym później. Musimy zająć miejsca, bo wybił już drugi gong*.

Vinz w końcu spojrzał na Giovannę i uśmiechnął się. Weszli do loży i zajęli środkowe miejsca. Wybił trzeci gong i światła zgasły, czerwona kurtyna uniosła się, a oczom widzów ukazała się drobna baletnica w stroju czerwonego ptaka. Na środku zaczęła wykonywać zjawiskowe fouette. Nagle muzyka stała się szybsza i na scenę wleciał kolejny tancerz. Giovanna przylgnęła do ramienia Vinza i położyła głowę na jego barku. Vincenzo pocałował ją w czoło, znając na pamięć "Ognistego ptaka". To był jego ulubiony balet. Podczas spektaklu na scenie pojawił się dym i baletnica, zniknęła. Balet skończył się i kurtyna zjechała do dołu, aby po chwili ukazać wszystkich tancerzy w rządku kłaniających się. Ludzie wstali i bili głośne brawa. Materiał zasłonił wykonawców baletu i światła zapaliły się. Beatrice wstała pierwsza i podeszła do Francuzki.

- Jeśli chcesz Paolo może cię podrzucić do domu. Tak dla pewności, że będziesz bezpieczna – rzekła i oparła się o fotel.

Nagle podszedł do niej Francezco i rzucając ukradkowe spojrzenie na ludzi na dole, objął delikatnie Madleigne w pasie.

- Nie ma takiej potrzeby, ja ją zawiozę — powiedział Farbowany ze znudzoną miną i szepnął jej do ucha. – Nawet wiem, gdzie mieszkasz.

Prawniczka uniosła głowę i spojrzała na niego wściekła i wyrwała się spod ramienia mężczyzny. Zaczęła iść, a Franc uśmiechnął się lekko i dołączył do niej. Przechodzili przy wyjściu.

- Przyznaj, że się za tym stęskniłaś – powiedział i uśmiechnął chytrze.

- Zawsze jesteś takim idiotą? – stanęła i złapała się pod bok.

- Przy tobie zawsze – odpowiedział i zobaczył, jak mimochodem kącik ust kobiety unosi się do góry.

Francuska przybrała zimną minę i wsiadła do swojego samochodu. Tym razem usiadła na miejscu pasażera.

Rudowłosa stała przez chwilę w miejscu i próbowała, zrozumieć co się stało. Dała sobie spokój, bo i tak nigdy nie rozumiała Francezco. Obróciła się i poszła do Vinza, który rozmawiał z Paolo i Giov. Paolo opowiadał coś z roześmianą buzią. Kobieta poklepała go po ramieniu.

- Kochanie, już skończ paplać i chodźmy do domu.

Wyszli z loży i schodzili po schodach, nagle wszyscy zatrzymali się, tak samo, jak czarnowłosy mężczyzna przed nimi. Za nim w ślady poszli jego koledzy. Facet miał na sobie ciemnozielony garnitur, połączony z czarną koszulą. Był wysoki i patrzył chytrze ciemnymi oczami, na jego kwadratowej szczęce pojawił się uśmieszek. Był cholernie przystojny i pewny siebie. Zaśmiał się i podszedł bliżej Ojca Chrzestnego.

- Co za spotkanie, Vinz – powiedział i wyciągnął dłoń, ale nie doczekał się uścisku, więc schował ją. – Miło cię widzieć, kopę lat.

Nie stracił jednak promiennego wyrazu twarzy. Giovanna mocniej ścisnęła dłoń Białookiego.

- Mi nie bardzo, Benedictto – odpowiedział Białooki, patrząc z wściekłością prosto w jego oczy.

Tamten zaśmiał się i uniósł twarz do góry, po czym zaprzeczył głową.

- Nie mówiłem do ciebie. Kopę lat Giov, widzę, że wciąż wolisz niegrzecznych mężczyzn. Nic się nie zmieniłaś – powiedział i otworzył szeroko ramiona.

Dziewczyna przysunęła się bliżej Vinza.

- Ty też nic się nie zmieniłeś. Wciąż jesteś takim samym wywyższającym się kutasem jak wcześniej.

- Kochanie, co tak nie miło? - odpowiedział brunet.

Paolo, Beatrice i Vinz stali jak wryci. Pierwsza ocknęła się rudowłosa.

- Benedictto, masz nam coś jeszcze do powiedzenia, czy tak tylko chciałeś poplotkować?

- Nie. Chciałem tylko powiedzieć mojemu ukochanemu przyjacielowi, żeby pamiętał, że rządzić tu może tylko jeden.

Nagle przed oczami Giovanny mignęła postać, której sylwetka wydawała się znajoma, kiedy Vinz leżał pobity na ulicy, przed rezydencją. Uniosła wzrok na Benedictta i jej źrenice się rozszerzyły. Wiedziała, że to była znajoma osoba.

Brunet odszedł, a za nim mężczyźni z tatuażami węży z dodatkowymi belkami na nadgarstkach. Paolo i Beatrice zaczęli schodzić pierwsi. Za nimi szła Giovanna ze swoim wybawicielem. Nagle Vinz odwrócił się do niej pod skosem i powiedział, nie mogąc już wytrzymać:

- To jest twój były?!

