City of Death

بواسطة Ki-gire

29.8K 2.1K 632

Kiedy miałem piętnaście lat dla mnie i reszty świata nadszedł koniec. Epidemia zombie. Martwi wracali do życi... المزيد

Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV

Rozdział I

6.1K 318 122
بواسطة Ki-gire

Sie­dzia­łem na dachu jakie­goś budynku. Czemu go nie nazwa­łem? Prze­cież spę­dzam tutaj każdy ranek. Pew­nie zasta­na­wia­cie się czemu przej­muję się taką bła­hostką. Wy pew­nie zasta­na­wia­cie się jak Wam poszedł ostatni spraw­dzian, jakby tu zdo­być dziew­czynę, kto wygra mistrzo­stwa świata w jakimś spo­rcie lub czy uda Wam się poko­nać bossa w jakiejś grze. Też taki byłem. Heh, byłem. Trzy lata temu gdy mia­łem pięt­na­ście lat wybu­chła epi­de­mia zom­bie. Mar­twi wra­cali do życia i zja­dali żywych. Nie dało się tego powstrzy­mać. Skoń­czył­bym jak więk­szość ludzi gdy­bym w jakiś spo­sób nie był odporny na to cho­ler­stwo. Jed­nak ludzie nie byli cał­kiem bez­radni. Stwo­rzyli mia­sto w któ­rym teraz żyję. Miało dać możliwość przetrwania epi­de­mii i pozwo­lić ludziom kie­dyś odzy­skać zie­mię. Miało. Mury nie wytrzy­mały, sztywni prze­nik­nęli kana­łami lub ludzie któ­rzy byli ugry­zie­nie masko­wali to aby zostać przy­ję­tymi. Metro­po­lia wytrzy­mała led­wie rok. Teraz resztki oca­la­łych żyją podzie­lone na trzy grupy.

Lisy. Miesz­kający w pew­nej dziel­nicy w budyn­kach. Należą do nich ludzie szybcy i zwinni. Ich usługi to zdo­by­wa­nie kon­kret­nych przedmio­tów lub zmie­nia­nie kie­runku hord żeby nie zaata­ko­wały bazy jednej z grup.

Drugą są wilki. Miesz­kają w wiel­kim tunelu który miał być metrem. Należą do nich ludzie silni i sprytni.
Zdo­by­wają paliwo, jedze­nie i amu­ni­cję. Więk­szość nazywa ich stal­ke­rami.

Ostat­nią grupą są Lwy. Miesz­kają w ogrom­nej wieży na środku mia­sta. Należą do nich ludzie silni i odważni. Zaj­mują się naj­groź­niej­szą robotą spo­śród wszyst­kich trzech grup.
Eli­mi­nują zom­bie. Jed­nak trudno do nich się dostać. Przyj­mują jed­nego na dzie­się­ciu. Jeśli dobrze pój­dzie.

Ja nie należę do żad­nej z tych grup. Żyje sam na połu­dniu mia­sta. Nie wal­czę ze sztyw­nymi ani ludźmi. Cza­sem tylko poma­gam jakimś żywym, któ­rzy się tu zapusz­czą lub przyjdą bramą. Brama to miej­sce gdzie mur mia­sta upadł. Są tylko trzy i jestem tak jakby ich straż­ni­kiem. Jedna jest na połu­dniu, druga na połu­dnio­wym wscho­dzie, a trze­cia na pół­noc­nym zacho­dzie.

Dobra koniec tego gada­nia. Muszę spraw­dzić pewną piw­nicę w
dwu­na­stej dziel­nicy. Podobno ostat­nio ukryli się tam nowo przy­byli ludzie. Trzeba im pomóc, ale nie robię tego z dobroci serca. Wilki mi za to zapła­ciły. Sied­mioro ludzi. Dwóch męż­czyzn, dwie kobiety i troje dzieci. Nasto­latki i nie­mowlę.

