Cztery Pory Roku | ChanBaek

By Monmonkp

3.5K 537 47

"I love you for all the right reasons, I am not any summer love, I promise to stay: all four seasons" - Raghi... More

WIOSNA
LATO: początki.
JESIEŃ: przyzwyczajenia.
JESIEŃ: liście.
ZIMA

LATO: wiśnie.

568 90 4
By Monmonkp

 - Zawsze miałem wrażenie, że ten domek był bliżej głównej drogi - stwierdził Baekhyun, gdy razem z Chanyeolem szli jedną z porośniętych krzakami ścieżek. Od domku państwa Park dzieliło ich jeszcze kilka kroków, ale ich wędrówka trwała już całkiem długi czas. Chłopcy wspólnie nieśli dwa spore plecaki, a cały ekwipunek musiał zawierać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Chanyeol w ostatniej chwili zdołał przekonać Baekhyun, że cztery pary jeansów nie okażą się użyteczne przez te kilka dni.

 - Kiedyś było tutaj mniej roślin - stwierdził Park odnosząc się do wcześniejszych słów swojego chłopaka.

 Musiał przyznać, że domek wydawał się teraz jeszcze bardziej opuszczony i obawiał się, iż jego rodzice oczekują od niego przywrócenia go do ładu. W momencie, gdy podekscytowany Baekhyun opowiadał jak wspaniale będzie urządzać pikniki i wieczorami siedzieć nad pobliskim jeziorem, Chanyeol przygotowywał się na coś zupełnie innego.

 - Spójrz! - zawołał Byun przechodząc przez zardzewiałą furtkę, która pod wpływem ruchu cicho zaskrzypiała - to drzewo wręcz ugina się pod ciężarem wiśni.

 Chanyeol oderwał wzrok od swojego chłopaka i spojrzał we wskazanym kierunku. Okazała wiśnia w tym roku wyjątkowo obrodziła, a jej owoce zdawały się być wręcz bordowe. W dodatku rozłożyste gałęzie drzewa przysłaniały promienie słoneczne i rośliny, które na własne nieszczęście rosły pod nim wyglądały wyjątkowo mizernie.

 - Dziwne, że szpaki nie zjadły wszystkiego. Myślę, że gdy się rozpakujemy powinniśmy zabrać się za ich zbieranie - powiedział Chanyeol z powrotem spoglądając na Baekhyuna - rodzice muszą gdzieś tutaj trzymać sokownik, a sok z owoców tego drzewa to jedna z najlepszych rzeczy.

 - Ciężko mi wyobrazić sobie ciebie w kuchni - zaśmiał się Baekhyun odbierając od swojego chłopaka brzęczący pęk kluczy, którymi po chwili starał się otworzyć frontowe drzwi.

 - Jeszcze się przekonasz - odburknął Chanyeol po czym zawtórował Baekhyunowi śmiechem.

 Obdrapane drzwi wydawały się dużo słabsze niż sam zamek, ale Byun i tak musiał użyć wiele siły, by dostać się do środka. Po krótkiej chwili zamek jednak ustąpił, a Baekhyun mocno pchając drzwi niemal przewrócił się potykając o próg.

 - Uważaj - szepnął Chanyeol łapiąc chłopaka w ostatniej chwili.

 Wnętrze niewielkiej chatki właściwie nie uległo zmianie od czasu, gdy chłopcy ostatni raz odwiedzili to miejsce. Drewniane ściany zapełnione były niewielkimi obrazami nieznanych autorów, a tuż nad kanapą wisiało tandetnie wyglądające poroże. Wszystko wydawało się tutaj być kruche, a czas najwyraźniej nie był łaskawy dla wszechobecnego drewna. Ruch drzwi spowodował, że kurz zalegający w zakamarkach zaczął wirować i powoli opadać.

