Fallen Angel | Andy Six [ZAWI...

By czvrnvv

1.1K 155 80

Historia dzieje się w roku 2006. Andy zwany jako "Andy Six", nie jest jak inni. Wyróżnia się przede wszystkim... More

Prologue
Chapter 1
Chapter 3
Chapter 4
Chapter 5
Chapter 6
Chapter 7
Chapter 8
INFORMACJA
Chapter 9
Chapter 10

Chapter 2

116 11 7
By czvrnvv

Postawiłem alkohol pod łóżkiem, na które po chwili się rzuciłem. Zacząłem płakać.
Dlaczego ja wszystkich zawodzę? Dlaczego nie może być dobrze, tylko zawsze muszę wszystko spierdolić?
Ściągnąłem koszulę, aby nie pobrudziła się od rozmazanej kredki na moich policzkach. Na jej miejsce założyłem szeroką koszulkę z Mötley Crüe. Całe rurki, zamieniłem na podarte.
Wyszedłem na balkon, po drodze zgarniając z biurka papierosy. Spojrzałem w dół. Byłem tylko jakieś 3 metry nad ziemią, więc raczej nic bym sobie nie zrobił, ewentualnie połamał rękę czy nogę. Prędzej zawiesiłbym linę do jednej ze szczebelek i... chyba wiadomo, co po tym.
Podpaliłem używkę. Mimowolnie, spod moich powiek wydostała się łza.
Kiedy w końcu się odważysz? Przecież wszystkim tylko przeszkadzasz. Rodzice stają na głowie, abyś był szczęśliwy... Gdyby nie ty, to ONI byliśmy szczęśliwi.
Głos w mojej głowie miał zdecydowanie rację. Byłem zły na siebie. Nie, byłem wkurwiony. Byłem tak wkurwiony, że miałem ochotę się za to ukarać. Gdyby nie ja, rodzice byliby szczęśliwi. A teraz co? A teraz chcą abym to ja był. Nie. Nie pozwolę im na to. Oni zasługują na szczęście.
Tak. Ostatecznie, jutro wieczorem mnie już tu nie będzie.
Z papierosem w ustach, wszedłem do pokoju. Odnalazłem to, czego szukałam i zrobiłem jedną kreskę. Drugą. Trzecią. Czwartą... Kolejna coraz głębsza. Dobra, koniec. Swoją śmierć zaplanowałem przecież na jutro.

              R.I.P.
Andrew Dennis Biersack
Born- 26.12.1990
Died- 2.09.2006


Wziąłem kartkę i długopis. Następnie zacząłem pisać.

Drodzy rodzice.
Skoro to czytacie, pewnie mnie już z Wami nie ma. Przepraszam Was za to, co zrobiłem ale... kocham Was. Chciałem, abyście byli szczęśliwi, bo Wy na to zasługujecie. Miałem dość tego, że się dla mnie poświęcacie. Nie zasługuję na to.
Przepraszam, zawiodłem Was. Chciałem spełnić marzenie, które jest dla mnie wszystkim. Chciałem, abyście byli dumni. Niestety...
Jestem nikim. Nie spełnię marzenia bez talentu. Nie udało mi się. Nic mi się nie udało.
Chcę Wam jeszcze powiedzieć że nie uważałem się za grubego. Znaczy... Po tym jak dużo schudłem. To nie była anoreksja. To był sposób na powolne umieranie.
Nie chciałem się już tu męczyć. To na prawdę było dla mnie piekło. Miałem dość. Nie miałem już siły udawać że jakoś się trzymam. Skoro się zabiłem, to znaczy że jednak było inaczej. Ale nie rozpaczajcie. Tak jest lepiej dla wszystkich.
Dziękuję że we mnie wierzyliście. Nigdy tego nie zapomnę. I nigdy nie zapomnę tych chwil, które został uwiecznione na zdjęciach, które Wam daję razem z tym listem.
Proszę, przekażcie Ashowi, że był dla mnie jak brat. Również w ten sposób go kocham i zawsze będę.
Będę tęsknił...
Żegnajcie.
Kocham Was.
Andy.

