I know you Nora

By VertSkamander

19.3K 1.3K 520

Jako mała dziewczynka chodziłaś do szkoły z Justinem. Tak z TYM Justinem. Przyjaźniliście się, byliście niero... More

Prolog
Chapter I
Chapter II
Chapter III
Chapter IV
Chapter V
Chapter VI
Chapter VII
Chapter VIII
Chapter IX
Chapter X
Chapter XI
Chapter XII
Chapter XIII
Chapter XIV
Chapter XV
Chapter XVI
Chapter XVII
Chapter XVIII
NOMINACJA
Chapter XIX
Chapter XXI
Chapter XXII
Chapter XXIII
Chapter XXIV
Chapter XXV
Chapter XXVI
Chapter XXVII
Chapter XVIII
INFORMACJA
Chapter XXIX
Chapter XXX
Chapter XXXI
Chapter XXXII
KONKURS ❤️
Chapter XXXIII
Chapter XXXIV
Epilog

Chapter XX

464 29 21
By VertSkamander


Justin POV

Biegłem do swojego samochodu ile sił w nogach. Stał niedaleko na podjeździe. Umyślnie otworzyłem go dopiero, gdy dopadłem drzwi od strony kierowcy. Spojrzałem za siebie i z satysfakcją wślizgnąłem się na fotel.

- Ha! Dzisiaj ja prowadzę – powiedziałem dumnie, gdy blondyn niechętnie zajął miejsce pasażera. Kiedy to zrobił, wycofałem z miejsca parkingowego i wyjechałem przez dużą bramę, która była już otwarta. Wjechaliśmy na ulice Stratford kierując się do centrum. Niestety Smith długo nie rozpaczał po przegranej walce o fotel kierowcy i upodobał sobie zabawę radiem. Skakał ze stacji na stację aż w końcu włączył jedną z moich pierwszych piosenek i ranił mój słuch wysokim głosem, który ani razu nie trafił w odpowiedni ton.

- Boże, brzmisz jak wysterylizowana fretka! – wybuchnął śmiechem, ręką uderzał w udo i prawie popłakał się z rozbawienia. Naprawdę, w jego oczach pierwszy raz zauważyłem łzy.

- Powiedziałbym, że mi przykro, iż nie wiem jak brzmi wysterylizowana fretka, ale byłoby to kłamstwo.

- NEEEEVEEEEER SAAAAAAY NEVEEEEER – wył coś co chyba miało przypominać tekst mojej piosenki. Boże, dlaczego ja? Za jakie cholerne grzechy w moim życiu?

- Ci od Grammy dali je tej wysterylizowanej fretce – odpowiedziałem zirytowany. Cholera, Smith w dobrym humorze jest jeszcze gorszy niż ten w złym. W końcu zaparkowałem pod wysokim budynkiem wytwórni i od razu wysiadłem z samochodu nie czekając na rechoczącego za mną chłopaka.

- Ej no! Księżniczko, nie obrażaj się! – krzyknął za mną. Wdech wydech, wdech wydech. Justin, jesteś pieprzoną oazą spokoju. Teraz czułem się jakbym siedział w maju nad jeziorem – rechot miliona żab, ale niestety... to nie były żaby. To nadal tylko mój zjebany towarzysz i paparazzi.

- Zachowuj się! – syknąłem, gdy weszliśmy do budynku. Posłałem uśmiech w stronę recepcjonistki, jednak po chwili przeniosłem wzrok na Smitha ciskając w niego piorunami. Ten tylko rozłożył ramiona jakby chciał powiedzieć „co złego to nie ja". Otworzyłem drzwi na końcu korytarza nawet nie pukając w nie. Wszyscy na sporej sali konferencyjnej byli już zebrani. Zająłem swoje miejsce, a ostatnie wolne, po mojej lewej stronie, należało do Jonathana. Zerknąłem w jego stronę i muszę przyznać, że byłem zdumiony jak w jednej chwili ten facet potrafi się zmienić. Przed chwilą zachowywał się jak rozbawiony szczeniak, a teraz na jego twarzy królowała pełna powaga. Zero emocji i czysty profesjonalizm. Nieźle.

