"Affliction" - Yoonkook, Vrene

By Avangeee

92.5K 7.5K 8K

Non-AU (BTS istnieje). Mniej więcej oparte na prawdziwych wydarzeniach, typu promocje "I need U", promocje "W... More

1
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
Epilog
KULASY #1
KULASY #2
KULASY #3
KULASY #4
KULASY #5
KULASY #6
KULASY #7
KULASY #8

2

3.4K 301 403
By Avangeee

@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3

@Avangeee jako Jeonggukie :)


Liczymy na komentarze kochani ♥

~~~~~~~~~




Yoongi:

Fotel w naszym studio był stanowczo jedną z najlepszych, a zarazem najgorszych inwestycji. Ten cholernie wygodny mebel pomagał mojemu zmęczonemu ciału pracować w luksusowych warunkach, ale jednocześnie działał trochę usypiająco, przez co nieraz zdarzało mi się w nim odlecieć. Dlatego siadając na nim, miałem nadzieję, że dam radę i wytrzymam. Ewentualnie zdrzemnę się jeszcze chwilę.

Ale to później. Najpierw Jungkook.

Akurat w tym momencie rozległo się ciche pukanie, a zaraz potem drzwi się otworzyły i ujrzałem maknae, który wyglądał jak spłoszony królik. Nasze Armys jak zawsze miały rację, używając właśnie takiego przezwiska dla tego dzieciaka.

- Nie stój tam, tylko siadaj, bo to chwilę potrwa – rzuciłem, czekając aż zajmie miejsce na kanapie.

Odwróciłem się w jego stronę, zakładając ręce na piersiach. Prawienie kazań nie należało do moich ulubionych obowiązków, ale czasem musiałem robić coś wbrew sobie. Poza tym szczerze mnie interesowało, o co chodzi.

- Czy możesz łaskawie wytłumaczyć, co się dzieje? Od czasu zakończenia promocji z ,,War of hormone" zachowujesz się... Nawet nie wiem jak to nazwać. – Westchnąłem, pocierając palcami skronie. – Zawsze byłeś skryty, ale ostatnio mam wrażenie, że coś jest bardzo nie tak. Jeon, martwisz mnie. Wiesz dobrze, że jesteśmy zespołem i jeśli ty będziesz miał kłopoty, to my też. Dlatego jako twój hyung chcę się dowiedzieć, co się z tobą dzieje. Potrzebujesz pomocy? Czy któryś z managerów coś ci zrobił? Albo masz problemy zdrowotne? Załatwimy to tak, by nikt w wytwórni się nie dowiedział, nawet jeśli trzeba będzie wysłać cię na badania. Mów natychmiast i ani mi się waż kręcić, jeśli nie chcesz bym poszedł z tym do Banga.

Spojrzałem groźnie na młodszego, ale widząc jego przerażenie, wziąłem głębszy oddech, by trochę pohamować złość. Starałem się nie wyładowywać na dzieciakach, choć czasem to było silniejsze ode mnie.

Yoongi, spuść trochę z tonu, bo ci maknae na zawał zejdzie.

- Poza tym – zacząłem łagodniej, pochylając się w jego stronę i opierając łokcie na kolanach. – Masz do napisania piosenkę do nowego albumu. Jak ci idzie? Jeśli z nią potrzebujesz pomocy to możemy o tym też porozmawiać.

Patrzyłem wyczekująco na Jeona, licząc na to, że spróbuje choć w niewielkim stopniu się przede mną otworzyć.

Po co ty sobie tym zaprzątasz głowę Yoongi? Zabrałbyś się w końcu do roboty, albo poszedł spać. Albo znalazł jakiegoś nowego partnera seksualnego, bo ten nierozładowany stres cię wykończy...



Jungkook:

Zamknięcie za sobą drzwi kosztowało mnie naprawdę wiele. Wiedziałem, że przecież nie oberwę, a krzyczącego Yoongiego mogłem bez problemu znieść. Może i uciekłbym z tego pomieszczenia, a następnie zaszył się w łazience i dopiero tam rozpłakał, puszczając ówcześnie wodę, aby nikt nie usłyszał mojego łkania, tak jak to zawsze robiłem, jednak oszczędziłbym sobie tłumaczeń przy fanach z kolejnych siniaków czy ran, co przy spotkaniach z niektórymi managerami było nieuniknione.

Słysząc wydany rozkaz, od razu zająłem wskazane miejsce, nie odrywając wzroku od swoich rąk i czekając na jego wybuch. Jednak chyba po raz pierwszy nikt na mnie nie krzyczał, a zamiast tego usłyszałem troskę w głosie Yoongiego, która nakłoniła mnie do podniesienia wzroku na chłopaka i pozbycia się niewielkiej części przerażenia, niepozwalającego mi na jakieś składne i logiczne odpowiedzi.

Pomimo tych wszystkich pytań i wyznań, wiedziałem, że nie będę w stanie mu odpowiedzieć. Tak jak po wejściu chciałem stąd jak najszybciej wyjść, tak teraz chciałem po prostu zniknąć, ponownie wlepiając spojrzenie w swoje złączone dłonie, które znów mocno zaciskałem, aby powstrzymać łzy. Wbiłem się nawet bardziej w kanapę, wiedząc, że nie wyjdę stąd dopóki nie wyznam prawdy. Yoongi zapewne chce to załatwić jak najszybciej i wrócić do pracy, dlatego nie pozwoli mi na długie zastanawianie, które było w obecnej chwili wręcz niezbędne.

