Never let go

By kasienkamm

4.1K 296 473

Kate Roberts, świeżo upieczona adeptka Akademii FBI w Quantico rozpoczyna staż w Centralnym Biurze Śledczym w... More

Wstęp
Prolog
Rozdział I
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI (ostatni)
Sequel Never let go 😎

Rozdział II

316 24 16
By kasienkamm

        W jednym z mieszkań w kamiennicy w Waszyngtonie dwaj młodzi mężczyźni szykowali się do wyjścia. Założyli czarne garnitury i swoje ciemne okulary przeciwsłoneczne. Na szyjach mieli srebrne łańcuszki z krzyżykami. Nie odzywali się do siebie ani słowem. Blondyn wziął kluczyki od auta i zszedł na dół. Brunet podpalił jeszcze papierosa płomieniem od kuchenki i również popędził na dół.

- Mógłbyś tu chociaż nie palić...

- Wal się, ok? - Odpowiedział brunet.

Blondyn tylko pokręcił głową i odpalił samochód. Po pary minutach znaleźli się w docelowym miejscu. Był to cmentarz. Bracie przyjechali na pogrzeb ich przyjaciela, z którym trzymali się od szkoły średniej. Nad trumną pochylała się kobieta. Bardzo płakała, przytulała swojego synka i głodziła go po główce. Maluch chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje. Mężczyźni podeszli bliżej. Nie mogli uwierzyć, że Johna już z nimi nie ma. A najgorsze było, to w jaki sposób zginął. Został znaleziony jakieś 15 km od centrum w pobliskim lesie. Jego ciało zostało zmasakrowane a na jego klatce wyryta liczba. Kapłan właśnie odprawiał modlitwę.

- Pożegnajmy zatem naszego brata Johna Wicha. Był wspaniałym mężem i ojcem. Dziś dołączy do naszego Pana. Módlmy się z jego duszę.

Bracia podeszli do trumny i padli na kolana. Zrobili znak krzyża i wyjęli na wierzch swoje łańcuszki. Ksiądz na moment przerwał i spojrzał na mężczyzn. Nikt jednak nie był zdziwiony. Wszyscy znali braci Parker. Ksiądz kontynuował:

- I choćbym  kroczył ciemna doliną, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną...- kapłan jeszcze przez chwilę się modlił, po czym pokropił trumnę wodą święconą i zrobił znak krzyża. Wszyscy uczynili to samo.

- Amen. - Odpowiedzieli bracia. Ucałowali medaliki i schowali je spowrotem ze koszulę.

Żona zmarłego patrzyła zalana łzami, jak chowają jej męża. Po wszystkim bracia podeszli do wdowy i jej synka.

- Przykro nam Judith...Nawet nie wiesz jak bardzo...

- Tak...Johnny był dla nas jak brat.

- Co za bestia mogła zrobić coś takiego?! - Spytała kobieta.

Widząc załamaną kobietę jeden z mężczyzn powiedział:

- Obiecuję ci, że ten kto to zrobił dostanie to, na co zasłużył...

- Tak. Choćbyśmy mieli zejść do samego piekła, znajdziemy go. Zapłaci za to, co zrobił.

- Will, Sean proszę was nie mieszajcie się w to...Nie chcę, żeby i wam coś się stało. Policja już szuka sprawcy.

- Policja? Ha...dobre sobie. Ci dupo gnioty nie znaleźliby przestępcy nawet, jeśli ustałby  przed nimi. - Zaśmiał się Sean

- Ta...A nawet jeśli go znajdą to wsadzą go do paki i znając nasz system prawny wyjdzie za jakiś czas za kaucją lub za dobre sprawowanie. Nic z tego...My znajdziemy go pierwsi.

- Nie róbcie niczego pochopnie- Prosiła Judith.

- Za późno...Zaczęło się...- Odpowiedział Sean

Bracia włożyli okulary, uściskali Judith i odeszli bez słowa.

        Siedząc w swoim mieszkaniu blondyn patrzył się bezsensownie w okno. Jego zamyślenie przerwał William.