- Dobrze, że jesteście – powiedział Scooter na nasze przywitanie. Skinąłem do niego, tak jak do reszty.

- Zaczynajmy – poprosiłem spokojnie.

- Więc, jak się spodziewasz, nie mam najlepszych wieści. Musimy odwołać część trasy po Stanach. Nie możemy sobie dłużej pozwolić na zwlekanie z tym. Tak, wiem, będzie to spora strata dla naszych portfeli, gdyż musimy oddać pieniądze za bilety. Może powinieneś...

- Scooter, doskonale wiesz, że nie chodzi o hajs. Rozczaruję tym wielu fanów – odpowiedziałem sfrustrowany pociągając za moją długą blond grzywkę – Naprawdę nie da się nic zrobić? – zapytałem z cieniem nadziei w głosie.

- Na razie nie. Musimy odwołać Stany i dodać kilkanaście koncertów na inne kontynenty. Pomyśl o przyspieszeniu trasy w Europie i dodaniu kilku koncertów może w Indiach? Albo Japonia. W Australii już mamy po dwa i jest ryzyko, że nie wyprzedamy kolejnych. Ale w Europie masz duży popyt. Jakbyś dodał po koncercie w kluczowych miastach... - Scooter wymachiwał mi przed oczami swoimi ulubionymi wykresami, tabelkami i innymi ekonomicznymi wartościami. Starałem się skupić głównie na tym co mówi – Justin, wiem, że odwołałeś M&G z konkretnych powodów, ale w tej sytuacji może powinieneś pomyśleć o nich? – westchnąłem ciężko. Miał racje. Miałem powody do odwołania spotkań. Wiedziałem, że przekonuje mnie do nich z powodu kasy. Są więcej warte niż zwykłe bilety.

- Muszę się nad tym zastanowić – odpowiedziałem wymijająco. Ostatnie M&G w Stanach były naprawdę męczące. Jedyny plus był taki, że spotkałem tam Norę, ale poza tym nie widziałem żadnej radości z tego. A przecież powinienem odczuwać przyjemność z widywania fanów, prawda? Niestety, moi fani ostatnimi czasy byli niereformowalni. Czasami, a nawet częściej niż czasami, bardzo mnie przerażali. Gdzie bym się nie pojawił martwiłem się o swoje i ich zdrowie.

- Zrób to poważnie – dodał Scooter równie poważnym tonem chcąc mi tym przekazać, że jest to ważna sprawa. Kiwnąłem twierdząco głową.

- Dobrze, więc jedziemy do Europy. Co pierwsze? Londyn? – zapytałem spoglądając po wszystkich.

- Tak, wydaje mi się, że tak. I pomyśl o wydaniu nowej piosenki. W tym momencie to też nie głupi pomysł.

- Możemy wydać którąś z kolaboracji. Ba, czy przypadkiem aż trzy osoby nie mają w planach wydać swoich hitów ze mną? – głośno rozmyślałem na ten temat.

- Tak, Khaled i Fonsi dawali znaki, że w przeciągu tygodnia wypuszczą piosenki.

- No właśnie. Dajmy szansę Edowi, starał się facet, trzecie miejsce należy do niego – odpowiedziałem pół żartem pół serio. Scooter uśmiechnął się na moją pewność siebie – Ogarnij Londyn i daj znać kiedy ruszamy. Trzymajcie się! – machnąłem do wszystkich i wstałem, aby udać się do wyjścia. Smith podniósł się zaraz po mnie i jak mój cień podążał w tym samym kierunku.

Nora POV

Wystukiwałam końcówką długopisu nawet sobie nieznany rytm. Spoglądałam znudzona na zegarek wiszący na ścianie przede mną. Jeszcze 5 minut. Wskazówka przesuwała się nieznośnie wolno. Miałam wrażenie, że im intensywniej ją śledziłam tym bardziej ona zwalniała swój ruch. To niedorzeczne, przecież czas leci zawsze tak samo. Jak to jest, że każdy zegarek wie ile trwa sekunda? Że każdy bije tak samo... wiem, zadaję głupie, filozoficzne pytania, które nie mają odpowiedzi.

