Rozśpiewana Historia 2

By xnicol981

25.4K 2.7K 2K

Klątwa została zniszczona, ale jakim kosztem? Życie przyjaciół już na zawsze zostało odmienione i nic nie będ... More

Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5
Część 6
Część 7
Część 8
Część 9
Część 10
Część 11
Część 12
Część 13
Część 14
Część 15
Część 16
Część 17
Część 18
Część 19
Część 20
Część 21
Część 22
Część 23
Część 24
Część 25
Część 26
Część 27
Część 28
Część 29
Część 30
Część 31
Część 32
Część 33
Część 34
Część 35
Część 36
Część 37
Część 38
Część 39
Część 41
Część 42
Część 43
Część 44
Część 45
Część 46
Część 47
Część 48
Część 49
Inna Historia (RH one shot)
Część 50
Część 51
Część 52
Część 53
Część 54
Część 55
Część 56
Część 57
Część 58
Część 59
Część 60
Część 61
Część 62
Część 63
Część 64
Część 65
Część 66
Część 67
Część 68
Część 69
Część 70
Część 71
Część 72
Część 73
Część 74
Część 75
Część 76

Część 40

308 36 21
By xnicol981

Cztery dni

***Liam***
- Gdzie jest Harry? – denerwował się Zayn.

- Pewnie spotkamy się z nim już na miejscu. Spokojnie – powiedziałem chicho.

Oby tam był, bo jak nie, to nie ręczę za siebie. - Zayn przeklinał w myślach, jednak nie odezwał się już na głos.

- A co jeśli Nadie nie przyjdzie? Co jeśli nas wystawiła? Albo poda nam złe informacje? – stresowała się Leigh-Anne. Nie ufam jej. Nie można jej ufać - myślała.

- Musimy zdać się na nią, Lee Lee. Nic innego nie możemy zrobić. – Jesy położyła rękę na ramieniu przyjaciółki. Lee Lee? Ładnie. Od kiedy tak mówimy na Leigh? Zgadywałem, że dziewczyny miały dla siebie swoje prywatne zdrobnienia, gdy chciały się nawzajem pocieszyć. Tak samo było z „Jadie". Gdyby Niall tak nazwał Jade, mogłaby się poczuć niezręcznie. Jednak, gdy Perrie się tak do niej zwracała, było to naturalne.

- Orientuj się! – krzyknęła Angel i po chwili poczułem, jak dziewczyna z impetem uderzyła mnie w plecy swoją torbą, a ja upadłem w rezultacie na ziemię. Na szczęście w porę zdążyłem wyciągnąć przed siebie ręce, inaczej zatopiłbym twarz w brudnym piasku.

- Za co to było?! – wkurzyłem się i zacząłem wstawać, otrzepując się. Dobrze, że byliśmy już na plaży. Na chodniku nie byłoby tak miło.

- Znowu się zamyśliłeś. Coraz częściej analizujesz wszystko i zamykasz się sam w swojej głowie – odpowiedziała. Znowu schowała przede mną myśli, nie słyszałem nic poza jej rzeczywistym głosem.

- Ale to nie powód by na mnie napadać – naburmuszyłem się i podbiegłem trochę, by dogonić resztę.

- Ja tylko pilnuję, byś czasem nie zwariował. Wiesz, że dla takich jak ty, to bardzo łatwe – powiedziała z nutą rozbawienia, ale zupełnie na poważnie.

- O czym ty mówisz? – zdziwił się Niall. Tyle lat i każdy z nas ma jeszcze jakieś tajemnice - usłyszałem.

- Ona żartuje – skłamałem. Mieliśmy już dość problemów na głowie. Blondyn spojrzał na mnie z ukosa, ale nie drążył tematu. Wyczytał z mojej aury, że nie chciałem o tym teraz rozmawiać i to uszanował.

- Która godzina? Dlaczego jej jeszcze nie ma? – Leigh-Anne pocierała dłonie z zimna. Dzisiaj nie zjadła praktycznie nic. Z naszej paczki najgorzej znosiła stres. Wiedziałam, że nas wystawi! Nie można jej ufać. Nie po tym, co zrobiła Jade. 