- Serio chcesz znaleźć tego sukinsyna?

- A ty nie?

- Pewnie, że chce...ale t nie będzie takie proste. W sumie nie mamy pojęcia, gdzie on się znajduję...

- Czyli co? Mamy tak siedzieć i nic nie robić. Mamy pozwolić, żeby ten psychol zabił czyjegoś ojca, metkę, córkę?! - Wykrzyczał Sean.

- Kurwa, nie! Masz rację. On musi zapłacić za to, co zrobił. - Will wstał nerwowo z krzesła.

- Znajdziemy go. Nawet jeśli miałoby to oznaczać wybicie każdej mendy w mieście.

- Amen. - Odpowiedział brunet, po czym zapalił kolejnego papierosa.

        W nocy Sean obudził się nagle zlany potem. Miał zły sen. Jego brat również był niespokojny, po chwili poderwał się gwałtownie z łóżka. Bracia spojrzeli na siebie.

- Należy zniszczyć wszelkie zło...

- By dobro mogło zakwitnąć...- Dokończył Will.

Oboje wiedzieli, że nie ma już odwrotu. Byli pewni, że sam Bóg dał im przyzwolenie na wymierzenie sprawiedliwości. 

Rano mężczyźni udali się do znajomego, który zajmował się nielegalnymi interesami. W tym handlem bronią. Nie były to jakieś wielkie ilości, ale zawsze miał w zanadrzu jakieś pistolety, czy amunicję. Tym razem nie było inaczej.

- Potrzebujemy jeszcze tłumików.

- Jasne...- Odparł Mark

- Słuchaj na tą chwilę mamy połowę kasy, ale obiecuję ci, że oddamy ci resztę niebawem. - Odparł Sean.

- Przyznam, że nie zgadzam się zbyt często na takie opcje, ale ponieważ się znamy, to zgoda.

- Dzięki.

- Zwykle gówno mnie obchodzi, na co moim klientom broń, ale tym razem jestem strasznie ciekawy. Wy, tacy pobożni...

- Pobożność nie ma tu nic do rzeczy. Zginął nasz przyjaciel i musimy go pomścić. Z resztą Bóg sam dał nam znak byśmy byli mieczem sprawiedliwości w jego ręku. - Will poważnie popatrzył na handlarza.

- Yyyyy nie sądzicie, że to trochę dziwne i chore?

- Chore? A czy nie jest chore, że jakiś skurwysyn może od tak sobie torturować i zabijać niewinne osoby? Tak po prostu...

- Dobra, dobra tylko mówię...- Mężczyzna wiedział, że bracia mają rację, ale szczerze wątpił w powodzenie ich misji.

- Mark..wiemy, że masz pewne kontakty. Musisz nam pomóc..

- Ale jak? Ja nic nie wiem- Mężczyzna speszył się.

- Znamy się trochę...Przecież wiemy z kim robisz interesy...- Odpowiedział Sean

- Nie chce się w to mieszać. Jakoś muszę zarabiać...Mam rodzinę na utrzymaniu.

- Wiemy...spokojnie. Chcemy tylko, żebyś wskazał nam drogę, do kogo możemy się udać. Kogoś kto będzie wiedział, gdzie możemy znaleźć tego morderce. Chyba nie chcesz, by zabił kolejne osoby? Jesteś przecież dobrym człowiekiem...

- Ehhh...No dobra, jest taki jeden facet. Nazywa się Sam Nelson. Jest tak jakby chłopcem na posyłki. Załatwia różne sprawy dla tych wszystkich szumowin. On powinien coś wiedzieć.

- Super...gdzie go znajdziemy? - Spytał Will

- Co wtorek chodzi do klubu dla dorosłych i tam zabawia się z panienkami. Red lantern- Tam go znajdziecie.

- Czyli jutro wieczorem idziemy się zabawić...- Uśmiechnął się jeden z braci.

Continue Reading

You'll Also Like

The Whole Truth By jaxharlow

Mystery / Thriller

432K 20.1K 52
Adele knows she witnessed a murder - what she doesn't know is just how personal it is. ...