Hobbit

By LlamaBluue

46.3K 1.9K 167

Niezwykła podróż widziana oczami uczestników wyprawy drastycznie zmienia swoje wydarzenia wraz z pojawieniem... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Info

Rozdział 20

909 49 3
By LlamaBluue

Ludzie z Esgaroth przybyli i osadzili się w Dale. Jak sądzę, przybyli po obiecane im złoto. Niestety Thorin nie ucieszył się z tego powodu. Rozkazał zablokować ogromną szczelinę we frontowej ścianie. 

Krasnoludy zabrały się do pracy. Ja i Kili nosiliśmy lżejsze kamienie i układaliśmy je na powstającym murze.

- Przed świtem umocnienia mają być gotowe! Ciężko walczyliśmy o tę górę. Drugi raz jej nie stracę. - rzekł Thorin. Kili rzucił trzymany w dłoniach głaz.

- Ludzie z miasta nie mają niczego. Przyszli do nas po pomoc, stracili wszystko. Całkowicie. 

- Chcesz mówić mnie co oni stracili? - rozgniewał się Thorin. - Co ich spotkało dobrze wiem. Ci, którzy przeżyli ogień smoka niech się cieszą. Powinni być wdzięczni losowi. - powiedział cicho wpatrując się w Dale. Całe miasto rozbłysło pochodniami, co jakiś czas było widać przechadzających się po ulicach ludzi. Krasnolud odwrócił się ponownie w naszą stronę. - Więcej głazów! Więcej głazów przy wrotach!

***

Całą noc spędziłam przy tajemnym wejściu. Wpatrywałam się w światło gwiazd. Mimo,że było zimne i dalekie, dawało mi wspomnienia. Zaczęłam wspominać lata przed wyprawą. Kiedy Thorin czytał mi na dobranoc. Kiedy urządzaliśmy z braćmi polowania w lesie. Byliśmy wtedy tak hałaśliwi,że nigdy nie udawało nam się niczego upolować. Kiedy wybieraliśmy się z wujem na małe wzgórze niedaleko naszego domu, gdzie opowiadał nam o Ereborze z dawnych lat. Ogromnej górze skrywającej ogromny majątek. Królestwie krasnoludów, będące największym imperium tamtych lat. Mówił nam także o smoku. Zawsze jednak mówił nam, że wynajęli mu zamek za kilkadziesiąt lat. Dopiero z czasem dowiedzieliśmy się, co tak naprawdę się stało.  Wyczytałam to w pierwszej książce,po którą sięgnęłam. Ryciny ukazywały przepiękne Dale tonące w płomieniach. Lasy płonęły żywym ogniem, a górę zasypał grad głazów. Na końcu księgi zapisano pieśń. Uwieczniono w niej całe zajście. Wspominano w niej również, że niedługo przyjdzie czas, kiedy krasnoludy odzyskają Erebor, a Biegnąca Rzeka spłynie złotem z wnętrza góry.

Uśmiechnęłam się pod nosem. To właśnie ta pieśń była moją ulubioną. Jednak Thorin zawsze przestrzegał mnie przed nią. Mawiał, że zaklęta jest w niej ogromna moc. Zawsze więc on,Kili lub Fili śpiewali mi ją przed snem.

Na chwilę udało mi się przysnąć. Przez Smoczą Chorobę, która oślepiła Thorina nie mogłam zmrużyć oka. Kiedy się obudziłam był już ranek. Ptaki, które wciąż zlatywały na górę, śpiewały słodko nad moją głową. 

Usiadłam i przetarłam oczy dłonią.  Rozglądnęłam się po okolicy. Wzdłuż miasta stały szeregi elfów ubranych w złote zbroje z łukami w dłoniach. Po ścieżce pędził Bard zmierzając do naszego królestwa.

Podniosłam się i ruszyłam w stronę wrót. Przemierzałam korytarze pałacu, lecz kiedy dołączyłam do pozostałych, Bard odjechał. Stanęłam obok Kiliego.

- Co się stało? - zapytałam. Krasnolud właśnie miał odpowiedzieć, ale przerwał mu głos Bilba.

- Co ty wyprawiasz? - rzekł pokazując na odjeżdżającego mężczyznę. - Thorinie, nie wszczynaj wojny.

 - To nie jest twoja sprawa... - powiedział zimno krasnolud, lecz rozwścieczony hobbit ponownie się wtrącił.

