Day By Day ✓

By xsnookix

19.3K 2K 427

❝Co zrobisz, gdy powiem Ci, że zemsta wcale nie jest kluczem do szczęścia?❞ ✂ Okładkę zawdzięczam @oneyellowb... More

✴ Główne postacie
✴ Rozdział pierwszy
✴ Rozdział drugi
✴ Rozdział trzeci
✴ Rozdział czwarty
✴ Rozdział piąty
✴ Rozdział szósty
✴ Rozdział siódmy
✴ Rozdział ósmy
✴ Rozdział dziewiąty
✴ Rozdział dziesiąty
✴ Rozdział jedenasty
✴ Rozdział dwunasty
✴ Rozdział czternasty
✴ Rozdział piętnasty
✴ Rozdział szesnasty
✴ Rozdział siedemnasty
✴ Rozdział osiemnasty
✴ Rozdział dziewiętnasty
✴ Rozdział dwudziesty
✴ Rozdział dwudziesty pierwszy
✴ Rozdział dwudziesty drugi
✴ Rozdział dwudziesty trzeci

✴ Rozdział trzynasty

640 83 3
By xsnookix

– Jesteś pewien, że uda ci się owinąć Yunę wokół palca? Może wygląda na idiotkę, ale tak naprawdę jest bardzo cwana. – Jihun zatrzymał brata przy drzwiach do willi i uważnie przyjrzał się jego twarzy.

Seung Ho przewrócił gniewnie oczami i nacisnął na klamkę, by wejść do domu. Nigdy nie rzucał słów na wiatr i zawsze dostawał to, czego pragnął, dlatego też nienawidził, gdy ktoś wątpił w jego możliwości. Dawniej Jihun nie śmiał podważać jego autorytetu. Najwyraźniej z biegiem czasu i pewnych wydarzeń to się zmieniło.

Młody mężczyzna postawił walizkę na przedpokoju i uśmiechnął się na widok podchodzącej do nich kobiety o długich, zgrabnych nogach. Musiał przyznać, że ojciec nieźle się ustawił po śmierci swojej pierwszej żony. Yuna bez wątpienia dawała mu niezły pokaz w łóżku.

– Och, już jesteście! – Yuna zatrzepotała zalotnie rzęsami na widok Seung Ho i z szerokim uśmiechem skinęła mu na powitanie. Nie sądziła, że najstarszy syn Daniela był jego idealnym odzwierciedleniem. Wyglądał na drania i musiała przyznać, że wywarł na niej ogromne wrażenie. – Cieszę się, że Daniel w końcu sprowadził cię do Korei. Już dawno mówiłam mu, że rodzina powinna być razem.

– Nigdy nie będziesz należała do naszej rodziny – burknął szorstko Jihun i sięgnął po walizkę brata, by zanieść ją do jego pokoju. Myślał, że Seung Ho ruszy za nim, jednak ten ani drgnął. Zaczął dyskutować z Yuną i całkowicie go zignorował, dlatego też Jihun zdecydował się nie zwracać na niego większej uwagi. Skoro zamierzał tak szybko wdrążyć plan w życie to nie będzie mu przeszkadzał. Najważniejsze, by do żadnego ślubu nie doszło.

Seung Ho poprawił pierścień na wskazującym palcu prawej ręki i rozejrzał się po przedpokoju z udawanym zainteresowaniem.

– Gdzie mój ojciec?

– Pojechał po garnitur. Wcześniej nie miał czasu, by się tym zająć, ponieważ jest bardzo zajętym człowiekiem. Jestem jednak pewna, że jeszcze dziś go zobaczysz.

Przytaknął i zbliżył się do kobiety na niebezpieczną odległość, by uważnie przyjrzeć się jej skośnym, malutkim oczom. Wyczuł jej strach, dlatego roześmiał się głośno, by rozładować napiętą atmosferę. Yuna podążyła za jego śladem, nie zdając sobie sprawy z tego, że już zdołał ją oczarować. Seung Ho był kimś, kto potrafił owinąć sobie drugiego człowieka wokół palca. Nawet jeśli jego zwierzyna czuła się przy nim zagrożona to i tak pragnęła być blisko. Niczym ćma, która lgnie do ognia, choć jest to droga prowadząca ku śmierci.

– Jesteś taka młoda i piękna. Aż mnie serce boli na myśl, że zmarnujesz sobie życie u boku takiego drania, jakim jest mój ojciec – oznajmił z udawaną troską i dotknął palcem policzka kobiety, która momentalnie się zarumieniła. – To nie jest odpowiedni kandydat na męża. Zrani cię, ponieważ kocha kobiety i zdrada jest dla niego czymś naturalnym. Chcesz takiego życia?

