Is everything I want

By autorka_hope

274K 14.9K 2.5K

ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelman... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
cz. II Rozdział 1
cz. II Rozdział 2
cz. II Rozdział 3
cz. II Rozdział 4
cz. II Rozdział 5
cz. II Rozdział 6

Rozdział 14

4.1K 189 13
By autorka_hope

ROZDZIAŁ 14

LEA

Praca, studia, akademik.

Tak najkrócej można było opisać moje życie przez ostatnie dni. Nie widywałam się z Carterem, Matteo, Isą ani Zanderem. Jedyną osobą, która w sumie mogła potwierdzić moje istnienie była Harper, ale od dwóch dni nawet jej niemal nie widywałam. Od kiedy zaczęła kręcić z jakimś gościem z ostatniego roku, miałam wrażenie, że w ogóle nie ogarniała tego, co się wokół niej działo.

Byłam zmęczona i jedyne o czym marzyłam, to prysznic i łóżko. Powoli dowlekłam się pod drzwi akademika, mrużąc oczy. Na klamce była zawiązana czerwona wstążka.

Cholera, Harper! Serio?

Harper była moją przyjaciółką, ale w tamtej chwili miałam ochotę ją rozszarpać, a później się rozpłakać. Oparłam czoło o ścianę, wzięłam głęboki wdech i skrzywiłam się, gdy dotarły do mnie dość jednoznaczne dźwięki.

Super, Harper przeżywała właśnie orgazm, a ja nie mam, gdzie przenocować.

Wyjęłam telefon z torebki i odblokowałam urządzenie, chcąc zadzwonić do Cartera, kiedy dostrzegłam nieodczytane SMS-y sprzed dwóch godzin.

Harper: Lea, słoneczko moje! Możesz przenocować u Cartera? Zaprosiłam Tylera na noc... kocham cię!

Wywróciłam oczami i odczytałam drugą wiadomość, którą wysłała pięć minut później.

Harper: Albo mam lepszy pomysł. Spotkaj się z Matteo i poużywaj sobie.

Pokręciłam głową i ruszyłam do wyjścia z akademika, w między czasie wybierając numer do mojego ukochanego braciszka. Miałam nadzieję, że nie sprowadził żadnej laski na noc.

Odczekałam kilka sygnałów, gdy w końcu odebrał

– Lea? – Jak zwykle, gdy do niego dzwoniłam, był zdziwiony. – Stało się coś?

– I tak i nie – odpowiedziałam wymijająco. – Jesteś w domu? – Rozejrzałam się po parkingu i przeszył mnie dreszcz niepokoju.

Powoli zbliżała się jedenasta wieczorem, a teren wokół akademiku zawsze o tej godzinie dziwnie opustoszał.

– Nie, jestem u Zandera – odparł, a na dźwięk imienia chłopaka, poczułam dziwny ucisk w żołądku. – A czemu?

– Nie, dobra. – Szybko pożałowałam tego telefonu. – Nie ważne. Trzymaj się. Pa – Z prędkością światła zakończyłam rozmowę, nie dając mu dojść do słowa.

Przygryzłam policzek, zastanawiając się nad innymi opcjami niż obskurny motel, bo nie zamierzałam wywalać dwustu dolarów na hotel. Przestąpiłam z nogi na nogę, gdy telefon w mojej dłoni zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran, choć mogłam się domyślać, że Carter tak łatwo nie odpuści.

– Co jest? – Przymknęłam powieki.

– To ja się powinienem ciebie o to zapytać.

– Ale u mnie wszystko jest okej – skłamałam.

– A ja jestem królową Anglii.

– Och co za zaszczyt – zakpiłam. – Jak się królowa dziś miewa?

– Lea.

Pewnie chciał zabrzmieć groźnie, ale mu nie wyszło.

– Carter – przedrzeźniłam go, naśladując jego ton. – Serio Carter, nic się nie stało. Stęskniłam się i chciałam wpaść, pogadać, pozaplatać sobie warkoczyki, zrobić maseczki – wpadłam w słowotok.

– Dobra, przestań pierdolić i mów, co się stało?

– Daj ją – usłyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie telefonu i z całą pewnością nie należał on do mojego brata.

– Nie dawaj mu telefonu, Carter! – krzyknęłam do słuchawki, ale było już za późno.