- Jest już Nadie? – Z oddala doszedł do nas głos Harry'ego. Podbiegał w naszą stronę.

- No nareszcie! Gdzieś ty był? Nie, nie ma jej jeszcze – odpowiedział Zayn. Przeklął parę razy w myślach, co pomogło mu trochę odreagować.

- Kogo nie ma? – usłyszeliśmy melodyjny, słodki głos Nadie z drugiej strony. Wszyscy podążyli ku niej, ja jednak poczekałem na Harry'ego.

- Harry, mam sprawę... - Nie pozwolił mi dokończyć. Uśmiechnął się szeroko i zaczął czegoś szukać w kieszeni dżinsów. Gdzieś to tu miałem... A, jest - usłyszałem jego wewnętrzny głos.

- No w końcu! Ile można czekać? Proszę – podał mi zwiniętą karteczkę i nic więcej nie mówiąc, pobiegł w stronę reszty. Popatrzyłem za nim kompletnie zdezorientowany. Przeniosłem wzrok na złożoną kartkę, którą trzymałem w dłoni. Ostrożnie rozłożyłem ją po chwili wahania. Był to tekst piosenki. Co? Pierwsza zwrotka, dalej refren... Czytałem z szeroko otwartymi oczami i szybko bijącym sercem kolejne słowa wypisane na kartce.

***Harry***
- Gdzie jest Jade? Co z nią? Nic jej nie jest? Jeśli coś jej zrobiłyście, to przysięgam, że... - Nie siliłem się nawet na „cześć", od razu zarzuciłem Nadie pytaniami. 

- Tu jestem - usłyszałem jej głos, ku swojemu zdziwieniu.

Mógłbym przysiąc, że moje serce zrobiło gwałtowny podskok i obrót. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Jade, wolno wyłaniającą się zza skały. Wyglądała jak bogini. Miała na sobie długą do kostek cieniutką, delikatną szarą sukienkę. Falowała na wietrze odsłaniając jej smukłe nogi. Patrzyłem się tam być może dłużej i otwarciej niż powinienem, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku. Czy to możliwe, by była jeszcze piękniejsza niż przedtem? Przez moją głowę przemknęła zatrważająca myśl - to nie była moja Jade.
Na obu ramionach miała złote bransolety, tego samego koloru łańcuszek na lewej kostce oraz długie kolczyki, które pobrzękiwały cicho przy każdym ruchu jej głowy. Zadrżałem z zimna. Gdy my byliśmy ubrani w ciepłe, zimowe kurtki, ona chodziła jakby był jeden z najgorętszych dni lata.
Jade wyglądała piękniej niż się czuła. Świadczył o tym jej niepewny krok, pochylona głowa i uciekanie wzrokiem. To właśnie w niej kochałem. Mimo że teraz była stu procentową syreną, morskim Amorem, i mogłaby podbić serca wszystkich mężczyzn na świecie, ona nadal była sobą. To mnie nieco uspokoiło.

- Jade - wydukałem, ciągle oszołomiony jej widokiem. Uśmiechnęła się nieśmiało w moją stronę. Nawet nie wiedziałem, kiedy moje nogi same ruszyły ku niej. Przytuliłem ją do siebie, a jej ramiona zacieśniły się wokół mojego pasa.

- Jade, wyglądasz... inaczej - wymamrotała Eleanor. Rozluźniłem uścisk tak, by Jade mogła się odwrócić w stronę przyjaciół, ale jej nie puszczałem.

- Wiem – westchnęła.

- Wyglądasz ślicznie, ale... inaczej – dodała lekko oszołomiona Jesy. 

- Transformacja dobiegła końca, to trochę zmieniło mój wygląd – wyjaśniła nieśmiało. Nie była smutna, raczej niepewna. Znałem ją na tyle dobrze, że mogłem się domyślić, iż po prostu bała się reakcji przyjaciół.

- Tak się martwiłam! – Po policzkach Perrie spłynęły łzy i już po chwili wszystkie dziewczęta się ściskały. Szczerze mówiąc, nawet to chwilowe odebranie mi Jade, spowodowało ukłucie zazdrości.