- Ja... ja wiem jak to wygląda... ale jest naprawdę w porządku – zacząłem, siląc się na nieco głośniejszy ton głosu.

To go nie usatysfakcjonuje, postaraj się, Jeongguk... Wiesz, że nie możesz przy nim zmyślać.

Gdybym natrafił na Namjoon hyunga, albo Seokjin hyunga byłoby o wiele łatwiej. Zapewne uwierzyliby w moje zmęczenie i pozwolili już pójść, by zaszyć się pod kołdrą i zamknąć w świecie muzyki, jednak ten hyung oczekiwał szczerych odpowiedzi.

Westchnąłem, chcąc w ten sposób pozbyć się choć odrobiny negatywnych emocji i w końcu ponownie odzywając.

- Martwię się tą piosenką... ja... nigdy nikogo nie miałem... nic nie wiem o... o miłości, hyung – wyznałem, uczepiając się jednego z najmniej wygodnych, ale i potrzebnych tematów. Wiedziałem, że nie dam sobie rady. I nawet jeśli Bang wymagał ode mnie napisania owego utworu bez jakiejkolwiek pomocy hyungów, dodatkowo narzucając tematykę, musiałem nauczyć się kilku rzeczy, a Yoongi pomoże mi w tym najlepiej. O ile oczywiście będzie chciał i nie odeśle mnie z powrotem do pokoju, mówiąc, że powinienem ciężej pracować i przestać bujać w obłokach.

I myśleć ciągle o Jiminie...

Ten chłopak był powodem większości moich emocjonalnych problemów. Szczególnie kiedy ostatnio zaczął bardziej okazywać swoje uczucia względem Hobi hyunga, którego powoli zaczynałem nienawidzić.



Yoongi:

Westchnąłem ciężko, słysząc te pokraczne tłumaczenia młodszego. Może faktycznie martwił się o tę piosenkę, ale czułem, że coś jeszcze jest nie w porządku. Naciskanie na niego widocznie nic mi nie da, dlatego skupiłem się na tym, co mi zdradził.

- Nigdy się nie zakochałeś? Jungkook, masz już trochę lat, nawet jak na dzieciaka powinieneś już swoje doświadczenia mieć. – Pokręciłem głową, opierając się i odchylając głowę, myśląc intensywnie.

W sumie czy miałem prawo go za to rugać? Może faktycznie przez tę swoją antyspołeczną naturę nie miał okazji przeżyć nic takiego.

A ty Yoongi? Ty miałeś?

Niechętnie sam sobie przytaknąłem. Miałem. Ale to dawno zamknięta historia. Teraz liczyły się tylko kariera i spełnianie marzeń. A miłość... Na to będzie czas kiedyś, w dalekiej przyszłości. Może...

- Pomyśl o tym, jakie masz wyobrażenie o miłości – zacząłem, zastanawiając się, jak to najlepiej ubrać w słowa, by maknae zrozumiał. – Na pewno widziałeś jakieś filmy, albo czytałeś coś na ten temat. Skoro nie masz własnego doświadczenia, to pokieruj się tym, co podpowiada ci otoczenie. Napisz o słodkiej miłości, o tym jak bardzo kochasz tę drugą osobę, jakieś motylki, serduszka i te bzdety. Dziewczyny lubią takie przesłodzone rzeczy, więc to może być dla ciebie jakaś wskazówka. – Machnąłem ręką, krzywiąc się na te głupoty. To stanowczo nie był mój klimat.

- Albo podejdź do miłości od innej strony – zacząłem jeszcze raz, niepewnie. Nie powinienem mu nic na ten temat mówić, ale może to jakoś dzieciakowi pomoże i ruszy trochę z robotą. – Pokaż jej złą stronę. A najlepiej od razu tę najgorszą, zwaną ,,jednostronna miłość". Ból, cierpienie, brak możliwości bycia z tą drugą osobą. Coś, co powoli cię zabija od środka.

Pohamowałem się w końcu z moimi przemyśleniami. Więcej szczegółów mu oszczędzę. Oby nigdy nie musiał przeżywać takiego koszmaru, bo najgorszemu wrogowi tego nie życzyłem.

- Dostałeś temat, który można omawiać godzinami, w zależności od tego, jakie stanowisko zajmiesz. Wybierz to, co ci bardziej pasuje. Wyobraź sobie, że masz kogoś i zastanów się, jakie uczucia to w tobie budzi. Nie wiem, co jeszcze mógłbym ci powiedzieć... Pogadaj też z Jiminem. On będzie najlepiej wiedział, w końcu zakochuje się co dwie minuty – dodałem niezadowolony, odwracając się od niego. – Do końca tygodnia chcę mieć jakiś zarys pomysłu twojej piosenki. Jasne? – rzuciłem, chcąc już zakończyć ten temat.

Po co komu miłość, skoro seks wystarczy?

- Idź już. Tylko do spania, niech ci nawet przez głowę nie przejdzie, by jeszcze siedzieć i bawić się telefonem.

Wystarczy, że ja ledwo będę kontaktował na treningu i wleję w siebie litry kawy. Więcej takich jak ja nam nie potrzeba.