– Chyba cię nie usłyszał. – Znowu poczułam dziwny ucisk, ale tym razem nie w brzuchu a w klatce piersiowej. – Ej, Carter! – Wydawało mi się, że na chwilę odsunął telefon od ust. – W zamrażalniku jest lód. – Ciche chrząknięcie, czyli wrócił. – Więc, Aniołku... – Nienawidziłam, gdy tak do mnie mówił, a jednocześnie sprawiał, że przez to jedno, głupie przezwisko czułam się wyjątkowo. – W co się tym razem wpakowałaś?

– W nic.

– Nic? – Byłam niemal pewna, że jego brew wystrzeliła do góry. – Mów, co się dzieje.

– Boże, Zander. Zadzwoniłam do brata i tyle.

– Okej, super – prychnął. A teraz grzecznie powiedz, co się dzieje?

– Serio, nie możesz odpuścić?

– Znasz mnie.

Zacisnęłam usta, bijąc się z myślami i zmęczeniem. Nie chciałam nic mu mówić, bo miał rację. Znałam go i mojego brata. Zaraz by mi kazali przyjechać do nich, a ja naprawdę po ostatnich wydarzeniach, wolałam unikać Zandera.

– Harper sprowadziła chłopaka do pokoju i chciałam przenocować u Cartera – wyznałam, ostatecznie stwierdzając, że nie mam siły się kłócić. Byłam zmęczona i przepychanka słowna z Zanderem dałaby mi tylko jeszcze bardziej w kość.

– Gdzie jesteś?

– Pod akademikiem, ale po prostu pójdę do hotelu i...

– Za dziesięć minut będzie po ciebie Benjamin – oznajmił, w ogóle nie słuchając tego, co mówiłam. – Ani ja, ani Carter nie przyjedziemy, bo za dużo wypiliśmy.

– Zander – jęknęłam przeciągle, chcąc go powstrzymać, bo nie chciałam do niego jechać.

Słyszałam tylko jego ciężki oddech w słuchawce, ale milczał. Przełknęłam ślinę, zastanawiając się, czy powiedziałam coś nie tak, kiedy w końcu się odezwał.

– Czekaj na samochód – powiedział i się rozłączył.

Miałam trzymać się od niego z daleka. Cholera jasna!

Usiadłam na ławce, opierając łokcie o kolana i ukryłam twarz w dłoniach. Myślałam, że wyrosłam z tego zauroczenia, choć oczywiście fizycznie cały czas mi się podobał. Czarne włosy, intensywne, zielone oczy, kształtne usta, prosty nos, wyraźnie zarysowana szczęka, blizna przecinająca prawą brew i atletyczna sylwetka. Mógł uchodzić za ideał mężczyzny, przynajmniej pod względem wyglądu, bo charakter czasem miewał paskudny.

Wplotłam palce we włosy, starając się zebrać myśli.

Lea, podejdź do tego logicznie.

Podobał ci się, okej. Ostatnio częściej się widujecie, więc wydaje ci się, że jednak coś do niego czujesz, ale przyciąga cię tylko jego atrakcyjna powierzchnia, a uczucia muszą opierać się na czymś więcej niż wyglądzie.

Próbowałam sobie przemówić do rozsądku i nie zauważyłam nawet, kiedy podjechał samochód.

– Dobry wieczór – przywitał się Benjamin, wysiadając z auta.

– Dobry wieczór. – Wstałam i nagle zrobiło mi się wstyd z powodu naszego ostatniego spotkania.

– Mam panią zawieźć do pana Kane'a, zgadza się? – zapytał, gdy wsiadałam do tyłu.

– Tak – odparłam cicho, chcąc jak najszybciej się schować przez nieco rozbawionym wzrokiem mężczyzny.

Na szczęście w trakcie jazdy nie próbował mnie zagadywać ani wracać do tego, co wydarzyło się trzy tygodnie temu. Dzięki temu mogłam próbować sobie wmówić, że wcale nie ekscytuje się na spotkanie z Zanderem i jest mi całkowicie obojętny.

Naprawdę chciałam, żeby tak było. Pamiętałam, jak beznadziejnie się czułam, kiedy podkochiwałam się w nim jako dzieciak. Nie chciałam do tego wracać z wielu powodów.

