Peril life // Janoskians

By crazyblond

59.9K 4K 274

Po zniknięciu rodziców nie mieliśmy zamiaru wyprowadzać się ze słonecznego LA. Nigdy nie miałam przyjaciółek... More

Prologue
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34 cz.1

Rozdział 28

781 70 9
By crazyblond

-Słucham?! - pisnęłam. - A już go nie łapaliście niedawno?

-Wtedy zwiał. Mają u nas wtyczkę a wtedy połowa naszych ludzi wiedziała. O dzisiejszej akcji wiemy tylko my. Nie ma go kto powiadomić - mruknęła Demi.

Przez kolejne dwie godziny nikt się nie odzywał. Kombinowałam co mogę zrobić aby nie zdradzić się, ochronić brata i nie zepsuć chłopakom misji. Mój telefon zawibrował - wiadomość. A raczej kilka.

Tori :

"Gdzie jesteś?

Wracaj

Gdziekolwiek jesteś wróć do domy martwię się"

Po odpisaniu : "Jestem z Luke'iem. Nie martw się. Jestem bezpieczna" schowałam telefon do kieszeni. Po kolejnej godzinie Beau oznajmił, że już dojeżdżamy do Adelaide. Czyli do kryjówki Victora. Ciągle zastanawiałam się nad tym co mogę zrobić. Wysiedliśmy z samochodu a Demi przemknęła do hangaru. Wspięła się po drabinie prowadzącej do okna pokoju w którym mieszkałam. Chłopcy ruszyli za nią. Tylko ja stałam jak słup soli. Luke odwrócił się i podszedł do mnie.

-Jeżeli nie chcesz albo się boisz możemy zostać.

-Nie, nie. Już idę tylko się zamyśliłam - skłamałam.

Brunet pierwszą puścił mnie po metalowej konstrukcji. Kiedy wślizgnęliśmy się do pokoju każdy zaciągną kominiarkę na twarz. Przy łóżku leżała kartka. Oni ruszyli a ja się po nią schyliłam. To był list, który Luke mi dał. W którym wyznawał swoje uczucia. Jak mogłam go tu zostawić?! Wsunęłam go za górną część kombinezonu.

-Co robisz? - wyszeptał Luke.

-Um... kartka mi wypadła.

-Jaka? - sięgnął po nią nie kłopocząc się tym, że wkłada mi rękę prawie pod stanik.

Rozłożył ją i prześledził tekst wzrokiem.

-Przecież to... - zamyślił się.

-Noszę ją przy sobie. Teraz mi wypadła.

-Wcześniej jej nie miałaś.

-Nie zauważyłeś. Chodź już - zabrałam kartkę umieszczając ją w tym samym miejscu.

Na palcach wyszliśmy z pomieszczenia i skierowaliśmy się do grupki, która siedziała skulona na szczycie schodów.

-James za mną jest pokój gdzie mają całą elektronikę. Posprawdzaj wszystko, zrzuć jak coś będzie potrzebne. Po prostu rób to co zawsze. Skip osłaniaj go - oznajmiła dziewczyna a oni zniknęli za drzwiami. - Bliźniaki macie się niezauważalnie przedostać tam - skazała na auto którym miałam kierować kiedy był tu wyścig. - My z Beau będziemy na wejściu. A ty Vicky... nie rzucaj się w oczy. Nie chcę żeby Ci się coś stało.

-Nic mi się nie stanie. Mogę iść z Luke'iem i Jai'em. Będę cicho.

-Wolałbym nie. Zostań - mruknął starszy bliźniak.

-Nie jestem dzieckiem - fuknęłam.

-Gołąbki pospieszcie się. Mamy koło trzech minut. Crawford zaraz tu przyjedzie - burkną Beau.

W końcu jednak zeszłam z młodszymi Brooks'ami i schowałam się za autem. Luke przykucnął koło mnie a Jai za drugim pojazdem.

-Muszę Ci coś powiedzieć - szepnęłam.

-A może potem?

-Powinnam teraz.

-Kochanie, teraz, trzymaj broń a pogadamy później - podwiną nasze kominiarki i pocałował mnie.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo drzwi od hangaru otworzyły się. Wycelowaliśmy w wejście. Po chwili pojawił się tam mój brat.

-Witam państwa. Nie radziłbym strzelać.

Zdziwiliśmy się i spojrzeliśmy na siebie. Skąd on wiedział, że tu jesteśmy? Żadne z nas ani drgnęło.

-Podejdę bliżej - szepnął chłopak koło mnie.

-No co? Nic? Ani strzału? Ani chociażby odpowiedzi? - zatrzymał się. - No nic.

Chciałam go powstrzymać ale nie zdążyłam. Kiedy tylko znikną za kołem auta ktoś złapał mnie za ramiona od tyłu. Wydałam z siebie cichy jęk. Napastnik wykręcił mi nadgarstek pozbawiając mnie broni. Jedną ręką zakrył mi usta a drugą trzymał za przedramiona. Ciągnął mnie w przeciwną stronę do wyjścia. Wciągnął do małego pomieszczenia. Związał mnie i zaklebnował. Rzucałam się i piszczałam ale to się na nic nie zdało.