- Na co czekasz? Do łóżka.



Jungkook:

Słowa Yoongiego przybiły mnie jeszcze bardziej. Faktycznie, powinienem mieć do tej pory chociaż jedną dziewczynę, przeżyć swoją pierwszą miłość i pierwszy pocałunek, lecz mój charakter na nic podobnego nigdy mi nie pozwolił. Z wyglądu również nie nadawałem się do mojego typu dziewczyn, które raczej nie były mną zainteresowane. Dopiero po debiucie i interakcjach z fankami, zauważyłem, że wystarczyła sława, abym pozyskał jakieś szanse o płci przeciwnej. Jednak nadal byłem nieśmiały, a każdy gest i dotyk był dla mnie kłopotliwy, do tego polubiłem nie tę osobę, co trzeba.

Jednak nie chciałem o niczym opowiadać Yoongiemu, wysłuchując go i patrząc na jego zmagania z samym sobą. Zapewne nie był chętny do pomocy, jednak praca go do tego zmusiła. Miał najwięcej do powiedzenia jeśli chodzi o ten album, dlatego musiał się zająć nawet mną i Taehyungiem. Nie chciałem robić kłopotów, naprawdę byłem skłonny oddać mu tę piosenkę. Wiedziałem, że spotka się to z ostrym komentarzem CEO i głównie przez to się przed tym powstrzymywałem.

Przytakiwałem niepewnie na jego słowa o czerpaniu inspiracji z filmów i otoczenia. Oczywiście chciałbym kiedyś przeżyć taką miłość, lecz niestety było to niemożliwe. Jestem idolem, skazanym na brak prywatności i głupio lubiącym chłopaka, który wcale się mną nie interesuje. Sam nie wiedziałem, czym było to spowodowane, czemu chciałbym z nim być... Dlatego drugi pomysł Yoongiego wydawał się bardziej odpowiedni w moim przypadku.

Jednostronna miłość, ból i cierpienie... chyba mamy to na co dzień, prawda, Jeongguk?

Moje myśli jeszcze bardziej mnie przygnębiły, zmuszając do ponownego spuszczenia wzroku i lekkiego skulenia. Byłem w naprawdę beznadziejnej sytuacji, jednak jakoś musiałem dać sobie z tym wszystkim radę, otwierając się bardziej na świat muzyki i choć na chwilę pozbywając się cząstki rzeczywistości, w której królował Jimin.

„Wyobraź sobie, że masz kogoś i zastanów się, jakie uczucia to w tobie budzi." Smutek? Żal? Tęsknotę za bliskością? Pragnienia, o których do pewnego momentu nie miałem pojęcia? Odnajdę się idealnie w tym temacie.

Czułem głęboko w sobie, że Yoongi przeżył coś podobnego, ewentualnie oglądał dużo filmów o takiej tematyce, albo słuchał opowieści swoich znajomych. Miał na to swoje sposoby, których chciałbym się kiedyś nauczyć, oczywiście jak tylko przemogę się i przekonam do wszystkich hyungów, a szczególnie do onieśmielającego mnie Mina.

- Do... do końca tygodnia? Ja nie wiem czy dam radę, hyung – odezwałem się, jak tylko usłyszałem podany termin. – Ale... ale postaram się... i dziękuję – wyszeptałem jeszcze, powoli podnosząc się z tej kanapy i wiedząc, że w końcu mogę stąd wyjść. Bałem się, że chłopak mnie jeszcze zatrzyma, że jednak wypomni mi to spóźnienie, albo postanowi za coś nakrzyczeć, jednak bez problemu opuściłem jego studio, a po zamknięciu za sobą drzwi, poczułem ulgę.

Niestety, po przekroczeniu progu mojego i Namjoon hyunga pokoju, zastałem w środku Taehyunga, rozwalanego na jednym z łóżek. Chłopak wytłumaczył, że dzisiaj śpi u mnie, bo Jimin chce mieć pokój tylko dla siebie i Hoseoka. Bardziej mnie w tym momencie zranić nie mógł. Nie zastanawiałem się długo, niczego mu nie odpowiadając, zabierając piżamę i udając do łazienki. W końcu po zakluczeniu drzwi i puszczeniu wody, mogłem pozbyć się wszystkich emocji, tłumiąc dodatkowo moje łkanie, chowaniem twarzy w pogiętą koszulkę.

Jimin nigdy nie będzie mój... on będzie istniał tylko w jednej z moich rzeczywistości. Ten idealny, brązowowłosy, utalentowany chłopak, który po każdym treningu, nagraniach, wywiadach i koncertach, zamyka mnie w szczelnym uścisku, proponując wspólny prysznic, czy też posiłek. Powinienem się z tym pogodzić, jednak nie miałem w nikim wsparcia, przez co zadanie to wydawało się awykonalne.

Dopiero po kilkunastu minutach, zdołałem zebrać się z zimnej posadzki, aby wziąć ten prysznic i porządnie oczyścić swoje ciało, czego nie miałem okazji zrobić w BigHit. Po opuszczeniu łazienki, zastałem na swoim łóżku śpiącego już chłopaka, którego byłem zmuszony przepchnąć, prawie zrzucając na podłogę.

