Last 10 to survive ✔

By madhazzie

28.4K 2.8K 468

Co byś zrobił, gdybyś musiał zamordować 10/12 swojej klasy tylko po to, żeby przetrwać i przejść do kolejnej... More

Last 10 to survive
Prolog
☆ Jeden ☆
♢ Dwa ♢
♤ Trzy ♤
♧ Cztery ♧
○ Pięć ○
♡ Sześć ♡
● Siedem ●
□ Osiem □
《 Dziewięć 》
■ Dziesięć ■
• Jedenaście •
$ Dwanaście $
#Trzynaście#
° Czternaście °
》Piętnaście《
× Szesnaście ×
Pół roku L10TS
~ Siedemnaście ~
LIBSTER AWARD
÷ Osiemnaście ÷
& Dziewiętnaście &
}Dwadzieścia{
Informacja
^Dwadzieścia jeden^
info
¡ Dwadzieścia dwa !
/ Dwadzieścia trzy \
€ Dwadzieścia cztery €
+ Dwadzieścia pięć +
= Dwadzieścia sześć =
_Dwadzieścia siedem_
" Dwadzieścia osiem "
ROK L10TS!!
- Dwadzieścia dziewięć -
: Trzydzieści :
Ważne
| Trzydzieści jeden |
Wesołych Świąt!! :D
Epilog
♡ Podziękowania ♡
Otóż...
ZAPRASZAM NA 2CZ.!!

( Trzydzieści dwa )

278 49 10
By madhazzie

Labirynt.

W środku znajdował się cholerny labirynt! Władca dobrze to przemyślał...

Ja mieliśmy pokonać go w tak szybkim czasie? Było to niemal niemożliwe.

Pozostałe osoby, które wkroczyły za mną i za Ashtonem, były równie zdziwione. Nasze szanse na zwycięstwo szybko zmalały. Możliwe, iż informacja, że wtargnęliśmy na teren już krążyła w pałacu.

Nie mieliśmy czasu do stracenia. Trzeba było działać.

Labirynt składał się z bardzo zaliścionych drzew, jednak nie był to duży żywopłot na szczęście. Od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zrobili wielki błąd sądząc te drzewa...

- Szybko! - krzyknęłam - Asekurujcie mnie a ja spróbuję się jakoś wspiąć na drzewo.

Większość od razu zrozumiała o co mi chodziło. Luke i Ashton podsadzili mnie, a ja dalej jakoś sobie poradziłam. Postawiłam nogi stabilnie na pniu, przytrzymując się gałęzi. Rozejrzałam się wokoło. Pałac wyglądał "cicho", nie było śladu alarmu ani nic z tych rzeczy. Natomiast labirynt również nie był duży. Wzruszyłam ramionami i oznajmiłam im wszystko co zobaczyłam oraz moje przemyślenia.

- W pewnym sensie wygląda to tak, jakby był to tylko jeden korytarz zrobiony z liści. Ale nie jestem pewna.

- Nie traćmy czasu i chodźmy. Co będzie to będzie. - powiedziała Miranda.

Od razu ruszyliśmy. Labirynt faktycznie okazał się zwykłym korytarzem pomimo kilku skrótów, które prowadziły na ślepy zaułek. Korytarze były zrobione na całą szerokość labiryntu, dlatego trzeba było iść na przód potem skręcić w prawo, na przód, w lewo i tak w kółko, powoli poruszając się w kierunku wejścia do pałacu.

Na przodzie szło dwóch chłopaków. Ja razem z Ashtonem oraz Nelly i Harry'm szliśmy nieco dalej. Za nami Luke i Lucy rozmawiali o czymś z Mirandą, a na końcu cała reszta. Przede mną szła Denise. Nie widziałam jej twarzy, ale miałam wrażenie, że jest skupiona i zdeterminowana. Nie chciałabym się na nią natknąć podczas takiej wojny.

W końcu dotarliśmy przed wielkie białe drzwi. Wokół były zdobione ramą, prawdopodobnie ze złota.

- Kiedy dostaniemy się do środka - zagadnęła Miranda - Będziemy musieli zdobyć mapę budynku. Z moich informacji wynika, że ma ją każdy strażnik i inna osoba w środku. Wygląda jak grubszy tablet.