- Przepraszam, ale czy nie widzisz, że stoi tam armia elfów? Nie widzisz?! Już nie wspomnę o setkach rozeźlonych rybaków. Jak widzisz,chyba jest nas trochę za mało.

- Będzie nas więcej. - powiedział z uśmiechem Thorin. Bilbo zmarszczył brwi.

- Będzie więcej? - powtórzył.

- Drogi panie Baggins. Krasnoludów nie warto nie doceniać. Odzyskaliśmy Erebor. Teraz trzeba go bronić. - odpowiedział, po czym skierował się do zbrojowni. Niedługo potem kompani ruszyli za nim. 

Oparłam się o mur patrząc na miasto. Było pewne,że elfy wkrótce zaatakują. 

Usłyszałam za sobą kroki, lecz się nie poruszyłam. Byłam pewna, że to Bilbo. Jednak obok mnie zjawił się Balin. Nie odzywaliśmy się do siebie. Nie była to jednak krępująca cisza. Jednak był to jeden z gorszych jej rodzajów. Była to cisza przed burzą.

- Dlaczego naraża nas na wojnę? Czy naprawdę nie może zrozumieć, że w każdej chwili możemy stracić Erebor? Że w każdej chwili któreś z nas może stracić życie? - zapytałam cicho patrząc na oddziały elfów.

- O to właśnie chodzi, dziecko. - powiedział, a ja zwróciłam na niego wzrok. - Tak właśnie działa Smocza Choroba. Thorin jest tak zapatrzony w skarb, że nie odda go nikomu, chociażby miał zginąć. Nie widzi niczego poza nim. Jest pewny, że krasnoludy z Żelaznych Wzgórz przybędą i wspólnymi siłami pokonamy wroga.

- W sumie to może się udać. - zgodziłam się z uśmiechem. Balin odwzajemnił gest, lecz jego uśmiech był smutny. Pokręcił przecząco głową.

- Nie sądzę, by marna armia krasnoludów dała radę. Bo nie czeka nas zwykła walka. Myślę, że niedługo rozpęta się tu prawdziwe piekło.

***

Zeszliśmy do arsenału, gdzie krasnoludy dobierały zbroje. Minęliśmy stojącego przy wejściu Thorina. Zmierzył nas zimnym spojrzeniem nie mówiąc ani słowa. 

Zaczęłam szukać odpowiedniego uzbrojenia. Wszystko, co znalazłam było jednak bardzo luźne i niewygodne. Dodatkowo ciężkie kolczatki zmniejszały mi swobodę ruchów. Przebierałam dalej, dzięki czemu dostrzegłam srebrny miecz. Wyciągnęłam go spod sterty zakurzonych włóczni. Ostrze wyszło spod rąk elfów pochodzących z Rivendell. Zawiesiłam je u boku i szukałam dalej. 

W końcu znalazłam kolczatkę odpowiednią do mojej sylwetki. Założyłam ją pod płaszcz. Nie ograniczała moich ruchów, oraz była dość lekka. Wzięłam jeszcze łuki strzały i wyszłam ze zbrojowni. 

Wychodząc na zewnątrz poczułam powiew świeżego powietrza. Gwiazdy dawno rozświetliły niebo. Położyłam się na kocu, który ostatnim razem tu przyniosłam i wpatrywałam się w ich blask. Było to jedyne miejsce, gdzie mogłam usnąć.

Niedługo potem moje powieki zaczęły opadać. Ułożyłam się wygodnie i przymknęłam oczy. Kiedy coraz bardziej opadałam w objęcia Morfeusza usłyszałam stukot kamieni staczających się ze zbocza góry. Raptownie usiadłam napinając łuk. Wycelowałam w miejsce, skąd dochodził dźwięk, lecz nic nie zauważyłam. Opuściłam łuk i wsłuchałam się w nocną ciszę. Po chwili dobiegły mnie oddalające się kroki. Wyjrzałam za krawędź skalnej półki i zobaczyłam postać zakrytą czarnym płaszczem schodzących po ukrytych schodach wyrzeźbionych w zboczu góry. Przewiesiłam łuk przez ramię i rzuciłam się za nim w pogoń. Nieznajomy był dość szybki i kiedy ja pokonałam zaledwie połowę odległości do ziemi, on biegł już w stronę miasta. Zaczęłam biec szybciej znacznie zmniejszając odległość między nami. Nie mogłam pozwolić mu dotrzeć do Dale. Mógł zauważyć, że drzwi od strony północy są otwarte. Mimo, że traciłam siły, a bok rwał silnym bólem nie zwalniałam. Byliśmy tuż przed murami miasta. Nieznajomy znalazł miejsce, gdzie nie było widać strażników i wspiął się na wysoki mur i przeskoczył na drugą stronę. Zwinnie powtórzyłam jego czynność. Spadłam na ugięte nogi chwiejąc się lekko. Podniosłam wzrok widząc uśmiechniętego elfa z kapturem na głowie. Niespodziewanie rzuciłam się na niego pozbawiając go równowagi. Zdjęłam z ramienia łuk i naciągnęłam cięciwę. Ciszę panującą wokół zagłuszył perlisty śmiech. Siedzący na ziemi elf sięgnął do głowy, aby ściągnąć kaptur. Z morderczym wzrokiem cofnęłam dłoń coraz bardziej naciągając cięciwę. Spod czarnego kaptura wyłoniły się jasno-blond kosmyki. Legolas spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczyma wprawiając mnie w otępienie.