Dziewczyna westchnęła i zacisnęła wargi. Pokiwała głową i założyła włosy mężczyzny za jego małżowinę uszną.

- Taa... Ale było, minęło. Nie ma co tego rozgrzebywać.

Vinz chwycił mały kluczyk, który zwiesił na swojej szyi i zamyślił się. Giov znów ujrzała hol i wazon rozbijający się. Usłyszała kobiecy głos, był zdeformowany. Ocknęła się.

- Co? - powiedziała, widząc wzrok Vinza.

- Idźcie do samochodu, zaraz wracam.

Odszedł i zostawił za sobą zdezorientowaną Giov. Szedł pewnym krokiem w stronę bruneta. Ten kazał reszcie swoich ludzi odejść. Zostali sami w jakimś zakamarku.

- Benedictto, po co ci był ten pieprzony klucz. Nie rób takiej idiotycznej miny. Tylko ty wierz, co on otwiera i gdzie jest. Tylko ciebie i mnie obchodzi ten mały zasrany kawałek metalu. Domyśliłem się, że to ty się włamałeś do willi i szukałeś tego żelastwa. Po co ci był?

- To też się domyśl – wyszczerzył się.

- Kurwa, wiesz, że obaj jesteśmy inteligentni, ale jasnowidzami nie jesteśmy.

- Naprawdę myślisz, że ci powiem. Gdybym chciał, to bym cię o niego poprosił, zgłupiałeś przez patrzenie na dupkę Giovanny – odpowiedział mu brunet i zaśmiał się.

Vinz gotował się w środku, jednak zachował pokerową twarz.

- Nie wiem, po co ci zawartość skrzyni. I na co ci do cholery rzeczy zakopane przez nas osiem lat temu, ale jeśli zginęło coś z pamiątek mojej rodziny, zabije cię. Tak jak powinienem osiem lat temu – wycedził Białooki.

Vincenzo odwrócił się i zaczął kierować w stronę samochodu.

- Wkurzyłeś się o Giovannę, czy o klucz do skrzyni? A może o to, że zabieram ci każdą bliską osobę?

Vinz zacisnął pięści i wyszedł z budynku.

Brunetka leżał w ciszy obok Vinza, który w myślach powracał do wydarzeń z dnia. Przykryła się kocem i jadła winogrona.

- A więc to Benedictto spowodował wypadek rodziców Vinza – wyszeptała, nieomal dławiąc się owocem.

Zapanowała cisza.

- Powtórz — powiedział Vinz i z szerokimi oczami spojrzał na dziewczynę.

Brunetka zasłoniła usta dłonią. Po chwili zmieszana uśmiechnęła się do niego.

- To on, co nie? Ten twój znienawidzony kolega.

- Kto ci o tym powiedział? Franc? Paolo?

- Nie, nie oni, ogrodnik, ale nic mu nie rób.

Mężczyzna wypuścił powietrze powoli i pokiwał głową.

- Masz rację, Benedictto spowodował śmierć mojej rodziny, a potem chciał, żebym spadł na samo dno. A ten kluczyk – wziął przedmiot do ręki. – Otwiera skrzynię, którą zakopaliśmy razem dzień po wypadku, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że to on spił mojego tatę. Teraz chce odebrać mi władzę.

Dziewczyna pokiwała głową i zastanawiała się jakim cudem jej były mógł zrobić coś takiego. Giovannę traktował dobrze, może bez większego uczucia, ale szanował ją.

- Dobra nieważne, jak ty to mówisz, było, minęło – powiedział i przysunął się do Giovanny.

- Co ty robisz? – zaśmiała się i zasłoniła poduszką, którą po chwili zabrał jej Białooki.

- A jak myślisz? – powiedział i złączył ich usta razem.

Giovanna zamknęła oczy i oplotła dłonie wokół jego karku.

Kiedy wszyscy już spali, w środku nocy do rezydencji wszedł Franc. Podśpiewywał pod nosem i pewnym krokiem udał się na górę, szczęśliwy legł na łóżko i zaśmiał się.

* W Operze po trzech gongach rozpoczyna się spektakl. Najpierw jest pierwszy gong, po 10 minutach drugi, po 5 minutach trzeci. I zaczyna się spektakl.

Continue Reading

You'll Also Like

143K 7.7K 62
26.06.2003r. Florencja, Włochy Młode małżeństwo zostawia swoją czteroletnią córkę pod opieką wykwalifikowanej niani, żeby świętować kolejną rocznicę...
795K 35.4K 54
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
242K 4.5K 39
On... prawie 40 letni biznesmen który ma także ciemną stronę. Ona... 22 letnia dziewczyna która wraca z pracy i widzi coś, czego nie powinna. On...p...
255K 32K 35
Lana Lexington to cicha, nieco nudna księgowa, która pragnie jedynie spokojnego życia. Unika mężczyzn, a zwłaszcza swojego sąsiada, potężnego, dobrze...