Reine d'Angleterre [Reine of...

By Lady_Katia

7.7K 424 150

Królowa Anglii - od kilku lat czekałam na dzień aż będę tak tytułowana. W końcu jednak się doczekłam i od tej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Nominacje
Liebster Awards
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Podziękowania

Epilog

450 27 15
By Lady_Katia

Mirabelle

Byłam zszokowana zachowaniem Floriana. Nie poznawałam swojego brata. Nigdy nie kazał mi iść z kimkolwiek do łóżka, aby coś zyskać. Nawet, jeśli tym kimś był mój mąż.

- Mam dość, Mirabelle.

Oświadczył Matthew podczas jednej z wspólnie spędzonej nocy w zamku Stirling. Wstał z łóżka i poszedł nalać sobie trunek.

- Co ty mówisz?

- Od tygodnia nie wychodzimy z łóżka. Rozumiem, że chcesz dziecka, ja również, ale to co robimy ma również swoje granicę.

- Ale Matthew... - Jęknęłam. - Zrobiłam coś nie tak?

Jeśli nie jestem w ciąży, tytuł Księżnej Rothesay, odpowiadający pierwszej osobie do szkockiego tronu, przepadnie na długi czas.

- Czuję, że jesteś inna. Jakby ktoś cię zmuszał do dzielenia łóżka ze mną.

- Matthew, ale...

- Powiedz, jeśli się mylę! - Krzyknął, na co spuściłam wzrok. - Mirabelle!

- Co miałabym ci powiedzieć?! Mamy obowiązki względem kraju! Staram się  wypełniać je najlepiej jak potrafię! Ty jako mój małżonek, powinieneś mnie w tym wspierać.

- Wspierałem jak nie byłaś nawet następczynią angielskiego tronu, a francuską księżniczką. - Westchnął, kręcąc głową. Spojrzał na mnie i podszedł, łapiąc za ręce. - Co się z nami stało?

- Matthew... - Westchnęłam.

- Z mojej najlepszej przyjaciółki, stałaś się moją żoną, królową. Może powinniśmy od siebie odpocząć?

- Nie! - Zerwałam się z łóżka, stając tuż koło niego. - Potrzebujemy tego dziecka.

- Skąd ta nagła zmiana? Czyżby przyjazd do Szkocji zmienił twoje zdanie? - Pytał, ale nie odpowiadałam na nie, zaczął pytać dalej. - Chodzi o Floriana?

Na ostatnie pytanie, spojrzałam na męża, a on wyczytał moje zmartwienie z twarzy.

- Co on ci powiedział?

- Nic. - Pokręciłam głową.

- Mirabelle! - Wrzasnął, na co aż podskoczyłam w miejscu.

- Tytuł... - Szepnęłam.

- Mogłem się tego spodziewać. Tytuł jest dla ciebie tak ważny?

- To nie tak. - Podeszłam do męża, aby móc jedną dłonią ująć jego dłoń. - Chciałam to co mi się należy, dalej chcę.

- Na co ci ten tytuł? Przecież już jesteś królową.

- Jako pierwszej osobie, w kolejce do tronu należy mi się tytuł Księżnej Rothesay.

- Dalej nie rozumiem, kochanie.

Kiwał głową, zakładając jeden z moich kosmyków za ucho.

- Nie wiem, czy będziesz w stanie zrozumieć. Urodziłam się jako najstarsza córka francusko-szkockiej pary królewskiej, może ci się wydawać, że wszystko miałam podane pod nos, ale... życie księżniczki nie zawsze jest kolorowe. Chociaż myślę, że mogłeś to wywnioskować po naszej długiej znajomości. Jeśli coś należy do mnie, to będę to miała bezwględu na koszty.

- Tym razem kosztem jest dziecko.

- Ale zyskam tytuł, a ty razem ze mną. Powinnam się o niego starać ze względu na moje urodzenie.