Odkładając długopis, spod moich powiek wydostał się potok łez. Kilka z nich poleciało na list. Napisałem to, co myślałem. To tak jakby zgromadzić wszystkie moje myśli. To było okropne. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Wszystkie dobre wspomnienia, potem złe. Przyglądając się zdjęciom, znowu po moim policzku spłynęło kilka łez. To były tak piękne chwile... Miałem wtedy około 6 i 13 lat.

Zauważyłem że ręka zaczęła silnie krwawić, dlatego pobiegłem do łazienki. Zrobiłem to, co zwykle w takich sytuacjach. Polałem nadgarstek zimną wodą, a następnie przycisnąłem do niego swój czarny ręcznik. Zabandażowałem ranę i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do tego naprzeciwko- swojego pokoju. Wszedłem tam i ponownie rzuciłem się na łóżko. Leżący na szafce nocnej iPhone zaczął wibrować, co oznaczało przychodzące połączenie. Sięgnąłem po niego i zobaczyłem na wyświetlaczu zdjęcie przyjaciela oraz nazwę "Ash".
- Co tam, młody?- zapytał 22latek.
- Chujowo czyli bez zmian.- zaśmiałem się słabo.- a u ciebie?
- Nie no, nie jest źle. Byłem w robocie, ale kolega miał mi odrobić parę godzin więc... już jestem.
- Eee to dobrze. I co teraz robisz?
- Myślę czy by nie pójść na laski... Co ty na to?- zaśmiał się.
- Wiesz... Jutro szkoła a ja i tak właśnie piję, więc...
- Aaa, zapomniałem. Jak tam rozpoczęcie roku?
- Daj spokój. Szkoła to 70% mojego piekła...
- Eh, Andyś... Dasz radę, zobaczysz.- tiaaa...- nie możesz ciągle myśleć tak pesymistycznie. Przez tylko się dobijasz.
- Ojjj, Ash.- chciałem już skończyć temat.
- A jadłeś dzisiaj?
- Mama w domu więc tak. Pilnowała mnie.
- I dobrze. Oj, gościu... Musimy o tym znowu pogadać.
- Ashley, muszę kończyć. Później jak dam radę to zadzwonię. Na razie.
- Cześć.
Ta... Tak na prawdę, nie musiałem kończyć. Bardziej chciałem niż musiałem. Nienawidzę rozmów na temat mojego jedzenia. Ash jest moim przyjacielem, ale... nie wie o moim planie. Wie, że ciągle mam doła etc. ale nie wie że jego najlepszy przyjaciel od długiego czasu chce się zabić... Nie chcę mu tego mówić. Będzie chciał mi to wybić z głowy ale to bez sensu. Tylko na darmo się nagada a ja na darmo się nasłucham. Nikt nie zmieni mojego zdania i podejścia do życia.
Najlepsze było to że w ogóle nie miałem planu, jak to zrobić... gdzie i tak dalej. Wiedziałem tylko że dokonam tego następnego dnia.

Wyszedłem znów na balkon. Bezcelowo popatrzyłem w niebo. Nie wiem czemu, ale bałem się tam patrzeć. Może w głębi serca jednak w nie wierzyłem? I wierzyłem że wszyscy zmarli teraz mnie obserwują? I widzą jak każdego dnia upadam coraz bardziej... Nie no, teraz nawet przed nieznanymi duszami mi wstyd. To prawda. Znów było mi wstyd. Dlaczego nie mogę być taki jak inni? Nie mówię tu o wyglądzie bo to sprawa indywidualna. Mówię o życiu. Wszyscy mają problemy i jakoś sobie radzą. Czemu nie ja? Czemu wszystkim się udaje w życiu, tylko nie mi?
Nie. Mam ostatecznie dosyć.