 - Może zaniesiesz torby na górę, a ja otworzę okna? - spytał Baekhyun zamykając drzwi na klamkę. Czując męczący zaduch chciał jak najszybciej doprowadzić domek do, chociażby powierzchownego, ładu.

 Chanyeol ochoczo pokiwał głową i zabrał wszystkie bagaże i zaczął wnosić je po schodach, natomiast Baekhyun podbiegł do pierwszego okna, by otworzyć je na oścież. Nie można było powiedzieć, że domek śmierdział, ale dało się wyczuć duszącą wilgoć typową dla starych domów. Poza tym miał nadzieję, że w ten sposób uda mu się również przegonić chociażby część kurzu.

 W momencie, gdy Baekhyun zdołał otworzyć jedną z okiennic, w całym domu rozległ się głośny krzyk Chanyeola. Starszy chłopak podskoczył nerwowo i równie szybko wbiegł po schodach, by sprawdzić co się stało.

 - Chanyeol? Nic ci nie jest? - krzyknął Baekhyun wbiegając na górę.

 - Spokojnie - syknął Chanyeol, a w momencie, gdy jego chłopak pojawił się przed nim wskazał na zwisający z sufitu spory kawał drewna - ta belka musiała się poluzować, a ja nie zauważając jej na nią wpadłem.

 Baekhyun prawdopodobnie zacząłby panikować i sprawdzać, czy Chanyeol faktycznie nie zrobił sobie krzywdy, ale widząc jak chłopak szeroko się uśmiecha, uznał, że nie ma powodów do zmartwień.

 - Zupełnie nic się tu nie zmieniło - westchnął Baekhyun, gdy zaczął rozglądać się dookoła.

 Poddasze było wyjątkowo niewielkie i chłopak mógł ledwo zrobić cztery kroki w głąb po czym zmuszony był schylić głowę, bo sufit zginał się pod odpowiednim kątem. Ściany przykryte były beżową tapetą, na której nadrukowane były niewielkie kwiaty, Baek był przekonany, iż były to róże, ale przez kurz osiadający na ścianach ciężko było to stwierdzić.

 - Widzisz, mówiłem, że dobrze zrobiliśmy biorąc zapasowy koc - mruknął Chanyeol wskazując na łóżko bez najcieńszego okrycia - nikt nie spał tutaj od kilku lat.

 - Cóż, teraz w deszczową noc nadal nie byłoby to możliwe - stwierdził Baekhyun zadzierając głowę i patrząc na dziurę pozostawioną po zepsutej belce.

 - Przynajmniej będziemy mogli obserwować gwiazdy, tak jak kiedyś - skomentował Chanyeol, ale widząc minę swojego chłopaka dodał - no co?

 - Jak będziesz obserwować gwiazdy, gdy będzie padać, co Channie? - zaśmiał się Baekhyun i wspiął na palce, by zmierzwić mu włosy.

 Chanyeol tylko przewrócił oczami i przelotnie cmoknął Baekhyuna w usta.

 - Psujesz cały romantyzm - odparł wyginając usta w podkówkę.

 Jednak romantyzm był wręcz namacalny.

.     .     .

 - Gdyby nie mrówki... - zaczął Chanyeol zganiając jednego insekta ze swojej dłoni - ... to zajęcie mogłoby być nawet przyjemne.

 - Nie narzekaj - upomniał go Bakehyun - i tak jest przyjemnie.

 Chłopcy stali właśnie przy wysokiej wiśni i starali się zebrać tak wiele owoców jak tylko było to możliwe.

 - Z tobą nawet tortury mogłyby być przyjemne - stwierdził młodszy po czym spojrzał na rozbawionego Baekhyuna i widząc jego minę sam wybuchnął śmiechem.

 Słońce o tej porze dnia nie było już tak natarczywe, lecz jedynie tworzyło złocistą poświatę. Chłopcy już od godziny zbierali wiśnie, ale owoców nie zdawało się ubywać. Postanowili, że dopiero, gdy napełnią wszystkie wolne miski skończą swoją pracę.