- Będziesz kochała te dziecko tylko dlatego, że dało ci tytuł? - Spytał.

- To nie tak... Będę kochała je jak każde moje dziecko, ale z przyjściem jego na świat, dostanę jeszcze jeden prezent.

- I co ja mam z tobą zrobić?

- Zgódź się... inaczej tytuł dostanie Gabrielle.

- Gabrielle? Przecież nie urodziła się zaraz po tobie.

- Ale regularnie rodzi dzieci.

- Ale nie ma syna... a ty masz.

- W takim razie większe szansę od nas ma Florence, jest żoną szkockiego szlachcica. Kraj zakceptowałby taki wybór.

Prosiłam, na co Matthew zamknął moje usta pocałunkiem.

- Nikt nie jest lepszym wyborem dla Szkocji niż moja królowa.

- Więc zgadzasz się?

- Pod jednym warunkiem... Odpuść trochę.

- Ale...

- Mirabelle, ja też mam swój warunek.

- Dobrze, niech będzie. Zgadzam się. To wracamy do naszych zajęć?

Spytałam zalotnie, na co mąż się uśmiechnął.

- Masz być w królewskim orszaku swojego brata, który za momencik urządza zebranie w tej sprawie.

- Ahh... - Westchnęłam. - Pomożesz mi się ubrać? Nie będę teraz wzywać Eleonory.

***

Szłam właśnie na zebranie orszaku, który będzie szedł za bratem, gdy ten będzie koronowany.

- Widzę, że wzięłaś się za swoje królewskie obowiązki, o których mówiłem.

Stwierdził Florian, wpadając na mnie na korytarzu.

- Nie dałeś mi wyjścia, a wiedz, że i tak dostanę ten tytuł.

- Och... Nigdy w to niewątpiłem.

- A co z tobą i Isolde?

- Żyjemy ze sobą.

- Nie uważasz, że to nieco obrzydliwe? Śpisz ze znacznie młodszą dziewczyną.

- To raczej nie twoja sprawa.

- Całe szczęście - Prychnęłam.

***

Listopad 1586 roku

- Matthew, kochany! Mam świetną wiadomość!

Powiedziałam, wbiegając do gabinetu męża.

- Jaką wiadomość?

- Wreszcie będziemy mieć dziecko. Dziecko. Rozumiesz? Tak bardzo się cieszę.

Powiedziałam całując męża i zaczynając rozpinać jego koszulę.

- Mirabelle... - zaczął się śmiać między przerwami na odrobia oddechu. - Skoro jesteś w ciąży nie sądzisz, że powinnaś odpoczywać?

Spytał, na co się oderwałam na moment od męża.

- Nie kochasz mnie?

- Zwariowałaś? Mówię ci to od lat. Zawsze będę cię kochał. Nawet, gdy już będziemy starzy, ale powinnaś na siebie uważać. Szczególnie teraz.

Odpowiedział, głaskając moje włosy

- Jutro obchodzimy Święto Patrona Szkocji, Andrzeja. Ogłosimy ma nim nasze wielkie szczęście.

***

Wigilia

Od kilku dni czułam się coraz gorzej. Mimo to nie pokazywałam tego moim dworzanom. Schowałam kolejną teczkę z dokumentami, otwierając następnie list od mojego brata.

"Kochana Mirabelle

Cieszę się, że tak bardzo starasz się o powiększenie naszego rodu. Jednak nie mogę ci przyznać jeszcze tytułu Księżnej Rothesay. Poczekamy do momentu, gdy dziecko się urodzi. Wtedy gwarantuję ci, że otrzymasz tytuł.

Kochany brat
Florian"

Momentalnie bardzo się zdenerwowałam i poczułam ból w podbrzuszu. Przed oczami mi pociemniało.

- Belle? Masz się dobrze? - spytał Matthew, podbiegając do mnie.

- Tak... to tylko chwila.

- Chwila? Masz właśnie takie chwilę od dobrych dwóch tygodni, medyk powinien cię obejrzeć.

