Uncle Harry

By noelkid

473K 21.5K 1.6K

Życie Harry'ego zmienia się o 180 stopni, kiedy po śmierci jego siostry, to właśnie jemu przypada opieka nad... More

Uncle Harry
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Twincest?
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28 last but not least
Podsumowanie

Rozdział 10

15.1K 719 36
By noelkid

Z dumą przyglądałam się wielkiemu, dmuchanemu zamkowi, który chwile temu został napompowany. Obok mnie stał Harry, z wyraźną ulgo na twarzy. Był równie zmęczony wszystkimi tymi przygotowaniami, co ja. Dla wszystkich z nas było to pracochłonne i wymagało czasu. Sięgnęłam ręką do jego lewego nadgarstka, na którym nosił zegarek. Mieliśmy jeszcze około trzydziestu minut, nim wróci Liam z Leonem.

Poszli do kawiarni, w której ostatnimi czasy ja i Leon, spędzaliśmy każde popołudnie. Oboje zaprzyjaźniliśmy się ze starszą panią. Leon polubił ją, aż tak bardzo, że zmusił mnie do zadzwonienia do niej i zaproszenia jej na jego mecz.

- Wykonaliśmy kawał dobrej roboty.

Harry wystawił w moim kierunku dłoń i przybiliśmy szybką piątkę. Prócz zamku, na wielkim ogrodzie Harry'ego, był też basen z kulkami. Powoli zjawiali się już goście, zajmujący swoje miejsca. Wszyscy mieliśmy stanąć w półokręgu i czekać, aż Liam przyprowadzi Leona z parku.

- Skoro wszystko jest już zrobione, to idę obejrzeć mecz.

Zadowolony, potarł swoje ręce. Ruszył w stronę domu, a ja za nim. Kiedy już miał siadać na kanapie, pociągnęłam go za rękę, w stronę kuchni.

- Nie tak radośnie. - oznajmiłam. - Trzeba jeszcze poprzekładać jedzenie na talerze i zanieść na stół.

Harry wydał z siebie niezadowolony jęk, który zignorowałam. Wyciągnęłam z szafki miskę i sięgnęłam po jedno z pudełek z sałatką. Jedzenie dowieziono nam z jednej z pobliskich restauracji i teraz wystarczyło przełożyć je do misek i talerzy. Harry oczywiście robił wszystko "na odczep się", przez co musiałam go poprawiać.

- Czy ty chociaż raz mógłbyś zrobić coś dobrze!

- Przecież robię!

- Nieprawda! - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. - Wszystko muszę po tobie poprawiać! Czy jest w ogóle taka rzecz, którą robisz dobrze?

Styles uśmiechnął się cwaniacko, nachylając się nade mną i sugestywnie szepnął:

- Jest kilka takich rzecz, które robię dobrze. - zadziornie tyrpnął moje ramię. - Skoro mamy czas, o mogę ci pokazać. W sypialni.

Odskoczyłam od niego, cała się czerwieniąc ze złości. Jego zachowanie coraz częściej działało mi na nerwy. Chwyciłam za ścierkę i rzuciłam nią w niego. Nie trafiłam, przez co wywołałam śmiech u Zayna, który jaka się okazała od dłuższego czasu stał oparty o ścianę kuchni.

- Idźcie mi stąd! - rzuciłam kolejną ścierką. - Won, wynocha!

POV Liam

Odprowadziłem wzrokiem starszą, uśmiechniętą kelnerkę i spojrzałem na Leosia zajadającego swój kawałek sernika. Przez cały dzisiejszy dzień, to właśnie ja byłem jego opiekunem. Wszyscy inni kończyli przygotowania, a ja spędziłem miły dzień z Leonem. Byliśmy razem w parku i tam głównie mieliśmy spędzić cały dzień, jednak młody wybłagał u mnie wizytę w tej właśnie kawiarni. Były jego urodziny, więc po prostu nie miałem serca mu odmawiać.

- Dziękuję. - powiedział, z buzią pełną ciasta. - Jesteś fajny.

Zaśmiałem się cicho, klepiąc go po głowie. Był takim uroczym dzieckiem i aż serce się krajało, gdy tylko myślałem o tym ile już w życiu przeszedł.

- To twoje urodziny. Mam nadzieję, że sernik ci smakuje.

Oblizał usta, energicznie kiwając głową.

- Jest pyszny. - upił łyk swojego soku pomarańczowego. - Nie mogę się doczekać, aż będziemy rodziną.

Zatkało mnie. Podniosłem wysoko brwi, zastanawiając się o co może mu chodzić. Mam nadzieję, że nie ma jakiś planów połączenia mnie z Harry'm. Oczywiście, bardzo go lubię, ale ja mam Nialla. Poza tym wątpię, żeby kędzierzawy gustował w chłopcach.

- Co masz na myśli? - zapytałem, szykując się na najgorsze.

- Harry i Ruby wezmą ślub.

Oznajmił, jakby to była najoczywistsza rzecz na całym świecie. Widziałem, że moja siostra i Harry się lubią i gdzieś tam w środku, też miałem nadzieję, że może kiedyś będą razem. Jak chyba każdy z naszych znajomych. Styles jest dobrym facetem, a Ruby ma za sobą nieudany związek i zasługuje w końcu na szczęście. Tylko nie podejrzewałem, że nawet małe dzieci im kibicują.

- O czym ty mówisz?

-Wujek i Ruby, zachowują się jak mama i tata. - wzruszył ramionami. - Tatuś kochał mamusię i patrzył na nią tak, jak Harry na Ruby.

Po raz kolejny dzisiejszego dnia, nie wiedziałem co powiedzieć. Zawsze wiedziałem, że Leon to bystre i spostrzegawcze dziecko, ale nie sądziłem, że aż tak. Uśmiechnąłem się do niego, patrząc jak kończy jeść swój sernik. Zapłaciłem rachunek i razem ruszyliśmy w stronę domu.