 - Prawdopodobnie szło by nam szybciej, gdybyś ich tyle nie zjadał - powiedział Chanyeol sięgając do jednej z wyższych gałązek.

 - Kogo tu nazywasz winnym - żachnął się Baekhyun podając swojemu chłopakowi jedną wiśnię prosto do ust.

 - Okej, cofam to co powiedziałem - zaśmiał się młodszy rozgryzając soczysty owoc.

 Kolejne pół godziny minęły im na opowiadaniu sobie żartów i liczeniu punktów kto bardziej rozśmieszył tego drugiego. Chłopcy byli pewni, że ich dowcipy skończą się nim wiśnie zdołają wypełnić wszystkie miski, ale na szczęście nie mieli racji.

 Zabierając wszystkie naczynia z owocami z pod drzewa z powrotem weszli do domku i rozkładając je na kuchennym blacie obydwoje westchnęli.

 - Kawał dobrej roboty, hm? - zaczął Chanyeol przecierając sokownik z drobin kurzu - to teraz, jak na dobrą żonę przystało, powinieneś je wszystkie wydrylować.

 - Nie mam pojęcia o czym mówisz - odburknął Baekhyun - poza tym nie jestem twoją żoną, Chan.

 - Jeszcze - szepnął pod nosem Park stawiając sokownik na kuchence gazowej i wyjmując z szuflady dwa nożyki - pomogę tobie.

 Po tych słowach obydwaj zajęli miejsca na starej kanapie i rozpoczęli mozolną pracę nad usuwaniem pestek z czerwonych owoców. Zajęcie nie było na tyle zajmujące, by para nie mogła cały czas skupiać się na sobie uważając tylko, by nie poplamić niczego tryskającym sokiem.

 W pewnym momencie Baekhyun wyprostował wcześniej podkurczone nogi i ułożył je wygodnie na kolanach swojego chłopaka zbliżając ich tym samym do siebie. Po krótkiej chwili obydwoje znaleźli się w takiej pozycji, iż drylowanie wiśni nie było już tak komfortowe, jednak bliskość ich ciał była dla nich w tym momencie ważniejsza.

 - Myślisz, że plamy z soku łatwo zejdą z rąk? - spytał Baekhyun odkładając miskę z pestkami owoców, a wcześniej wkładając do niej niewielki nożyk - jestem pewien, że powinniśmy założyć rękawiczki.

 - Nie przesadzaj, Baekkie - powiedział młodszy biorąc w swoją rękę obie dłonie Baekhyuna. Widząc jak jedna kropla ciemnoczerwonego soku spływa po jego palcu wskazującym wziął go do ust i powoli oblizał. Starszy przyglądał mu się z zadziwieniem wymalowanym na twarzy i szybciej bijącym sercem. Nie był pewien co właśnie się działo i jak powinien na to coś zareagować. W dziwny sposób czuł się w podobnym stopniu zażenowany i zarazem podniecony. Chociaż dla potencjalnego świadka ta sytuacja wydałaby się zwyczajna, a gest Chanyeola mógłby być uznany za zupełnie nonszalancki, Baekhyun dostrzegł w nim coś innego,

 - Chanyeol? - spytał niepewnym głosem Baekhyun - co ty właściwie robisz?

 Chłopak odwrócił głowę w jego stronę, jednak cały czas trzymał ręce Baekhyuna w swoich. Starszy widział w jego oczach coś czego jeszcze chwilę wcześniej tam nie było, chociaż mógł przysiąc, że kiedyś już to widział.

 - Baek... - zaczął niepewnym głosem po czym kontynuował, a jego słowa były wypowiadane tak szybko, że ledwo można je było rozróżnić - wiem, że pewnie teraz uznasz mnie za osobę pochopną, ale tak sobie ostatnio myślałem... no wiesz. To naprawdę nie tak, że ja nalegam, ale...

