Szklana Psychika

By Bletsu

8.4K 597 98

Wystarczy nałożyć tę maskę, by móc później znowu rozpaść się na miliard kawałków. Wystarczy zapomnieć o bólu... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 4
Proszę o uwagę
Profil

Rozdział 3

1K 88 12
By Bletsu

Mam nadzieję, że się spodoba kochani #_# Z góry przepraszam za błędy, mam angielską wersję Windowsa i autokorekta mi nie działczy. Podkreśla wszystko. 

Kropla wypływająca z oczu powoli spływa zostawiając ślad na moim policzku, spadając w sam środek kałuży krwi powoduje naruszenie jej płynnej powierzchni stając się jej częścią. Czy ta kropla nie jest jak ludzie? Samotnie idą ścieżką swojego życia, aż w końcu upadają stając się elementem czegoś większego. Tym samym zanikając, a ich życie staje się już tylko wygasającą powoli smutną... świeczką.

Leżąc na podłodze wtulony do Kriss'a, głaszcze jego mięciutkie ciało. Zmęczony zasnął. Jego nierówny oddech otulający moje ciało udowadnia mi, że jeszcze tu jestem.

Ciekawe co robi Matt..Jest zły? A może smutny?

To nie moja wina. Mógł odpuścić ten temat. To nie moja wina. - Próbowałem wmówić sobie coś, chociaż wiedziałem jak jest naprawdę.

- Tęsknię za nim...

W tym momencie słyszalne były czyjeś kroki. On był w domu. Właśnie zmierzał do mojego pokoju, ale nie chciałem nawet myśleć co się stanie kiedy zobaczy tutaj Kriss'a. On najwyraźniej sam wyczuł czyjąś obecność, bo otworzył swoje wielkie ślepia i owinął się wokół mnie jakby próbując stać się dla mnie żywą tarczą, chociaż wiedziałem, że jak ojciec coś zrobi to Kris go zabije.

Ktoś pociągnął za klamkę i powoli uchylił drzwi. To był..

+Matt?! Co Ty tutaj robisz?

Na twarzy chłopaka pojawił sie głupi uśmiech, a potem wykrzyczał

-Kamil?! Co to za zwierzę????!?!!?!? Wszystko w porządku?

+Nie krzycz, ludzie, bo ktoś Cię usłyszy. To jest Kris, Kris to jest mój przyjaciel Matt.

Zwierzę tylko potrząsnęło głową w akcie poznania. Zrozumiał, że nic mi nie grozi, więc położył głowę na moich kolanach i zamknął oczy.

-Miło mi - powiedział speszony i zdezorientowany. - Wahhhh, ale duży.

+Takie są chyba wilki alfa, chociaż nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym nigdy.

W każdym razie jak wszedłeś? I co tu robisz? Jest środek nocy.

-Drzwi były otwarte, a na dole nikogo nie było. Martwiłem się o Ciebie i nie mogłem zasnąć. Naprawdę nie chciałem na Ciebie naskakiwać i żeby tak wy-

+Dobra Matt. Już, już. Wszystko jest okej, po prostu to dość cięzki i wstydliwy temat. Chcesz jakąś kawe, herbatę?

- Kawe poprosze i tak już chyba nie zasne po zobaczeniu tego wielkiego.. czegoś. Ej, ej - zaczął machając ręką poblażliwie. - moge go pogłaskać?

+Kris nie lubi jak ktoś go dotyka poza mną. Ale nie wiem. Może?

Wilk tylko zacharczał w odmowie.

+No cóż, jakoś.. Przepraszam hehe

-Nie no rozumiem.

+Chodźmy po tą kawę.

-Prowadź - powiedział z uśmiechem wskazując mi pierwszeństwo w drzwiach.

Całkowicie zapomniałem, że jestem w samej koszulce, ale Matt'owi chyba to nie przeszkadzało, chyba nawet się.. cieszył.

***

Całą noc spędziliśmy na gadaniu i oglądaniu telewizji. Matt opowiadał o swoim dzieciństwie i o tym, które postaci z jego serialu są tymi ulubionymi i dlaczego. Było nawet miło.

***

Lekcja biologii u Pana Vittiego.

-A więc dzisiaj do odpowiedzi pójdzie...hmmy numer 22.. Kto to jest.. Matt Price

+Ouch.. Powodzenia

-Spoko, uczyłem się.