-Więc tak. Odjadę ze swoimi ludźmi na piętnaście minut. Macie wtedy czas żeby się wycofać - usłyszałam Victora.

-Zapomnij! - krzyknął Beau.

Po chwili padł strzał a ja się przeraziłam. Przestałam się szamotać.

-Pudło. A nie... dobry strzał szkoda, że nie przewidzieliście tego, że zawsze można się zabezpieczyć.

Odetchnęłam z ulgą. Teraz jedynym problemem było to, że siedziałam związana i bez możliwości większego ruchu. Nie wiedziałam co się dalej stało, bo tajemniczy oprawca przystawił mi do nosa jakąś szmatkę, która mnie odurzyła.

Zostałam obudzona przez mocne szarpnięcie za włosy. Ospale otworzyłam oczy.

-Obudziła się - krzyknął jakiś facet.

Nie widziałam zupełnie nic. Tylko wszechobecną mgłę. Wszystko było rozmazane.

-To dobrze - odpowiedział kobiecy głos.

Kiedy mgła przed oczami zaczęła się rozrzedzać ktoś mi je zakrył chustką. Ponownie straciłam przytomność.

~LUKE'S POV~

Prześlizgnąłem się obok koła wystawiając pistolet.

-Stary, wycofujemy się. James ma już jakieś informację - poinformował mnie brat.

Powoli zacząłem się wyczołgiwać za samochód.

-Gdzie jest Vicky? - szepnąłem.

Jai tylko wzruszył ramionami. Stwierdziłem, że wcześniej przeszła do Demi i Beau. Crawford tak jak obiecał wyszedł z hangaru. Wbiegliśmy po schodach. Skip i Jamzi wyszli z pokoju i wszyscy przeszliśmy do pomieszczenia z drabiną. Kiedy Daniel jako ostatni się po niej zsuwał spytał :

-Gdzie jest Vicky?

-Myślałem, że jest z wami - spojrzałem na Carnvali.

-Nie. Ona była z wami. Ja z Beau siedzieliśmy w tym samym miejscu przez cały czas - wyjaśniła dziewczyna.

-Cholera! Ona tam została! - krzyknąłem i ponownie zacząłem wspinać się po metalowej konstrukcji.

-Luke! Poczekaj! Nie możesz tam wrócić! - bracia próbowali mnie zatrzymać.

-Muszę! - rzuciłem i wskoczyłem ponownie do pokoju.

Już miałem iść dalej ale zatrzymała mnie pewna rzecz. Na podłodze, koło szafy leżała... moja koszulka. Podniosłem ją. Zdecydowanie należała do mnie. W oknie pojawił się mój bliźniak.

-Ruchy! Mamy siedem minut.

-Zobacz. Przecież to moja koszulka.

-Dałeś ją Vicky. A tak a propos... Nie szukasz jej!

-Wiem. Ale...

-Dedukować będziesz potem.

Brat zaciągnął mnie na główną halę pełną samochodów i sprzętów do ich naprawy. Obaj krzyczeliśmy imię mojej dziewczyny ale nikt się nie odzywał.

-Musimy iść - szturchnął mnie.

-Nie. Bez niej nie wychodzę.

Zbiegłem po schodkach i zaglądałem pod każde auto, dalej nawołując. Brat starał się mnie ogarnąć ale ja nie dawałem za wygraną.

-Nie ma jej - burknął Jai do krótkofalówki.

-Przecież nie wyparowała! Dobra, wracajcie. Znajdziemy ją - odpowiedział Beau.

-Nie - warknąłem.

-Luke nie wygłupiaj się. Znajdziemy ją. Obiecuję. A wiesz, że jak Brooks'owie obiecują to zawsze dotrzymują słowa.

-Obiecałem Vicky, że nie dam jej skrzywdzić.

-Właściwie to dlaczego Ci tak na niej zależy?

Przemyślałem wszystko za i przeciw. Przecież to moi przyjaciele, zrozumieją.

-Bo ją kocham.

-Ha, szkoda, że tak niewiele o niej wiesz - odparł Skip.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję ale wcześniej nie miałam jak. Ciagle miałam kłopoty z telefonem a tymczasowo (od października) nie mam komputera.

Nieuchronnie zbliżamy się do końca tego FF. Prawdopodobnie rozdziałów będzie 30-35.

Przepraszam jeszcze raz za wszelkie opóźnienia. W końcu wzięłam się za siebie i za naukę.

Ważne jest żeby wam powiedzieć... mój były chłopak zerwał ze mną przez fb i od ponad miesiąca nie mam z nim kontaktu. Przykro trochę ale pojawił się ktoś inny... narazie nie chcę zapeszać ale na pewno jeszcze o nim napiszę 😘

KOCHAM WAS <3

Continue Reading

You'll Also Like

130K 5.9K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.
16.8K 642 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
3.8K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
54.6K 5.9K 51
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...