ástir |Loki Laufeyson| ✔

By Sassy_BunBun

4.8K 377 44

/ástir - staronordycki: 'miłość'/ Historia o miłości Boga Kłamstw i Niezgody, ukochanej Sigyn o złotych włosa... More

więzień
utraceni
razem
koniec?

tęsknota

786 64 8
By Sassy_BunBun

Wiadomość przyniósł jej żołnierz w złotej zbroi. Już w momencie kiedy zdjął hełm wiedziała, co się stało.

Cichym, lekko drżącym głosem oznajmił to, co miał przekazać. Złotowłosa skinęła głową, lecz strażnik nie miał zamiaru jej opuszczać.

- Pani, pobladłaś...

Sigyn uśmiechnęła się słabo i zamrugała.

- Wyobrażam sobie - szepnęła cicho i oparła drżącą dłoń na oparciu fotela, z którego przed chwilą wstała. - Wyjdź proszę, ja... chciałabym przez chwilę zostać sama.

Strażnik przełknął ślinę i skłonił się przed wyjściem.

- Tak, jak zawsze - jej delikatny szept rozpłynął się w nagle dusznym i przytłaczającym powietrzu.

Sigyn. Piękna, dobra Sigyn. Dziewczyna o złotym sercu, z otwartymi ramionami dla każdej cierpiącej i zagubionej duszy.

Teraz nie potrafiła pocieszyć nawet samej siebie.

Kiedy po kilku dniach wrócił Thor, zamknęła się w swych komnatach. Siedziała na balkonie, wystawiając bladą twarz do słońca. Delikatny, chłodny wiatr bawił się jej złotymi kosmykami, łaskocząc odsłoniętą skórę.

- Sigyn?

Głęboki głos wyrwał ją z zamyślenia. Uniosła kącik ust na widok wojownika i podniosła się ciężko z kamiennej ławeczki. Splotła dłonie z przodu, zaczepiając palcami o długie rękawy ciemnej sukni. Czuła delikatny, złoty łańcuszek, na którym zawieszone były ich obrączki, owinięty wokół nadgarstka.

- Thor - przywitała księcia skinieniem.

Przez chwilę stali tak w milczeniu, głaskani przez ciepły wiatr. Sigyn zauważyła kilka drobnych szram na twarzy przyjaciela, nowe zmarszczki na czole i w kącikach ust oraz cienie pod oczami.

- Dobrze cię widzieć - przerwała w końcu ciszę pomiędzy nimi.

Bóg westchnął i pokręcił głową, zbliżając się w jej stronę.

- Wiem, że to nie mnie chciałaś ujrzeć w drzwiach.

Dziewczyna uniosła kącik ust w smutnym uśmiechu. Podeszła powoli do pozłacanego, marmurowego murku wzniesionego na krawędzi tarasu. Obracała w palcach duży, męski pierścionek, jakby próbując sobie przypomnieć dotyk jego miękkiej skóry.

- Ale wróciłeś, Thor. Przynajmniej ty.

- Sigyn, ja...

- Nic nie mów - przerwała mu, odwracając się. - Nie przepraszaj za to, że żyjesz i po raz kolejny uratowałeś wszechświat. Nie przepraszaj za... Za... - przełknęła ślinę, spuszczając wzrok na swoje dłonie. Złota biżuteria zalśniła, chwytając pojedyncze promienie słońca. - Za niego. - dokończyła cicho.

Thor chwycił jej splecione ręce, drugim ramieniem przyciągając drobne ciało złotowłosej do swej szerokiej piersi.

- Kazał mi coś przekazać - powiedział cicho po chwili, bijąc się z myślami.

Sigyn przytuliła policzek do chłodnego napierśnika, przyciśnięta do niego przez silne ramiona boga.

- Powiedz jej, że przeproszę ją później, twarzą w twarz. I żeby wyrwała się z tej złotej klatki, zostając gwiazdą na ciemnym niebie innego, godnego jej mężczyzny.

Dziewczyna zacisnęła powieki, spod których uciekły łzy.

- Kochał cię, Sigyn.

Dziewczyna zatrzęsła się i wzięła głęboki wdech, starając opanować swój płacz.

- Wiem - jęknęła. - A ja jego, Thor. I to nawet nie wiesz, jak bardzo.

Bóg piorunów pocałował ją czule w czubek złotej głowy, trzymając mocno w ramionach. Zamrugał parę razy, chcąc przegonić wilgoć z oczu.

Zdawał sobie bowiem sprawę z tego, że słone krople roztarły iluzję, nałożoną pod powieki.

Jego tęczówki na chwilę zalśniły zielonym, bladym światłem, kiedy Sigyn załkała. Ułamek sekundy później wrócił niebieski, ciepły kolor oczu Thora.