....

-Jakim cudem dostałem dwa - mówił ze łzami w oczach.

+Poduczyć Cię?

Chyba mu się spodobał ten pomysł, bo od razu zobaczyłem rozweselenie na jego twarzy i odpowiedź wielkim promiennym uśmiechem.

-Chodźmy do mnie po szkole

+Daleko mieszkasz.. Nie chce mi się iść.

-Ważysz chyba mniej niż mój plecak, zaniosę Cię.

+I chcę coś słodkiego.

-Co konkretnie?

+Zaskocz mnie. - Posłałem mu bezdźwięcznego całusa.

-Ty to masz wymagania. Przerzuć też Ci mam?

+Nie haha z tym sobie poradzę.

-Dobra, dobra - powiedział z uśmiechem. Promienny z niego chłopak, co nie?

Ostatnio dziwnie się czuję w jego pobliżu. Jest chyba inaczej. Nie rozumiem sam tego. Serce mnie boli jak o nim myślę i jest mi smutno kiedy jestem sam. Ale przy nim jestem szczęśliwy. Może jestem chory.

Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale z Mattem chyba zamknęliśmy się w otoczce naszego małego świata, bo byliśmy odizolowani od reszty świata.

Nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, póki mam go.

Ostatnio szkolny spierdoleniec mi się przygląda. Może okazać się utrapieniem, ale na razie się tym nie przejmuję. Ludzie są.. słabi. Bez wyjątku.

***

Kończyłem wiązać buta, kiedy Matt stanął przede mną i rozszerzył ramiona z uśmiechem na twarzy.

+A słodkości?

-Proszę, na razie tylko to- powiedział wręczając mi butelkę z mlekiem truskawkowym.

+Matt... możesz mi otworzyć? - zrobiłem się czerwony na to pytanie.

Klęknął przede mną tak, że teraz nasze głowy były na tym samym poziomie i mnie przytulił.

-Jesteś jak moja własna, słodka księżniczka.

+Zamknij się. - Powiedziałem z burakiem na twarzy.

Dopiero teraz zwróciłem na to uwagę, ale wszyscy nam się przyglądali. Nie, żebym się przejmował.

-Idziemy?

+Idziemy, idziemy.

Matt wręczył mi otwartą już buteleczkę i wziął mnie na ręcę niczym pannę młodą, po czym zwracając uwagę dosłownie wszystkich po drodze, zaniósł mnie do swojego domu. Wprowadził i posadził u siebie w pokoju na łóżku.

+Matt..

-Tak, tak wiem. - Po tych słowach zdjął ze mnie spodnie i koszulkę i nałożył jedną ze swoich z napisem "I love you".

+Jak przyjemnie - rozpływałem się na tym łóżku, bo włączył jeszcze klimatyzacje, a mi było strasznie gorąco.

-Poczekaj chwilke przyniosę książki i coś chłodnego do picia. Może być cola z lodem?

+Pe-psi!

-Dobra, dobra.

Zniknął we framudze drzwi, a ja się obrudziłem na bok. Tuż obok leżała jego koszulka z wczoraj. Jakoś odruchowo ją przyciągnęłem i zaciągnąłem sie jej zapachem. W tym też momencie Matt wszedł do pokoju.

-Co Ty..?

Caly czerwony wydukałem - Spr-r-rawdzałem, czy.. czy było czuć jeszcze perfumy.

- Aha, okej. Trzymaj tu Twoja pepsi.

+Dzięki, dzięki.

-Gorąco mi. Nie będzie Ci przeszkadzać jak będę bez koszulki??

+Nie, spoko.

Po usłyszeniu moich słowach zdjął powoli swoją koszulkę, a ja zobaczyłem jego umięśniony brzuch i klatke piersiową, po której spływało pare kropelek potu, aż się zawstydziłem i odwróciłem głowę.

-No co?

+Nic. Po prostu jesteś zajebiście seksowny.

Usiadł obok mnie na łożku po czym zapytał patrząc mi perfidnie w oczy:

-Naprawdę tak sądzisz?

+ No tak - odpowiedziałem chowając twarz w jego koszulce.

Siedział jakiś szczęśliwy. Nie zastanawiałem się o co chodziło.

+Dobra zaczynaj się uczyć jak czegoś nie rozumiesz to pytaj. Tylko czytaj na głos.