Pogrążona w myślach i próbie skontrolowania emocji nie zauważyłam, że dojechaliśmy na miejsce. Pożegnałam się z Benjaminem i wysiadłam z samochodu przed nowoczesnym, wysokim budynkiem. Mogłam się domyśleć, że Zander mieszka w apartamentowcu.

Powoli i niepewnie zbliżyłam się do drzwi, zza których nagle wyłonił się nie kto inny, jak przyczyna moich emocjonalnych rozterek. Stanął w progu i gestem ręki zaprosił mnie do środka.

– Hej – szepnęłam, nawet na niego nie patrząc.

– Poczekaj chwilę. – Położył dłoń na moich plecach, a serce natychmiast zaczęło walić mi w piersi.

Boże, co się ze mną dzieje?

– Proszę wpisać moją znajomą do księgi gości. – Zander podszedł do portiera i wskazał na mnie ręką. – Lea Rhodes – podał moje imię i nazwisko. – Dziękuję. – Skinął do mężczyzny głową i wrócił do mnie, ponownie kładąc dłoń na moich plecach. – Chodź.

Skierował nas do windy, a ja przez cały czas powtarzałam sobie w myślach:

Oddychaj. Nie zapomnij o oddychaniu.

Od tego dnia w biurze i naszego dziwnego kontaktu wzrokowego w klubie, nie mogłam wyrzucić go z głowy. Nawet kilka razy zdarzyło się, że śniłam o nim w nocy i no... Powiem tylko, że z całą pewnością nie graliśmy w warcaby.

– Lea... – Gwałtownie obróciłam głowę i na niego spojrzałam. – Carter chyba zostaje na noc, bo trochę go ścięło, więc przygotuje ci pokój gościnny.

– Mogłam jechać do hotelu.

– Nie będziemy o tym rozmawiać – uciął temat.

– A o tym, co się stało przed klubem?

Nie miałam pojęcia, dlaczego o to zapytałam. Oczywiście byłam ciekawa tego, o czym przez jeden dzień pisały media, bo później wszelkie doniesienia magicznie zniknęły z internetu, podobnie jak gazety w kioskach. Chciałam wiedzieć, dlaczego stało się to, co się stało, ale nie zamierzałam go o to pytać.

– Niezgodność charakterów – rzucił na odczepne, a ja nie zamierzałam popełniać kolejnego błędu drążąc temat.

Nagle miałam wrażenie, jakby winda była zdecydowanie za mała na naszą dwójkę, choć spokojnie pomieściłaby jeszcze z sześć osób. Przełknęłam ślinę i nerwowo założyłam włosy zza ucho.

Czy ta winda mogłaby się wreszcie zatrzymać?

– Jak ci się pracuje u Margot? – zagadnął.

Czyli będziemy prowadzić niezobowiązującą pogawędkę i wymianę grzeczności... Okej.

– Jest świetnie – wyznałam nieco zbyt entuzjastycznie, bo Zander spojrzał na mnie z słabym uśmiechem na ustach. – W sensie, Margot jest wspaniała i chyba się w tym odnalazłam.

– Chwaliła cię.

– Rozmawialiście o mnie? – Zdziwiłam się.

– Wspomniała coś mimochodem. – Wzruszył ramionami, wsuwając dłonie do kieszeni spodni, a minutę później przekraczaliśmy próg jego apartamentu. – Jesteśmy. – Zander chyba liczył na jakąś odpowiedź, ale nikt się nie odezwał. Wszedł w głąb mieszkania, a po chwili dobiegło do mnie ciche prychnięcie. – Twój brat zasnął na kanapie.

Dzięki braciszku, niech twoja poduszka będzie ciepła z obu stron.

Skrzyżowałam ręce na piersiach i złowrogo spojrzałam na rozwalonego na kanapie Cartera. Miałam ochotę w tym momencie do niego podejść, chwycić w dłoń poduszkę i go udusić. Przez niego tu przyjechałam, a sam się upił i poszedł spać. Ciekawe, że jeszcze pół godziny temu brzmiał zadziwiająco świadomie i trzeźwo.

– Chodź, pokaże ci pokój. – Niemal podskoczyłam, gdy obok mnie zjawił się Zander.