Nie miałem innego wyjścia jak wyznaczyć nam granicę, nie pozwalając mu mnie dotykać i wprowadzając jeszcze kilka innych zasad tego łóżka. Dopiero po tym kazaniu, mogłem w końcu zasnąć, myśląc tuż przed tym o słowach Yoongiego i jego nietypowym opanowaniu.

Zaczynasz wszystkich martwić, Jeongguk... Nie tylko Seokjin hyunga...



Yoongi:

Noc wcale nie upłynęła mi szybko. Poświęciłem godzinę, by trochę odespać, ale po tym czasie w nienajlepszym humorze, obudziłem się, by zabrać do pracy. Nie minęło dużo czasu, gdy poczułem potrzebę odwiedzenia toalety. Podniosłem się z fotela, przeciągając i ziewając potężnie.

Wykończysz się staruszku.

Wyszedłem ze studio i ruszyłem korytarzem w stronę łazienki. Aż podskoczyłem wystraszony, gdy nagle zza mijanych przeze mnie drzwi od pokoju ¾ dance line dobiegł przeciągły jęk. Zatrzymałem się, odwracając w stronę wejścia.

No chyba kurwa nie...

Jednak dźwięk się powtórzył, co prawda trochę ciszej, ale jednak. Aż mną zatrzęsło. Podniosłem pięść i uderzyłem kilka razy w drewno.

- Bądźcie cicho do cholery, bo obydwu załatwię dwunastogodzinne treningi na siłowni! – zagroziłem, mając kompletnie w nosie, że mogę przez to obudzić resztę dormu. – Jak się macie pieprzyć to tak, by nie przeszkadzać innym!

- Przepraszamy hyung! – Głos Jimina dobiegł zza drzwi. Wyraźnie było słychać, że przerywam im w połowie stosunku, ale jakoś mnie to nie obchodziło.

- Może chcesz do nas dołączyć?!

- PARK JIMIN, JA CI ZARAZ KURWA KRZYWDĘ ZROBIĘ! – wydarłem się, ale w tym samym momencie w drzwiach pokoju pojawił się Namjoon, widocznie wyrwany ze snu.

- Hy... - Ledwo zaczął zdanie, ale wystarczyło jedno moje spojrzenie, by wycofał się, zostawiając mnie samego na korytarzu.

- Jeszcze raz coś usłyszę, to nie ręczę za siebie! – krzyknąłem jeszcze, idąc już w stronę łazienki.



Kolejny tydzień nie wyglądał zbyt wesoło. Na każdym kroku mordowałem wzrokiem Jimina, który nic sobie z tego nie robił, nadal żyjąc sobie swoim wesołym życiem erotycznym z głównym tancerzem. Aż się we mnie gotowało, gdy widziałem ich zaczepki względem siebie, za co za każdym razem obrywali. Chyba wyładowywałem na nich swoją frustrację. Fakty były takie, że brakowało mi możliwości wyżycia się, a co za tym szło – mój humor był coraz gorszy. Co prawda jedynie Park na tym ,,cierpiał", gdyż to jego obrałem sobie za cel. Mimo zajętego grafiku przez ćwiczenia i pracę nad piosenką, pamiętałem o rozmowie z Jungkookiem i moim poleceniu. Dlatego, gdy zastałem go samotnie siedzącego przy stole w niedzielny poranek postanowiłem od razu się tym zająć, by mieć z głowy choć tę jedną sprawę.

Ale najpierw kawa.

Gdy już usiadłem z kubkiem wypełnionym moim jedynym źródłem energii, rozpocząłem temat.

- I co? Masz w końcu jakiś pomysł? Zarys? Cokolwiek? – zapytałem, gdy opróżniłem połowę zawartości naczynia. – Nie muszę ci chyba przypominać, że czas leci, a comeback coraz bliżej.

Nadal jeszcze nieprzytomny po nocy spędzonej przy biurku, zaproponowałem najdziwniejsze rozwiązanie, jakie przyszły mi teraz do głowy. Ja i brak snu to zły pomysł.

- W ostateczności mógłbyś spróbować zacząć się z kimś umawiać. Tak dla samego zrozumienia jak to jest. Tylko nie wiem z kim, skoro nie ma nawet na to czasu. Chyba, że weźmiesz przykład z tej dupodajnej szmaty, zwanej potocznie Park Jimin. Wtedy nie będzie problemu.

- Słyszałem to, hyung.

Oderwałem wzrok od kubka i przeniosłem go na stojącego w drzwiach Chima. Nie wyglądał na wkurzonego. Nawet nie był zły. Po prostu uśmiechał się jak głupi.

- Hyung, czyżbyś był zazdrosny, bo nie masz z kim sobie ulżyć? Pani Rąsia się znudziła? – Jego uśmiech wręcz rozbrajał, gdy ruszył prosto do lodówki. Oczywiście jak zawsze był w samych bokserkach, bo ten idiota nie wie, że istnieje coś takiego jak koszulka.

Ciekawe, czy jak oberwie tym kubkiem to trzeba będzie jechać do szpitala...

- W przeciwieństwie do ciebie, nie daję dupy na prawo i lewo, więc daruj, ale nie mam ci czego zazdrościć.

- Oj hyung, nie nudzi ci się życie w celibacie?

- A kto ci powiedział, że z nikim nie sypiam?

- ,,Nie sypiam"? No, no, hyung, czyżby to deklaracja jakiegoś związku?