- To zbędne.

- Jesteś moją żoną, nosisz nasze dziecko. Czy to takie złe, że chcę o was zadbać?

- Nie jest w tym nic złego, ale dobrze się  czuję. - Odpowiedziałam, rozmasowując podbrzusze. Nic to jednak nie dało, bo tylko pisnęłam z bólu.

- Straże! - zawołał Matthew. - Poślijcie po medyka.

- Ale ja... - chciałam zaprotestować, ale wiedziałam, że spieranie się z mężem w tej materii to nic co mogłabym wygrać.

***

- Co się dzieję z dzieckiem? - pytałam medyka.

Matthew siedział na krześle przy oknie, spoglądając na mnie co jakiś czas.
Ja jednak nie mogłam oderwać wzroku od twarzy medyka.

- Poroniłam, prawda?

- Tak, Wasza Królewska Mość. Bardzo mi przykro.

- Ile musimy poczekać, aby zacząć kolejne starania? - spytałam, ocierając pierwsze łzy.

- Pół roku, może nawet rok.

- Ile?! Nie moż... - zerwałam się, ale mąż pojawił się przy mnie natychmiastowo, przerywając mi.

- Co królowa powinna robić, aby wrócić do zdrowia? - spytał Matthew.

- Jeść dużo owoców i warzyw, unikać stresu, unikać przeziębień. Szczególnie teraz w czasie zimy.

- Jeśli ma pan jeszcze jakieś rady, proszę zapisać na kartce papieru. Wyślę dwórkę, aby je odebrała.

Medyk zrozuzmiał moje przesłanie i czym prędzej opuścił komnatę.

- Nie możemy czekać, aż tyle!

- Musimy dla dobra twojego i dziecka.

- Nie rozumiesz, że tytuł, który mi się należy... - chciałam ponownie wytłumaczyć mężowi, ale ten przerwał mi poraz kolejny.

- Jeśli umrzesz i tak nie dostaniesz tytułu.

Wyjaśnił dobitnie, na co wzięłam głęboki oddech.

- Wyjdź, chcę być sama.

Powiedziałam, spuszczając wzrok. Mąż nic nie odpowiedział, usłyszałam tylko jak zamyka drzwi.

Co miałam z tym wszystkim zrobić? Nie mogłam czekać na dziecko tak długo! Z czasem oddaląją mi się możliwości do zdobycia tytułu następcy szkockiego tronu. Nie mogę się zwierzyć Florianowi z moich problemów, uzna mnie wtedy całkowicie nie przydatną do obowiązków powiększania się rodziny Walezjuszy.

Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi i wejście służki do mojej komnaty.

- Wasza królewska mość, list z Francji.

Powiedziała, podając mi go do dłoni i wychodząc. Otworzyłam list i zaczęłam czytać.

"Kochana Mirabelle

Doszły mnie słuchy o kryzysie między moimi młodymi monarchami, tobą i Florianem. Kryzys ten odbija się na sprawach Anglii i Szkocji, a ponieważ jesteście bezpośrednio związani z Francją tu również zaczynają się niepokoić. Nie chciałabym, abym powtórzyły się wojny pomiędzy Anglią i Szkocją, które były za panowania twojej matki i Elżbiety Tudor.
Tym bardziej, że miałby się powtórzyć między tak bliskimi osobami, moimi dziećmi, bratem, a siostrą. Postanowiłem wtrącić się w ten konflikt, póki nie przerodzi się w coś większego. W najbliższym czasie cie odwiedzę.