 - Po prostu powiedz o co chodzi, Chan - Baekhyun starał się wydusić z Chanyeola to co konkretnie miał na myśli, jednak nie spodziewał się nie dostać żadnej odpowiedzi. Chociaż, czy pocałunek nie był odpowiedzią?

.     .     .

 Baekhyun wcale nie pomyślał, że jego chłopak jest pochopną osobą, gdy ten wyjaśnił mu, że chciałby uprawiać z nim seks. Nie był nawet na tyle wstydliwy, by nie wyznać mu, że sam czasem o tym myślał. W dodatku uważał, że Chanyeol proponując to, nie brzmiał jak napalony nastolatek (którym był tylko po części), ale jak zupełnie świadoma osoba. Być może to i tak sprawa nastoletnich hormonów, ale tak samo jak one, ich pożądanie było jak najbardziej realne.  Obydwoje byli przekonani, że słynny pierwszy raz powinien ich po prostu peszyć, lecz wstydliwość zostawili gdzieś pomiędzy zapomnianymi pestkami wiśni.

 Poświęcając szczególną uwagę wspinaniu się po schodach, ponieważ duże luki między poszczególnymi stopniami nie wyglądały zachęcająco, chłopcy dotarli na stare poddasze.  Łącząc z powrotem swoje usta stali naprzeciw siebie i praktycznie nie zauważyli, że dotykając siebie nawzajem zostawiają wiśniowe ślady. Chociaż ich ruchy były na początku wyjątkowo nieśmiałe i niezsynchronizowane, działali bardziej ufając instynktowi niż rozsądkowi. Baekhyun niepewnie zaczął rozpinać koszulę swojego chłopaka nie zwracając już nawet uwagi na to, że plamy pozostawione na materiale mogą być trudne do usunięcia. Sam Chanyeol również nie zdawał się przejmować tym faktem i już po chwili pomagał Baekhyunowi ściągnąć jego koszulkę. Odrywając się na chwilę od ust chłopaka spojrzał na jego nagi tors nie tyle z potrzeby ujrzenia go po raz kolejny (podczas swojego związku mieli ku temu okazje), lecz z chęci zapamiętania każdego szczegółu tego wieczoru. Gdy bezwiednie sunął palcem po nagim brzuchu swojego chłopaka i powoli zmierzał do klatki piersiowej dało się słyszeć cichy, ale niewątpliwy, jęk starszego. Może gdyby nie ten cichy odgłos staliby tam jeszcze dłuższą chwilę, po prostu ciesząc się sobą, ale w tamtym momencie Chanyeol upewniony reakcją Baekhyuna złapał go za rękę i pociągnął w stronę łóżka.

 - Myślę, że powinieneś wyciągnąć koc - wysapał Baekhyun tuż przed momentem, w którym miał opaść na łóżko. Chanyeol bez słowa zaczął pospiesznie grzebać w torbie pozostawionej koło łóżka i po krótkiej chwili rzucił w stronę Byuna gruby, ciemnozielony koc.

 - Hm, może to łóżko nie jest najlepsze... - zaczął Chanyeol, a jego głos wydawał się dużo głębszy, jednak dało się w nim wyczuć odrobinę zaniepokojenia. W tym samym czasie Baekhyun nakrył pospiesznie łóżko i spojrzał zaskoczony na Baekhyuna. Biorąc pod uwagę fakt, że metalowe sprężyny skrzypiały niemiłosiernie, a kilka z nich złowrogo wystawało z materaca, zapewne miał rację. Czar chwili był w stanie zneutralizować nawet takie niedogodności.

 - Martwisz się o mnie, czy po prostu się cykasz, hm? – spytał Byun zadziornie unosząc brwi.

 Sprowokowany Chanyeol posłał mu znaczący uśmiech i szybko doskakując do niego i wsuwając swojego kolana między nogi chłopaka, zawisł tuż nad nim przygważdżając tym samym do łóżka.