Zazgrzytałem zębami wkurzony. Musiał mnie chwytać za słówka?

- Być może – mruknąłem, kończąc kawę. – Prawda, Jungkook? – palnąłem, patrząc na młodszego.

Jimin wypluł na podłogę pite właśnie mleko z kartonu. No szkoda, że się nim nie udławił.

- Co...? – wychrypiał w końcu, uderzając dłonią w klatkę piersiową.

- Wy... Jesteście razem?

Miałem szczęście siedzieć tyłem do Parka, więc nie mógł zobaczyć, jak moje oczy wysyłają w stronę maknae ostrzeżenia. Przekaz był prosty: ,,Tylko spróbuj zaprzeczyć, a zginiesz razem z nim".



Jungkook:

Miałem to szczęście, że mój mocny sen pozwolił mi na niezamartwianie się Jiminem i Hoseokiem, którzy odesłali do mnie Taehyunga z wiadomych powodów. Znów mogłem choć na chwilę uciec do moich marzeń sennych o karierze solowej, czy też wyjeździe do innego kraju z pewnym brązowowłosym chłopakiem. I gdyby nie budzik i ręka V oplatająca mnie w pasie, zapewne nigdy nie wstałbym z tego łóżka. Niestety, obowiązki wzywały. Obiecałem zająć się swoją piosenką, dlatego przez następny tydzień próbowałem stworzyć tego jakiś zarys. Wzorowałem się na moich idolach, na tym, co robił mi Jimin, kiedy dotykał Hoseoka, przytulał go, a noce spędzał w jego towarzystwie, wysyłając co jakiś czas Taehyunga do mojego łóżka. Nie potrafiłem się odezwać w tej sprawie, na wszystko przystając i coraz częściej zasypiając po prostu na kanapie w salonie, czy też na podłodze w garderobie. Miałem tam więcej możliwości co do pracy po nocach, przenosząc swojego laptopa do tego niewielkiego pomieszczenia i zaszywając się w jednym z kątów. Wiedziałem, że jakakolwiek ścieżka była niezbędna. Potrafiłem pisać nuty, brakowało mi po prostu pomysłu.

- To musi być spokojne... to może pianino? – zapytałem sam siebie, patrząc na kartkę papieru i zastanawiając się nad stworzeniem jakiejś melodii. Co prawda jeden z producentów podrzucił mi kilka dobrych ścieżek, jednak żadna nie pasowała do konceptu, który sobie obrałem.

- Gdybym tylko mógł z kimś pracować, byłoby o wiele łatwiej... - dodałem, wiedząc, że nikt poza mną tego nie usłyszy. Pokoje hyungów były nieco oddalone od naszej garderoby i raczej nikt nie kwapił się, aby przychodzić tutaj w nocy, dlatego byłem bezpieczny, pracując podobnie przez kilka dni.

Yoongi nie pytał mnie o poczyniony postęp, a ja nie chciałem się przechwalać, czekając aż w końcu ją dokończę. Na razie miałem samą melodię, starając się ułożyć wszystkie słowa w swojej głowie i dopiero wtedy zacząć przelewać je na papier. Dlatego kiedy podczas niedzielnego poranka, Min zjawił się w kuchni, zastając mnie samego przed niewielkim śniadaniem, które zdążyłem sobie przygotować, po ówczesnym nafaszerowaniu się witaminami, nareszcie opuściły mnie wszelkie obawy, zamieniając się na choć trochę pewności siebie, który wykorzystałem do odpowiedzenia na jego pytanie.

Zmęczenie na twarzy Yoongiego było naprawdę widoczne, a jego zachrypnięty głos świadczył o niewielkiej ilości snu, której tej nocy i ja doświadczyłem.

- Tak, hyung... cały czas ciężko pracuję nad aranżacją... znaczy się... skończyłem to... ale... - Jednak mój nieśmiały wywód zakończyłem tak szybko, jak go rozpocząłem, widząc chłopaka, który pojawił się w wejściu, akurat w momencie, w którym Min zaczął go obrażać.

Wstrzymałem oddech, wpatrując się w niego o minutę za długo i podziwiając jego odkryty tors. Czułem jak do moich policzków napływa gorąca krew, a ręka trzymająca pałeczki, powoli odmawia mi posłuszeństwa, zmuszając do odłożenia ich i schowania obu dłoni pod stół.

Starałem się skupić na wymianie zdań, która rozpoczęła się między Yoongim, a Jiminem, spuszczając oczywiście wzrok i czekając aż będę mógł stąd jak najszybciej uciec. Zauważyłem ich ostatnie, nieciekawe relacje, które mogły doprowadzić do wojny w zespole i w której obecnie byłem w centrum.

Spodziewałem się raczej słów w stylu: „zostaw nas samych, Jungkook", ewentualnie: „podaj mi nóż, albo od razu siekierę", jednak to, co powiedział Min, sprawiło, że moje przerażone spojrzenie wylądowało na jego zmęczonej twarzy. Chłopak nie żartował, chciał naprawdę udawać, że jesteśmy razem, do tego przed moim hyungiem.