- Opuść broń! - usłyszałam krzyk za plecami. Wokół mnie stało kilkunastu strażników mierzących we mnie. Opuściłam łuk rozglądając się. Kiedy się odwróciłam, Legolas zabrał mi łuk.

- Choć za mną. - powiedział i ruszył wgłąb miasta. Elfy wciąż miały mnie na oku, więc zrezygnowana ruszyłam za blondynem. Wszedł do pomarańczowego namiotu. W namiocie Zauważyłam Thranduila oraz Gandalfa. Dopiero kiedy przekroczyłam próg zobaczyłam hobbita stojącego za czarodziejem. Na małym stoliku między królem a niziołkiem leżał arcyklejnot. Thranduil był tak wpatrzony w kamień, że nie zauważył naszej obecności.

- Jak arcyklejnot znalazł się u ciebie? - zapytał Bilba.

- Należała mi się jedna czternasta skarbu. - odpowiedział pan Baggins, a ja uśmiechnęłam się lekko.

- Po co nam go dajesz? Nie jesteś nam niczego winien. - zapytał Bard, którego dopiero co zauważyłam.

- Nie robię tego dla was. - zaprzeczył hobbit. - Wiem, że krasnoludy potrafią być uparte. Aż głupie wręcz i trudne. Są podejrzliwe i skryte. I mają maniery takie, że o gorsze trudno, ale przy tym są odważne. I dzielne. I lojalne do bólu. Polubiłem tę gromadkę. Thorin ceni ten kamień ponad wszystko. Aby go odzyskać myślę, że da wam to, na co zasłużyliście. I może obejdzie się bez wojny. - Bard i Thranduil spojrzeli po sobie. W tej chwili Legolas postąpił o krok. 

- W takim razie niepotrzebnie się starałem, aby ją wykraść? - zapytał wskazując na mnie. Zgromiłam go wzrokiem i postąpiłam naprzód. 

- Najwyraźniej tak. - odpowiedziałam, po czym przywitałam się z przyjaciółmi. - Mogę wracać do Ereboru? - zapytałam patrząc na króla.

- Bynajmniej... - zaczął. - ale lepiej, abyś została tutaj. Tak na wszelki wypadek.

***

Rano cała armia Thranduila stała przed Ereborem. Przechodziliśmy między wojownikami, którzy schodzili torując nam drogę. Ja i Legolas szliśmy daleko w tyle, czekając, aż elf i Bard dadzą nam znak.

Thorin wyjął łuk i wystrzelił strzałę tuż pod kopyta jelenia, na którym siedział król. 

- Następną trafię cię między oczy. - rzekł krasnolud, a kompania zawtórowała mu głośnymi okrzykami. Łucznicy stojący przeciwko nim napięli łuki mierząc ku nim. Wszyscy prócz Thorina skryli się za murem. Kiedy Thranduil uniósł dłoń, łucznicy opuścili łuki stając jak poprzednio.

- Przynosimy ci wieść. - zaczął elf. - Zaoferowano nam spłatę twojego długu. Zgodziliśmy się.

- Jaką spłatę? - zapytał rozeźlony krasnolud. - Nie dałem wam niczego i nie macie nic. - Thranduil spojrzał na Barda,który wyciągnął z płaszcza arcyklejnot.

- Mamy to. - rzekł mężczyzna unosząc kamień ku górze. Thorin opuścił łuk, przyglądając mu się ze zdziwieniem.