Postanowiłam zrezygnować z obserwowania zegarka i ostatni raz przejrzeć Twittera. Tak, Hailey uzależniła mnie od niego. Weszłam w powiadomienia i zobaczyłam, że kilka osób zaczęło mnie obserwować. Ok, powiedzenie „kilka osób" to małe nieporozumienie, bo było ich tysiące. Zaczęłam klikać „obserwuj" w przypadkowych konfiguracjach. Szybko jednak mnie to znudziło. Nie byłam w stanie zaobserwować wszystkich, którzy obserwowali mnie. Przeniosłam się więc w ogólne informacje i czytałam tweety, które rzuciły mi się w oczy. Nie ukrywam, jednym z nich był ten Justina, który był najczęściej podawanym dalej.

Europo, jesteś na mnie gotowa?" brzmiała krótka wiadomość tekstowa. Milion odpowiedzi mówiących „kocham Cię", „przyjedź do..." - w miejsce kropek wstaw każdy kraj świata. Justin nic nie pisał mi na temat tego, że jedzie do Europy właśnie teraz. Z drugiej strony przecież nie musiał. Nie powinnam oczekiwać cudu. Dlatego nie powinno boleć mnie to, że dowiaduję się o tym z Twittera. Jednak z niewiadomych przyczyn poczułam ukłucie w sercu.

- Noro, idziesz? – usłyszałam nad sobą zaniepokojony głos Johnnego. Momentalnie się ocknęłam i na niego spojrzałam.

-Tak, przepraszam. Zamyśliłam się – posłałam chłopakowi przepraszający uśmiech. Wyłączyłam Twittera dłużej nie myśląc o tym, co przeczytałam i wstałam ze swojego miejsca opuszczając klasę wraz z przyjacielem.

*****

- Myślisz, że Czechy będą odpowiednim wyborem? To Europa, wielu z naszych kolegów – podkreśliłam ironię ostatniego słowa – Pewnie nawet nie wie gdzie to jest – dokończyłam zdanie spoglądając w oczy Johnnego.

- To im uświadomimy gdzie to, po co i dlaczego – odpowiedział z uśmiechem, który nie schodził z jego twarzy, tak jak jego wzrok ze mnie. Zarażał pogodą ducha. Sama uśmiechnęłam się do niego szeroko i wróciłam do googlowania różnych haseł, które będą nam potrzebne do prezentacji. Spędziliśmy około 3 godzin nad jej przygotowywaniem. Obecnie leżeliśmy obok siebie na miękkim dywanie w pokoju chłopaka i wpatrywaliśmy się w sufit. Cisza panująca między nami była przyjemna i niekrępująca. Odpoczywaliśmy.

- Jest już późno, muszę się zbierać. Chyba ogarnęliśmy wszystko co powinniśmy? – w końcu przerwałam ciszę i odwróciłam głowę w stronę Johnnego. Ten również przeniósł na mnie wzrok. Byliśmy naprawdę blisko siebie co uświadomiłam sobie dopiero, gdy jego oczy znalazły się tuż przed moimi.

- Odwiozę Cię – zaoferował od razu. Było to miłe z jego strony, gdyż mieszkał dokładnie po przeciwnej stronie miasta niż ja. Uśmiechnięta wstałam z podłogi, zgarnęłam swoje rzeczy i rozejrzałam się czy o niczym nie zapomniałam. Gdy uświadomiłam sobie, że na pewno wszystko mam, opuściłam z chłopakiem jego pokój. Wsiadłam na miejsce pasażera w jego terenowym samochodzie. Nie odbiegał standardem od samochodów ludzi z wyższych klas. Zaczęłam zastanawiać się czy John jest bogaty. Nie wiedziałam o nim zbyt wiele, a tym bardziej nigdy nie chwalił się tym co robią jego rodzice. Po wyglądzie jego domu, dzielnicy i tym jakim samochodem się porusza miałam podejrzenia, że musi mieć pieniądze, ale nie lubi o tym mówić głośno.