Po tym, gdy skończyła zdanie, ku naszemu zdziwieniu drzwi same się przed nami otworzyły.

- Dlaczego się same otworzyły? - ktoś zapytał.

- Nie wiem. - rzekł Luke.

- Spokojnie to tylko ja. - usłyszałam Denise. - Z boku był wielki guzik, więc go nacisnęłam.

Gdyby nie powagą sytuacji, to zapewne zaczęlibyśmy się śmiać.

Pierwsi przekroczyli próg dwaj chłopcy, którzy szli przodem. Niespodziewanie usłyszeliśmy głośny.

- Roger, Felix! - ktoś wrzasnął, prawie pisnął.

Przepchnęłam się naprzód. Zobaczyłam sporą dziurę zaraz za drzwiami.

- To zapadnia! Musieli tam wpaść. Uważajcie, musimy przeskoczyć! - powiedziała Denise.

- A co z chłopakami? - zapytał ten sam głos, co chwilę wcześniej pisnął.

- Nie ma czasu. Oni napewno już nie żyją. - zimny głos Denise przeszył wszystkich. Niestety miała rację.

Każdy po kolei przeskakiwał zapadnię. Nie była szeroka, ale była bardzo głęboka. Nie widać było dna.

- Okej. Teraz musimy się rozdzielić. - zarządziła Miranda. - Każdy ma swoje powierzone zadanie. Musicie też zdobyć mapę. Chyba, że samym wam się uda trafić. Spotykamy się wszyscy pod tamtym wejściem. - wskazała za drugi koniec wielkiej sali. - Otwierające się bramy Muru na pewno będzie słychać. To będzie znak, że macie podążać do tamtego wejścia.

Wszyscy przytaknęli i każdy zaczął iść w inną stronę. Ashton poszedł razem z Lukiem, ponieważ stwierdził, że przyda mu się dodatkowa pomoc. Ja ruszyłam z Harry'm, Nelly i dwoma jeszcze innymi osobami.

Niestety daleko nie poszliśmy, ponieważ wyjście z sali zablokowali strażnicy. Tylko Luke'owi i Ashtonowi udało się wyjść. Reszta utknęła w środku sali.

Rozpoczął się ostrzał.

- Musimy podejść bliżej. - oznajmiłam mojej grupie. - osłaniajcie mnie, mam do dyspozycji tylko noże. Kiedy podejdziemy bliżej, to też będę miała szansę ich zaatakować! - próbowałam przekrzyczeć hałas, który wydawała broń strażników. Moi kompania cały czas strzelali ze swoich karabinów. Strażnicy znajdowali się na szczycie wysokich schodów, dzięki czemu mieli przewagę. W drodze na górę musieliśmy kryć się za filtrami, które opadły w czasie bitwy. Musiał je przewrócić jakiś granat.

- Może puścimy na nich jakiś dobry ładunek? - zaproponowała Nelly.

- Nie. Nie chcemy ryzykować, że piętro się zapadnię a musimy się tam dostać.

Schowaliśmy się za kolejnym filarem. Ciężko wchodziło się po schodach. Były już poniszczone. Na szczęście filar był wystarczająco blisko, więc mogłam rozpocząć swój atak.

- Będę starała się chociaż wytrącić broń z ich dłoni. Wy atakujcie i strzelajcie do nich. Żadnej litości. - powiedziałam rzucając pierwszy nóż. Niestety chybił o zaledwie kilka milimetrów. Sięgnęłam po kolejny i tym razem udało mi się trafić w nogę jednego ze strażników. Zawył z bólu i padł na ziemię. Nie czekałam i rzucałam dalej. Moja grupa radziła sobie coraz lepiej.

Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam sporo ciał zalanych krwią na posadzce wielkiej sali. Część należała do nas a część to strażnicy, którzy musieli wypaść poza balustradę. Stety czy niestety już do takich widoków się przyzwyczaiłam.

- Spencer! - wrzasnął Harry - Chodź! Droga wolna. Bierz mapę i spadamy.

Natychmiast podniosłam się z ziemi i ruszyłam za moją grupą łapiąc po drodze mapę.

