It's just a bet || Ashton Irw...

By GabrielaSlota

27.2K 1.3K 220

A wszystko zaczęło się od głupiego zakładu... More

Prolog
Day one
Day two
Day three
Day four
Day five
Day six
Day seven
Day eight
Day nine
Day ten
Day eleven
Day twelve
Day thriteen
Day fourteen
Day fifteen
Day sixteen
Day seventeen
Day eighteen
Day nineteen
Day twenty
Day twenty one
Day twenty two
Day twenty three
Day twenty five
Info
Info
Day twenty six
Day twenty seven
Day twenty eight
Day twenty nine
Day thirty
Day thirty one
Day thirty two?
Podziękowania

Day twenty four

645 35 2
By GabrielaSlota

Zanim przeczytasz ten rozdział sprawdź, czy nie przegapiłeś Day nineteen, ponieważ przez moją głupotę nie wstawiłam go w odpowiedniej kolejności i w odpowiednim czasie.

Miłego czytania :)


Odkąd tylko przyszłam do pracy, miałam pełne ręce roboty.

Cały czas biegałam między stolikami, to z zamówieniami, to z zamiarem sprzątnięcia naczyń po klientach i tak w kółko.

Nie miałabym tyle roboty, gdyby Kaya, dziewczyna, z którą mam zmiany, przyszła do pracy. W duchu przeklinałam ją na różne sposoby, które, kiedy wypowiedziałabym je głośno, dużo osób by mnie zbluzgało i uznało za wyznawce szatana.

Miałam tyle pracy, że nawet nie mogłam iść do łazienki, wysikać się, przez co od dwóch, długich godzin, ściskałam uda, żeby przypadkiem nie poplamić nowo kupionych spodni, na których na sto procent widać było ogromną, ciemną plamę i modliłam się o zbawienie mojej duszy.

Jak na zawołanie w lokalu pojawił się Ashton, więc kiedy tylko przyniosłam zamówienie jednej parce, pognałam w jego stronę, od razu ściągając z siebie czarny fartuszek.

-He...- rzuciłam w niego ciemnym materiałem, co spowodowało, że zamilkł -Co jest?

-Muszę się wysikać- jęknęłam, rozpoczynając bieg w stronę łazienek -Zastąp mnie na chwilę- krzyknęłam, zanim wybiegłam z pomieszczenia.

Głośno odetchnęłam, kiedy opuściłam kabinę, przez co jedna starsza pani, stojąca przy umywalce, posłała mi grymas. Zignorowałam to, ponieważ kiedy ona byłaby w takiej potrzebie jak ja, też by się tak zachowała.

Umyłam ręce, po czym wyszłam z łazienki, prosto do zatłoczonego lokalu, po którym pomykał Irwin.

Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc, jak stara się wszystko opanować.

Z szatni dla pracowników, wzięłam drugi fartuszek, należący do nieobecnej dziś Kayi i wiążąc go na szybko w pasie, ruszyłam znów do pracy.

-Nie chcesz sobie odpocząć?- spojrzałam na Ash'a, który właśnie mnie mijał i tylko zdążyłam pokiwać mu przecząco głową. Nie miałam czasu na przerwę, kiedy w lokalu było tyle ludzi.

Kiedy odrobinę się uspokoiło, pozwoliłam sobie usiąść za ladą i napić się wody, a po chwili blondyn do mnie dołączył i razem obserwowaliśmy ludzi siedzących przy stolikach i uśmiechających się do siebie.

-Zasługuję na nagrodę, za to, że Ci pomogłem- poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi, przez co po moim ciele przeszedł mocny, ale przyjemny dreszcz.

Wywróciłam teatralnie oczami, odwracając głowę w jego stronę i całując go szybko i kącik jego ust.

Loczek mruknął niezadowolony, ale nic nie powiedział.

-Mamy na dzisiaj jakieś plany?- zagadnęłam, wyciągając spod lady paczkę żelków, otwierając ją z wielkim szelestem, po czym wyjmując z niej jednego i podając blondynowi, który chwycił go zębami.

-A na co masz ochotę?- skrzywił się, kiedy zorientował się, że cukierki były kwaśne.