 - Nigdy się nie cykam - szepnął młodszy nachylając się nad swoim chłopakiem.

 Baekhyun intuicyjnie dotknął szyi Chanyeola dłońmi i niepewnie oplótł go nogami w pasie. Młodszy jeszcze przez chwilę spoglądał jak jego chłopak delikatnie mruży oczy, gdy światło zachodzącego słońca padało prosto na jego twarz. To jednak nie była najlepsza chwila na podziwianie aparycji Baekhyuna, a przypomniała mu o tym jego własna męskość niemile napierająca na jeansy, które cały czas pozostawały nietknięte.

 Gdy powoli zdjęli resztę ubrań wcale nie poczuli chłodu wieczoru, a jedynie rozpaloną krew buzującą w ich żyłach. Baekhyun, który co chwilę zerkał na Parka, mógł przysiąc, że nigdy wcześniej nie czuł takiego uwielbienia w stosunku do jednej osoby i przez chwilę zastanawiał się, czy w ogóle możliwe jest, by Chanyeol czuł dokładnie to samo. Powoli przesuwając opuszkami po ramionach chłopaka starał się wyrzucić z głowy wszystkie niepotrzebne myśli, które utrudniały mu skupienie się na chwili obecnej i w pełni oddaniu przyjemności.

 W momencie, gdy oboje byli gotowi do tego stopnia, że czekając chociażby chwilę dłużej mogliby osiągnąć spełnienie wyłącznie się o siebie ocierając, Chanyeol wyciągnął z torby prezerwatywę zapakowaną w połyskujące, srebrne opakowanie.

 - To naprawdę będzie potrzebne? - skrzywił się Bekhyun, ale widząc potakującego chłopaka nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Może i nie chciał czuć w sobie syntetycznego tworzywa, ale rozsądek podpowiadał mu, że jeśli chce być dojrzałym człowiekiem będzie musiał na to przystać.

 Chanyeol całkiem dobrze zaplanował całe wydarzenie i nie chciał, by cokolwiek poszło nie tak. Nie można było powiedzieć, że miał rozpisany scenariusz, ale wyobraźnia młodego chłopaka często podsyłała mu grzeszne myśli. Poza tym kilka godzin oglądania filmów pornograficznych dla homoseksualistów nauczyła go również jednego - rozrywając opakowanie prezerwatywy zębami będzie wyglądał jeszcze seksowniej. Przynajmniej miał taką nadzieję.

 - Chcesz zniszczyć sobie zęby? - zawołał starszy chłopak starając się odebrać srebrne opakowanie Chanyeolowi - daj, ja to otworzę.

 - Daj mi się wykazać - mówiąc to Chanyeol się uśmiechnął i jednym sprawnym ruchem dostał się do środka folii.

 - Mógłbym ją założyć ustami, ale skoro to ty tutaj dowodzisz... - Baekhyun spojrzał niewinnie na młodszego, który tylko przez chwilę przybrał minę wskazującą na zdziwienie. Mimo wszystko, chcąc przyspieszyć ten proces i zabrać się za nieco inne rzeczy, obydwoje przystali na najbardziej standardowe założenie prezerwatywy i kilka minut później leżeli w takiej samej pozycji jak wcześniej.

 - Okej, Baekhyun - Chanyeol intensywnie spojrzał na swojego chłopaka - jeżeli cokolwiek ciebie zaboli, albo będziesz chciał przestać to musisz mi to powiedzieć.

 Baekhyun słysząc słowa swojego chłopaka przewrócił oczami, ale ostatecznie pokiwał głową. W głębi duszy cieszył się, że Chanyeol tak do tego podchodził. Ufał mu i to było ważne, ale świadomość, że nie jest do niczego zmuszany była w pewien sposób komfortowa.