W komnatach królewskich panowała cisza, przerywana jedynie wolnym oddechem śpiącego. Odyn z biegiem lat stawał się coraz bardziej zmęczony i... stary.

Jeszcze do niedawna wierzył, że dzięki swej żonie przeżyje jeszcze kilka stuleci. Ale jej już nie było.

Obracając się po raz kolejny na bok we śnie, wyczuł jego obecność. Westchnął głęboko i uchylił powiekę swego jedynego oka.

- Loki.

- Odynie - czarnowłosy skinął głową, splatając ręce z tyłu pleców.

Bóg kłamstw i niezgody przekrzywił głowę, patrząc na Wszechojca, który próbował usiąść na krawędzi swego ogromnego łoża.

- Wróciłeś po tron?

Loki uniósł kącik ust i parsknął.

- A ty ciągle się boisz, że ci go zabiorę - pokręcił głową i stanął w nogach posłania.

- To po co tu jesteś? - Odyn nie miał zamiaru bawić się w jego gierki.

Zielone oczy młodego boga zabłysły.

- Chcę zawrzeć umowę.

- Ze mną? - parsknął starzec, wstając i narzucając na ramiona złoty szlafrok.

- Tak, z tobą - Loki zmrużył oczy, zaciskając zęby.

Czy on naprawdę nie potrafił odebrać jego słów na poważnie?

Odyn wyprostował się, wyczuwając w tonie głosu przybranego syna drżącą, poirytowaną nutę.

- Słucham.

Młody mężczyzna przestąpił krok w stronę króla Asgardu.

- Mogę odejść - zaczął cicho. - Mogę porzucić Asgard, swój dom, i już tu nie wrócić. Z chęcią zapomnę o planach co do twojego tronu i władzy nad miastem.

- A warunek?

Twarze obojga stały się na tamten moment wzorcowymi przykładami skupienia i powagi. Loki przełknął ślinę i uniósł dumnie podbródek.

- Zabierzesz ją stąd. Odeślesz jak najdalej od miasta, przydzielając jej eskortę oraz wszystko, czego będzie potrzebowała podczas podróży. Ty wiesz, co nadciąga.

Błękitne oko Odyna zabłysło na potwierdzenie. Czyli dobrze czuł... Kolejna wojna zbliżała się z każdym dniem, a ta miała być tym ostatecznym starciem o resztki dobra, jakie jeszcze pozostały we wszechświecie.

Na przykład o Sigyn.

- Czemu nie weźmiesz jej ze sobą? - spytał Wszechojciec, choć i tak znał odpowiedź.

- Moja podróż i mój świat są zbyt niebezpieczne. Nie chcę jej bez potrzeby narażać.

Odyn pokiwał głową ze zrozumieniem. Loki przestąpił z nogi na nogę i zacisnął usta w wąską linię.

- Odejdziesz natychmiast. A Sigyn pozostanie pod moją opieką.

Złotowłosa nie chciała już być niczyim ciężarem, czy kolejnym strapieniem. Chciała wolności.

Ostry, gwałtowny wiatr porywał jej złote kosmyki włosów, szarpał brutalnie za cienką suknię i biczował po twarzy strugami deszczu. Małe, zimne krople mieszały się z ciepłymi, słonymi łzami.

Ona już nie potrafiła. Za dużo bólu, samotności i tej nieznośnej ciszy. Kiedy po raz pierwszy przeżywała jego odejście, zawsze miała u boku Friggę. A teraz? Nawet Thor wydawał się jej być jakiś odległy, wciąż zamyślony.

Loki sam zresztą powiedział, żeby wyrwała się z tego więzienia. I teraz, jak rzadko się to zdarzało, zamierzała posłuchać swego męża.

Ścisnęła obrączki w dłoni i zamknęła oczy.

Przestąpiła krok do przodu, nie napotykając żadnego oporu dla swych gołych stóp. Poddała się sile grawitacji. Czarne, wzburzone fale czekały na nią w dole, wołając swym ogromnym rykiem.

Zagłuszył on jej imię, wykrzyczane gdzieś w deszczu, próbujące przebić się przez grubą zasłonę ciężkich kropel.

Za późno. Ona już spadła.

Continue Reading

You'll Also Like

98.3K 5.7K 23
Hongbin to płatny zabójca, który ma jedną zasadę: nie zabija niewinnych. Nim zdecyduje się wykonać zlecenie, obserwuje ofiarę i dokładnie sprawdza je...
496K 48.5K 63
Rok 2053 Wysoko rozwinięte badania genetyczne doprowadziły do powstania wielu odmian ludzi. Rodzice zapragnęli wybierać cechy własnych dzieci, mimo ż...
94.4K 8.4K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...
58.5K 375 3
Faith Harris - młoda studentka prawa marzy o pracy w jednej z najlepszych kancelarii prawnej w Nowym Yorku. Czy uda jej się pokonać przeszkody aby z...