-Kręgle? Gokarty? Strzelnica?

-Ooo! Strzelnica będzie super pomysłem po dzisiejszym dniu!- pisnął zachwycony, na co parsknęłam głośnym śmiechem, zwracając uwagę klientów.

Odchrząknęłam, poprawiając nerwowo włosy.

-Chyba powinnam wracać do pracy- mruknęłam, czując, ze się czerwienię.

***

-Wiesz, jak się tego w ogóle używa?- spojrzałam na uśmiechniętego Irwin'a, który skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

-Nie, ale od tego jest tamten przystojniak- wskazałam palcem na wysokiego szatyna, który widząc, że o nim rozmawiamy, podszedł do nas powolnym krokiem.

-Cześć wam!- musiałam powstrzymać się, żeby nie otworzyć buzi z wrażenia.

Chłopak był tego samego wzrostu, co Irwin, miał kruczoczarne włosy i równie ciemne oczy, w które mogłabym wpatrywać się godzinami. Jego mocny zarost dodawał mu powagi, a jego opinająca koszulka uwydatniała zarys jego sześciopaku.

-Hej- odpowiedziałam nieco ciszej, starając się, aby mój głos brzmiał normalnie, ale przez tego kolesia, nogi same się pode mną uginały.

Ashton chyba poczuł się zagrożony, ponieważ przyciągnął mnie do siebie, przyciskając do swojego boku.

-Możemy już wejść?- spytał zniecierpliwiony i jestem prawie pewna, że słyszałam, jak przerwócił oczami.

-Pewnie!- wskazał gestem dłoni, na które stanowiska nas przydzielił -Pan zajmie trzeci tor, a pani piąty.

-Mam nadzieję, że nie zrobisz sobie krzywdy, kochanie- spojrzałam w stronę oddalającego się blondyna i uśmiechnęłam sztucznie.

-Spokojnie, ten miły pan wszystko mi pokaże- puściłam mu oczko, po czym parsknęłam cicho widząc, że uśmiech loczka zniknął z jego twarzy.

Irwin zmroził mnie spojrzeniem, po czym wszedł na swój tor i założył wielkie słuchawki.

-Więc...- odwróciłam się w stronę bruneta -Jestem Matheo- wysunął w moją stronę dłoń, uśmiechając się szeroko, czego nie mogłam nie odwzajemnić.

-Skylar- uścisnęłam jego dłoń, po czym skierowałam się w stronę mojego toru -Mógłbyś być tak miły i pomóc mi z tym sprzętem?- skinęłam w stronę dość sporych rozmiarów pistoletu, leżącego na stoliku obok mnie. W filmach wydają się mniejsze...

-Jasne!

Ubraliśmy ogromne słuchawki, a Mat dokładnie pokazał mi jak i gdzie strzelać, a po pół godziny już sama celowałam w tarczę w kształcie człowieka, co po każdym kolejnym strzale, podobało mi się coraz bardziej.

Wyobrażałam sobie, że tarcza to osoby, które najchętniej bym usunęła i z uśmiechem celowałam spluwą w sam środek głowy. Wiem, wiem... To strasznie sadystyczne i chore, ale kiedy czas dobiegł końca i musiałam opuścić tor, czułam się zrelaksowana i bardziej zadowolona z życia.

-Nieźle strzelasz, jak na pierwszy raz- wymieniliśmy z brunetem uśmiechy, a mój wzrok rejestrował Irwin'a idącego w naszą stronę -Wiem, że może to głupie, ale... dasz mi swój numer telefonu?

Ashton słysząc to, zatrzymał się wpół kroku i patrzył prosto na mnie z szeroko rozwartymi oczami.

-Yy... Raczej nie... Znaczy, na pewno nie- odparłam, zmieniając nogę, na której stałam -Mam chłopaka.

-Zawsze warto spróbować- chłopak wzruszył ramionami i odszedł jakby nigdy nic, idąc w stronę grupki dziewczyn, które właśnie pojawiły się na sali.

-Widzę, że Twój Romeo się znudził i poszedł wyrywać inne- spojrzałam na loczka, który już stał obok mnie, z założonymi rękami na klatce piersiowej.

