Hooligans: Bonus (sequel Hool...

By 324Pikachu

4K 282 82

Co się stanie jeśli rodzinne tajemnice ujrzą światło dzienne? Opowiadanie ma miejsce 10 lat po wydarzeniach z... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
8
9
10
11
12
13
14
15
16
Epilog

7

212 15 5
By 324Pikachu

* Dwa dni później *

Chodziłem po ulicach Londynu. Mój telefon rozładował się godzinę temu, za co dziękowałem siłą wyższym, bo nikt już do mnie nie wydzwaniał. Chciałem być sam. Chociaż samotność nie dawała mi zupełnie nic. Nadal miałem okropny mętlik w głowie.

Po chwili marszu znalazłem plac zabaw. Nikogo na nim nie było co mnie w sumie nie dziwiło, bo była niezła ulewa. Nie dbałem o to, że będę przemoknięty do ostatniej nitki i czy będę chory. Nie obchodziło mnie to.

Wszedłem na plac. Moje buty od razu były całe w piachu. Zignorowałam to jednak i usiadłem na pobliskiej huśtawce. Zacząłem delikatnie bujać się do przodu i tyłu mając cały czas stopy na ziemi. Huśtawka straszliwie poskrzypywała.

Odgarnąłem mokre włosy z czoła i schowałem je pod mokry kaptur.
Nie lubiłem deszczu. Byłem zwolnennikiem wysokich temperatur. Niezły parafoks, co nie? Mieszkam w Londynie, a nie lubie deszczu.

Jednak w tym momencie cieszyłem się, że akurat padał deszcz.

Nie wiedziałem po co rodzice nie mówili mi o swojej przeszłości. Bali się mojej reakcji? Matka myślała, że ją za to znienawidze?
Pokręciłem głową przypominając sobie słowa Louisa.

•••

- Twoja mama również była gangsterką. Właśnie dla tego poznała twojego ojca. Przez chwilę czasu działali w jednym gangu.

Szesnastolatek patrzył na szatyna z szeroko otwartymi oczami. Nie wierzył własnym uszom. Zdał sobie w tym momencie, że akurat tego faktu nie chciał znać.

•••

Podniosłem głowę w momencie w którym usłyszałem kroki. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem wysokiego mężczyzny w czarnym płaszczu i z parasolem.

- Jake Malik?- zapytał patrząc na mnie, a ja pokiwałem głową.

- Czego chcesz?- warknąłem.

- Grzeczniej szczeniaku.- położył dłoń na zarysie broni w spodniach.

Dopiero w tym momencie to zauważyłem.

Przełknąłem głośno ślinę.

- Mój szef kazał cie odnaleźć i to ci przekazać.- wyciągnął z torby, którą miał w  ręku dwie plastikowe teczki i mi je podał.

- Skąd wiedzieliście gdzie jestem? Kim w ogóle jest twój szef?- wziąłem od niego teczki.

- Colin Richards. Mówi ci to coś? Namierzyliśmy cie swoimi sposobami.- mruknął.

- Co to?- spojrzałem na pierwszą teczkę w kolorze błękitu na której powierzchni zaczęły pojawiać się krople deszczu.

- Informacje, o których chciałeś rozmawiać. Rzeczy o których przekazanie prosiła osoba z zewnątrz. Nie dziękuj i nie zadawaj już pytań tylko zrób z tymi teczkami co chcesz.- mruknął i odszedł, a ja jeszcze chwile wpatrywałem się w teczki, aż w końcu odwróciłem je tak, że teraz na górze była druga - różowa. Na jej wierzchu widniało imię mojej matki.

Zająłem od razu po tym plecak i schowałem do niego teczki, a za chwilę założyłem go na plecy i wstałem z miejsca. Zacząłem szukać jakiegoś suchego miejsca. Wiedziałem, że muszę przeczytać zawartość tych teczek, które miałem nadzieję, że wyjaśnią mi wiele rzeczy..

/Rose/

Chodziłam po domu z telefonem przy uchu. Cały czas próbowałam dodzwonić się do swojego syna, którego już jakiś czas nie było w domu. Chłopak nie dawał znaku życia. Nie liczyło się teraz nic, nawet to, że moja miłość spierdalała mi sprzed oczu.

Liczył się tylko mój Jake.

Od jakiegoś czasu słyszałam tylko dźwięk sekretarki, który oznaczał wyłączony telefon.

Po pół godzinie podałam się i odłożyłam telefon na stolik. Wszyscy starali się mi pomóc, oprócz Louisa do którego nie mogłam się dodzwonić.

Po kilku minutach mój telefon zaczął dzwonić. Od razu rzuciłam się do niego i odebrałam.

- Halo?- powiedziałam siadając na kanapie.

- Rose?- usłyszałam zdenerwowany głos Louisa.

- Tak. Wiesz, że...- przerwał mi.