-Okey, okey, panie nauczycielu

***

Matt z zapałem czytał książkę od biologii, a ja leżałem opierając ciężar ciała na lewej dłoni i wpatrywałem się w niego niczym w książkę.

-ejej mam pytanie co do tego - powiedział pokazując fragment w książce.

On ma takie ładne oczy, delikatne jak tafla wody...

-Kamil?

Coś chyba do mnie mówi..

ON COŚ DO MNIE MÓWI

+Ta-ak?

-Coś sie stało? Odleciałeś na chwile.

+Nie, nie wszystko ok - powiedziałem odwracając wzrok.

-Ok. a więc mam pytanie co do bajpasów.

+Czego nie rozumiesz?

-Wszystkiego T_T

+Dobra, a więc zacznnijmy od początku. Do czego są bajpasy?

-No do zastąpienia żyły u osób po zawale.

+Dokładnie. Trzeba stworzyć obejście martwicy, żeby krew mogła swobodnie przepływać pomiędzy jedną, a drugą komorą serca. A więc jak tworzymy takie obejście? Potrzebujemy zastępstwa za obumarłą żyłę, czyli potrzebujemy innej zyły.

-Skąd tą żyłę mamy znaleźć?

+Pierw pytanie. U jakich osób występują zawały?

- No u takich które... Nie wiem xD

+U osób, które najczęsciej mają miażdzycę. Więc ich żyły możemy powiedzieć, że są "tłuste". Więc musimy znaleźć miejsce gdzie taki kawałek żyły możemy wyciąć najmniej inwazyjnie. Takim miejscem jest podudzie. Tuż przy kości piszczelowej, bo mamy tam mało mięśni. Także wycinamy kawałek tej żyły i podłączamy ją przy sercu przy martwicy. W ten sposób tworzymy inną drogę dla krwi by mogla swobodnie płynąć. Rozumiesz?

-jeju Kamil, dziękuję. Jesteś taki mądry <3

+Po prostu czytam ze zrozumieniem -.-

-Może mała przerwa?

+Papieros?

-Taa.

+Dobra, ale mam ostatniego.

-Okey. Na trzy?

+Standardowo.

Usiadłem na stoliku obok okna i je uchyliłem. Z paczki czerwonych marlboro wyciągnąłem ostatniego papierosa i włożyłem go do ust. Matt mi odpalił srebrną zapalniczką z wygraderowanym tygrysem.

Powoli zaciągałem się dymem delektując się każdą sekundą, a potem patrzyłem jak Matt nabiera truciznę do płuc.

+Nie powinieneś palić. Ale jako że ja to ja, to wiesz że nic Ci nie odmówię.

-Nie pale dużo, kiedyś przestanę.

-Ej Kamil, mogę czegoś spróbować?

+Czego? - chwile patrzył mi się w oczy. Wyglądał jakby mu zależało więc - Możesz.

-Zamknij oczy - mówiąc to wyglądał na strasznie zestresowanego.

Ciemno przed oczami, słyszę jedynie głośny oddech Matt'a i przewijającą się w tle piosenkę Loic'a. Matt zaciąga się dymem, czekam krótką chwile, aż w końcu czuję jego usta na moich wdmuchujące dym z papierosa. ahh więc chodziło mu o spróbowanie czegoś takiego. Ej stop czemu on nie zabiera ust?!? Wkłada język do środka. Cholera. Nie powinienem. Nie, nie, nie, nie, NIE, NIE, NIE. Zacząłem odwzajemniać jego pocałunki. Nogami przyciągnąłem go bliżej, a ręce zarzuciłem mu na szyje. On mnie objął w pasie. Czułem, że jest twardy, ale on tylko przyspieszał tępo. Narzucał coraz to głębsze pocałunki.

+Matt... daj mi zaczęrpnąć oddech. - powiedziałem cały rozpalony na twarzy.

-ah.. ta jasne - powiedział drapiąc się w głowę.

-Kamil, ja chyba Cię kocham wiesz. Nie potrafię usiedzieć obok Ciebie i nie myśleć o TYCH rzeczach. Jak jesteś ze mną ciąglę myślę o Tobie. Jak Cię nie ma to też o Tobie myślę. Jesteś wszędzie. Mam tak już od dłuższego czasu. Każda chwila spędzona z Tobą jest dla mnie ważna.

