Pamiętacie, że w trzeciej książce na walizce Remusa widniał napis "profesor R. J. Lupin"? Tylko, że litery się łuszczyły - jak to możliwe, skoro dopiero co został profesorem?
Co, jeśli zawsze marzył o tym, żeby zostać nauczycielem (mimo że wiedział, że nikt go nigdy nie zatrudni), więc Huncwoci zrobili ten napis na jego walizce jako wotum zaufania? I był on tam przez ten cały czas aż wreszcie, wreszcie dostał tę ofertę, to właśnie wotum zaufania. Nie ma z nim jego przyjaciół, świętuje samotnie, ale jedzie do szkoły Ekspresem Hogwart (zamiast użyć sieci Fiuu, tak jak inni nauczyciele). Wybiera ten sam przedział, którym zawsze jeździli (na samym końcu pociągu, jak najdalej od przedziału prefektów, rzecz jasna) i siada, zbyt zmęczony, żeby naprawdę powspominać stare czasy.
Ale wyobraźcie sobie jego zdziwienie, kiedy się budzi i jest tam James- nie, Harry. Ten chłopiec ma oczy Lily.