Wsta­łem, zro­bi­łem kilka kro­ków w tył. Roz­pę­dzi­łem się i sko­czy­łem na budy­nek przede mną. Byłem w  siód­mej dziel­nicy i prze­ska­ki­wa­łem tak z budynku na budy­nek, aż zna­la­złem się na dwu pię­tro­wym budynku w dwu­na­stej dziel­nicy. Popa­trzy­łem w prawo i zoba­czy­łem mój cel. Żółty blok. Wokół było pełno zom­bie. Wyją­łem lornetkę przy­piętą do pasa i przyj­rza­łem się lepiej
gru­pie. Było tam dwóch krzy­ka­czy i kilka sprin­te­rów. Reszta to zwy­kłe cho­dzące trupy. Czym są krzy­ka­cze i sprin­te­rzy? Krzy­ka­cze to zom­bie, których jeśli nie zabi­jesz, wydają bar­dzo gło­śny krzyk i zwa­biają innych sztyw­nych. Sprin­te­rzy to zom­bie, które są szyb­sze i zwin­niej­sze od reszty. W dodatku potra­fią wspi­nać się po budyn­kach.

Oprócz nich są jesz­cze dwa rodzaje tru­pów. Tank jest to zom­bie, któ­rego nie da się zabić bro­nią do wali wręcz bo ma za twardą skórę. Na szczę­ście poja­wiają się bar­dzo rzadko.

Dru­gim rodza­jem są kosz­mary. A raczej kosz­mar. Tylko jeden. Od trzech lat nie widzia­łem innego. Wła­ści­wie to chyba jestem nie­zły. Niewielu prze­żyło spo­tka­nie z nim. A ci, któ­rzy prze­żyli zazwy­czaj tra­cili zmy­sły. Ja jako pamiątkę mam tylko bli­znę na war­dze. Ale wra­ca­jąc. Kosz­mar to można powie­dzieć połą­cze­nie wszyst­kich rodza­jów zom­bie. Jest szybki i potrafi się wspi­nać, jego skóra jest mniej twarda od tanka jed­nak żeby go zabić bro­nią białą trzeba mieć wiele szczę­ścia. Ma szczęki, które oprócz gry­zie­nia potra­fią się roze­wrzeć i wydać krzyk jak krzy­kacz. W dodatku wyka­zuje dużą inte­li­gen­cję.

Ale teraz muszę się sku­pić. Muszę odwró­cić uwagę tej grupy na dole. Sam mogę wejść do środka
nie­po­strze­że­nie, ale pro­ble­mem będą tamci ludzie. Rozej­rza­łem się i po chwili zoba­czy­łem pewne roz­wią­za­nie. Nie­da­leko była przywiązana dra­bina. Była przy­wią­zana linką,
pew­nie kie­dyś ja to zro­bi­łem. Jeśli tra­fię nożem w linkę, dra­bina spad­nie wyda­jąc hałas. Wyją­łem jeden z moich wła­sno­ręcz­nie wyko­na­nych noży do rzu­ca­nia. Sku­pi­łem się. Około dwu­dzie­stu metrów, brak wia­tru. Wzią­łem poprawkę i rzu­ci­łem nożem, po kilku metrach stra­ci­łem go z oczu. Cze­ka­łem chwilę i nagle dra­bina runęła w dół.

Teraz to nie tylko zwa­bi­łem zom­bie stąd, ale z innych ulic rów­nież. Ale plan się udał. Sprin­te­rzy już byli w poło­wie drogi do dra­biny a reszta powoli się do niej wle­kła. Czas ruszać.

Scho­dzi­łem ostroż­nie scho­dami do piw­nicy. Po dro­dze zabi­łem kilka zom­bie które blo­ko­wały drogę. Włą­czy­łem latarkę przy­pi­naną do ubra­nia aku­rat aby zoba­czyć drzwi przed moim nosem. Naci­sną­łem klamkę. Zamknięte.

Przy­ło­ży­łem ucho do drzwi.
Sły­sza­łem ciche głosy i oddy­cha­nie.

- Skar­bie będzie dobrze.

- Ale utknę­li­śmy w tej piw­nicy, a na zewnątrz są te stwory.

- Mamo spo­koj­nie wie­rzę że ktoś nam pomoże, wie­rzę...

Trzeci głos który nale­żał do
dziew­czyny zała­mał się i usły­sza­łem szloch. Ehh muszę się pośpie­szyć. Zapu­ka­łem do drzwi. Głosy natych­miast uci­chły. Po chwili ponow­nie zapu­ka­łem.

- Co robimy? One już tu są.

- Kocha­nie, to już koniec?

No nie wytrzy­mam!

-Idioci, a czy zom­bie by pukały do drzwi? – Powie­dzia­łem wku­rzony.