Yuna zamrugała zaskoczona oczami, wpatrując się w mężczyznę z szeroko rozdziawioną buzią.

– Twój ojciec mnie kocha. Wierzę, że mnie nie zdradzi...

Seung Ho zaśmiał się pod nosem i zjechał palcem z policzka młodej kobiety na jej widoczny dekolt. Spodziewał się, że odepchnie jego rękę, jednak nic takiego się nie stało. Była bardziej podatna na jego urok osobisty niż się spodziewał.

– Gdybyś jednak zapragnęła czegoś innego... świeższego to będę w swoim pokoju. Uważam, że jesteś zbyt piękna, by wiązać się z kimś dużo starszym od siebie. Obecnie mój ojciec jeszcze jakoś się trzyma, ale wyobraź go sobie za dziesięć lat... Będziesz chciała uprawiać seks z takim starym prykiem?

– To nie twój interes! – oburzyła się, trącając jego dłoń ze swojego ramienia. – Ta rozmowa jest nie na miejscu. Niebawem będę twoją macochą i należy mi się szacunek.

Seung Ho wzruszył obojętnie ramionami, po czym puścił w jej stronę oczko. Mogła udawać obojętną i niedostępną, ale prędzej czy później do niego przyleci. Był tego pewien. Zrujnowanie małżeństwa ojca nie należało do najtrudniejszych. Wystarczyło odpowiednio poprowadzić tę grę i nim się obejrzy, a już będzie przy mecie.

– Zasługujesz na życie u boku kogoś takiego jak ja. Jestem młody, bogaty i będę potrafił zająć się tobą w odpowiedni sposób. Pomyśl o tym nim będzie za późno.

Yuna z niedowierzaniem patrzyła, jak Seung Ho kieruje się w stronę schodów, by po chwili zniknąć z jej pola widzenia. Czy ta rozmowa miała jakikolwiek sens? Skąd pomysł, że rzuciłaby dotychczasowe życie dla syna swojego przyszłego męża?!

– To są chyba jakieś żarty! – prychnęła i poprawiła sukienkę, odtwarzając w myślach całą rozmowę z Seung Ho.

Nazajutrz Sora zakradła się pod mieszkanie Kim Nam Joona, chcąc dowiedzieć się, dlaczego pokłócił się z Jihunem. Od brata dowiedziała się o ich kłótni, jednak ten nie zamierzał opowiadać jej szczegółów. Nic dziwnego, bowiem był najwierniejszym kompanem Jihuna. Z Monsterem było jednak inaczej. Choć należał do ich paczki, to nie raz powiedział o kilka słów za dużo, przez co wpadł w tarapaty.

Sora, jako jedna z nich postanowiła zrobić wszystko, by Jihun nie zaczął się mścić na chłopaku, w którym od dłuższego czasu się podkochiwała.

Widząc, jak Nam Joon opuszcza ogrodzoną posesję i rusza w stronę czarnej limuzyny, pospiesznie do niego podbiegła i wzięła go pod rękę, uśmiechając się przy tym zalotnie.

– A ty tu czego? – warknął Nam Joon, wytrącając rękę z uścisku dziewczyny. Jej oczy jak zwykle pokrywał ciemny makijaż, który według niego tylko ją oszpecał. Osobiście nienawidził dziewczyn z przesadną tapetą na twarzy.

– Jadę z tobą do szkoły. Musimy pogadać – oświadczyła i wsiadła do limuzyny, zajmując miejsce na jej szarym końcu.

Monster prychnął zirytowany pod nosem, jednak po chwili zajął miejsce obok niej i polecił kierowcy przez niewielki mikrofon umieszczony w siedzeniu, by ruszył w drogę. Osobiście uważał, że dojeżdżanie do szkoły limuzyną było ogromną przesadą, jednak rodzice nie chcieli słuchać o innym środku transportu. W końcu musieli pokazać się z jak najlepszej strony, by nie wyjść przypadkiem przed innymi rodzicami na biedaków. W Sekai bowiem nie liczyło się nic innego, jak odpowiednie wrażenie.

– Yoseob nie będzie zły? Zawsze dojeżdżacie do szkoły razem – odezwał się od niechcenia, skupiając wzrok na drodze za oknem.