-  O czym myślisz? – usłyszałam miękki głos chłopaka i czułam na sobie jego wzrok. Również na niego spojrzałam.

- O niczym – odpowiedziałam spokojnie. Nie chciałam się przyznawać, że myślałam o nim. Mój telefon dał o sobie znać, na ekranie zobaczyłam imię Justina. Wysyłał mi wiadomość. Postanowiłam, że spokojnie ją przeczytam w domu i wtedy też mu odpiszę. Będę mieć dosyć czasu na rozmowę z nim, a przy Johnie w jego samochodzie nie wypadało. – Mogę? – wskazałam na radio. Chłopak z uśmiechem pokiwał głową. Włączyłam więc radio i zmieniałam stacje aż w końcu znalazłam taką, na której nie było reklam. Akurat leciał nowy remix, w którym swój udział miał Justin. Słyszałam go już, jednak tylko kilka razy. Wsłuchując się w jego głos uświadomiłam sobie jak bardzo za nim tęsknię. Chyba nigdy za nikim tak bardzo nie tęskniłam. Nie potrafiłam zrozumieć tego uczucia. Przecież żyłam bez niego tyle lat, a teraz nie jestem w stanie wytrzymać tygodnia? Nie mogę też powiedzieć, aby łączyła nas bardzo bliska relacja. Mieliśmy dobre podłoże ku niej. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Mieliśmy podobne zdanie w wielu tematach, poczucie humoru i rozumieliśmy swoje problemy, dlatego już od dzieciaka trzymaliśmy się razem. Jednak los nas rozdzielił i dopiero w dorosłym życiu zostaliśmy kolejny raz postawieni na tej samej drodze. Mam jednak wrażenie, że to zupełnie bez znaczenia, jakby te kilka osobnych lat nie miało wpływu na to jak bardzo się lubimy i dobrze dogadujemy. Mam wrażenie, jakbym nadal doskonale go znała.

- Wciąż o niczym nie myślisz? – usłyszałam głos Johnnego blisko mnie. Piosenka się skończyła już jakiś czas temu, a my staliśmy pod moim budynkiem. Spojrzałam w stronę chłopaka i niemal stykaliśmy się nosami. Uśmiechnął się co odwzajemniłam.

- Myślałam o czymś istotnym dla mnie – odpowiedziałam wymijająco, lecz nie kłamstwem. Justin zdecydowanie był dla mnie istotny. Wzięłam swoją torebkę i wysiadłam z samochodu. Kątem oka zauważyłam, że John też go opuszcza. Okrążył pojazd i stanął przede mną.

- Dziękuję za świetną współpracę. Sprawnie nam poszło – uśmiechnął się jak zawsze. Uśmiech był naprawdę istotną częścią jego osoby. Nie dało się inaczej - kolejny raz odwzajemniłam jego pogodę ducha. Chłopak patrzył mi w oczy, a ja nie spuszczałam wzroku z niego. Czułam się z tym dobrze, na miejscu. W pewnej chwili John odgarnął mi kilka kosmyków z twarzy, założył je za ucho i delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku. Poczułam dreszcze przechodzące na całym ciele. Czy to właśnie będzie scena jak z filmu? Przestałam mrugać. Nie chciałam stracić ani sekundy z nadchodzącej chwili. John z kolei przymknął oczy i jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. Nie wytrzymałam, również zamknęłam swoje oczy przed którymi panowała ciemność pomieszana z pomarańczą zachodzącego słońca. W oddali słyszałam dźwięki żyjącego nocą miasta, jednak miałam wrażenie, że to wszystko jest teraz tak odległe. John pozostawił swoją ciepłą dłoń na moim policzku, drugą zaś położył na mej talii i przysunął mnie jeszcze bliżej. Oparłam ręce na jego ramionach i niespodziewanie, mimo, że zachowywałam się jakbym dokładnie tego oczekiwała, poczułam jego ciepłe usta na swoich. Chłopak całował delikatnie i romantycznie. Jakby bał się mocniej musnąć moje usta, bym nie zniknęła z jego snu.