Momentalnie zrobiło mi się słabo. Już dawno przestałem oddychać, a teraz widok zaskoczonego Parka, który miałem okazję ujrzeć po spojrzeniu w bok, sprawił, że wciągnięcie powietrza do płuc, rozniosło się po całym pomieszczeniu, w którym obecnie panowała cisza. Min czekał na potwierdzenie jego słów, a Park zapewne na zaprzeczenie. Obydwie opcje były fatalne. Jednak wiedziałem, że brązowowłosy nic mi za to nie zrobi, kiedy drugi hyung owszem, mógłby.

I tak nigdy z tobą nie będę, Jiminnie...

Westchnąłem, powstrzymując łzy i spuszczając wzrok na swój talerz.

- Tak, prawda, hyung – wyszeptałem, odpowiadając w końcu na pytanie Mina i tym samym grzebiąc wszelkie swoje nadzieje związane z moim największym marzeniem – Jiminem.



Yoongi:

Miałem ogromną ochotę odetchnąć z ulgą. Gdyby Jungkook zaprzeczył, wyszedłbym na idiotę przed Parkiem, a tak przynajmniej utarłem mu trochę nosa. Wiedziałem, że ma jakieś plany względem maknae, ale nie realizuje ich na razie, wegetując swoim wesołym seksualnym życiem z kim popadnie.

On serio myślał, że odnoszenie się ze swoją ilością partnerów jest zachęcające? Idiota.

- No to skoro mamy to ustalone, to dokończ śniadanie Jungkookie i widzimy się za chwilę w studio. Chcę z tobą porozmawiać o piosence.

Niespiesznie podniosłem się z miejsca. Dolałem sobie jeszcze kawy z sekspresu i skierowałem już w stronę drzwi. Tknęło mnie, by zagrać jeszcze trochę na nerwach Jimina i przechodząc koło najmłodszego przeczesałem dłonią jego włosy, posyłając mu delikatny uśmiech. Musiałem sobie ułożyć w głowie to, co właśnie zrobiłem.

Yoongi, nie powinieneś z nikim rozmawiać bez odpowiedniego poziomu kofeiny w organizmie... Pomyślmy na spokojnie. Jimin myśli, że sprzątnąłem mu sprzed nosa maknae – punkt dla mnie. Wystraszyłem Jungkooka. Ale jeśli...

Kolejna szalona myśl przyszła mi tego poranka do głowy, gdy otwierałem drzwi studio. Miałem już pomysł, jak to rozegrać. Jeon musi się zgodzić. Już ja o to zadbam.

Nie musiałem długo czekać. Zjawił się zaraz, blady jak ściana. Ledwo drzwi się za nim zamknęły, nie dałem mu nawet dojść do słowa, atakując od razu moim jakże idiotycznym planem.

- Poudawajmy związek. Zbierzesz doświadczenie do piosenki, jak nie tej, to innej, przekonasz się, jak to jest kogoś mieć. Ja trochę wkurzę Parka, by nauczyć go szacunku do hyunga, a potem się ,,rozstaniemy" w pokoju. Nie muszę chyba mówić, że jeśli się nie zgodzisz, to na twoje miejsce w zespole czeka już cała armia młodych i utalentowanych chłopców, prawda? Krótko i na temat. Bez zbędnych szczegółów.

W sumie... Mogę to wykorzystać bardzo na swoją korzyść. Jeśli ten głupi dzieciak tak łatwo łyknie tę groźbę, będę mógł z nim zrobić co tylko zechcę. Może nie będę aż tak okrutny, w końcu w jakimś sensie i w jakiś dziwny sposób jest dla mnie ważny.

On? Ważny? Yoongi, bredzisz, idź po nową kawę.

Dopiłem napój, patrząc na minę Kooka. Oczywiście rozumiałem, że w tej chwili przeżywa niemały szok przez moje słowa, dlatego go nie popędzałem. Jednak spodziewałem się usłyszeć tylko jednej odpowiedzi. Widząc, że czas jego myślenia się przedłuża, postanowiłem dodać trochę szczegółów. Oczywiście nie tych, które zamierzałem wprowadzić wbrew woli młodszego, takie drobnostki lepiej pominąć, by się biedactwo za szybko nie wystraszyło.

- Przecież nie zrobię ci krzywdy... - mruknąłem, mrużąc oczy niezadowolony. – Nie wiem o co mnie podejrzewa ta twoja główka. Po prostu udawaj, że to fanserwis. Zresztą, przyda ci się podszkolenie z niego, bo nawiewasz przed Parkiem, jakby cię prądem raził. Fankom to się w końcu znudzi... To jak? Dasz się namówić, czy próbujesz sił w nowej wytwórni?

Wiedząc, że i tak się zgodzi, odwróciłem się od niego, kładąc pusty kubek obok laptopa. Otworzyłem go, by wrócić do pracy.

- A skoro już tu jesteś, to pokaż mi co wymyśliłeś. Wydawałeś się z tego dumny. Nie stój jak kołek, tylko bierz się do pracy. Skocz po notatki, laptopa, czy co tam innego potrzebujesz, bo nie mam czasu. Muszę się zająć melodią nim pojedziemy na dzisiejszy trening.



Jungkook:

Byłem przerażony i miałem ochotę w tej chwili umrzeć. Słowa Yoongiego odbijały się echem w moim umyśle, dodatkowo wywiercając wielką dziurę w sercu i zabijając wszelką nadzieję. Zacisnąłem dłonie na udach, starając się powstrzymać łzy i myśląc o swoich rzeczywistościach, aby zignorować fakt, że mój Jiminnie usłyszał TAKIE słowa z moich ust.

