Permanent Vacation 2: San Fra...

By IbIanka

34.5K 3.7K 632

San Francisco. Minęło kilka miesięcy od obozu, a związek Honey i Caluma rozpadł się, niczym domek z kart. Dzi... More

Fabuła
Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7 cz.1
Rozdział 7 cz.2
Rozdział 8
ZWIASTUN
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Epilog

Rozdział 1

2.3K 217 47
By IbIanka

Honey

Miałam chyba osiem lat. Tak, miałam osiem lat, kiedy zostałam zmuszona przez tatę, by wyjść wreszcie z domu i pójść nawiązać znajomości z moimi rówieśnikami. Mamy nie było w domu, więc nikt nie stanął w mojej obronie, gdy wrzeszczałam, że wolę zostać w swoim pokoju. Tak czy inaczej, ubrałam te nieszczęsne granatowe sandałki, które babcia kupiła mi na urodziny i wolnym krokiem podreptałam na pobliski plac zabaw.

Był naprawdę spory, na jego terenie mieściło się wiele atrakcji dla dzieciaków. Wszyscy z rozanielonymi buziami śmiali się i bawili w przeróżne zabawy, natomiast moją uwagę przykuła pięcioosobowa grupka, zajmująca największą piaskownicę. Wyrzucali stamtąd każdego, kogo nie polubili. Wydawali mi się przerażająco wspaniali, dlatego zapragnęłam się im przypodobać.

Zmniejszałam między mną a nimi dystans, próbując przysłuchać się ich rozmowie. Planowali polać oliwą najdłuższą i najbardziej stromą zjeżdżalnię. Myślałam, że chcieli to sami przetestować, więc zebrałam się na odwagę i zaproponowałam im, że przemycę dla nich oliwę ze swojej kuchni. Jak się później okazało, ucierpiało na tym kilka dzieci, a oni tylko stali z boku i naśmiewali się z nich.

Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Byłam zdezorientowana, ponieważ nie potrafiłam jednogłośnie stwierdzić czy to rzeczywiście było zabawne czy okropne. Mimo to, przestałam się tym przejmować, gdy Jai - "lider" i najstarszy dzieciak z tamtej grupki - zaproponował mi, abym do nich dołączyła. Oczywiście zgodziłam się.

Tak narodziło się moje nowe życie. To ono kilka miesięcy potem pomogło mi poradzić sobie ze śmiercią mamy. Przechodziłam wtedy przez niewyobrażalnie trudny okres. Do tamtej pory to właśnie mama była moją jedyną przyjaciółką, aż zastąpili ją Jai, Simon, Chester, Nicole oraz Sky.

***

- Co o tym myślisz, Honey? - pyta Jai, rzucając mi znaczące spojrzenie mówiące "wiem, że mnie nie słuchasz".

- To świetny pomysł - kiwam głową, nawet nie wiedząc na co się zgadzam.

- Przeniesienie wanny do kuchni nazywasz świetnym pomysłem? - Chester patrzy na mnie jak na idiotkę, jednocześnie obcinając sobie paznokcie u stóp. Ohyda.

Rudera - bo tak nazywamy mieszkanie Jai'a oraz Chestera - jest małym, opuszczonym domem niedaleko plaży, w którym chłopcy zamieszkali, kiedy rodzice się ich wyrzekli, bo rzucili szkołę. Zaczęli pracować za marne pieniądze i utrzymywać tę obskurną, rozlatującą się chatę. Są tu tylko trzy pomieszczenia, bo resztę zasypał gruz. Sypialnia, kuchnia i przedpokój. Za toaletę służy im łono natury, a myją się, korzystając z umywalki kuchennej. Warunki są nieciekawe i odstraszają nawet bezdomnych menelów, których nieczęsto można spotkać w tej spokojnej, nazbyt uroczej okolicy.

- Dajcie jej spokój. Zakochana, to buja w obłokach - ćwierka Sky.

Jest wysoką, rudowłosą osiemnastolatką o przezwisku Ruda. Szczupłe, długie i całkiem zgrabne nogi są jej nalepszym atutem, dzięki któremu nie musi się przemęczać, żeby zdobyć jakiegoś faceta. Flirtowanie przychodzi jej równie naturalnie, co poczucie nudy. Mianowicie, zmienia partnerów, jak rękawiczki.

- Nadal pieprzysz się z tym ciotą... Ej, Sky, jak on miał na imię? - kpi Jai, zwracając się do rudowłosej.

- Calum - przewraca oczami, wracając do przeglądania się w brudnym, wiszącym na ścianie lustrze.

Salon w Ruderze jest wyjątkowo przyzwoity, jak na cały ten budynek. Stoją tu dwie kanapy, trochę podziurawione i poplamione, stary, zmechacony fotel,mini telewizor, niczym z epoki kamienia łupanego oraz drewniany stół. Kuchnia jest bardziej wyposażona, lecz i tak wygląda gorzej, do tego strasznie w niej śmierdzi.