Położyłam dłoń na piersiach i nie umknęło mi, że jego wzrok tylko na chwilkę, również tam powędrował. Skinęłam głową i ruszyłam za brunetem do pokoju, w którym miałam spędzić najbliższe godziny. Zander otworzył drzwi do jasnej, przestronnej sypialni. Była bardzo ładna, klasyczna, ale taka typowo katalogowa i bez wyrazu.

– Dzięki. – Słabo się uśmiechnęłam i weszłam do środka, wymijając go w progu.

– Jesteś głodna?

– Nie, po pracy zdążyłam coś przegryźć, ale... – zamilkłam, odwracając się w jego stronę. – Nie mam w czym spać. Normalnie zwinęłabym jakąś koszulkę Carterowi.

Przygryzłam policzek.

– Zaraz coś ci przyniosę.

Był rzeczowy, zresztą jak dziewięćdziesiąt procent czasu, który z nim kiedykolwiek spędziłam. Nie był zbyt wylewny, emocjonalny, radosny. Czasami się nawet zastanawiałam, czy jego cokolwiek cieszyło.

Rozejrzałam się po pokoju i podeszłam do okna, odsłaniając roletę. Spojrzałam zahipnotyzowana za rzekę Hudson, bo widok z tego piętra w dodatku nocą zapierał dech w piersiach. Może dla większości ludzi nie byłoby w tym nic niesamowitego, ale dla mnie to wyglądało magicznie.

– Spodenki pewnie będą za duże, ale mają sznurek poza gumką, więc możesz je związać – oznajmił bez żadnego uprzedzenia, odkładając rzeczy na materac. – Jakbyś potrzebowała, to po drugiej stronie mieszkania, trzecie drzwi na lewo jest pralnia, suszarnia więc możesz sobie wyprać rzeczy, ale musisz sama rozgryźć jak to wszystko działa, bo w życiu nic z tego sprzętu nie używałem. – Skrzywił się, jakby sama perspektywa samodzielnego wstawienia prania go przerażała.

Zaśmiałam się, co przykuło jego uwagę.

– Mi się wydaję, czy twoja firma zajmuję się również rozwojem technologii? – Spojrzałam na niego z politowaniem, nie przestając się uśmiechać.

– Tak dokładniej to głównie zajmujemy się biotechnologią, ale widzę, że odrobiłaś lekcje.

– Ukradłam ci broszurkę z biura.

– Myślałem, że zainteresowały cię kolorowe obrazki. – Cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy.

– No dobra – westchnęłam, a ręce zwisły mi wzdłuż ciała w rezygnacji, jakbym została przyłapana. – Liczyłam na kolorowanki. – Szczerze się uśmiechnęłam, a on cicho parsknął pod nosem i delikatnie pokręcił głową na boki.

– Dobranoc, Aniołku. – Obrócił się na pięcie i chciał wyjść.

– Zander – zawołałam, zanim zostawił mnie samą. – Długo jeszcze będziesz tak do mnie mówić?

– A wciąż go masz? – Jego wzrok przesunął się po moim ciele w dół, aż wstrzymałam oddech. Miałam wrażenie, że to nie oczy, a dłonie wędrują po mojej skórze. A kiedy przytaknęłam, spojrzał ponownie na twarz i dodał. – Więc tak, jeszcze długo będę tak mówić.

A potem zamknął za sobą drzwi i zostawił mnie z wypiekami na twarzy, choć przecież nic między nami się nie wydarzyło.

***

Do jutra!

Twitter #ieiw_watt

Continue Reading

You'll Also Like

735K 4K 6
Mijają dwa lata. Kariera Hope Myers nabiera tempa. Dziewczyna skończyła studia artystyczne i przygotowuje się do pierwszego wernisażu. Choć rozstanie...
29.5K 778 43
Madison Clarke jest dziewczyną która w życiu przeżyła dużo ciężkich chwil, dlatego nakłada maskę obojętnosci. Dziewczyna za to uwielbia śpiewać. Śpie...
12.2K 50 2
Anastazja Miller, słynna córka David'a Miller'a. Na początku wakacji przeprowadziła się do Chicago, żyło jej się tutaj dobrze, poznała dwie dziewczyn...
34.5K 2K 11
Alessia Condello, jest córką głowy jednej z najbardziej wpływowych organizacji przestępczych w Stanach Zjednoczonych. By zapewnić bezpieczeństwo i wz...