To wszystko kłamstwa, brednie, nie wierz w to...

Zerknąłem w jego stronę, akurat w chwili, w której wstał Min, dotykając moich włosów i zmuszając mnie do ponownego utkwienia spojrzenia w prawie pełnym talerzu. Dodatkowo zdrobnienie, którego użył, zmusiło mnie do niekontrolowanego zranienia sobie policzka i wbicia paznokci w skórę.

Chciałem, aby takich określeń używał tylko Jimin... aby to Jimin droczył się w ten sposób z Yoongim, zmuszając mnie do udawanego związku, wtedy może wszystko poszłoby w dobrym kierunku.

Wiedziałem, że już niczego nie ruszę, szczególnie kiedy w moich ustach poczułem metaliczny posmak krwi, sączącej się zapewne z mojego policzka. Zignorowałem tę ranę, szybko chwytając talerz i wrzucając go do zlewu, aby jak najszybciej uciec od Parka i przestać się obwiniać o swoje słowa.

Nigdy już nie przestaniesz, Jeongguk.

Prawie wybiegłem z tej kuchni, wbijając palce w wewnętrzną stronę dłoni i cholernie obawiając się przekroczyć drzwi studio. Niestety wiedziałem jak kończy się niesłuchanie Mina, szczególnie o poranku, dlatego aby uniknąć jeszcze gorszego stanu psychicznego, wszedłem w końcu za nim, stając przy wejściu i spuszczając od razu głowę. Spodziewałem się pytań o piosenkę, ewentualnie pozwolenie na odkręcenie sytuacji z kuchni, jednak zamiast tych dwóch wątków, otrzymałem jeszcze gorszą propozycję, oczywiście nie do odmówienia.

- Hyung, ale ja... - zacząłem, jednak wiedziałem, że każde słowo i każde kłamstwo, które chciałem teraz wypowiedzieć, nie miało większego sensu. Ten hyung był naprawdę spostrzegawczy, szczególnie jeśli chodzi o mnie i moje słabe próby krętactwa.

Przetarłem pospiesznie swoje oczy, starając się ze wszystkich sił powstrzymać łzy, wyobrażając na czym taki „związek" miałby polegać. Wszyscy w zespole wiedzieliśmy, że większość chłopków nie wybrzydza w płciach, jednak ja nigdy się z tym nie odnosiłem. Bałem się wszelkich kontaktów, nawet delikatnego dotyku, a podczas wywiadów, utrzymywałem, że gustuję w dziewczynach, stroniąc od homoseksualistów. A teraz Yoongi miałby mnie... dotykać... całować? I... uprawiać ze mną...

- Nie, hyung, proszę, nie... ja nie chcę, nie chcę z nikim być – wyszeptałem, w końcu odważając się podnieść na niego wzrok i wlepiając błagalne spojrzenie w jego oczy. Jednak widziałem, że chłopak nie przyjmuje odmowy, dlatego pokiwałem tylko, wykorzystując jego ostatnie słowa, które zezwoliły mi na chwilową ucieczkę z tego miejsca.

Nie, nie, nie, nie, ja nie chcę... nie chcę tutaj być...

Rozpaczałem w myślach, kiedy już biegłem do swojego pokoju, zaraz rzucając się na łóżko i zagrzebując w nim chociaż na krótką chwilę.

Nie poradzę sobie... ja już sobie tutaj nie poradzę...

Poczułem jak moje łzy moczą pościel, a przecież nie powinienem w tej chwili się rozklejać, do tego w takim miejscu!

Zaraz usłyszy to jakiś hyung, będziesz miał kolejne kłopoty... Już wystarczy ci ta feralna piosenka, Jiminnie i teraz... związek z Yoongim.

Szybko przetarłem oczy dłonią, wynurzając się powoli spod tego przykrycia i postanawiając spełnić wolę Mina. Usiadłem na brzegu łóżka, wyjmując swoje zapiski i nuty, chwytając laptopa i wstając, aby skierować się z powrotem do studia. Wiedziałem, że zapewne ta chwila słabości odbiła się na moich oczach, jednak w unikaniu wzroku innych byłem mistrzem, dlatego byłem pewien, że Min niczego nie zauważy.

Kiedy przekroczyłem próg studio, nawet nie spojrzałem na siedzącego przy biurku Yoongiego, wyciągając w jego stronę swoje kartki i zaraz siadając na kanapie, mocno od niego oddalonej.

Na razie nie chciałem włączać tego, co skomponowałem, wolałem, aby przejrzał notatki i przedstawił mi jakieś sugestie. Starałem się wyrzucić z umysłu jego wcześniejsze słowa.

To tylko nowa, przykra rzeczywistość... zawsze możesz przenieść się do tej, w której jesteś szczęśliwy...



Yoongi:

Gdy chłopak zniknął z pomieszczenia, miałem ochotę przyłożyć czołem o biurko.

W co ty się pakujesz?

