~ Kiedyś się rozumieliśmy, dziś tylko się komunikujemy. ~
Natłok myśli w mojej głowie, sprawia,iż jestem nieobecna na spotkaniu w magazynie, w tym samym budynku, w którym trzymamy Negana. Wszystko się rozpadło, zaczynając od naszej rodziny, kończąc na wyczerpanej strategii i powrotu do tego samego punktu wyjścia.
-Nie możemy oddać go ludziom! Nie możemy też zostawić Aarona! -podniósł głos wkurzony Rick, wyprowadzony z równowagi przed jednego z ludzi Alexandrii.
-Dlaczego nikt go nie odbija? -zapytał jeden z mieszkańców Alexandri.
-Pewnie u nich panuje teraz demokracja albo bunt, większość zamieszkałych ludzi w fabryce go nienawidzi. -odparł Daryl.
Zapadła cisza.
-Zaatakujmy. -rzuciła bez uczuć Sasha półszeptem, sprawiając, iż wzrok większości powędrował na jej osobę. Osobę, której nawet dobra maska nie pomagała ukryć cierpienia, bólu i pustki. Uczucia, które jeszcze w niej zostały po śmierci najbliższych, wykorzystuje do likwidowania sztywnych, co sprawia jej ogromną ulgę.
-Nie mamy ludzi...-rzucił Rick po chwili namysłu, w tym momencie do mojej głowy przyszedł najgłupszy pomysł, którego mogę żałować do końca życia, lecz czym jest życie bez ryzyka?
-Mój brat ma...-rzuciłam po chwili, na co oczy najbliższych spojrzały na mnie z niedowierzaniem.
-Twój co? -zapytał zaskoczony Rick, który wydawał się być jednoczenie zbulwesowany.
-Mój brat ma ludzi i połączenie z kilkoma innymi miasteczkami, które podlegają Neganowi, a teraz raczej jego ludziom. -powiedziałam wysokim tonem, skupiając uwagę na brudnym od krwi nożu, który nagle stał się dość interesującym obiektem.
-Ty masz brata? -zapytał z ogromnym zdziwieniem Rick, na co wzrok Maggie i reszty także żądał szybkiej odpowiedzi.
-Tak, ale teraz nie czas na rodzinne ploteczki, postanówmy co z Neganem, same uwięzienie go nie jest wyjściem. - dodałam oschle, omijając wszelkie tematy na temat mojego kochanego braciszka, który odwrócił się ode mnie w najmniej odpowiednim momencie, twierdząc, iż jestem w zgodzie z Neganem.
Kochany.
-Zabijmy go. - wtrąciła momentalnie Maggie, na co każdy odetchnął z ulgą, iż w końcu ktoś wydusił to z siebie.
Zapadła niezręczna cisza.
-Może się jeszcze przydać, napewno go nie oddamy, bez niego jego ludzie są w dupie. -wtrącił znów Daryl, przełamując piekielną ciszę.
-Musimy poznać ich sytuację. Musimy zorganizować wyprawę do fabryki i obserwować ich poczynania. - dodał Rick.
-Ja pojadę. - momentalnie wtrąciłam, chcąc być uczestnikiem ważnej akcji.
-Ja też. - dodał Daryl, a zaraz po nim stawiła się Rosita i Euglen.
-Niech będzie. - skarcił mnie wzrokiem Rick.
-Jutro rano wyruszacie, macie być za dwa dni, jeśli coś pójdzie nie tak, wyślemy po was ludzi. Pamiętajcie, tylko obserwacja. - przestrzegał typowo Rick.
-Carl i Maggie pilnują Negana. Sasha, Glenn, Sam, Broke i Jessica stoją na warcie a reszta do pracy. Potrzebujemy nowej broni, pożywienia i amunicji. Kilka grup pojedzie na wschód w poszukiwaniu zapasów. Wszystko się uda. -dodał po chwili pełen nadziei Rick z uśmiechem na twarzy, tak jak kiedyś. Jego stanowczość i przywódczość nadal imponuje, mimo tak wielu załamań.
-Do pracy! - dodał po chwili Rick, orzeźwiając wszystkich szorstkim tonem.
Ludzie rozchodzili się w pośpiechu wypełniając rozkazy przywódcy i przygotowując się do wypraw, kiedy ktos chwycił moje ramie.
-Musimy sobie coś wyjaśnić. - rzucił Rick, poprawiając włosy i wtapiając się w moje źrenice.
-Tak, mam brata. Nie, nikt o tym nie wiedział. Tak, ma ludzi. Nie, nie wiem czy napewno nam pomoże, bo jest dupkiem. - wyrzuciłam wszystko na jednym oddechu, po czym spojrzałam na Ricka.
-Czemu mi nie powiedziałaś? - dodał ze zmarszczonymi brwiami, głosem, jakiego jeszcze nie słyszałam.
-Czy to ważne? Też ostatnio się dowiedziałam, że on nadal żyje. - odpowiedziałam zrezygnowana, chcąc jak najszybciej zabrać się do pracy.
-Porozmawiamy o tym wieczorem, teraz musze jechać na Wzgórze. -rzucił, odchodząc w stronę grupki ludzi, szykujących się do wypadu, na co skinęłam delikatnie głową i szybkim krokiem ruszyłam za Darylem.