Do zobaczenia
Tato"

Zgniotłam kartkę i rzuciłam ją w róg komnaty. Jeszcze jego mi tutaj brakuje. Czułam jak do moich oczów napływają łzy, a ja w swojej samotności wreszcie mogłam się spokojnie zagłębić. Może większy ból uchroniłby mnie od cierpienia umysłowego? Co jeśli ból fizyczny obroni mnie od popaścia w paranoję? Nie wiem czy przypadkiem, czy może tak chciał los spojrzałam na mały sztylecik, który leżał na szafce nocnej, zaraz koło łóżka. Raz się żyję. Wzięłam go do dłoni i przejechałam nieco mocniej po zewnętrznej stronie ręki, gdzie były żyły.
Poczułam szczypiący ból, ale i ekscytację. Zrobiłam jeszcze kilka takich linii na obydwóch rękach. Świat wciąż był rozmazany przez łzy, które nieustannie płynęły z moich oczu. Moje ręce były czerwone od krwi. Nawet nie widziałam, gdy drzwi od komnaty się otworzyły.

- Co ty robisz?! - Krzyknął nagle znajomy głos, a ja wyrwałam się jak z transu.

To był Matthew, wyrwał mi sztylet z dłoni i rzucił w kąt pokoju, podobnie jak uczyniłam to wcześniej z listem od ojca.

- Mirabelle, coś ty zrobiła?

Spytał, zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.

- Mam dość! Nic mi się nie udaję.

- Bredzisz, pokaż mi te dłonie. - Powiedział, sam przeglądając rany. - Nie zawołam medyka, sam ci je zszyje.

- Jak to sam? - Spytałam, gdy zaczął krzątać się po komnacie i coś przygotowywać.

- Normalnie, spokojnie podam ci coś i uśniesz. Później sobie poważnie porozmawiamy, królowo.

- Co to miało oznaczać? - Spytałam po raz kolejny, widząc jak podchodzi do mnie z chusteczką i przykłada mi ją do nosa.

- Oddychaj głęboko.

Nie wiedziałam co to było, ale czułam jak szybko zaczynam robić się senna.

***

- Widzę, że już się obudziłaś. - usłyszałam nad uchem głos męża, gdy się chciałam poruszyć, zdałam sobie sprawę, że jestem w jego objęciach. - Miałem przeczucie, że dzieję się z tobą coś niedobrego, z nami. Nie zdążyłem zareagować.

- To nie twoja wina... chcę czegoś co jest moje zbyt dużym kosztem. Wiem, że mówię to już wiele razy... ale to jest mój tytuł. Należący się mnie.

Szepnęłam, czując pieczenie w miejscach, gdzie wcześniej zadawałam sobie ból.

- Wiem, że boli, ale musisz uwierzyć, że starałem się, aby było jak najbardziej komfortowo.

- Wierzę, ale... mam dość... ostatnio myślałam nawet o abdykacji.

- Mirabelle, nie rób teraz nic takiego. Nie wiem czy byłoby to mądrym posunięciem. Poza tym uważam, musimy porozmawiać. Nie kłócić. Porozmawiać.

- Rozumiem.

- Lecz na początku muszę ci coś powiedzieć. Przeczytałem list, który dostałaś z Francji. Był cały pognieciony.

- Ojciec nie powinien wtrącać się w nasze sprawy, wszystko się tylko bardziej pokomplikuje. Tato wie jaka jestem i obawia się, że razem z bratem rozpętamy wojnę jak za czasów rządów Stuartów i Tudorów. Anglia wygrałaby wojnę, znów.

- Moim zdaniem to Szkocja ją wygrała, twoja mama przede wszystkim.

- Ale jak to? - spytałam, podnosząc się lekko, ale nie wstając z łóżka. Spojrzałam na męża.

- Twoja mama deklarowała siebie jako królową Anglii, co oznaczałoby, że jej dzieci będą dziedziczyć ten tytuł. Masz go. Jako córka monarchów Szkocji i Francji.

- Tylko dlatego, że ja się uparłam. Nie ona.
Poza tym ja mimo wszystko również jestem Angielką. Moimi przodkiniami są Małgorzta Tudor, Elżbieta York czy Elżbieta Woodville. Angielki.

- Nigdy się sądziłem, że zostanę mężem Królowej.