Sumienie mnie trochę gryzło. Ale tylko trochę. Przecież nie miałem złych zamiarów względem tego dzieciaka. No dobra, miałem. Ale na później. Najpierw muszę go do siebie przekonać, zdobyć zaufanie, zapewnić, że związek ze mną to nie jest najgorszy pomysł. Zresztą, sam siebie musiałem przekonać, co do zasadności tego jakże genialnego planu. Jeśli dobrze to wykombinuję, czyli Jeon się zgodzi dobrowolnie, ewentualnie zastosuję odpowiednie groźby, będę mógł rozwiązać mój problem z brakiem kontaktów seksualnych. Poza tym... Trochę mi się ostatnio znudziło życie w samotności. Jungkook może być jakąś moją odskocznią od tego wszystkiego. Nawet jeśli powiedział ,,nie", moje słowa mówiły jednoznacznie – odmowa się nie liczy. Dlatego kwestia teraz tylko i wyłącznie tego, bym brnął jakoś dalej.

Toczyłem wojnę z samym sobą o to, czy powinienem go wykorzystać. Ponoć nie mam serca, więc dlaczego miałbym się tym przejmować? Cóż za nieudane kłamstwo... Mimo całej otoczki, którą wokół siebie stworzyłem, też miałem uczucia, które w tej chwili krzyczały, bym natychmiast przeprosił tego dzieciaka i odwołał to, co powiedziałem, zapominając jak najszybciej o całej sytuacji. Zaraz jednak wyobraziłem sobie Parka drwiącego ze mnie.

,,Co hyung? Nikt cię nie chce, więc musisz oszukiwać?"

Momentalnie wszystkie pomysły związane z byciem dobrym hyungiem, zamartwianie o Jeona i ta moja dobra strona, poszły w zapomnienie. Powrót maknae przywołał mnie na ziemię. Natychmiast podjąłem decyzję. Nie będę cofać swoich słów. Najwyżej w pewnym momencie to wszystko przerwę. W końcu zaproponowałem, że ,,zerwiemy".

I znowu zostaniesz bez zabawki...

Bez słowa przyjąłem notatki młodszego i zabrałem się za czytanie ich. Gdybym nie potrafił kontrolować mimiki, pewnie mógłbym wystraszyć maknae, ale na szczęście maska stoickiego spokoju bez problemu pozostawała na mojej twarzy. Przez chwilę patrzyłem na kartkę, próbując zrozumieć, co siedzi w głowie tego dzieciaka. To brzmiało tak bardzo realistycznie, jakby przelał swoje prawdziwe uczucia na papier.

On naprawdę kogoś kocha? Przecież to pokrzyżuje mi plany!

- Nie – powiedziałem, podnosząc głowę, by spojrzeć na Jungkooka. Siedział skulony na kanapie, jakby próbował ukryć się przed moim wzrokiem. Coś czuję, że faktycznie tak mogło być. Czyżby nadal był przerażony tą propozycją ,,nie do odrzucenia"?

Niechętnie oderwałem pośladki od krzesła i przeniosłem się obok niego. Miałem wrażenie, że skurczył się jeszcze bardziej, jednak postanowiłem to ignorować.

- Jungkook... - Wziąłem głębszy oddech, by użyć jak najłagodniejszych słów. – Ogólnie pomysł masz dobry. To brzmi przekonująco i szczerze, jakbyś pisał co naprawdę czujesz, a o to chodzi. Tylko... Nie sądzisz, że trochę za bardzo negatywnie to ująłeś? Jakbyś nie miał w sobie żadnej nadziei na szczęście. Ok, miłość przynosi cierpienie, zgadzam się. Ale musisz uwierzyć, że zawsze jest jeszcze jakaś szansa na zmianę wszystkiego. Wzruszające teksty są w porządku w piosenkach, by wywołać emocje u słuchacza, ale nie tak, by fanki się zapłakały i przestały wierzyć w to, że czeka je szczęście. Popraw to, dodaj coś optymistycznego, choćby jedno zdanie na koniec. Ale tak poza tym... Podoba mi się to. Jestem z ciebie dumny.

Uśmiechnąłem się do niego lekko, po czym podałem kartki i oparłem łokcie na kolanach, splatając palce razem. Musiałem jeszcze go uspokoić w jednym temacie.

- Spróbujmy porozmawiać. Czego się boisz? Może źle mnie zrozumiałeś? Przecież nie będę robił z tobą nic, czego nie będziesz chciał. Oczekuję tylko, że przy Parku poudajesz, że jesteśmy razem. Nic więcej. Chyba, że sam będziesz chciał w ramach... Zbierania doświadczenia.

Na moment się zawahałem, ale ostatecznie podniosłem rękę, sięgając jego włosów, które pogłaskałem najdelikatniej jak potrafiłem.

Muszę to dobrze rozegrać. Trzeba rozstawić sidła na królika.

- Powiedzmy, że trochę bardziej się zaprzyjaźnimy. Pomogę ci z dokończeniem piosenki, może spróbujemy coś razem stworzyć, na przykład jakiś mixtape. Tylko tyle.

Na razie. Bądź miły, Yoongi, wtedy to zmienisz.

- Zaufaj mi trochę dzieciaku. Ok?

Continue Reading

You'll Also Like

5K 730 28
"...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest...
19K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
428K 31.7K 41
-gdzie jungkook przypadkowo pisze do złej osoby ❝tęsknie za tobą tatusiu❞ ❝co to kurwa i kim jest ten tatuś o którym mówisz?❞ autor: ?¿ tłumaczenie:...