– To mój brat, a nie chłopak. Nie ma o co być zły – odpowiedziała i przysunęła się bliżej blondyna. Choć na co dzień przypominała twardą dziewczynę to w obecności Nam Joona stawała się uroczą dziewczyną o delikatnym spojrzeniu. A wszystko dlatego, że na jego widok miękły jej nogi, a serce biło w oszalałym tempie. Wiedziała, że Nam Joon nie lubił pyskatych dziewczyn, które robiły dookoła siebie niepotrzebny szum, dlatego też starała się mu za wszelką cenę przypodobać.

Niestety nie zdawała sobie sprawy z tego, że Yoseob opowiadał mu o wszystkich złych rzeczach, które robiła za jego plecami. Była pewna, iż zdołała ukryć pewne fakty przed Nam Joonem, jednak prawda wyglądała inaczej. Dlatego też Monster nigdy nie spojrzał na nią inaczej, jak na koleżankę. W dodatku uważał ją za damską wersję Bang Jihuna, a to całkowicie skreślało ją z listy interesujących dla niego dziewczyn.

– Przejdź od razu do rzeczy i powiedz czego chcesz. Nie jestem w najlepszym nastroju do rozmowy.

Sora powstrzymała się od chamskiego komentarza i spojrzała na blondyna z wyraźną rezygnacją. Czy ten imbecyl kiedykolwiek zrozumie, że jej się podoba i zaprosi ją na randkę? Już naprawdę nie wiedziała, w jaki sposób dać mu do zrozumienia, że była nim zainteresowana, a sama nie zamierzała go nigdzie zapraszać. To byłby cios dla jej dumy!

Westchnęła i poprawiła się na siedzeniu, marszcząc gniewnie brwi.

– Słyszałam, że znowu pokłóciłeś się z Jihunem. W dodatku o tą nową uczennicę! Naprawdę warto psuć przyjaźń przez jakąś idiotkę?

– Co ty wiesz o mojej przyjaźni z Jihunem? – prychnął, posyłając jej pogardliwy uśmieszek. – To, że jesteś siostrą Yoseoba wcale nie oznacza, że jesteś jedną z nas. Po prostu siedzisz z nami przy jednym stoliku i dzięki Jihunowi masz pewne przywileje, ale to wszystko. Na tym twoja rola się kończy.

– Chcesz powiedzieć, że powinnam być wdzięczna za to, że w ogóle ze mną rozmawiacie?!

– A myśl sobie co chcesz. – Wzruszył lekceważąco ramionami. – Nie jestem taki jak Jihun i nie będę tolerował bicia przez niego dziewczyn. Prędzej umrę, jak pozwolę mu po raz kolejny tknąć Sohee.

– Tylko mi nie mów, że ona ci się podoba! – krzyknęła oburzona, cisnąc w niego wściekłe spojrzenie. – Ledwo pojawiła się w szkole, a już zaczyna zdobywać uznanie w uczniach, choć jest biedna! Co ona ma takiego do zaoferowania, hę!?

Samochód zatrzymał się przed budynkiem szkoły. Nam Joon nim wyszedł, odpowiedział na jej pytanie:

– Szczere serce, które nie zwraca uwagi na to, czy ktoś jest biedny, czy bogaty. Jest to coś, czego uczniowie Sekai nie są w stanie podarować nikomu, kto nie mieści się w ich oczekiwaniach.

Sora otworzyła drzwiczki i wybiegła za blondynem, wydzierając się za nim:

– Nie zamierzasz się zatrzymać!? Jeszcze nie skończyłam z tobą rozmawiać!

Ale Monster nawet nie odwrócił się w jej stronę. Szedł z dumnie uniesioną głową i nie zwracał uwagi na ciekawskie spojrzenia uczniów. Jeszcze tego brakowało, by po Sekai rozniosły się plotki o jego rzekomym związku z Sorą! Jeśli usłyszy coś takiego, osobiście urwie łeb temu, kto to rozgada!

Gdy tylko znalazł się na pierwszym piętrze, gdzie znajdowała się jego klasa, ujrzał siedzącą na schodach Sohee. Nastolatka trzymała w dłoniach zeszyt z matematyki i gniotła jego rogi, głęboko nad czymś rozmyślając. Z początku chciał ją ominąć i zniknąć z jej pola widzenia, jednak po chwili postanowił po raz kolejny przeprosić ją za to, co miało miejsce kilka dni temu. Nie musiała mu wybaczać. Chciał tylko, by wiedziała, że było mu strasznie wstyd.

Usiadł obok Hee, a ta posłała mu obojętne spojrzenie, jednak nie odeszła. Najwyraźniej miała już dość uciekania przed jego przeprosinami, co w obecnej chwili Nam Joonowi było na rękę. Sam był już zmęczony ciągłym uganianiem się za nią.