- Z nikim się nie pieprzę, palancie - burczę, poprawiając włosy, które irytująco opadają mi na twarz.

- Może powinniśmy zacząć nazywać cię Maryja Dziewica? - wypala Chester, zanosząc się śmiechem.

To wysoki, napakowany koleś, który samym oddechem potrafi obrzydzić człowiekowi życie aż do śmierci. Lubi wciskać ludziom bajeczkę o tym, jak codziennie bzyka dziewczyny, choć tak naprawdę wciąż jest prawiczkiem. Jestem o tym święcie przekonana.

- Może powinieneś zamknąć pysk, zanim jeszcze straż nie przyjechała, obawiając się, że odór zwany twoim oddechem, to tak naprawdę czad? - uśmiecham się słodko, pokazując mu środkowy palec.

Wszyscy śmieją się i nagle do salonu wchodzi Simon. Nie wiem czy bardziej odstaje od nas czy od swojej snobistycznej rodziny. Z jednej strony - zadaje się z nami, ma włosy zafarbowane na niebiesko, a jego twarz była przekuwana niejednokrotnie, z drugiej - chodzi na bankiety ze swoimi obrzydliwie nadzianymi staruszkami, w tym roku zaczął studiować prawo i ma dziewczynę, którą niedawno przyjęła kalifornijska agencja modelek. Ten człowiek ma dwie twarze i gdyby choć raz został złapany przez policję, straciłby wszystko.

- Zamówiłem pizzę, powinna dojść za dziesięć minut - oznajmia i siada obok Chestera, zerkając na niego z odrazą.

Teraz wydłubywał brud spod paznokci nożyczkami i wycierał je o materiał kanapy, wywołując tym u mnie odruch wymiotny. To było znacznie gorsze od widoku Luke'a Hemmingsa śliniącego się podczas snu. Na samą myśl o tym kąciki moich ust unoszą się mimowolnie.

- Stary, przestań albo zaraz wyrzygam owoce morza - jęczy Simon.

- Myślicie, że moje piersi zmalały? - wtrąca Sky, zwracając tym na siebie naszą uwagę.

- Coś co nie istnieje nie może zmaleć - dogryza jej Chester.

- Nie poruszajmy mikro zagadnień, bo twój siusiak nabawi się kompleksów.

Parskam cichym śmiechem pod nosem i podnoszę się z sofy, idąc w stronę wyjścia.

- Wracam do domu, żeby ojciec się nie jeżył. Do jutra.

***

Kopię każdy napotkany kamyk, tępo wpatrując się w ziemię. Kiedyś to było moją jedyną zabawą. Czasem, jak mama nie miała siły wyjść z łóżka, tata namawiał mnie na zbieranie kamyczków, po czym wieczorem jechaliśmy na plażę i wrzucaliśmy je do wody, nieudolnie próbując zrobić "kaczki". Kamyki taty odbijały się od powierzchni maksymalnie cztery razy, natomiast moje momentalnie tonęły. Nie byłam w tym zbyt dobra, dlatego szybko znudziła mi się ta zabawa.

Mama odkąd odeszła z pracy - była nauczycielką - coraz rzadziej zaczęła opuszczać dom oraz odzywać się do taty. Ja się tak łatwo nie poddawałam i natarczywie zawracałam jej głowę swoją obecnością. Chciałam tylko spędzać z nią czas, słuchać jej ulubionej muzyki oraz czuć, jak głaska mnie po głowie. Byłyśmy bardzo zżyte.

Wzdycham ciężko i wtedy wpadam na kogoś, na chwilę tracąc równowagę. Dobrze, że nie upadłam, bo obdarłabym swoje nowe spodenki dżinsowe. Podnoszę wzrok i widzę przed sobą wysokiego bruneta o przepięknych błękitnych oczach, który wczoraj wprowadził się do naszego sąsiedztwa.

- Przepraszam, nie chciałem - uśmiecha się promiennie. - Jestem Matt, a ty?

~*~

*jeśli przeczytałaś - skomentuj :)*

Dlaczego myślałyście, że tajemniczy sąsiad to Calum? Nie sądziłam, że to Wam przyjdzie do głowy :)

Wesołych i spokojnych Świąt, mentalnie oblewam Was wszystkich wiadrem zimnej wody, mam nadzieję,  że żadna nie będzie dzisiaj sucha oraz życzę, aby jedzenie poszło w krągłości :D<3

ily, blanka

#SFff

Continue Reading

You'll Also Like

240K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
21.7K 3.7K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
21.8K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
56.5K 3.3K 40
Błędy. Wszyscy je popełniamy i mogą się wydawać czymś całkowicie normalnym. No więc... Nie do końca. A przy przynajmniej do momentu, w którym zaczyna...