Mocniej chwyciłem jego rękę, gdy staliśmy przed wejściem do ogródka. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg, doszła do nas melodia piosenki urodzinowej. Około pięćdziesięciu dzieci i i dorosłych, śpiewało z wielkimi uśmiechami na twarzach. Dmuchany zamek i basen z kulkami, dumnie prezentowały się w słońcu. Pod zadaszeniem stały dwa stoliki wypełnione jedzeniem, a niedaleko nich, również w cieniu, znajdowało się kilkanaście mniejszych, specjalnie żeby móc sobie usiąść i zjeść.

Mój wzrok powędrował w stronę Stylesa i mojej siostry. Postanowiłem przyjrzeć im się dzisiaj dokładnie. Może Leon ma rację.

POV Ruby

Zabawa trwała w najlepsze. Dzieci piszczały i skakały. Nigdzie nie mogłam jednak znaleźć Leona. Rozejrzałam się dokładnie po ogrodzie i wtedy go ujrzałam. Siedział pod drzewem w najdalszym rogu ogrodu. Głowę miał ukrytą pomiędzy kolanami. Szybko pobiegłam w jego kierunku, w głowie pojawiły mi się już najczarniejsze scenariusze.

- Kochanie, co się stało? - zapytałam, klękając przed nim. - Myszko?

Uniosłam jego brodę, a moje serce niemal rozpadło się na kawałki. Cała jego twarzyczka była pokryta łzami.

- Idź, nie patrz. - zapłakał, ponownie próbując schować twarz, na co mu nie pozwoliłam. - Duzi chłopcy nie płaczą.

- Każdy kiedyś płaczę, kochanie. Nawet duzi chłopcy.

- Nawet wujek Harry?

Zaśmiałam się cicho.

- Zwłaszcza on. - Leon również uśmiechnął się szeroko. - Co się stało?

- Tęsknię za mamą. - wymamrotał. Westchnęłam cicho, siadając obok niego na zimnej ziemi.

- Wiem. - zaczęłam, w oddali widząc Harry'ego, który przyglądał nam się ze zmartwieniem w oczach, powoli się do nas zbliżając. - Ale ona nie chciałaby, żebyś tęsknił. Myślę, że twoja mama patrzy na ciebie teraz, razem z twoim tatusiem i mają nadzieję, że będziesz się cieszył życiem. - przygarnęłam go do mocnego uścisku. - A już zwłaszcza w swoje urodziny. Może i nie ma ich z tobą ciałem, ale na pewno zawsze będą duchem.

- Harry się starał, prawda? - zapytał cicho, również patrząc na zbliżającego się bruneta.

- Bardzo. - przyznałam.

- W takim razie, chyba jest mu przykro, że płacze. - pociągnął nosem, ocierając łzy. Wstał z ziemi, otrzepał spodnie i ruszył w kierunku swojego wujka, rzucając się na jego szyję. Ciepło rozlało się po moim sercu, kiedy patrzyłam na ich uścisk.

Kiedy ostatnie z dzieci, nie licząc bliźniaków Tomlinson, którzy razem z Leonem i swoim ojcem w dalszym ciągu skakali po dmuchanym zamku. Usiadłam na stołku, pomiędzy Perrie i Eleanor, naprzeciwko mojego brata i jego chłopaka. Odetchnęłam z ulgą, napawając się ciszą i spokojem. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo męczący, aczkolwiek uśmiech na twarzy dzieci, był dla mnie wystarczającą nagrodą.

- Idę do toalety, zaraz wracam. - uśmiechnęłam się i skierowałam w stronę domku. Kiedy byłam niedaleko kuchni, coś przykuło moją uwagę.

- Więc... - usłyszałam głos Zayna. Wychyliłam się delikatnie zza ściany i zobaczyłam jego, rozmawiającego z Harry'm. Wszystko mówiło mi, że powinnam wrócić do ogrodu, bawić się z dzieciakami, jednak zostałam. - Ty i Ruby, to coś poważnego tak?

- Dlaczego tak uważasz? - zapytał, śmiejąc się cicho. - To tylko niania Leona, nic więcej.

Nie rozumiałam dlaczego było mi przykro. Między mną i Harry'm nie było przecież nic. Nie liczyłam na miłość, ale miałam jakaś cichą nadzieję, że jesteśmy bliższej relacji, niż pracownik - pracodawca. Liczyłam na to, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi, ale najwidoczniej dla niego zawsze będę tylko nianią.

Najciszej jak umiałam, wycofałam się z kuchni idąc wprost do ogródka. Przy plastikowym stole, w dalszym ciągu siedzieli wszyscy. Podeszłam do mojego brata, wyciągając rękę po klucz.

- Już idziesz? - zapytał, z wyraźnym zdziwieniem. Wzruszyłam ramionami, kiwając głową na tak. - Dlaczego?

- Jestem zmęczona. - wyjaśniłam, zaciskając dłoń na pęku kluczy, które dał mi Liam. Uśmiechnęłam się do wszystkich, kierując się w stronę bramki. Nie było powodu, abym z nimi siedziała, jestem przecież tylko nianią.

Czy wasze serca też pękają? Czy to tylko ja?

Continue Reading

You'll Also Like

171K 8.9K 27
- Dlaczego chcieliście bić się kijem bejsbolowym? - Bo to suka. - Bo to dupek.
32.4K 688 11
Chris dostał wyzwanie , przelecieć ją. Zrobił to bez problemu , ale potem zaczęło się ostro chrzanić...
89.6K 2.9K 52
Kochasz ją ponieważ jest naga czy jest naga bo ją kochasz?
46.9K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...