- Mają arcyklejnot. - także zauważył Kili. - Złodzieje. Skąd macie dziedzictwo naszych przodków?! Ten kamień należy do króla!

- I król może go mieć. - rzekł Bard chowając klejnot do kieszeni płaszcza. - Jeśli zechcemy. Wpierw jednak niech dotrzyma słowa.

-  Arcyklejnot ciągle jest tutaj! Oszukujecie nas! 

- Nie nie oszukują. - wtrącił się Bilbo. - To prawdziwy arcyklejnot. Ja im go dałem. To była moja czternasta część.

- Więc okradłeś mnie.

- Okradłem? O nie, nie, może jestem włamywaczem, ale jednak uczciwym. I niech to będzie cały mój udział w skarbie. 

- Udział w skarbie? Twój udział... Nie dostaniesz nic z mojego skarbu ty podły szczurze!

- Stój! - krzyknęłam. Thorin oglądnął się w stronę elfów, które wypuściły mnie ze swoich szeregów. - Thorinie, czy naprawdę nie widzisz co się dzieje? Bilbo miał prawo nie dawać ci klejnotu.

- Niby dlaczego?

- Bo zmieniłeś się Thorinie. Odkąd sięgam pamięcią zawsze byłeś wyrozumiały i ciepły wobec kompanów. Nigdy nie złamałbyś danego słowa. Nigdy nie zwątpiłby w lojalność swoich przyjaciół.

- To dlaczego jesteś po stronie wroga?

- To nie są nasi wrogowie. Oni po prostu potrzebują pomocy. Ubiegają się o to, co im obiecałeś. A teraz chcesz z nimi walczyć? Kiedy zbliża się prawdziwe niebezpieczeństwo? Orkowie tylko czekają na chwilę słabości z twojej strony, mają potężną armię wyszkolonych do walki wojowników. A ty chcesz się wykłócać o część skarbu? Nawet nie zauważysz, że coś...

- Milcz! - ryknął Thorin, a ja cofnęłam się krok w tył. - Mówisz tak, abym się poddał! Trafiłaś wśród swoich i chcesz być taka jak oni! Nie mam pojęcia dlaczego cię jeszcze nie zabiłem! - krzyczał w furii. Kręciłam głową nie dowierzając jego słowom. - A jego - wskazał na Bilba - zepchnąć z muru. - rozkazał, lecz nikt nie ruszył się z miejsca. - W takim razie ja to zrobię. - mówiąc to chwycił niziołka za koszulę i zaczął ciągnąć do krawędzi muru. Krasnoludy próbowały go powstrzymać, lecz Thorin był znacznie silniejszy. Trzymał Bilba za murem mogąc w każdej chwili go zrzucić.

- Nie podoba ci się mój włamywacz? - rozległ się głos Gandalfa wyłaniającego się wśród elfów. - W takim razie nie krzywdź go. Niech powróci do mnie. Jakoś chyba nie najlepiej się sprawdzasz jako król pod górą, zgadza się? Thorinie, synu Thraina. 

Thorin puścił hobbita, a ten ponaglony przez Bofura zszedł po linie z muru.

- Nigdy już nie sprzymierzę się z czarodziejami!

- Mamy umowę! - przerwał Bard - Oddamy arcyklejnot za to, co nam przyrzekłeś. - krasnolud milczał wypatrując czegoś na wschodzie. - Odpowiedz nam! Chcesz pokoju, czy wojny?

Na murze osiadł czarny kruk, który nadleciał ze wschodu. Thorin spojrzał na niego z lekką ulgą po czym odwrócił się ponownie.

- Wybieram wojnę.

_______________

No i piździec...

Dziś ostatni dzień egzaminów & załatwiłam sobie kolano :/ Życzcie mi zdrowia Miśki i do zobaczenia :*


Continue Reading

You'll Also Like

72.9K 2.3K 55
Taka dużo mniej poważna forma tego czegoś. Potrzebowałam odskoczni od poważnego pisańska i tak oto powstały te oto preferencje. Tak, wiem. Powtarzam...
22.8K 1.1K 32
"Wszechświat jest zbyt leniwy na zbiegi okoliczności" {Akcja dzieje się po trzecim sezonie} Sherlock i John zwyczajnie rozwiązują sprawy. Nagle pojaw...
2.6K 193 8
Gdy zima staje się niemożliwa do przeżycia, ludzie zza Muru przedostają się na teren Siedmiu Królestw, wszystkie klany Dzikich łączą swoje siły, wied...
85.4K 3K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...