Niepokorna

By mleczarkaGerda

740K 25.4K 1.8K

Czy warto zadzierać z mafią? Giovanna zostaje wplątana w sprawy mediolańskiej mafii, której Ojciec Chrzestny... More

Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty piąty
Rozdział trzydziesty szósty
Rozdział trzydziesty siódmy
Rozdział trzydziesty ósmy
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Rozdział czterdziesty
Rozdział czterdziesty pierwszy
Rozdział czterdziesty drugi
Rozdział czterdziesty trzeci
Rozdział czterdziesty czwarty
Rozdział czterdziesty piąty
Rozdział czterdziesty szósty
Rozdział czterdziesty siódmy
Rozdział czterdziesty ósmy
Nowa książka

Rozdział dwudziesty drugi

14.4K 499 23
By mleczarkaGerda

Giovanna patrzyła na lekko oddychającego Vinza. Uciął sobie drzemkę, a dziewczynie nie chciało się już leżeć. Przez chwilę zawisła nad głową Białookiego i zastanawiała się, czy coś zrobić, przygryzła dolną wargę i pocałowała go w czoło. Mężczyzna cicho mruknął i odkrył do połowy. Brunetka zeszła powoli z łóżka i wyślizgnęła się z pokoju, zamykając cicho drzwi. Ścisnęła rękaw swojego wełnianego swetra i zaczęła schodzić po schodach. Mignęły jej znajome postacie siedzące w kuchni. Jednak Giov potrzebowała wyciszenia i przekroczyła próg drzwi od ogrodu. Szła wąską, krętą ścieżką, wokół której rosły chaszcze. Przechodziła przy rzeczce i usiadła za krzakiem. Wpatrywała się w niebieski klomb kwiatów. Jeśli wszystko dobrze zrozumiała, to wysnuła pewne wnioski. Mężczyźni z tatuażami węży mają na pieńku z mafią Vinza, to oni go pobili i włamali się do willi dziadka Białookiego. Giov słyszała, jak Vincenzo mówił do Beatrice, że ten, który go tak urządził miał właśnie taki tatuaż i w dodatku jakąś dodatkową belkę przy krzyżu. Nie wie do końca, o co poszło i co jej wybawca ma zamiar zrobić. Myślała nad tym intensywnie, ale jej burzę mózgu przerwał miły, ochrypły głos:

- A co panienka tutaj robi?

Dziewczyna uniosła głowę i zobaczyła starszego pana, ubranego w ogrodniczki i koszulę, na głowie miał kaszkiet, a w ręce nożyce ogrodnicze. Uśmiechał się miło i garbił. Dziewczyna wpatrywała się w nowego przybysza.

- Tak sobie siedzę i odpoczywam. A pan?

Dziadek zrobił krok w jej stronę i poprawił swoje okulary, z bardzo grubymi szkłami.

- Pracuję, jestem ogrodnikiem - zaśmiał się w starczy sposób. - Od zawsze tu pracowałem. Nawet, wtedy kiedy tym zarządzał dziadek Vincenza.

W głowie Giovanny zapaliła się lampka. Uśmiechnęła się promiennie i znów spojrzała do góry.

- Czyli wie pan, co się działo z Vinzem. Zna pan jego przeszłość? - mówiła na jednym wdechu.

Ogrodnik podrapał się po głowie i z pomocą Giovanny przysiadł się. Zdjął czapkę i odłożył przybory do pracy. Spojrzał na zaciekawioną dziewczynę.

- Tak. Widziałem jak ta mafia rosła, przeżyłem nawet tego zmarłego łotra - zaśmiał się, a brunetka mimowolnie uśmiechnęła się. - Interesuje cię przeszłość Vinza, tak?

Brunetka lekko się zaczerwieniła i przytaknęła głową oraz podciągnęła kolana do klatki piersiowej.