Nie mam pojęcia co mam zrobić już. - Mówiąc to zdanie głos mu się załamał, a z jego oczu wypłynęło pare łez. Wyglądał teraz tak bezbronnie. - Mam ochotę Cię wypuścić do świata, ale jednocześnie ochotę zamknąć w miejscu, w którym będziesz tylko mój. Jestem okropny.

+Matt - jego oczy skierowały się na mnie - zamknij się. - po tych słowach złączyłem nasze usta, obdarowując go samymi namiętnymi pocałunkami. Po czym oderwałem go od siebie. Był cały czerwony, wyglądał tak słodko, miałem ochotę go zjeść. JEZZUU on jest taki słodki. Patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

+Nie mogę w tej chwili dać Ci pewnej odpowiedzi, ale Matt jesteś prawdopodobnie najważniejszą dla mnie osobą. Chcę mieć Cię blisko, zawsze na wyciągnięcie dłoni.

-Będziesz mój?

+Już jestem haha - roześmiałem się głośno.

Chwilę się uśmiechal jakby sam do siebie

+No co?

-Nic, po prostu, jestem szczęśliwy.

+Statystycznie po 3 miesiącach związki się wypalają, jak przetrwamy to wtedy możesz być szczęśliwy haha

+Dość chyba na dzisiaj biologii, co nie?

-Zdecydowanie.

-Zostajesz na noc?

+Tak, jakoś nie chce mi się wracać do domu.

-Okej, będziesz spać u mnie ja się prześpię w salonie.

+jezu Matt. Zawsze spaliśmy razem, nic się nie zmieniło.

-Kamil odpuść

+O co Ci chodzi?

-No o nic.

+Gadaj.

-No o nic

+NO KURWA MÓW!

-PO PROSTU NIE WIEM CZY POTRAFIŁBYM SIĘ PRZY TOBIE KONTROLOWAĆ!

+Jesteś głupi. Damy radę - obdarowałem go wielgachnym uśmiechem, aż mnie policzki zabolały.

-No okey..

***

Siedzieliśmy przykryci kołdrą na łóżku Matt'a.

-Nie jednak nie dam rady - powiedział całkiem poważny

+Dlaczego?

-Siedzisz obok mnie w samej bieliźnie. Nie wytrzymam, gacie mi zaraz pękną. - zaczerwieniłem się na te słowa.

+Widziałeś mnie w samej bieliźnie miliard razy.

-No tak, ale to co innego.

+Ty też jesteś w samych gaciach, więc co ja mam powiedzieć?

-A to Ty.. też?

+No nie no kurwa. Jestem 16 latkiem Matt, sam sobie odpowiedź na to pytanie.

-No tak, ale włosy jedynie masz na głowie, jesteś niski i drobniutki i bardzo, bardzo, bardzo słodziutki i delikatny. Nie wyobrażałem sobie, że możesz też... no wiesz.. coś takiego czuć.

+Oczywiście, że mogę. Chodź tutaj. - Rozłożem ręcę w znak oczekiwania przytulenia, ale Matt miał inne zamiary. Złapał mnie w biodrach i posadził sobie na nogach po czym mnie mocno przytulił.

+Ałł, Matt, za mocno.

-Oj Przepraszam. Po prostu jestem taaaaki szczęśliwy.. i napalony.

+Czuję.

**

Jego twarz oświetlał już tylko blask księżyca. Matowa skóra na jego twarzy wyglądała teraz jak najpiękniejsze płótno. Oddychał równo i był wielki niczym yeti. Nachyliłem się nad nim i złożyłem delikatny pocałunek na jego czole po czym wyszeptałem mu ciche Dobranoc i sam odpłynąłem w krainę Morfeusza.

Continue Reading

You'll Also Like

51.5K 3.7K 106
__To nie moja manhwa...ja tylko tłumaczę__ Zapraszam na dalsze losy naszych bohaterów. ~~Sezon 1 również na moim kanale :)~~
148K 11.9K 51
2 część serii "Pogrzebany świat" Życie na Powierzchni i w Podziemiu toczy się dalej. Souline szybko wdraża się w stary tryb i nadrabia zaległości po...
13.9K 1.5K 19
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...
125K 8.4K 135
„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się od kamiennej drogi, tworząc wakacyjną muz...