Nelly otworzyła ją i zaczęła szukać miejsca, do którego mieliśmy zmierzać - ku bazie sterowania.

- Tutaj. Na trzecim piętrze. Schodami w górę i ostatni drzwi na lewo.

Ruszyliśmy śladem Nelly, która postanowiła prowadzić.

- Ostrożnie, bo nas zobaczą.

- Stójcie. - szepnęłam. W korytarzu na lewo usłyszałam głosy. Wychyliłam się, żeby je zobaczyć. Dwaj mężczyźni niemal od razu mnie zauważyli. Jednak nie zdążyli niczego zrobić, bo od razu padli na ziemię po strzałach Nelly.

- Chodźmy dalej. - rzekłam.

W końcu doszliśmy na trzecie piętro i pobiegliśmy w kierunku drzwi, które miały być naszym celem.

- Mam nadzieję, że dobrze trafiliśmy. Powiedział chłopak, który nam towarzyszył.

- Plan jest taki. - powiedziałam - Ty strzelasz na prawo, Nelly prosto, a ja w atakuję na lewo. Harry i ty - wskazałam na drugą towarzyszącą osobę - zostańcie i w razie problemów też zacznijcie strzelać.

Harry już chciał coś powiedzieć, ale go uciszyłam. Wiedziałam, że plan wcielenia go do tego co właśnie powiedziałam, gdzie miał strzelać nie podobał mu się. Ale lepsza taka osoba niż żadna.

Jeden z chłopaków wyważył drzwi.

- Co??

Za zwykłymi drzwiami były kolejne drzwi, tym razem ze stali. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Tamte drzwi były zbyt słabe jak na bazę sterowania.

Harry od razu zauważył kamerę, którą szybko zniszczył. Teraz nie mogli widzieć co robimy.

Niestety nie było szans na kolejne wyważenie drzwi. Do tego był kod z boku.

- Jak mamy się tam dostać? - spytała Nelly. - Nie mamy szans na zgadnijcie kodu.

- Według moich obliczeń mamy do dyspozycji tyle kombinacji, że jest to prawie niemożliwe. Ta liczba to...

- Dobra Harry... Nie kończ. Proszę cię. - powiedziałam załamana.

- W takim razie musimy dostać kartę z kodem. Inaczej się nie dostaniemy, chyba, że macie jakiś pomysł?

Wszyscy milczeli.

- Chyba, że... - zamyślił się chłopak w blond włosach, jeden z towarzyszy. Pięć sekund potem strzelił z karabinu w miejsce na kod i rozwalił to.

- Głupi jesteś! - krzyknął Harry. - Jak się teraz tam dostaniemy??

Usłyszeliśmy ciche skrzypienie i odwróciliśmy głowy powoli w stronę stalowych drzwi. Były lekko uchylone.

- I co? Ha! Otworzyły się, ale jestem super. - powiedział blondyn.

Uśmiechnęłam się.

- Otwórzmy drzwi szerzej. Bądźcie gotowi.

Z bronią w ręką wkroczyliśmy do środka.

Ujrzałam niezbyt wielki pokój, który wypełniał wszelaki sprzęt, ciężki do ogarnięcia. Za komputerami siedziały trzy osoby.

- Na ziemię! - wrzasnęła Nelly. Tego nie było w planie. Mieliśmy od razu strzelać, ale nikt się nie odważył.

Spojrzałam na jedną z osób, kobietę. Znieruchomiała, ale trzymała dłoń w kieszeni, powoli coś wyciągając.

- Oni mają broń! Strzelać! - zarządziłam. Sama wyrzuciłam nóż, który trafił ją plecy. Wydała ciężki oddech i opadła na stół przed nią. Na szczęście wszyscy wykonali moją komendę.

Harry jako pierwszy dopadł do największego sterownika i zaczął poszukiwania. Przykład z niego wzięła również Nelly. Dwóch chłopaków, którzy nam towarzyszyli stanęli na czatach.

Podeszłam na lewo i ujrzałam masę kamer moniturujących, których obraz przedstawiały ekrany komputerów. Na większości z nich widziałam martwe ciała...