- No dobrze, łobuzie, ale nic mu nie mów - westchnął. - Jego dziadek był stanowczym i bardzo inteligentnym człowiekiem, wniósł swoją "rodzinę" bardzo wysoko. Jego syn, czyli tata Vinza był jego prawą ręką i razem starali się utrzymać w mediolańskiej mafii. Był jeden problem. Ojciec Vincenzo czasem lubił popić i nie zważał na konsekwencję tego, co później po tym robił. Vinz natomiast miał bliskiego kolegę, z którym przyjaźnił się w latach młodzieńczych. Ten kolega zaprosił jego rodziców i dziadka na tak zwaną popitkę. Vinz nie zdążył do nich dołączyć, więc ten kolega zaproponował, żeby po niego pojechać. On nie miał prawa jazdy, więc za kółkiem usiadł tata Vinza. Jego ojciec był pijany i wjechał w rów, z którego później się stoczyli, przeżył tylko jego kolega. Vincenzo kompletnie się załamał, pobił nawet swojego przyjaciela, mówiąc, że przecież wiedział, że jego ojciec nie miał pić, bo mu zabronił. Vinz stoczył się na samo dno. W tym czasie ten jego niby przyjaciel zaczął rządzić się i budować swoją mafię, zamiast pomóc Vinzowi. A tamten chodził po klubach i chlał. Lądował pod drzwiami sklepów. Na szczęście jego dziadek po śmierci żony, na krótko przed swoją, związał się z taką jedną. Ona przemówiła Vinzowi do rozumu i otrząsnęła go. Pomogła stanąć na nogi i odbudować potęgę po jego dziadku. Z tego, co wiem, ona zajmuje się dilerką. Vinz nie lubi mówić o swojej przeszłości. Wydaję mi się, że to tyle.

Giovanna posmutniała i spuściła wzrok. Jej myśli latały w każdą stronę. Spojrzała na starszego pana i uśmiechnęła się troszkę sztucznie. Podziękowała i wróciła do budynku. Przy stole siedział Białooki i przeglądał pocztę. Brunetka spojrzała na niego z daleka i zacisnęła usta, przeszła przez salon na boso i podeszła do swojego wybawcy. Stojąc, objęła go z góry i przycisnęła do siebie. Białooki spojrzał do góry i chwycił dłonią ramienia dziewczyny, aby spojrzeć jej w oczy.

- Coś się stało? - zapytał i odsunął koperty od siebie.

Giovanna uśmiechnęła się i zaprzeczyła głową. Dosiadła się, siadając mu na jednej nodze. Ojciec Chrzestny objął ją jedną ręką, a drugą dokańczał poprzednią czynność. Giov położył głowę na jego barku i wtuliła się.

- Vinz, pamiętasz, że jutro idziemy do opery? - powiedział Roberto, wchodząc do kuchni.

Vincenzo uniósł wzrok znad poczty i uniósł brwi, po czym dodał:

- A tak, pamiętam. Idziemy wszyscy?

Mężczyzna podszedł do lodówki i otworzył ją.

- Nie, ja z Pierro musimy podreperować graty, więc pójdziecie w piątkę i jeszcze z tą francuską.

Wyjął ciastko i usiadł naprzeciwko pary. Po chwili przerywając ciszę, odezwała się Giov.

- Roberto, byłeś surferem? - powiedziała i zaśmiała się ze swojej głupoty, ale taka już była.

- Nie - od wtórował jej pokazując białe zęby. - A, czemu?

- No wiesz, włosy do ramion, i to karmelowe. Opalenizna i ten rzemyk. Wyglądasz na kogoś takiego.

- Rozumiem, że to był podryw i chcesz mi dyskretnie powiedzieć, że jestem przystojny.

Giovanna zaśmiała się, ale czując jak ręka Vinza obejmująca jej talię, przyciska ją do klaty Białookiego, szybko dodała:

- Nie to nie był podryw, ale faktycznie jesteś przystojny. Niestety do Vincenza to ci daleko.

Najwyższy zaśmiał się i złożył całusa na czole brunetki. Roberto wzruszył ramionami i wbił się w ciastko.

- Gdzie jedziemy? - zapytała Giovanna i spojrzała na prowadzącego Vinza.