– Cześć. – Przywitał się niepewnie, jednak został zignorowany. Niczego innego też się nie spodziewał, dlatego zdecydował się podjąć rozmowę nim zostanie ona przerwana przez Yubin albo Minhyuka, którzy niebawem powinni zjawić się w szkole. – Chcę ponownie przeprosić cię za to, że pozwoliłem Jihunowi cię uderzyć. Wcześniej nie chciałaś mnie słuchać i wcale ci się nie dziwię, ponieważ zachowałem się jak skończony palant, ale naprawdę jest mi przykro. Zapewniam cię, że już nigdy więcej nie dopuszczę do tego, by podobna sytuacja miała miejsce. Nigdy. Przenigdy.

– Mówisz tak, jakbyś potrafił zapanować nad Jihunem, a szczerze wątpię, by ktokolwiek posiadał taką moc. Tym bardziej, że ten kretyn już wie gdzie mieszkam. Długo mu to nie zajęło – prychnęła, wspominając dzień, w którym spotkała go w swoim domu. – Ale spoko. Rozumiem co chciałeś mi przekazać i przyjmuję przeprosiny. Jeśli jednak znów zachowasz się w podobny sposób to stłukę cię na kwaśne jabłko i nikt cię wtedy nie obroni. Zgoda?

Zastanawiał się dłuższą chwilę nad jej słowami, jednak ostatecznie przytaknął. Gdy Sohee posłała mu delikatnie uśmiech, mimowolnie odwzajemnił gest, spuszczając przy tym głowę.

– Jakim cudem Jihun dowiedział się o tym, gdzie mieszkam? – zagadnęła, rozglądając się po uczniach, którzy zaczynali znikać w swoich klasach.

– Wystarczy znać odpowiednich ludzi. To oni odwalają całą robotę – odpowiedział, rzucając jej ukradkowe spojrzenie. – Dlaczego o to pytasz? Chciałabyś kogoś odnaleźć?

– W zasadzie jest jedna osoba, której nie potrafię znaleźć... – urwała na moment, zastanawiając się nad tym, czy mogła zaufać komuś, kto do tej pory wiernie trwał u boku jej największego wroga. Nie ufała Monsterowi nawet w najmniejszym stopniu, jednak myśl o odzyskaniu Jimina odbierała jej zdrowy rozsądek. Naprawdę pragnęła go ponownie zobaczyć. – Nie ma konta na żadnym portalu społecznościowym i niestety nie znam żadnych jego znajomych. Nie mogę powiedzieć ci jak się poznaliśmy, ale naprawdę zależy mi na tym, by go odnaleźć. Myślisz, że byłbyś w stanie mi w tym pomóc?

– Jasne. Zapisz mi na karteczce wszystkie dane jakie znasz, a ja postaram się coś załatwić. Przynajmniej w taki sposób będę mógł zreflektować się za to, co zrobiłem.

– Jeśli cokolwiek wyjdzie poza naszą dwójkę to cię zabiję, rozumiesz? Nikt nie może się o tym dowiedzieć.

– Obiecuję, że nikomu nic nie powiem. Daje ci moje słowo.

Sohee wątpiła, by jego słowo było cokolwiek warte, dlatego posłała mu jedynie krótkie spojrzenie i ponownie zaczęła rozglądać się po uczniach. Gdy dostrzegła w końcu Minhyuka u boku Yubin, stanęła na nogi, by ruszyć w ich stronę. Nim jednak to zrobiła, po raz ostatni zwróciła się do Monstera:

– Na lekcji dam ci karteczkę z danymi.

Przytaknął na zgodę i patrzył, jak odchodzi w towarzystwie przyjaciół. Jej przygnębioną twarz nagle zaczął zdobić szeroki uśmiech, który z jakiegoś powodu nie wydał mu się szczery.

Czy to możliwe, że Hee Sohee wcale nie była taką silną osobą za jaką wszyscy ją uważali?

Continue Reading

You'll Also Like

65.2K 2K 28
Może to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobil...
3.1K 1.2K 55
Tworząc to książkę chciałam bardzo bardzo podziękować wszystkim wspaniałym osobą, które przyczyniły się do powstania mnie... Dziękuje, że jesteście p...
178 57 12
Była sobie dziewczyna która z imprezy nie dotarła do domu a ciała nigdy nie odnalaziono. Więc gdzie ciało? Kim byli jej oprawcy? Co jej się dokładnie...
5.9K 305 27
Nie jest bezpiecznie z rodziną, która Cię bije i nienawidzi. Oni Cię niszczą. Czekają, aż zdechniesz. Dziecko... Ja mogę zostać twoją mamą ale jeżel...