Była już godzina 6:30 pm*. Jak szybko mi minęło... Pozbyłem się zawartości butelki chwilę, po zakończeniu rozmowy z przyjacielem. Ponieważ przez wakacje przyzwyczaiłem się do takiego trybu życia, mogłem jeszcze spokojnie udać trzeźwego mimo że było wprost przeciwnie. Włączyłem laptopa, następnie swoją playlistę z ulubionymi utworami. Słysząc pierwsze dźwięki piosenki Motionless In White- Creatures, położyłem się spokojnie na łóżku. Przez moment patrzyłem w sufit, lecz po chwili moje powieki same opadły. Nie trwało to długo, gdyż poczułem... jakby czyjąś obecność. Czułem, jakby ktoś wszedł do pokoju, ukrył się a potem mnie obserwował. Bałem się cokolwiek zrobić. Ok, jedno jest pewne. Dziś śpię w koszulce i spodenkach, nakryty po uszy kocem (no bo pod kołdrą było za gorąco). Wziąłem swój telefon i wszedłem na facebooka. W proponowanych znajomych, zobaczyłem "Scout Taylor". Nie zastanawiając się dłużej, wszedłem na jej profil. Jest na prawdę ładna...

Zablokowałem telefon oraz podszedłem do szafy by wygrzebać z niej coś do spania. Nie zaprosiłem Scout do znajomych bo jeszcze by sobie coś pomyślała... Przecież w sumie się nie znamy.

Z nowymi bokserkami, krótkimi, czarnymi spodenkami i jedną z wielu koszulek z Batmanem, poszedłem do łazienki. Tam, postanowiłem wziąć prysznic. Tak, tego potrzebuję. Wychodząc z wanny, znów poczułem na sobie czyjś wzrok. To robiło się coraz bardziej niepokojące. Szybko się wytarłem, natychmiast nakładając bieliznę, koszulkę i spodenki. Włosy mi się trochę zmoczyły, zatem musiałem je wyprostować, najpierw czekając aż wyschną (nie używałem suszarki bo prostownica, farby i lakiery wystarczająco je niszczyły). Idąc przez korytarz- mimo że łazienka była jakiś metr od drzwi mojego pokoju- usłyszałem... ciszę. Nie miałem pojęcia gdzie są rodzice. Może już śpią? Ponieważ ze schodów jest widok na salon, niezauważalnie zerknąłem w tamtą stronę, widząc ich oboje. Rozmawiali.
- Martwię się o niego... Znowu schudł.- powiedziała mama.
- Amy, to nasz syn. Kochamy go. Chcesz własnego syna wysłać do psychologa?- słucham?!
- Chris, on tego potrzebuje! Nie widzisz tego? Nikt nie może mu pomóc. On sobie nie radzi... W szkole przeżywa piekło.- nie tylko w szkole, mamo. Sam fakt, że oddycham.- on na prawdę sobie w końcu coś zrobi...- dodała smutno.- chcesz tego?
- Jasne że nie. Mamy tylko jego, to oczywiste że chcę aby był szczęśliwy ale...- przerwał na chwilę, by pomyśleć.- może i masz rację?- co? Tato, na prawdę...?
- Mam... Chris, musimy również z nim porozmawiać.
- Może już nie dzisiaj.- odpowiedział tata.
- Za późno.- powiedziałem, schodząc powoli.


💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀

*- 6:30 pm- 18:30

Powiem szczerze że nie mogę się doczekać aż opublikuję resztę zapisanych w wersji roboczej rozdziałów 😅😍😍😍

Jak myślicie, co będzie dalej?

Continue Reading

You'll Also Like

49.1K 1.9K 42
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
136K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
206K 6.6K 48
Wpadli na siebie na imprezie. Od pierwszej sekundy połączyła ich wzajemna niechęć, która tylko się nasiliła, gdy spotkali się trzy dni później w szko...
10.2K 789 39
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...