Is everything I want

By autorka_hope

278K 15.2K 2.7K

ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelman... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
cz. II Rozdział 1
cz. II Rozdział 2
cz. II Rozdział 3
cz. II Rozdział 4
cz. II Rozdział 5
cz. II Rozdział 6
cz. II Rozdział 7

Rozdział 20

4K 188 56
By autorka_hope


ROZDZIAŁ 20

LEA

Kilka dni od nieszczęsnego obiadu u rodziców i spotkania Zandera, miałam spędzić popołudnie w towarzystwie Margot i naprawdę nie wiedziałam, czy było to błogosławieństwo czy przekleństwo. Omawiałyśmy pomysły na bankiet fundacji, która prowadziła zbiórkę na zagrożony gatunek zwierząt, kiedy od słowa do słowa wspomniałam jej, że potrzebuję szybkiego i najlepiej dużego zastrzyku gotówki.

Po tym, co po raz kolejny usłyszałam od rodziców, naprawdę miałam dość i choćbym miała jeść suchy chleb, obiecałam sobie, że ich spłacę.

– A co się stało? – zagadnęła, przeskakując wzrokiem pomiędzy białym obrusem a innym białym obrusem.

Dla mnie to był po prostu biały kolor, ale według Margot były zupełnie inne. Wcześniej nie wiedziałam, że biel może mieć różne odcienie.

– Pokłóciłam się po raz setny z rodzicami o swoje studia – mruknęłam, sprawdzając zamówienie. – Znowu wytknęli mi pieniądze i uznali, że skoro dają mi kasę na moją edukację, to mają prawo ingerować w moją przyszłość.

Głośno westchnęłam, wyłapując błąd w ilościach szampana i szybko go skorygowałam.

– Rozumiem – mruknęła, jakby wcale nie była zainteresowana tym tematem.

Nastała cisza. Ja nie zamierzałam się nad sobą użalać, a Margot chyba nie chciała ciągnąć tego tematu. Z drugiej strony, była moją szefową a nie przyjaciółką i nie musiała wysłuchiwać o moich problemach. Wolałam doceniać to, co miałam, bo nasza relacja i tak była o niebo lepsza od tego, co sobie wyobrażałam po naszym pierwszym spotkaniu.

Sięgnęłam po kubek z kawą z pobliskiej kawiarni i upiłam łyk, uważnie śledząc zapisane cyfry w Excelu. Przysięgam, że obsługa żadnego innego programu nie męczyła mnie tak psychicznie.

– Wiesz co... – odezwała się niespodziewanie, przykuwając moją uwagę. – Może mogłabym ci pomóc, ale nie wiem, czy nadasz się do tej pracy.

Zmierzyła mnie oceniającym wzrokiem, ale bez złośliwości. Zwyczajnie jakby oceniała moje predyspozycje i szanse na to, że podołam. Choć wydawało mi się to nieco dziwne a nawet niepokojące, chciałam wiedzieć więcej. Naprawdę stałam pod ścianą, ale nie wytrzymałabym kolejnego obiadu rodzinnego, podczas którego rodzice znowu będą próbowali wywierać na mnie presję.

– Zrobię wszystko, Margot.

Może to było powiedziane nieco na wyrost, bo nie zamierzałam wyjść na ulice i się sprzedawać, ale naprawdę miałam nadzieję, że kobieta będzie w stanie mi pomóc.

– Poczekaj z takimi deklaracjami, aż ci powiem, o co chodzi. – Parsknęła, hamując mój entuzjazm i zapał. – Zanim powiem ci coś więcej, musisz przysiąc, że bez względu na swoją decyzję, zatrzymasz te informacje dla siebie. I nie chodzi o mnie, a o ciebie – oznajmiła, odkładając na bok dotychczasowe zajęcie. – Jeżeli to wyjdzie poza pewien zaufany krąg, możesz mieć problemy i to poważne.

– Chodzi o coś nielegalnego? – Zmarszczyłam brwi, a oczami wyobraźni widziałam, jak cała spocona i zestresowana próbuję przekroczyć granicę z Meksykiem szmuglując narkotyki.

– Nie, skądże! – Roześmiała się i machnęła ręką, a mi natychmiast ulżyło. – Zwyczajnie ma to związek z bardzo wpływowymi ludźmi i gdyby pewne rzeczy wyszły na jaw, mogłyby się im nie spodobać. – Szybka ulga, jaką początkowo poczułam, minęła. Przełknęłam ślinę, ale niepewnie skinęłam głową, czekając, aż będzie kontynuować. – Rozumiesz, o czym mówię? Bez względu na to, czy będziesz zainteresowana moją ofertą, czy na wstępie ją odrzucisz, musisz milczeć, tak jakby ta rozmowa n i g d y się nie odbyła.

– Rozumiem – wyszeptałam, nie wiedząc, na co się piszę.

– To dobrze. – Odetchnęła i wygodniej rozsiadła się na fotelu, opierając złączone dłonie na brzegu stołu, przy którym od ponad trzech godzin siedziałyśmy i ustalałyśmy szczegóły organizacyjne na zbliżający się bankiet. – Zacznijmy od ważnego pytania, czy umiesz tańczyć?

Jej pytanie mocno mnie zdziwiło. Znowu przed oczami miałam siebie w nocnym klubie, tańczącej przy rurce przed grupą obleśnych mężczyzn, którzy wsuwają mi za paski skąpej bielizny jednodolarówki.

Słabo potrząsnęłam głową i szybko odpowiedziałam:

– Tak.

– No to najważniejsze warunki są spełnione. – Słabo się uśmiechnęła, a widząc moje pytające spojrzenie, dodała: – Jesteś ładna. – Wyliczyła na palcach, unosząc kciuk. – I umiesz tańczyć. – Uniosła palec wskazujący. – To teraz wyjaśnię, o co chodzi. – Odchrząknęła, po czym upiła łyk wody, zwilżając gardło. Była połowa maja a wysoka temperatura już dawała się we znaki. – Istnieje pewien klub i na razie ta wiedza ci wystarczy. Nie będę podawać żadnych nazw ani szczegółów, dobrze? – Przytaknęłam, bo co innego miałabym zrobić? – Do tego klubu należą bardzo wpływowe osoby i powiedzmy, że to taki elitarny klub dla gentelmanów. Wiem o jego istnieniu, ponieważ jestem odpowiedzialna za organizację niektórych imprez w tamtym miejscu czy atrakcje. Jednym z takich wydarzeń są piątkowe występy tancerek – wyjaśniła i chyba zobaczyła malujący się niepokój na mojej twarzy, bo szybko dodała: – Nie chodzi o striptizerki – parsknęła. – Mam na myśli układy choreograficzne, ale są one zmysłowe i z pewnością, może to być krępujące dla co niektórych dziewczyn. Co jednak ważne, nie rozbieracie się na scenie, nikt nie ma prawa was dotykać ani płacić wam za prywatne występy. Przygotowujecie układ, który potem prezentujecie i tyle. Nic więcej was nie obchodzi. Jeżeli ktoś zaproponuje Wam drinka, możecie zostać, ale bez zaproszenia któregoś z członków nie możecie się kręcić po klubie, to bardzo ważne.

Wydawało mi się, że mnie ostrzega, jakby mogło mi się stać coś, o czym wolała nie mówić. Chwilowo jednak to nie było najważniejsze, bo nawet jeżelibym się zgodziła, to i tak nie wyobrażałam sobie spędzać w takim miejscu dobrowolnie więcej czasu niż bym musiała.

– Dobrze, rozumiem – wydusiłam w końcu z siebie. – Czyli wychodzę na scenę z innymi dziewczynami, robimy swoje i tyle nas obchodzi? – Upewniłam się, przedstawiając wszystko w dużym skrócie i uproszczeniu.

– Dokładnie.

Milczałam dłuższą chwilę, bo z jednej strony byłam pewna obaw i niepokoju, z drugiej zaś to mógł być naprawdę szybki zarobek. Nie wiedziałam jeszcze, ile bym zarabiała, ale domyślałam się, że za występy w takim miejscu nie płacili mało.

– Jak często musiałabym tam być i ile w ogóle trwają takie występy? – Musiałam pamiętać, że byłam studentką. Niby rok akademicki kończył się za ponad dwa tygodnie, ale wątpiłam, żebym przez trzy miesiące zarobiła potrzebną kwotę. – No i jak wygląda kwestia zarobków?

– Występy są w piątki i zaczynają się o dziesiątej wieczorem. Zawsze są trzy grupy dziewczyn, dwie po trzy osoby i jedna po pięć. Ty, jeżelibyś się zgodziła, byłabyś w tej pięcioosobowej. Zazwyczaj tańczycie do dwóch, maksymalnie trzech utworów, potem jest chwila przerwy i wymienia was kolejna grupa. Na miejscu musisz być mniej więcej godzinę, bo nie możesz zjawić się też na ostatnią chwilę, a co do zarobków... – odchrząknęła, wymownie na mnie spoglądając. – Uwierz mi, że będziesz zadowolona. Szczegóły będziesz miała w umowie, o ile się zdecydujesz, ale pamiętaj. Teraz powiedziałam ci o tym nieoficjalnie i tak naprawdę za wiele nie wiesz, ale dokumenty, które podpiszesz, jeżeli w to wejdziesz to misternie przygotowana robota przez najlepszych prawników na Manhattanie. Musisz być pewna, że żadnej przyjaciółce, chłopakowi czy kuzynce niczego nie powiesz nawet półsłówkiem. Nazwa klubu, lokalizacja czy członkowie, wszystko jest tajne i po opuszczeniu murów budynku, zapominasz o jego istnieniu.

To wszystko brzmiało jak z filmu, ale czy powinno mnie dziwić, że bogaci ludzie lubili tajemnice i poczucie wyższości? Chcieli czuć się jeszcze bardziej wyjątkowo i elitarnie, jakby miliardy na koncie nie wystarczyły.

Obawiałam się trochę, ale nie miałam w perspektywie niczego innego, co mogłoby mi zapewnić szybki zarobek. Nie musiałam się rozbierać ani robić niczego, co nie byłoby ze mną zgodne. To miał być tylko taniec, zresztą... Nie byłabym sama na scenie.

Przygryzłam dolną wargę, bijąc się z myślami.

– Wchodzę w to.

W tamtej chwili jeszcze nie wiedziałam, jak ogromne zmiany przyniesie to jedno krótkie zdanie.

***

Wkroczyłam do zamglonej sali prób, a moje serce niemal wyskoczyło mi z piersi. Dłonie się trzęsły, jakbym była na odstawieniu alkoholowym, a ciekawskie spojrzenia reszty dziewczyn z grupy wcale nie pomagały. To nie było nasze pierwsze spotkanie. Tak naprawdę, to była nasza trzecia próba i szło mi całkiem nieźle, ale miałam wrażenie, że na scenie będzie zupełnie inaczej. Wydawało mi się również, że reszta tancerek również we mnie nie wierzyła, ale czego ja wymagałam?

Widziały mnie trzeci raz na oczy, zastąpiłam ich koleżankę, którą swoją drogą wywalono, bo z tego co się dowiedziałam, sypiała za kasę z jednym z członków klubu. Margot wspominała, że można wypić drinka czy porozmawiać z tymi mężczyznami, ale nie wskazane były bliskie kontakty płciowe, w obawie o ewentualne pozwy. Ponoć kiedyś jakaś dziewczyna oskarżyła kogoś o gwałt, ale sprawa została zamieciona pod dywan, jak pewnie wszystko co ma związek z Elysium.

Elysium, tak właśnie nazywał się ten tajny klub, którego nazwa sprawiała, że przez moje ciało przebiegał dreszcz niepokoju i podniecenia.

– Cześć – przywitała się Rita, jedna z dziewczyn, z którymi miałam występować. – Gotowa na jutrzejszy debiut?

– Czy jak powiem, że nie, to będzie bardzo źle? – Uśmiechnęłam się nerwowo.

– Słuchaj, żadna z nas nie była gotowa, ale to mija, kiedy zaczynasz tańczyć – oznajmiła, rozciągając się przed próbą. – Wiem, że pewnie nie dałyśmy ci tego odczuć, ale uważamy, że dasz sobie radę. Serio. Na próbach dobrze sobie radzisz, więc jak nie będziesz się skupiać na mężczyznach z sali tylko na swoim ciele i muzyce, to będzie świetnie.

– Może powinnam zamknąć oczy? – Prychnęłam, odstawiając na podłogę butelkę wody.

– Możesz spróbować, ale Tatiana raz tak zrobiła, bo lampy były źle ustawione i światło raziło ją w oczy i spadła ze sceny. – Wybuchnęła głośnym śmiechem, na co wspomniana Tatiana wywróciła oczami i pokazała jej środkowy taniec.

– Ja przynajmniej nie ślinie się na widok zielonookiego milionera – odgryzła się, prezentując złośliwy uśmieszek. – To, że facet zajmuje się biotechnologią nie oznacza, że będzie cię uczył anatomii ciała, Rita – dodała prześmiewczo, a mój żołądek zrobił niespodziewany fikołek.

Zielonooki milioner...

Biotechnologia...

Natychmiast przypomniałam sobie naszą rozmowę, gdy nocowałam u niego w mieszkaniu.

– Mi się wydaję, czy twoja firma zajmuję się również rozwojem technologii?

– Tak dokładniej to głównie zajmujemy się biotechnologią, ale widzę, że odrobiłaś lekcję.

Boże, nie możliwe, żeby chodziło o niego! Nie, nie, nie!

Z drugiej strony, czemu mnie to dziwiło? Przecież Zander spełniał pewnie wszystkie wymogi takiego elitarnego klubu. To oczywiste, że do niego należał.

– Bo go nigdy nie ma – usłyszałam głos innej z dziewczyn, który wyrwał mnie z letargu.

– Był kilka razy. – Skrzywiła się Rita z niezadowoleniem i skrzyżowała ręce na piersiach.

– I tak nigdy na ciebie nie spojrzał – Tatiana znowu jej dogryzła, a ja poczułam niewielką ulgę, bo może nie pojawiał się tam zbyt często.

A może to wcale nie był on? Może to tylko zbieg okoliczności a nawet jeżeli chodziło im o Zandera... Łudziłam się, że skoro nie bywał tam często, to była jakaś szansa na to, że go nie spotkam, ale... No właśnie, było jedno, maleńkie "ale". Czy faktycznie nie chciałam go spotkać?

Przeleciała mi przez myśl nasza rozmowa z Las Vegas.

– Tylko to, że jesteś grzeczną dziewczynką sprawia, że się do ciebie nie zbliżę... Nie jesteś w moim typie... Lepiej dla ciebie, abyś nigdy nie była.

A gdybym jednak była?

– Gdybyś była... – Jego oddech owiał moją szyję. – Już dawno zerżnąłbym cię na swoim biurku.

Na to wspomnienie ciepło nieznanego pochodzenia rozlało się w całym moim ciele. Nie wiedziałam dlaczego, ale nagle perspektywa udowodnienia jemu i samej sobie, że nie byłam tylko młodszą siostrą jego przyjaciela pochłonęła wszystkie moje myśli i stała się nowym celem do zrealizowania.

***

I od razu zapraszam na krótki 21 rozdział...

Twitter #ieiw_watt


Continue Reading

You'll Also Like

198K 5.4K 33
,,Na początku czułam, że ogarnął cały bałagan, który panował w moim życiu, ale on chciał je jeszcze bardziej spierdolić. I to zrobił''. Siedemnasto...
12.2K 50 2
Anastazja Miller, słynna córka David'a Miller'a. Na początku wakacji przeprowadziła się do Chicago, żyło jej się tutaj dobrze, poznała dwie dziewczyn...
735K 4K 6
Mijają dwa lata. Kariera Hope Myers nabiera tempa. Dziewczyna skończyła studia artystyczne i przygotowuje się do pierwszego wernisażu. Choć rozstanie...
VANDAL By

Romance

11.3K 895 30
Bezpieczeństwo to rzecz względna. Możesz dopłynąć tak blisko brzegu, że prawie czujesz grunt pod nogami, po czym nagle roztrzaskujesz się na skałach...