- Ja natomiast wiedziałam, że rodzice nie zmuszą mnie do małżeństwa z kimkolwiek. Jak widzisz udało się. Jednak nigdy nie spodziewałam się, że będę miała dwóch mężów, a jednym z nich będzie syn ambasadora.

- Znacznie później wśród kandydatów na męża dla księżniczki.

- Nie mów tak... z Franciszkiem łączyło mnie kilka tajemnic, które nas bardziej scaliły. Myślę, że to dzięki nim między innymo się pobraliśmy.

- Tajemnic?

- Oh, Matthew... Tajemnica to tajemica. Nawet, gdy jedna ze stron jest martwa.
Matthew?

- Tak?

- Kocham cię.

- Ja ciebie również Mirabelle.

***

Miesiąc później...

Liam, szef królewskiej straży wreszcie wrócił do zamku, widziałam go pierwszy raz od kilku miesięcy. Przemierzał w tym czasie kraj, patrząc w moim imieniu czy lokalne władze wywiązują się ze swoich obowiązków.

- Wasza królewska mość.

Ukłonił się, a ja się uśmiechnęłam do poddanego, gdy wszedł do moich gabinetów przed wieczorem. Tuż przed tym jak miałam przygotowywać się do spania. Chociaż co prawda, byłam przebrana już w piżame.

- Jak udała się podróż po królestwie? Dzieją się jakieś złe rzeczy?

- Nie masz się czym niepokoić, wszyscy starają się, aby nikt nie sprzeciwiał sieci.
Wszystko dostaniesz w raporcie. Jednak jedna rzecz się nie zmieniła.

- Tak?

Spytałam, czując wzmagający się we mnie lęk.

- Królowa nadal jest tak piękna jak była, a nawet piękniejsza.

- Liam. - Westchnęłam, kręcąc głową. - Muszę iść, Książę Matthew na mnie czeka.

***

Weszłam do komnaty, gdy Matthew leżał już w łóżku, czekając na mnie. Wdrapałam się na łóżko i położyłam się na brzuchu, całując męża namiętnie w usta, jedną dłonią zaczęłam się bawić jego pięknymi blond włosami.

- Mirabelle - ujął moją twarz - mieliśmy się powstrzymać.

- Nie obiecałam, że posłucham.

- Ależ to dla twojego dobra.

Chciał mnie przekonać do swoich racji, jednak nie ustąpiłam. Chciałam spędzić z nim namiętną noc, w nadziei na dziecko.
Próbowałam go przekonać pocałunkami, ale to nic nie dało.

- Jak chcesz... śpij. Pójdę wypełnić dokumenty w gabinecie.

Powiedziałam, zrywając się z łóżka i zabierając kołdrę razem z poduszkami.

- Mirabelle, zrozum.

- Rozumiem, ale tym czasem załatw sobie pościel. Bo tak się składa, że to jest moja ulubiona i ją biorę.

Nic więcej nie mówiąc, wyszłam z komnaty, kierując się korytarzami do gabinetów. Komnata ta posiadała miejsce do spania, jednak w tamtym momencie przemówiła we mnie złośnica. Dlatego też pościel wzięłam ze sobą.

On mnie już chyba nie kocha... nie kocha. Dlatego nie chce ze mną spać. Na same takie myśli zaczynało robić mi się przykro, dlatego płacz najlepiej odzwierciedlał moje emocje.

- Mirabelle... - usłyszałam za sobą głos Liam'a. - Dlaczego tu śpisz?

- Bo mam taki kaprys.

- Mirabelle...

Podszedł do mnie, gwałtownie odwracając mnie do siebie. Nie zdążyłam nawet zareagować, gdy jego usta zamknęły moje, a ręka spoczęła na talii.

- Liam... - jęknełam, gdy opadliśmy na łóżko.

- Matthew, cię nie docenia. Jesteś piękną kobietą. Inteligentną.