Białooki uśmiechnął się pod nosem i skręcił w alejkę, wjeżdżając w ustronne, roślinne miejsce.

- Zabieram cię na przejażdżkę, żebyś nie siedziała w domu.

Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i rozsiadła na fotelu. Patrzyła zza okna, powoli się ściemniało i zauważyła księżyc. Na razie był średnio widoczny, bo niebo jeszcze było dosyć jasne. Wjechali na jakiś placyk, a Vinz zaparkował. Otworzył drzwi od Lamborghini i wyszedł. Giov wygramoliła się z pojazdu i trzasnęła drzwiami. Mężczyzna chwycił dziewczynę za rękę i skierowali się na mury otaczające jasny budynek. Vinz podsadził dziewczynę i podciągnął się. Usiedli i patrzyli na panoramę Mediolanu. Na jasne budynki, zabytkowe kaplice i bazyliki. Dziewczyna spojrzała się do boku na profil Vinza.

- Ciekawe jakby to było, gdybyśmy się nie poznali? - powiedziała i napotkała oczy Białookiego.

- Nudno - odpowiedział po dłuższych zastanowieniach.

Brunetka zaśmiała się i walnęła go pięścią w klatkę.

- No wiesz ty co. Ty to jednak romantyczny jesteś.

Mężczyzna przysunął się do Giov i zakładając jej włosy za ucho, złączył ich usta razem. Brunetka oplotła ręce wokół jego karku i odchyliła głowę do tyłu, nie przerywając czynności. Vinz odkleił swoje usta od jej i powiedział:

- A teraz? Nadal uważasz, że...

- A daj już spokój - odpowiedziała mu i przyciągnęła do siebie, zaczynając kolejny pocałunek.

Wracali do rezydencji. Giovanna siedziała w aucie i oparła czuprynę o szybę. Przymknęła oczy i czuła mały wiatr, dochodzący ze szpary od uchylonej szyby. Powoli odlatywała. Vinz przykrył ją swoim płaszczem i skupił na jeździe. Giovanna zobaczyła postać mężczyzny od kolan do żuchwy. Nie rozpoznała go. We mgle szedł przez jakiś hol i krzyczał. Miał zdeformowany głos i wyrazy były niezrozumiałe dla brunetki. Nagle zleciał wazon i rozprysnął się na drobny mak. Na karku ów mężczyzny Giovanna ujrzała wisiorek, a na nim mały, znajomy kluczyk, który widziała w sypialni Vinza. Postać zaczęła się rozmazywać, a brunetka ocknęła się, kiedy dojeżdżali do rezydencji. Otworzyła oczy i ciężko oddychała. Potarła czoło i zamrugała parę razy. Kiedy zobaczyła pytający wzrok Ojca Chrzestnego, uspokoiła się. To był sen. Odetchnęła. Vinz wjechał przed budynek i zaparkował obok Hamera w garażu.

- Miałaś koszmar? - zapytał i zdjął z Giovanny swój płaszcz.

- Nie, nie - zaprzeczyła, machając krótką, czarną czupryną. - Po prostu wspomnienia.

Continue Reading

You'll Also Like

774K 1.9K 4
Bycie księżniczką rosyjskiej mafii jest przereklamowane. Rai wie o tym doskonale. Kontrola rodziców i braci to nie jedyne jej zmartwienie, bowiem od...
959K 37K 38
W języku greckim wyróżnia się cztery rodzaje miłości: - Epithymia to miłość zmysłowa, fizyczna, oparta na pożądaniu cielesnym. - Eros to...
77.6K 3.2K 88
A co gdyby Hailie wyprowadziła się w wieku 17 lat od braci pod wpływem konfliktu? I wróciła do swojej grupy przyjaciół z Anglii którzy przeprowadzili...
"ON" By lvvcia

Mystery / Thriller

8.2K 168 12
Lena liczyła na wspaniałe przyjęcie urodzinowe w gronie swoich przyjaciół. Kiedy wszystko szło zgodnie z planem dziewczyna znika bez śladu, a jej por...