Po chwili usły­sza­łem szczęk zamka. Drzwi lekko się uchy­liły i zoba­czy­łem prze­stra­szoną twarz męż­czyzny. Miał koło czter­dziestki, był brudny a na jego ubra­niu było pełno krwi. Patrzył tak na mnie i nie wie­dział co zro­bić. Więc ja zaczą­łem.

- Przy­sze­dłem Was ura­to­wać. Idzie­cie czy nie?

Na twa­rzy męż­czyzny zawi­tało
nie­do­wie­rza­nie, ulga i szczę­ście.

- Tak, tak! Idziemy już. Kochani wsta­waj­cie jeste­śmy ura­to­wani!

Ostroż­nie wyszli­śmy z budynku. W pobliżu nie było żad­nego zom­bie. Popa­trzy­łem w prawo gdzie była dra­bina. Było tam dwóch sztyw­nych.

-Pój­dziemy w prawo po dra­bi­nie. Kiedy wej­dziemy powinny tam być poroz­sta­wiane kładki na następne budynki. Zapro­wa­dzę Was do bazy Wil­ków przy dwu­dzie­stej dziel­nicy i tam się roz­sta­niemy. Ruszamy.

Pobie­gli­śmy truch­tem w stronę
dra­biny. sztywni nas usły­szeli, ale wycią­gną­łem dwa noże do rzu­ca­nia i tra­fi­łem ich w głowę. Dopa­dłem do dra­biny pierw­szy. Szybko się rozej­rza­łem. Czy­sto. Reszta zaczęła wcho­dzić.        Osta­tnia była ta dziew­czyna. Dotk­nęła dra­biny gdy nagle nie­mowlę zaczęło pła­kać. Kurwa! Usły­sza­łem krzyki sztyw­nych od strony z któ­rej przy­szli­śmy. 

Odw­ró­ci­łem się i zoba­czy­łem jakieś dzie­sięć sprin­te­rów. Musia­łem szybko dzia­łać.

-Nie zdą­żymy wejść! Idź­cie trzy­ma­jąc się drogi tak żeby mie­li­ście mur po swo­jej pra­wej. Dwu­dzie­stą dziel­nicę pozna­cie po wil­kach na budyn­kach. Poszu­kaj­cie z góry
wej­ścia do metra. Powi­nien ktoś tam być. Daj­cie mu znać oni was wezmą. Ja i wasza córka będziemy tam póź­niej.

Zła­pa­łem dziew­czynę za rękę i pobie­gli­śmy ulicą.

Sia­dłem ciężko dys­ząc. Rozej­rza­łem się. Jeste­śmy gdzieś przy dzie­wią­tej dziel­nicy.

- W ósmej dziel­nicy mam schron. - Powie­działem. - Musimy się tam dostać przed nocą.

- D...Dobrze. Tak w ogóle nazy­wam się Alice Moon.

- Miło mi Cię poznać Alice. Jestem Eric, nie­stety nie pamię­tam mojego nazwi­ska.

- Miło mi Cię poznać Eric. Możesz mi pow-

- Możemy poroz­ma­wiać w schro­nie? Chciał­bym się tam dostać jak
naj­szyb­ciej.

Otwo­rzy­łem okno które jed­no­cze­śnie było wej­ściem do schronu w wie­ży straży pożar­nej.    Wsko­czy­łem do środka i pomo­głem wejść Alice. Zamkną­łem okno, włą­czy­łem
gene­ra­tor, a póź­niej świa­tło.
Poro­zma­wia­łem tro­chę z dziew­czyną po czym poszli­śmy spać. Jutro muszę dostar­czyć        dziew­czynę do Wil­ków. Czemu nic nie może być takie pro­ste?

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

2.9K 232 17
Uzi już od pół roku nie widziała się z N'em jednak jeden przypadkowy strzał to zmienia i trafia do.... A nie powiem, przeczytaj a się dowiesz ;) ~Uzi...
Bad Girl بواسطة karina_martyna

الخيال العلمي

11.4K 210 14
Co się stanie jak wróci po 10 latach do swoich dwóch znienawidzonych braci. Tego dowiecie się już w książce
5.3K 545 44
Siedemdziesiąt lat po Wojnie Nuklearnej, która omal nie spowodowała zagłady gatunku ludzkiego, władzę na kontynencie sprawują Humanoidy. Syntetyczne...
SERUM بواسطة Suiiuris

الخيال العلمي

244K 16.5K 135
TRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym...