drag me down ► M.C

By thebigblueyes

217K 12.7K 2.2K

To nie od Ciebie zależy w kim się zakochasz, ale nie każdy potrafi to zrozumieć. Zwłaszcza jeśli miałeś tę os... More

Prolog
01. I still waiting for your answer
02. I just realized how beautiful your smile is
03. Let's get drunk together so I can kiss you and then blame it on the vodka
04. What we do, it's crazy
05. Sexy kitten did this to me
07. What do you think about him?
08. You're so wet, honey
09. You're late for a common shower
10. With you it's different...
11. We fall in love with people we can't have
12. I don't wanna lose you
13. So it's okay?
Epilog

06. I just don't want to miss you tonight

12.5K 780 28
By thebigblueyes

Był późny wieczór, dokładniej mówiąc po dziesiątej. Siedziałam już w domu, do którego wróciłam dosłownie kilkanaście minut temu. Po konfrontacji z Michaelem w kuchni w ogóle go nie widziałam przez resztę dnia, chociaż siedziałam u niego w domu, tyle że z jego siostrą. W drodze powrotnej w końcu odpisałam na jego wiadomość. Nie pamiętam dokładnie, ale to było coś na wzór jeśli powiem tak to dowiem się o co Ci chodzi, a jeśli nie, to nie? Chociaż w sumie jakkolwiek bym odpisała możesz tak uformować swój pomysł aby i tak go zrealizować, czyż nie Mikey? Odpowiedzi jednak nie dostałam do tej pory.

Odstawiłam szklankę z wodą na stoliku nocnym i podeszłam do szafy w celu zabrania ubrań na zmianę. Pozbyłam się swojej sukienki i stanika, po czym sięgnęłam po jeden z T-shirtów brata, który kiedyś mu zabrałam i naciągnęłam na siebie bordowy materiał. Zamknęłam szafę i przeszłam na łóżko, w międzyczasie związując włosy. Sięgnęłam po telefon, ale nadal mi nie odpisał. Mówi się trudno. Wślizgnęłam się pod kołdrę i ułożyłam wygodnie. Nie za bardzo chciałam iść spać, ale jutro rano miałam być w pracy, więc musiałam.

Uporczywe brzęczenie mojego telefonu wyrwało mnie ze snu. Podciągnęłam się do pozycji siedzącej niemrawo rozglądając się po ciemnym pokoju. Jedną dłonią przetarłam twarz, drugą zaś sięgnęłam po nieustająco przypominające o sobie urządzenie. Spojrzałam na górny róg wyświetlacza. 1:07. Świetny czas, naprawdę. Odebrałam telefon.

- Michael?- zapytałam zaspanym głosem. Czego on ode mnie chce o tej porze?

- Nie.

- Nie?- powtórzyłam przecierając oczy.

- To nie ja.

- Co?

- Nie mogę przestać o tobie myśleć...- czy on właśnie czknął?- Taaak cholernie mnie kręcisz, to aż cho... nie to złe słowo... popierdolone?

- Ile wypiłeś?

- Niiiiiiic.

- Masz mnie za idiotkę? Gdzie jesteś?

- O właśnie! Po to do Ciebie zadzwoniłem! Otwórz drzwi, ale te tylnie.

- Co? Żartujesz sobie ze mnie?

- Nie, po prostu nie chce zbudzić twoich rodziców. Są w domu, prawda? Chyba, że wolisz żebym zapukał, albo użył dzwonka czy...

- Jeśli to żart, to nie żyjesz...- szybko wstałam z łóżka i jak najciszej się dało podeszłam do drzwi prowadzących na taras. Miałam to szczęście, że mój pokój znajdował się w najdalszej części domu i nie musiałam przechodzić obok sypialni rodziców. Przekręciłam zamek i przesunęłam je wychodząc na taras. Chciałam się rozejrzeć, ale poczułam obejmujące mnie dłonie w talii i mocny pocałunek na szyi. Od razu poczułam znajomych zapach perfum wymieszanych z wonią tytoniu i alkoholu.- Michael...- odsunęłam go od siebie i odwróciłam się aby móc na niego spojrzeć.- Co ty do cholery tu robisz?- warknęłam starając się być jednocześnie jak najciszej. Z jego twarzy zniknął uśmiech, a zastąpił go smutek. Przyglądał mi się wielkimi oczami, wyglądał jak małe dziecko które nie wiedziało, że zrobiło coś złego. Westchnęłam cicho.- Gdzie byłeś?

- W pubie z chłopakami.- odpowiedział od razu.- Ale później zostałem tylko z Luke'iem.

- Jest w takim samym stanie, co ty?

- Tak mi się wydaje.

- Dlaczego tu przyszedłeś?

- Było bliżej i...- naprawdę? Trudno mi w to uwierzyć.-... po porstu nie chciałem za tobą tęsknić tej nocy.- spojrzałam na niego z niedowierzaniem. To najsłodsza rzecz jaką powiedział mi do tej pory, tyle że po pijaku. Pokręciłam z bezradności głową i niby co ja mam z nim teraz zrobić? W takim stanie puszczanie go gdziekolwiek było wykluczone. Jeszcze coś by mu się stało...- Jesteś zła?

- Nie.- wystawiłam dłoń w jego stronę.- Chodźmy, położysz się.- ochoczo złapał za moją dłoń.

- Ale z tobą?- zachichotałam.

- Jeśli będziesz cicho. Moi rodzice nie mogą wiedzieć, że tu jesteś.

- Oh okay, będę cicho.- przytaknął dość mocno kiwając głową. Pijany Michael, to słodki, dziecinny Michael. Po prosto nie mogę uwierzyć, że to ten sam człowiek. Nie wiem czy zawsze tak ma po sporej dawce alkoholu, ale jeśli nie, to chyba powinnam to nagrać na pamiątkę. Zwłaszcza jego podekscytowany wyraz twarzy, jakby zaraz miał otrzymać jakiś prezent.

Weszliśmy do środka, a ja zamknęłam cicho drzwi i powoli prowadząc go za sobą przeszliśmy do mojego pokoju. Oczywiście musiał na coś wpaść, nawet idąc za mną. Znaleźliśmy się w moim pokoju po chwili, a ja puściłam jego dłoń i zamknęłam za sobą kolejne drzwi.

- Wiesz... ten strój porusza moją wyobraźnię.- i skończyło się słodziakowanie.

- Dziwnym trafem jest środek nocy, a to moja piżama. Wiesz, że za niecałe pięć godzin muszę wstać?

- Przepraszam. Obiecuję, że wstanę.- powiedział podchodząc do mnie i nim się obejrzałam wpił się w moje usta. Od razu poczułam gorzki posmak alkoholu kiedy jego język zaczepił mój. Czułam jak podwija moją koszulkę, by po chwili jego ciepłe dłonie spotkały się ze skórą na moich biodrach. Koniuszkami palców gładził brzeg moich majtek. Odsunęłam się od niego, na co zaprotestował jedynie niezadowolonym fuknięciem.

- Nawet o tym nie myśl.- mruknęłam.- Rozbieraj się i do łóżka, już.

- Oh, tak chcesz to zrobić? Na ostro...- pamiętaj Roxy, jest pijany. Nie warto się denerwować.

- Chodziło mi o koszulkę, spodnie, buty i skarpetki.- sprecyzowałam.

- Pomożesz mi?- westchnęłam. Tak pijanego to chyba go jeszcze nie widziałam. Chwilę później leżał już pod pościelą w samych bokserkach unosząc kołdrę i patrząc na mnie wyczekująco. Położyłam się przodem do niego, nakrył mnie i objął w pasie przyciągając bliżej siebie. Poruszał powoli dłonią gładząc mój bok przez materiał koszulki. Przekręciłam się na drugi bok, tak że leżałam do niego tyłem. Przywarł do mnie klatką piersiową, a po chwili poczułam pocałunek na ramieniu.- Dobranoc Rox.- zamknęłam oczy.

- Mniej gadania więcej spania.- odpowiedziałam, na co cicho się zaśmiał.- Dobranoc Mikey.

- Uwielbiam, kiedy tak mnie nazywasz.

- Michael...

- Tak, to ja.- odwróciłam się do niego z powrotem i zadarłam lekko brodę aby móc spojrzeć wprost w jego oczy, chociaż i tak było ciemno więc ledwo co mogłam go zobaczyć.

- Będziesz cicho? Przypominam Ci, że zostało nam kilka godzin snu, a ty powiedziałeś, że wstaniesz razem ze mną. Budzik zadzwoni o siódmej trzydzieści.

- Jakoś się podniosę.- musnął moje czoło.- Ale po co spać? Możemy wykorzystać ten czas do czegoś innego...- jego ręka z mojego biodra zjechała na pośladek, który ścisnął. Westchnęłam głośno.

- Nie ma mowy. Nie, kiedy jesteś w takim stanie.

- Ostatnio nie narzekałaś...

- Ostatnio nie byłeś aż tak nawalony Michael. Dobranoc.- zamknęłam oczy.

- Jaka zimna...- mruknął.- A ja mam problem...- spojrzałam na niego zaskoczona.

- Radź z nim sobie sam. Jeszcze słowo, a śpisz na podłodze...

- Ale... Rox.- mruknął przybliżył się do mnie i zaczął składać drobne pocałunki na mojej szyi, co wbrew pozorom i mojemu nastawieniu, mi się podobało, a przez całe ciało przeszły mnie przyjemne dreszcze.

- Michael... proszę.- szepnęłam.- Muszę rano wstać.

- Kiedy spotkamy się ponownie?

- Jutro porozmawiamy, okay?

- Dobra.

- Tak właściwie o co Ci chodziło z tym tak i nie?- zapytałam.

- Mieliśmy rozmawiać jutro.- prychnęłam.

- Dobranoc Mikey.

- Dobranoc Rox.


Do moich uszu doszedł dźwięk budzika, który przerwał mój sen. Nigdy nie miałam problemów ze wczesnym wstaniem, nigdy, ale w tej chwili miałam ochotę wyłączyć urządzenie i położyć się spać dalej, ale nie mogłam. Podniosłam się do pozycji siedzącej czując jak ramię chłopaka z mojego brzucha przesuwa się na uda. Sięgnęłam po telefon i wyłączyłam alarm. Odgarnęłam włosy do tyłu, z których gumka musiała spaść w nocy i przetarłam twarz dłońmi. Spojrzałam na Michaela, który spał w najlepsze leżąc na brzuchu, wtulony w poduszkę prawym policzkiem. Budzik go nie obudził? W sumie, jeszcze chwilę może pospać. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Zabrałam z niej czarny, sportowy stanik, majtki, jeansowe, krótkie spodenki i szarą koszulkę na grubych ramiączkach, po czym wyszłam z pokoju.

- Cześć mamo.- przywitałam się z rodzicielką wchodząc do kuchni.

- Hej. Ja już wychodzę, więc zostajesz sama. Nie zapomnij zamknąć domu.

- Mówisz mi to od dobrych kilkunastu lat.- zaśmiałam się cicho.

- Ojciec wróci dzisiaj później.- przytaknęłam. Podała mi kubek z kawą. Od czasu do czasu lubiła mi ją przyrządzać, a ja nie miałam nic przeciwko gotowej rano kawie.- Muszę już iść, uważaj na siebie.- chwilę później słyszałam jak drzwi się za nią zamykają. Upiłam łyka ciepłego napoju, odstawiłam kubek na blat i przeszłam do łazienki.

Szybko wykonałam wszystkie poranne czynności i po jakiś dwudziestu minutach byłam już gotowa. Zabrałam dwa kubki z kawą i butelkę z wodą i wróciłam do pokoju. Odstawiłam je na stolik nocny i podeszłam z powrotem do szafy.

- Michael wstawaj.- powiedziałam dość głośno, na co ten jedynie mruknął coś pod nosem. Zaśmiałam się cicho.- Mikey obiecałeś.- wyciągnęłam z szafy strój do pracy i włożyłam go do torby. Wyszłam z pokoju znów idąc do kuchni. Z lodówki zabrałam sałatkę z kurczakiem, którą specjalnie odłożyłam sobie na dzisiejszy lunch i wróciłam się. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, łącznie z kluczami, portfelem i spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze dwadzieścia minut do autobusu. Spojrzałam na chłopaka podchodząc na łóżko po czym usiadłam obok niego. Wplotłam dłoń w jego roztrzepane włosy.

- Mikey.- ponownie coś mruknął.- Michael no.- szturchnęłam go lekko.- Michael... muszę iść do pracy.- powiedziałam stanowczym tonem.

- Yhym...- mruknął w poduszkę. Westchnęłam.

- Zachowujesz się jak zwłoki, które potrafią mruczeć.- burknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym nakrył głowę poduszką.- Przysięgam, zabiję Cię, ale to jak wrócę.

- Yhym... Pomogę Ci.- spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Budzenie go nie ma sensu. Podeszłam do biurka, po czym sięgnęłam po jakąś kartkę i długopis w celu napisania wiadomości dla śpiącej królewny. Wyjęłam klucze z torby i razem z kartką położyłam je na szafce znajdującej się obok łóżka. Zabrałam swoją kawę oraz torbę sportową i opuściłam pokój cicho zamykając za sobą drzwi. Powinnam jeszcze zdążyć na wcześniejszy autobus.


Zabrałam z zaplecza dwie schłodzone butelki z wodą i skierowałam się z powrotem na recepcję. Rozejrzałam się po sali przyglądając się ćwiczącym ludziom. Mój czas pracy powoli się kończył, właściwie to zostało mi tylko jakieś czterdzieści minut, a że wcześniej nie robiłam sobie przerwy, postanowiłam zrobić ją teraz. Moja sałatka już na mnie czekała.

Kiedy byłam już kilka metrów od mojego wyznaczonego celu dostrzegłam jakiś papier na podłodze. Kucnęłam podnosząc go i wrzuciłam do śmietnika sprawnie wymijając ladę.

- Trzymaj Josh...- powiedziałam wystawiając w jego stronę butelkę.

- Um... do Ciebie.- kiwnął głową w bok, zabierając ode mnie wodę. Od razu spojrzałam w odpowiednim kierunku, gdzie stał Michael uśmiechając się do mnie.

- No hej.- przywitał się. Wrócił do żywych!

- Przepraszam, nie zauważyłam Cię.- powiedziałam od razu.- Co ty tu robisz?- uniósł moje klucze do góry kiwając lekko palcem przez co wydały z siebie charakterystyczny brzęk. Zabrałam je od niego.- Dzięki śpiąca królewno.- zaśmiałam się z jego miny.

- Dzięki, że pozwoliłaś mi spać dalej i daruj sobie królewnę.

- Masz rację, mruczące zwłoki lepiej to opisują.- zmarszczył brwi. Usiadłam na wysokim krześle i sięgnęłam po pudełko z sałatką.- No co? Mam przerwę.

- Nic nie mówię.- oparł się o blat.

- Dawno wstałeś?

- Jakoś przed jedenastą, tak sądzę.- przeniosłam wzrok na zegarek, było po dwunastej.

- Twoja propozycja aktualna?- zapytałam.

- Co?

- Rano powiedziałam, że Cię zabiję, bo nie chciałeś wstać, a ty odmruknąłeś, że mi pomożesz.- zaśmiałam się cicho.

- Serio?

- Nie spodziewałam się, że będziesz pamiętać, ale to było całkiem zabawne. Pomijając fakt, że wcześniej mówiłeś, że wstaniesz.

- Mówiłem?

- Pamiętasz w ogóle dlaczego u mnie byłeś?

- Tak. Nie do końca pamiętam co mówiłem, ale co robiłem wiem.

- Dobre i to.

- O której kończysz?

- O pierwszej.

- Okay.

- Zamierzasz tu czekać?- przytaknął.- To chociaż się przesuń.- powiedziałam dostrzegając wchodzące do budynku dwie dziewczyny.- Albo usiądź tutaj.- wskazałam na miejsce obok mnie. Josh posłał mi upominające spojrzenie, ale się tym nie przejęłam. Chwilę później Clifford siedział obok mnie.- Ale niczego tu nie dotykaj.

- Jasne.

- Greg by się wkurzył.- powiedział blondyn.

- Grega tu nie ma, a to pojedynczy incydent.- powiedziałam biorąc kęsa sałatki.- I wiesz, że Cię uwielbiam dlatego mu nie powiesz.- Michael zabrał mi pudełko, a ja posłałam mu gniewne spojrzenie.

- No co, głodny jestem. Jeszcze nic dziś nie jadłem.- odebrałam mu pudełko.

- Zastanowię się...- powiedział podając klucze do szafek kolejnym osobom.

- Wyobraź sobie, że ja też.- posłałam ostrzegawcze spojrzenie zielonookiemu, kiedy jego ręka znów zbliżała się do pudełka.- Joshy! Nie zrobisz mi tego.- chłopak jedynie westchnął. Chciałam sięgnąć po widelczyk, ale nie było go w pudełku. Spojrzałam na osobnika siedzącego obok z ową zgubą w buzi.

- Michael!- zaczął się śmiać.

Continue Reading

You'll Also Like

193K 9.4K 56
Lily Evans - miła, mądra i wzorowa Pani prefekt już od trzech lat opiera się urokowi sławnego i przystojnego Huncwota. Czy w końcu podda się urokowi...
15K 460 64
Roksana wraz z swoimi najlepszymi przyjaciółkami chodzi do liceum im. Batorego. Jeden z uczniów szkoły próbuje głównej bohaterce podbić serce mimo te...
126K 7K 61
Jak wigilijne niebo krzykiem dziecięcia tak serce rozdarte od chwili poczęcia. wybrać swą drogę to niełatwa sprawa zwłaszcza gdy do wyboru żadnego ni...
51.4K 2.7K 46
Sophie jest młodszą siostrą Norweskiego skoczka Daniela Andre Tande . Jeździ z nim na wszystkie konkursy. Jest dla niego wsparciem. Przyjaźni się z w...