- Już? Wystarczy tych czułości. Mamy parę spraw do omówienia – odezwała się w końcu Nadie. Leigh-Anne posłała jej spojrzenie mrożące krew w żyłach. Czułem, że nie przepadała za syreną, możliwe nawet, że tak samo mocno jak ja.

- Czym jest ten cały Trybunał? To coś takiego jak sąd? – spytała, jak zawsze ciekawska, Angelica.

- Trybunał różni się od ludzkiego sądu - odpowiedziała po chwili namysłu Nadie.

- Na przykład? – wywróciła oczami wampirzyca, uznając tą informację za oczywistą.

- U nas króluje kara śmierci. W zasadzie, to jeśli ktoś został oskarżony przez Najwyższy Trybunał, to nie czeka go nic innego. To bardzo poważna instytucja. Najważniejsza dla syren.

- Ale reszta działa całkiem podobnie, jak w zwyczajnym sądzie – szybko dopowiedziała Jade. – Możesz zwołać swoich obrońców, świadków. Kogo chcesz, kto się wstawi za tobą. Jest parę innych szczegółów, ale nie pozwolę, aby stało ci się coś złego. Wyjdziemy z tego – mówiła z siłą i nadzieją.

- W to nie wątpię. – Mrugnąłem do niej okiem i objąłem jednym ramieniem. – Już nie takie rzeczy przeszliśmy.

- Harry, ty chyba sobie żartujesz! W ogóle sobie nie zdajesz sprawy z powagi sytuacji – oburzył się Zayn. – Od wieków jako pierwsi mamy styczność z syrenami. Nie wiemy, jakimi prawami się rządzą. Nie wiemy, jak w naszej sytuacji powinniśmy postąpić. One chcą cię ukarać i  nie spoczną, póki tego nie zrobią. 

- W końcu ktoś dobrze gada – przytaknęła Angel. – To będzie trudna bitwa. Nadie, czy jakakolwiek osoba pozwana przez Najwyższy Trybunał była kiedyś uniewinniona?

- Nie, raczej nie. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo – pokręciła głową. Musiałem przyznać, to wzbudziło we mnie odrobinę strachu.

- Super. Po prostu wspaniale – prychnął Louis.

- Ale to nie oznacza, że wam się nie uda – stwierdziła Nadie. – Harry ma duże szanse, większe niż każdy jego poprzednik. Syreny mają pierwszy raz styczność ze związkiem pomiędzy syreną a Amorem.

- Czyli ile mamy szans? W skali od jednego do stu? – dopytywał się Niall.

- Cóż, pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Jade pomogła Amorom odzyskać sens życia, to nie wszystkim syrenom się podoba. Wiele z nas ciągle nienawidzi Amorów. Prawie wszystkie, będąc szczerym. Myślę, że Trybunał będzie szukać jakiegokolwiek przewinienia u Harry'ego, by się go pozbyć. Nie popierają związku Jade z Amorem.

- Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia – westchnęła ciężko Eleanor.

- Mam pomysł - oznajmiła tajemniczo Jade, wpatrując się w pustkę przed sobą. Musiała pogrążyć się w myślach.

- To... To może wypalić! – Od razu poparł ją Liam. Co takiego wymyśliła?

- Prawda? Ale z drugiej strony może tylko pogorszyć sprawę - zniechęciła się Jade.

- Myślę, że warto zaryzykować. Są duże szanse, że... - kontynuował Liam.

- Halo? Może trochę jaśniej? My nadal nie wiemy o co chodzi – przerwała im Perrie. Wszyscy zgodnie pokiwali głową ze zdezorientowaniem, ale i ciekawością.

- Oh, przepraszam. A gdyby tak Harry ściągnął na swoich świadków jak najwięcej Amorów się da? – spytała Jade.

- A co to da? Nie sądzisz, że to mogłoby tylko zdenerwować syreny? – Skrzyżował ręce na piersi Zayn.