- Liam mi powiedział, że Jake uciekł z domu.- westchnął - Powinienem wcześniej do ciebie zadzwonić i o tym ci powiedzieć...

- O Czym powiedzieć, Louis?- zmarszczyłam brwi.

- Dwa dni temu... Jake był u mnie. Wpadł do mnie wściekły. Mówił, że wie o wszystkim, wie o tym, że Zayn to sama wiesz kto. Rządał wyjaśnień. Próbowałem go spławić mówiąc, że to nie prawda. Wytknął mi kłamstwo, a jego oczy stały się czarne jak u jego ojca gdy się wścieknie.. Potem tak jakoś wyszło, że mu o wszystkim powiedziałem. Przepraszam.- w tym momencie się rozłączył.

Nie miałam pojęcia co w tym momencie czuć. Złość? Gniew? A może żal?

Zaczęłam oddychać szybko i płytko.

Wiedziałam, że w tym momencie mam tylko jedno wyjście z którego nie chciałam korzystać, ale wiedziałam, że sama sobie nie poradzę.

Drżącą dłonią wybrałam numer swojego męża. On oczywiście nie odbierał, nawet po mimo tego, że dzwoniłam kilka razy. Każde połączenie było odrzucane. Szybko wstałam z miejsca i ruszyłam do garażu. Wzięłam swój samochód i udałam się do salonu samochodowego, który był prowadzony przez mojego męża.

* Pół godziny później *

Stanęłam pod budynkiem i zatrzasnęłam drzwi od auta. Zablokowałam auto pilotem i ruszyłam do wejścia. Weszłam do oszklonego budynku rozglądając się za brunetem.

- Mogę w czymś pomóc? - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny.

Odwróciłam się w jego kierunku.

- Szukam twojego szefa.

- Była pani umówiona? - zmarszczyłam brwi.

- Ja nie muszę być umówiona. Jak widać pan jest nowy. Rose Malik. Żona pana szefa.- skrzyżowałam ręce na piersiach.

Odchrząknął.

- W takim razie zapraszam panią za mną.- powiedział i wyszliśmy na zewnątrz.

Od razu zauważyłam swojego męża, który rozmawiał z klientem.

- Jaki silnik?- zapytał mężczyzna bruneta, a ja od razu do nich podeszłam i pociągnęłam Zayna za marynarke.

- Co do...- nie skończył, bo mnie zauważył - Czego chcesz?

- Musimy pogadać.- odwróciłam swój wzrok.

- Pracuje...

- Nie obchodzi mnie to.- warknęłam.

- Pogadamy później.- chciał znów rozmawiać z klientem.

- Zapomniałam - prychnęłam i poczułam łzy w oczach - Nawet własne dzieci się dla ciebie nie liczą.- powiedziałam i szybko odeszłam nie patrząc na to co się wokół mnie dzieje.

- Zajmij się panem.- powiedział do swojego pracownika, a ja już po chwili poczułam jak jego ręka ląduje na mojej tali, a za chwilę czułam jak moje plecy uderzą co coś twardego. Od razu się domyślałam, że w tors mojego męża.

- Prawie samochód cie pierdolnął.- warknął mi do ucha, a za chwile odwrócił mnie w swoim kierunku - Nie płacz.- westchnął - Co się dzieje? Co z dziećmi?

- Jake... On... Uciekł z domu. Nie odbiera telefonu, ani nie daje znaku życia. Cholernie się o niego martwię.- wytarłam mokre od łez policzki.

- Jak to uciekł? Dlaczego?- złapał mnie za ramiona.

Opowiedziałam mu przebieg rozmowy z Louisem.

- Ja pierdole.- warknął i wyciągnął telefon z kieszeni - Zaraz jadę go szukać, a ty wracaj do domu.- wybrał coś na telefonie, przystawił go do ucha i odszedł.

Patrzyłam jeszcze przez chwilę w jego oddalającą się sylwetkę, a potem znalazłam swój samochód i ruszyłam do domu.

Pomimo tego, że wiedziałam jaki jest mój mąż to byłam pewna, że zrobi wszystko by odnaleźć naszego syna.

---

Mały kroczek w kierunku poprawy relacji głównych bohaterów ^^ - Jest ✅✔

Inne opowiadania:

► Random Knowladge ||Z.M.

► Wyzwanie: Psychiatryk

Trylogia: Akt Miłości ||L.H.

► Kogo wybrać? ||Z.M. & L.H.

► Thanks to her life ||L.H.

Continue Reading

You'll Also Like

918K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
35.6K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić relacje którą mieli dotychczas?
Plaga By Wera Guzenda

Science Fiction

108K 6.1K 39
Kiedy Plaga spustoszyła Ziemię, każdy musiał zadbać o siebie. Rodzina, przyjaciele, szkoła - To wszystko, co kiedyś było twoją codziennością, dziś pr...
367K 10.3K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...