Mówił, ściągając moją koszulę nocną.

***

Luty 1587 roku

Sytuacja między mną, a moim bratem zdecydowała o tym, że wojska angielskie weszły do Szkocji. Odbyło się to bez większych przeszkód. Siły francuskie nawet nie zdołały pomóc, a ja jednym pstryknięciem palca mogłam zepchnąć z tronu mojego brata. Wymagania Floriana popychały mnie do rzeczy, jakich nie chciałam robić, aby zdobyć swój cel. Mój ojciec Franciszek II Walezjusz  zdecydował o tym, aby Królowa Anglii i Król Szkocji spotkali się we Francji. I tym sposobem jestem, w swoim rodzinnym kraju. Spotkaliśmy się w gabinecie ojca.

- Nie możesz tego robić! Najeżdżać kraju, którym zarządzam!

Krzyczał brat, a ja postanowiłam nie być ciszej.

- Nie chciałeś dać mi tytułu Następczyni Tronu Szkocji, więc przyśpieszam twoją decyzję!

- Takim sposobem możesz stracić nawet tytuł Infantki!

- Śmiało! Wtedy wezmę twój tytuł! W mojej tytulaturze pojawi się również tytuł Królowej Szkocji. W tym momencie idę do swoich komnat, a ty zastanów się czy stać cię na taką stratę.

***

Jak obiecałam tak zrobiłam, wróciłam do swoich komnat, a niedługo później odwiedził mnie mój najstarszy brat, w którym w przeciwieństwie do Florianem byłam w bardzo dobrych stosu.

- Pisałaś w ostatnim liście, że zrobiłaś coś czego nie możesz sobie wybaczyć.

Wspomniał Jan Filip, gdy wzięłam łyk herbaty. Jej smak był doprawdy dziwny. Hm... może dawno jej po prostu nie piłam?

- Zrobiłam, ale także... stało się coś niewyobrażalnie złego, z czego nie jestem w stanie wybrnąć. Powiem ci, tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.

- Mirabelle wiesz, że nikomu nie mówię o naszych rozmowach.

- Ahm... ja... ja zdradziłam męża i...

- Jesteś w ciąży z kimś innym?

Spytał, na co spojrzałam na niego zaskoczona.

- Skąd ty...

- Widziałem jak się zachowujesz... przez większość czasu gładzisz brzuch.

Jan Filip był bacznym obserwatorem.

- Zastanawiałam się, aby powiedzieć Matthew, że dziecko jest jego, ale to jest niemożliwe... nie spaliśmy ze so...

Chciałam dokończyć, ale poczułam jak moje serce wariuje, gwałtownie przyśpiesza. Nie mogłam złapać wdechu.

- Mirabelle...

Podbiegł do mnie, jednak tym razem zaczęłam potwornie kaszleć...

***

Królowa Mirabelle zmarła w wieku 25 lat  w Fontainebleau, gdzie przyszła na świat. Została pochowana w Westminster Abbey. Kolejnym królem Anglii został dziewięcioletni syn Mirabelle i Franciszka Walezjusza, Franiszek de Valois. Regentem w imieniu młodego króla został Książę Matthew.

Continue Reading

You'll Also Like

367K 10.3K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...
98.4K 5.7K 23
Hongbin to płatny zabójca, który ma jedną zasadę: nie zabija niewinnych. Nim zdecyduje się wykonać zlecenie, obserwuje ofiarę i dokładnie sprawdza je...
59.7K 5.6K 40
Kosmiczna ekspedycja dociera na orbitę odległej planety, by ustalić przyczynę zniknięcia poprzedniej misji. Wkrótce jednak przebudzone zostaje coś, c...
203K 9.8K 84
~Tłumaczenie manhuy z angielskiego na polski~ Autor: Anjeo Redaktor: 麦田 ~Opis~ Jako zwykła dziewczyna ma oczy, dzięki którym widzi śmiertelność innyc...