- YHYM, nie chcę przerywać tej cudownej chwili – zamarłam słysząc czyjś głos. Nagle uderzyła we mnie cała rzeczywistość, jak wylany kubeł zimnej wody na twoją głowę o poranku. Odgłosy miasta przestały być tak odległe. Szarość mieszała się z pomarańczą ukazując niewyraźne kontury przed oczami. Spojrzałam z niezrozumieniem i strachem w oczach na osobę, która brutalnie odebrała romantyzm chwili. Na wysokim murku niedaleko nas siedział chłopak cały ubrany na czarno. Ciemne spodnie, które idealnie na niego pasowały. Chyba były szyte na zamówienie. Długa czarna koszulka, bluza i kaptur, który cieniem skrywał całą jego twarz. Jednak spod niego wystawała charakterystyczna, dłuższa od reszty włosów, blond grzywka. Nieznajomy chował ręce w kieszeniach bluzy, jednak widać było, że mocno zaciska je w pięści. Zamarłam. Nieznajomy był tak znajomy.

- Justin...  - przerażony szept wydostał się z moich ust. Chłopak odrzucił kaptur ukazując swoją posągową twarz. Jego piwne oczy były oskarżycielsko wpatrzone prosto we mnie. Przyłapana. Poczucie winy zawładnęło całym moim ciałem. Przyłapana. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. Przyłapana. Zauważyłam, że Johnny oddalił się do swojego samochodu i nie żegnając się odjechał spod mojego domu, a ja zostałam sama z ciemnookim przed sobą i czułam się cholernie przyłapana na gorącym uczynku.

****************************************

Witam was w kolejnym rozdziale. To już 20 i myślę, że jesteśmy w około połowie przygód Nory i Justina. Myślę też, że to czas się przyznać iż planuję więcej niż jedną część tego fanfiction, co o tym sądzicie? Chcielibyście, aby było więcej tomów czy powinnam zamknąć ich historię w jednej książce? 🤔🙈

oczywiście jak zawsze,

D Z I Ę K U J Ę

Za to, że czytacie, komentujecie i zostawiacie gwiazdki. To motywuje mnie do regularnego pisania.

P O L E C A M

1. Papierosy kingkuntax, praktycznie codzienna dawka pięknej poezji

2. LOCKED hazzababby, zaobserwowałam wczoraj nowy rozdział. Więc jeśli nie czytaliście „Ukarana" to musicie koniecznie.

3. Trust Issues karolinus180, zawsze wam polecam. Karolinie wybiło niedawno 200 wyświetleń więc bardzo mocno się cieszę i gratuluję! Wiem, że niebawem pojawi się 4 rozdział więc obserwujcie uważnie.

I muszę przyznać, że to by było na tyle. W tym rozdziale nie mam wiele do polecenia, gdyż ostatnio miałam naprawdę mało czasu na czytanie. Zapoznałam się też z kilkoma historiami, ale mają one jedynie prologi albo dwa rozdziały więc nie wiem jeszcze co o nich myśleć i czy będą kontynuowane. Jeśli pojawi się coś nowego to na pewno szybko dam wam o tym znać.

Napiszcie mi koniecznie w komentarzach co myślicie o rozwijającej się akcji. Uwielbiam czytać wasze przypuszczenia! Ja zaskakuję was, wy zaskakujecie mnie! 🙈

Aha i przepraszam ogromnie gdyż rozdział jest niesprawdzony. Zrobię to w najbliższym czasie! ☹️

Continue Reading

You'll Also Like

4.9K 178 40
Tu jest wszystko. I nic też. Czasem dopadnie mnie pomysł. I jeśli nie wyląduje w hasioku, to ląduje tu. Bywają treści nieodpowiednie dla wszystkic...
61.9K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
5.4K 309 22
OBSADA Francisco Lachowski jako Nathan Candice Accola jako Samantha James Franco jako Greg Kristin Kreuk jako Angelina Austin Butler jako Nivalis...
24.1K 1.5K 45
UNIKAĆ! TOTALNY CRINGE! Zapewne zniknie w najbliższym czasie. Rodzice Holland są w trakcie rozwodu. Ona decyduje się wyjechać z matką i od razu zosta...