 Mimo wcześniejszych przygotowań, Baekhyun i tak nie był na tyle rozluźniony, by nie czuć się nieswojo. Nie mógł nazwać tego co czuł bólem, ale do pewnego momentu nie mógł przyzwyczaić się do cieszenia się uczuciem jakim obdarowywał go Chanyeol. Czując jak penis chłopaka delikatnie porusza się w jego wnętrzu, a jego tempo tylko się nasila, powoli zaczynał czerpać przyjemność z nieznanego dotąd uczucia.

 Natomiast Chanyeol, mimo usilnych starań, nie mógł już dłużej tak bardzo się kontrolować, więc chcąc samemu szybciej zaznać spełnienia i dać je również Baekhyunowi, chwycił jego męskość i dłonią zaczął sunąć po całej jej długości. Na ten gest z ust Baekhyuna dało się słyszeć kolejny jęk, tym razem bardziej głęboki i zachrypnięty.

 Obydwoje odczuwali wszystko w jednej chwili, a zakończenia ich nerwów były co róż atakowane nowymi bodźcami. Dłoń Baekhyuna, która delikatnie ciągnęła włosy Chanyeola. Oddech młodszego, który przyjemnie łaskotał wilgotną szyję Baeka. Wszystkiego było za dużo, ale chłopcy odczuwali palące pragnienie odczuwania jeszcze więcej i więcej. Niekończący się głód.

 W momencie, gdy praktycznie jednocześnie doznali spełnienia ich jęki prawdopodobnie były słyszalne w całej chatce. Mieszały się one z miarowymi skrzypnięciami starego łóżka, lecz dzięki świadomości, że są sami, chłopcy w ogóle się tym nie przejęli. Po chwili wyczerpany Chanyeol opadł na łóżko obok Baekhyuna i troskliwie odgarnął włosy z jego czoła.

 - Wszystko okej? - spytał patrząc jak jego chłopak szybko oddycha.

 - Czy wyglądam jakby coś było nie tak? - powiedział Baekhyun unosząc powieki i delikatnie się uśmiechając.

 - Nie spodziewałeś się, że seks może być lepszy niż zabawa w pojedynkę, co? - Chanyeol zaśmiał się głośno, a Baekhyun posłał mu złowrogie spojrzenie. Gdyby nie chwilowe wyczerpanie zapewne trąciłby go w ramię, tak jak miał w zwyczaju, gdy ten mówił podobne głupoty.

 - Właśnie przespałem się z największym idiotą - oznajmił Baekhyun powoli się przeciągając. Wiedział jednak, że mimo jego udawanego żalu był w pełni szczęśliwy.

 Tylko przez chwilę ze sobą rozmawiali, a gdy ospale leżeli w ciasnym objęciu, otoczeni byli delikatną poświatą zachodzącego słońca. W powietrzu cały czas dało się wyczuć zapach wiśni.

.     .    .

 - Przysięgam, że oni ten las wyremontowali - oburzył się Chanyeol, gdy już trzecią godzinę błądził z Baekhyunem między drzewami.

 - Ja nadal upieram się przy swojej wersji - powiedział uparcie Byun powlekając nogami - drzewa naprawdę są w stanie chodzić.

 - Mijaliśmy już kamienną ławkę i wysoki świerk porośnięty bluszczem. Na moje oko powinniśmy dotrzeć nad jezioro już godzinę temu - powiedział Chanyeol łapiąc swojego chłopaka za rękę - przejdźmy jeszcze kawałek, co?

 Byun tylko pokiwał głową i podążył za młodszym ze spuszczoną głową. Chłopcy, po tym jak przegapili zachód słońca poprzedniego dnia, postanowili udać się nad jezioro i z prymitywnego pomostu podziwiać go dzisiaj. Mieli jednak przeczucie, że i tego dnia nie będą w stanie tego zrobić, a jezioro po prostu zniknęło.

 Niosąc ze sobą koszyk pełen jedzenia i jeden koc, chłopcy coraz bardziej oddalali się od chatki, ale celu ich wędrówki nie było nawet widać.