-Nie jestem kwiatkiem, żeby mnie wyrywać- przewróciłam oczami, po czym chwyciłam blondyna za rękaw kurtki, którą miał na sobie i pociągnęłam w stronę wyjścia -Chodź, zazdrośniku!- krzyknęłam do niego, kiedy ten wlókł się za mną.

-Wcale nie byłem zazdrosny!- odparł, kręcąc głową.

-Ja wiem, że byłeś- szepnęłam teraz sama do siebie, uśmiechając się pod nosem.

Po opuszczeniu budynku, poszliśmy jeszcze do najbliższej pizzerii i zjedliśmy kolację, zanim wróciliśmy do domów.

-Musimy kiedyś to powtórzyć- stwierdziłam, podchodząc do drzwi klatki schodowej w mojej kamienicy i zaczęłam grzebać w torbie za kluczami.

-Jak dla mnie super, a nawet lepiej- Iriwn mruknął, opierając się o ścianę kamienicy -Przynajmniej ten typ nie będzie Cię już podrywał...

-I Ty mi mówisz, że nie jesteś zazdrosny?- zaśmiałam się, podnosząc na niego na chwilę wzrok -Dobre sobie... Mam!- wyjęłam klucze z czeluści mojej torby, po czym otworzyłam drzwi -Wejdziesz na chwilę?

-Tylko na chwilę- poruszył dwuznacznie brwiami, na co wywróciłam oczami -Niestety, ale nie dzisiaj. Muszę jeszcze dokończyć projekt do Cola...

-Nawet mi o nim nie przypominaj- syknęłam, zamykając na chwilę oczy -Ten człowiek jest jakiś chory psychicznie! Dzisiaj upomniał mnie pięć razy, chociaż siedziałam cicho, jak nigdy mi się nie zdarza i dostałam karną pracę na czwartek- zacisnęłam mocno pięści, chcąc się uspokoić.

-Na jaki temat?

-Organizm człowieka jako zintegrowana całość- blondyn westchnął ciężko, jakby chciał, żeby z tym wydychanym powietrzem, ulotniła się cała złość naszego profesora.

-Wiesz, że zakres tej pracy obejmuje paręnaście tematów?

Teraz to ja westchnęłam sfrustrowana.

-Wiem. Muszę to zaraz zacząć ogarniać- wywróciłam oczami, poprawiając torebkę na ramieniu -Nigdy nie uda mi się napisać tego w dwa dni! A właściwie jeden i dwie noce!

-Przyjadę jutro do Ciebie i pomogę Ci to skończyć.

-Nie chcę Cię wykorzystywać- skrzywiłam się -Ty już wycierpiałeś swoje.

-Spoko! Niektóre te tematy robiłem na swoje prace, więc część z nich będziemy mieć z głowy. Teraz idź spać i jutro się tym zajmiemy na spokojnie- przyciągnął mnie do siebie i mocno objął ramionami.

-Skoro nalegasz- wtuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową, wdychając zachłannie jego perfumy.

-Do jutra- blondyn skradł mi szybkiego całusa, po czym zaczął kierować się w stronę parkingu, gdzie zaparkował samochód.


Continue Reading

You'll Also Like

2.9K 106 21
osiemnasto letnia dziewczyna idzie do sklepu po szkole na rozkaz mamy, jak wraca podsłuchuje koncówkę rozmowy z jakimiś facetami nie wie o co chodzi...
4.9K 463 25
Damian Wayne zrezygnował z posady Robina i przeniósł się do Nowego Jorku, by ułożyć sobie życie na nowo sam. Jednak czy spodoba mu się takie życie? C...
5.1K 169 27
Vincent Monet-najstarszy z rodzeństwa, rozsądny i szczery. Ale czy szczęśliwy? Z pewnością niespecjalnie zważając na fakt zdrady ze strony jego dziew...
82.8K 4.9K 52
Dwudziestoletnia Skylynn właśnie rozpoczyna nowy etap życia. Wyprowadza się z rodzinnego Melbourne do całkiem jej obcego Sydney. Ostatecznie kończy w...