- Cóż, jest tyle syren i tyle Amorów... Myślę, że ktoś mógłby znaleźć swoją Przeznaczoną. Wtedy Trybunał musiałby wziąć pod uwagę kolejną parę. Dobrze by było, gdyby tych par było więcej. Jeśli ciągle będę tylko ja i Harry, to łatwo sobie z tym poradzą, pozbywając się go. Ale większej liczby osób bez konkretnego powodu nie mogą zabić, zwłaszcza, że syren jest coraz mniej. Nie mogą sobie pozwolić na stracenie choćby jednej.

- Czyli jaki jest plan? Mam dzwonić po swoją rodzinę tylko po to by ich sparować z syrenami? Nie do końca mi się to podoba. - Pokręciłem głową. Na samą myśl, że któryś mój kuzyn mógłby pokochać choćby taką Nadie, robiło mi się niedobrze.

- Nie, nie. Chodzi o twoich obrońców, musisz ich mieć. Im więcej, tym lepiej. Bo jeśli będzie ich więcej niż syren, wygramy sprawę. Ale jeśli przy okazji jakiś twój kuzyn znajdzie Przeznaczoną, byłoby naprawdę dobrze – wytłumaczyła.

- To nie jest taki zły plan, Hazz. To naprawdę może uratować ci tyłek – przekonywał mnie Niall. – A ty co o tym myślisz, Nadie?

Syrena wydała się być zaskoczona, ale i ucieszona, że zapytał ją o zdanie.

- Hm, na moje oko nie ma ryzyka przy tym planie, to jest ogromny plus, bo nic się nikomu nie stanie. A jeśli Harry ściągnie więcej Amorów niż będzie obecnych syren na sali rozpraw to je przegłosuje i wygra sprawę. Dodatkowo, jeśli będą pary pomiędzy syrenami i Amorami, związek Harry'ego i Jade będzie miał coraz większe szanse – wypowiedziała się, na co wywróciłem oczami.

- Chcesz powiedzieć, że teraz nie mamy żadnych szans? Co komuś do tego, czy jestem z Jade, czy nie? – fuknąłem. Jade niemal jak na zawołanie spuściła głowę. Zawsze tak robiła, gdy coś ukrywała. - Jade? Co jest? – zmarszczyłem brwi.

- Właściwie... - zaczęła się jąkać. Rysowała stopą na piasku, byle tylko nie spojrzeć mi w twarz.

- Jade, jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to powiedz mi to teraz. W tej chwili. – Przymknąłem powieki, modląc się o cierpliwość. Zacisnąłem dłonie w pięści i nabierałem głębokie oddechy, by się uspokoić. Od razu wiedziałem, że to, co zaraz powie Jade, sprawi, że będę co najmniej wściekły.

- Mam zakaz - wymamrotała tak cicho, że ledwo ją usłyszałem. Nachyliłem się w jej stronę.

- Zakaz? Jaki zakaz? - Wiedziałem już, o co chodziło, ale udawałem do ostatniej chwili, mając nadzieję, że to dotyczyło czegoś innego.

- Widywać się z tobą do czasu zgromadzenia w Najwyższym Trybunale – powiedziała na jednym wydechu, nie unosząc głowy. Oczywiście potwierdziła wszystkie moje przypuszczenia. – Jestem teraz tutaj nielegalnie.

- Właśnie umarła jakakolwiek szansa, że kiedyś polubię jakąś syrenę – oznajmiłem i przeczesałem rękami włosy. To były chyba jakieś cholernie nie śmieszne żarty!

- To rozkaz Najpiękniejszej – dopowiedziała Nadie, również smutnym głosem. Jasne. Nie nabiorę się na teatry tej wstrętnej meduzy. Nadie była ostatnią osobą, której byłoby smutno, że nie mogłem się widzieć z moją dziewczyną.

- Kiedy jest rozprawa? – zapytał Niall zdławionym głosem.

- W sobotę. Macie cztery dni.
______________________________________________________

Hej hej!

Co myślicie? Jak będzie wyglądała rozprawa? Może są jakieś nieścisłości i czegoś nie rozumiecie? Dajcie mi znać! 
N.x

Continue Reading

You'll Also Like

135K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
24.9K 1.3K 45
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
13.9K 774 47
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
48K 3.1K 74
Gdzie ona zostaje mu podarowana jako prezent