- Spencer, zacznij szukać, bo się nie wydostaniemy. - mówił Harry. Nie odwrócił się w moją stronę. Oczy miał skierowane w kierunku ekranu i nieustannie coś wpisywał. Nelly podobnie.

Podeszłam do jednego ze sterowników i spojrzałam na nie. Naszym zadaniem było wyszukać jak otworzyć bramy Muru. Praca nie zapowiadała się łatwo. Patrzyłam na setki lub tysiące przycisków i liter na ekranie jak i przed nim. Część była z nie wiadomych przyczyn w innych językach.

- Niech ktoś znajdzie instrukcję. - powiedział Harry.

Od razu oderwałam się od monitora, by być jak najdalej od niego. To nie jest praca dla mnie. Ani dobrze nie walczę ani nie umiem się zajmować takimi rzeczami jak hakowanie. Chciałam chociaż znaleźć tę instrukcję.

Poszłam na zaplecze, by przeszukać komody. Niestety to trwało zbyt długo, czas leciał.

- Nie mogę jej znaleźć!

Wróciłam z powrotem do moich kompanów. Wciąż szukali i robili coś na komputerach. Widziałam jak z każdą chwilą tracę nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Do tej pory nawet nie myślałam i nie zakładałam, że coś mogłoby pójść źle.

Opadłam na ziemię i oparłam się o ścianę. Łzy naleciały mi do oczu, nie wiedziałam co się dzieje. Nagle zaczęłam wpadać w jakiś obłęd. Chciało mi się krzyczeć i płakać. Miałam już dość tej całej akcji jak i tego, że mój nastrój i nastawienie zmienia się co chwilę. Byłam tym zmęczona. Moje oczy zamykały się co chwilę i otwierały. Były ociężałe i z trudem udawało mi się je utrzymać otwarte. Jak we mgle widziałam jak Nelly i Harry pracują, a chwilę potem są przy mnie i każą mi wrócić do żywych.

- Zostawcie mnie. Nie przydam się wam. - powiedziałam.

Zdawało się, że mnie posłuchali, albo po prostu nie mieli już do mnie siły. Mieli rację, lepiej zająć się ratowaniem wszystkich w grupie niż mną jedną.

***

Już prawie odpływałam doszczętnie, kiedy przez drzwi przybiły się dwie... a może trzy osoby... z męską sylwetką. Jeden z nich wylądował na podłodze w podobnej pozycji co ja, drugi wydawał się ranny, ale był w stanie wystarczająco dobrym. Trzeci natomiast podszedł do mnie.

- Spencer! Co się stało? - spytał i dotknął mojego czoła. - Jesteś rozpalona.

- Hej! Możesz nam pomóc? - rzekł chyba Harry.

- Dobra. Spencer trzymaj się i nie zasypiaj, niedługo wszystko będzie dobrze.

Podszedł do urządzeń i komputerów. Śledziłam każdy jego ruch i dopiero po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że to Ashton.

Głowa kiwała mi się z prawej na lewą i z lewej na prawą. Próbowałam utrzymać oczy otwarte.

Chłopak po drugiej stronie pomieszczenia wydawał się zachowywać podobnie do mnie. Wyglądał na wyczerpanego, a jego włosy były mokre tak samo jak pół koszulki.

Wszystko działo się w powolnym tempie. Zamknęłam oczy na dobre i nie otwierałam ich, jednak słyszałam Wszystko co dzieje się wokół. Chciałam wstać i im pomóc, ale nie mogłam...

- Mam! - krzyknął Ashton. - Udało się!

Natychmiast usłyszałam, że ktoś do mnie podbiega i bierze w na ramiona. Nie zdołałam otworzyć powiek.

- Spencer, otwórz oczy! - mówił Ash. - Nie zasypiaj otwórz je, bo sam ci je otworzę.

Z trudem udało mi się wykonać polecenie. Wszystko się rozmazywało i robiło mi się trochę niedobrze.

- Stać! - wrzasnął ktoś za nami. - Jakim prawem wchodzicie do pałacu i go demolujecie?!

- Żadnym. - rzekła Nelly - To się nazywa powstaniem. - zaczęła strzelać.

Rozpętała się kolejna wojna, bo zaraz pojawili się towarzysze wroga.

- Ash, uciekaj! - zawołał Luke.