 - Co będzie jeśli drogi powrotnej też nie znajdziemy? - jęknął przestraszony Baekhyun. Nigdy specjalnie nie bał się lasów i wizji zgubienia się w jakimś, ale teraz, gdy taka sytuacja była całkowicie realna, poczuł się nieswojo.

 - Wtedy wespnę się na drzewo i może z góry zorientuję się gdzie jesteśmy - zapewnił Chanyeol i kciukiem pogładził wierzch dłoni starszego.

 - Myślisz, że pozwolę tobie skakać po takich drzewach, serio? - spytał lekko poirytowany Baekhyun i odciągnął swoją rękę. Może i nie powinien przybierać takiego tonu głosu, ale cała wędrówka już mocno go irytowała.

 Po kolejnych minutach mało energicznego marszu Chanyeol nagle przystanął i zaczął się rozglądać. Starszy chłopak zdziwiony poczynaniami Parka również się zatrzymał i patrząc na niego zabrał głos.

 - O co chodzi? Czemu nie idziemy? - spytał zdziwiony, ale już mniej zirytowany.

 - Nie słyszysz? - odpowiedział Chanyeol przykładając dłoń do ucha, ale widząc, jak Baekhyun pokręcił głową dodał - to szum wody. Musimy być blisko!

 Mimo podekscytowania jakie przejawiał Chanyeol, starszy chłopak wcale nie czuł się przekonany. Nie był pewien czy rzeczywiście szum jaki słyszy był spowodowany bliskością akwenu, czy to tylko wiatr poruszający liśćmi. Mimo wszystko, gdy jego chłopak przyspieszył kroku i teraz już praktycznie biegł, sam ruszał się żwawiej, by za nim nadążyć.

 - Zobacz! Wreszcie się nam udało! - krzyknął Chanyeol odwracając się w stronę Baekhyuna. W tym momencie obaj chłopcy zobaczyli przed sobą duże jezioro, które nieśmiało chowało się za gęstą ścianą drzew.

 - Wygląda jakby sam Bóg o nim zapomniał - stwierdził Baekhyun wchodząc na niewielką plażę, która teraz była praktycznie całkowicie porośnięta różnymi trawami. Stary pomost był do połowy zanurzony w wodzie jeziora przez co wydawał się tworzyć wejście w zupełnie inny, wodny świat.

 - Ale musisz przyznać, że tak jak obiecałem, przyprowadziłem nas tutaj - powiedział Chanyeol ponownie biorąc Baekhyuna za rękę.

 - Po trzech godzinach - powiedział z naciskiem starszy, ale koniec końców posłał chłopakowi szczery uśmiech - chyba przyszliśmy w samą porę.

 Na te słowa obydwoje obrócili się w stronę słońca, które właśnie kończyło swoją podróż po widnokręgu.

 - W dodatku możemy podziwiać to zupełnie sami - dodał Chanyeol rozglądając się - przynajmniej tutaj.

 Rzeczywiście, na niewielkiej już plaży nie było żadnego człowieka, a miejsce sprawiało wrażenie zupełnie opuszczonego. Chłopcy nie mogli trafić lepiej i wspólnie uznali, że droga była tego warta.

 Aż do momentu, gdy słońce zupełnie zniknęło z horyzontu, Chanyeol i Baekhyun po prostu w milczeniu wpatrywali się w niebo. Siedzieli na odrobinę podmokłym piasku i starali się po prostu cieszyć chwilą. Baekhyun po jakimś czasie wtulił się w Chanyeola pod pretekstem ocieplenia się, ale prawdą było, że wieczór wcale nie był taki chłodny.

 - Cieszę się, że tutaj przyjechaliśmy, wiesz? - spytał starszy chłopak unosząc odrobinę głowę, by spojrzeć na Chanyeola.