Nie zawahał się. Ruszył ze mną w przeciwną stronę do walki. Prawie doszliśmy do schodów, kiedy poczułam przeszywającą mnie falę gorąca.

- Aa... - jęknęłam, ledwo wydobywając z siebie głos.

- Spens, krwawisz! Nie daruję tym... - odłożył mnie na bok, bym mogła się oprzeć plecami o poręcz schodów. Sam ruszył do walki.

Strasznie się bałam o niego, nie mogłam zareagować i mu pomóc. Byłam bezużyteczna.

Szczęśliwie do mnie wrócił bez szwanku. Zdjął jeden ze swoich nakryć i przycisnął mi do prawego boku brzucha, gdzie trafiła mnie kula.

- Ktoś musi cię lepiej opatrzyć. Lepiej chodźmy, wytrzymaj...proszę.

Zbiegł ze mną w dół schodów, przyciskając przy tym kurczowo materiał do mojego boku.

- Dużo osób już jest tutaj. - powiedział mi.

- Ashton, udało się! - zwrócił się ktoś z ludzi przy wyjściu.

- Nie tak prędko, jeszcze musimy wyjść. - rzekła Miranda. - O! Biegnie ostatnia grupa. Chodźmy.

Ktoś otworzył drzwi i opuściliśmy szybkim krokiem pałac.

- Szybko! Tam jest jedną z bram!

Udało mi się obrócić głowę. Faktycznie jedna z bram była otwarta.

Ścisnęłam oczy, kiedy po raz kolejny poczułam ostry ból. Ciężko dyszałam.

- W końcu... - szepnął Ashton - zobaczymy jak jest Na Zewnątrz. - przy tym uśmiechnął się do mnie. - Wiem, że o tym marzyłaś. Dasz radę, wytrzymaj. Chcesz zobaczyć co jest tam dalej?

- Tak. - szepnęłam.

Przekroczyliśmy próg.

Wszędzie dookoła była pustynia. Nieliczne krzaki wystawały z pojedynczych miejsc. Jednak to co mnie najbardziej poruszyło, to fala gorąca. Było naprawdę upalnie.
- Czy wszystkim udało się wyjść? - zapytałam Miranda.

- Tak. -odpowiedział ktoś.

- W takim razie kierujemy się prosto. Mam nadzieję, że nasza eskorta gdzieś tutaj jest. Trzeba opatrzyć rannych.

Z trudem się przedzierało przez piach. Do tego wiał dość mocny wiatr w naszym kierunku. Piasek leciał do oczu, widziałam jak inni ledwo dawali iść w takich warunkach.

Ashton podarował mi kolejną osłonę, by do rany nie dostał mi się piasek.

- Hepburn, chyba już nie daleko. Wiedzę coś na horyzoncie. Oby to był nasz ratunek...

Uśmiechnęłam się do niego. Oby.

Kiedy wszyscy usłyszeli głośny pisk i skrzypienie, odwrócili się. Byliśmy już mniej więcej ponad kilometr za Murem, gdy wrota zaczęły się zamykać.

- Teraz nie ma powrotu. - powiedziała Miranda.

Nie było na co czekać.

Podróżowaliśmy dalej.

Być może ku naszej ostatniej nadziei.

Naszej ostatniej szansie.

------------

Przepraszam za kilku miesięczną przerwę... Mogę się tylko tłumaczyć szkołą, natomiast w styczniu był trudny okres dla mnie i mojej rodziny. Gdyby nie pewne okoliczności, to rozdział byłby na początku stycznia, nie lutego... Ale myślę, że zapamiętam chociaż te datę zakończenia rozdziałów, gdyż dziś ma urodziny moja przyjaciółka ;p

Tak, to był ostatni rozdział. Epilog jest już napisany i zostanie opublikowany do piątku najpóźniej.

Pozdrawiam xx

Continue Reading

You'll Also Like

671K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
49.6K 1.9K 42
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
87.8K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
1.3M 13.1K 5
„Bo to my byliśmy gotowi na wszechświat, lecz to wszechświat nie był gotów na nas." 2 część trylogii „Secret" ~17.08.2021r. - 14.02.2024r.~ Dziękuje...