 - Ja też, Baekkie - odpowiedział przelotnie cmokając swojego chłopaka w czubek głowy - ja też.

 Gdyby chłopcy siedzieli nad brzegiem jeszcze chwilę dłużej prawdopodobnie droga powrotna byłaby jeszcze trudniejsza niż ta prowadząca nad jezioro. Widoczność z minuty na minutę coraz bardziej się pogarszała, więc ani Baekhyun ani Chanyeol nie chcieli zwlekać z wyruszeniem z powrotem do chatki.

 - Pamiętasz przynajmniej drogę powrotną? - spytał Baekhyun otrzepując spodnie z przyklejonego piasku.

 - Znowu we mnie nie wierzysz, hm? - Chanyeol uniósł brwi i przez chwilę rozglądał się dookoła siebie. Pamiętał dokładnie, z której strony przyszli, ale był przekonany, iż musi być jakaś lepsza droga. W dzieciństwie całkiem często spędzał tutaj czas, ale nigdy nie zdarzyło się, by tak długo błądził.

 Po krótkiej chwili wskazał dłonią ścieżkę biegnącą naprzeciw niego i spojrzał nieśmiało na Baekhyuna.

 - Może wędrówka nieznaną ścieżką po ciemku nie wydaje się tobie najlepszy pomysłem, ale jestem przekonany, że właśnie ta droga okaże się najlepsza - powiedział Chanyeol starając się brzmieć pewnie.

 Baekhyun prawdopodobnie nie przystałby na taki obrót sprawy, ale jego zmęczenie i chęć szybszego znalezienia się w łóżku wzięły górę.

 - Niech ci będzie - powiedział Baekhyun chwytając z ziemi koszyk z nietkniętym jedzeniem i składając koc - ale jeśli się zgubimy to nigdy tobie tego nie wybaczę.

 - Zgoda - przytaknął Chanyeol odbierając koszyk od swojego chłopaka - poza tym nie wiem czy wspominałem tobie o miejscowej legendzie o czarownicy z tego lasu...

 - Nawet się nie waż - wysyczał Baekhyun patrząc przestraszony na swojego chłopaka.

 Być może nie był zbyt strachliwy, ale nocne wędrówki po lesie już same w sobie nie należały do przyjemnych, a co dopiero z jakąś czarownicą.

 Koniec końców droga faktycznie okazała się krótsza. Chociaż nie byli ostatecznie pewni, o której godzinie wyruszyli z nad jeziora, czas upłynął im szybko na rozmowach i marszu.

 - Następnym razem niesiesz mnie na rękach - zarzekł się Baekhyun, gdy wychodząc z prowizorycznej łazienki rzucił się na łóżko. Jego chłopak już od jakiegoś czasu leżał okryty kocem i Baekhyun nie zauważył, że zapadł w sen.

 W momencie, gdy energicznie wskoczył na łóżko, Chanyeol tylko mruknął coś niezrozumiałego, a Baekhyun przeciągając dużą koszulkę przez głowę schował się pod koc tuż obok śpiącego chłopaka.

 Chociaż sam czuł, że dotarł do tego punktu zmęczenia, który paradoksalnie nie pozwala człowiekowi zasnąć, spokojny oddech Chanyeola szybko go zrelaksował.

 Wtulając się w plecy chłopaka i cicho mrucząc mu życzenia dobrej nocy, sam po chwili odpłyną do krainy Morfeusza.

 Tej nocy gwiazdy zaglądały na poddasze przez dziurę w sklepieniu.


.    .    .



Po pierwsze – nie mam pojęcia jak wypadł ten rozdział, ale jestem przygotowana na krytykę. Po drugie – chcę równie szybko napisać „JESIEŃ", ale w kolejnym tygodniu mam 5 sprawdzianów, więc łatwo nie będzie. Besos.

~Mon~

Continue Reading

You'll Also Like

363K 10.2K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...
70.8K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
47.3K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
89.8K 8.3K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...