Doktor Gówno W Multiwersum Pa...

By xDirtowy327x

31 2 3

Na początek chciałbym zaznaczyć, że jeżeli teoria wieloświatów jest prawdziwa to poniższa historia w jakimś w... More

,,Imienia nikt nie znał, ale z nazwiska to gej''
Szwab, Shrek I Latynoski Pingwin

Owsiki I Ogień

3 0 0
By xDirtowy327x

Spedalski szybko dogonił towarzyszy niedoli życia na tym odludziu zwanym Radomiem. Po krótkim wyjaśnieniu z kim właśnie rozmawiał Spedalski i Dmitrij poszli do chaty ruska, podczas gdy Germanin momentalnie popędził do Pingwina by poprosić o autograf. Około 0,7482648216581265986532657326532759836259326958 godziny później wszyscy byli już w drewnianym domku, którego od strony zgniłego zachodu pochłaniała amerykańska pleśń, której kapitalistyczny odór sprawiał, że Dmitrij coraz rzadziej bywał w swojej chacie i częściej nocował u swoich niedźwiedzich braci.


Choć Bezpałovowi nie chciało się ugaszczać emerytowanych szeregowców jego charakterystyczna słowiańska gościnność sprawiła, że już niedługo później obaj panowie siedzieli przy rozpadającym się, zabytkowym stole sprowadzanym z Syberii za czasów wąsatego Józka. Po długiej podróży doktorowi i Erichowi należał się odpoczynek, dlatego Dmitrij niezwłocznie podał im po szklance wódki zaskakująco dobrej jakości i bigosu według mitu stworzonego z tura o imieniu Wołovicz, którego dziadek Dmitrija miał upolować podczas wielkiej rewolucji w stolicy. Śmierć Wołovicza podobno tak odbiła się na innych wieprzach, że wszystkie zamieniły się w tajemnicze istoty zwane „krowami".


Wracając, jako że Erich miał najsłabszą głowę z zebranych wokół stołu już po kilku minutach leżał pod stołem nie wiedząc co się dzieje. Tymczasem Dmitrij i Spedalski rozpoczęli rozmowę (nie chcę mi się wszystkiego tłumaczyć, ale Dmitrij mówi po rosyjsku):


-To dość niebezpieczna okolica, wiesz? - nieoczekiwanie rozpoczął rozmowę Dmitrij biorąc łyka wódy,


-Doprawdy? A z jakiego to powodu? - odpowiedział Spedalski również biorąc łyka,


-Zapewne słyszałeś o „WOŚP", czyż nie? - kontynuował Bezopałowicz,


-W sensie... Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy? - dopytał z konsternacją gładziogłowy,


-Nie, mi chodzi o WOŚP – Wielka Orkiestra Świątecznego Plądrowania – odpowiedział poważnym tonem zauralczyk,


-...Że co? - zapytał gejokształtny marszcząc brwi,


-Może i u was są nieznani... Ale tutaj... Chyba nie ma osoby, która nie została przez nich napadnięta... - powiedział zimnolubny nalewając sobie więcej płynu do kieliszka,


-Ciebie też napadli? - zapytał Spedalski, przesuwając nogą ciało Ericha pod stołem,


-Niestety... (wziął porządnego łyka) Mnie też to spotkało... - odpowiedział Dmitrij gdy zaczął się wpatrywać w podłogę, co oznaczało że ma flashbacki,


-No to opowiadaj – powiedział doktor, wyciągając z kieszeni notes i ołówek ukradziony z ikei by zapisać ważne informacje,


-Było to gdy byłem jeszcze młody... Była noc... Jak zwykle chodziłem po polu, szukając kapitalistycznych świń... Kiedy nagle zauważyłem ogień... Kiedy szybko tam pobiegłem ukazał mi się makabryczny widok... (Dmitrij zamilknął, ponownie patrząc w podłogę) Mieszkał tu kiedyś bojar, co „Bogdanov" miał na nazwisko... To był dobry człowiek... Od lat jego ród sprawował pieczę nad nami, chłopami... I nad Dziwnovem i tu, w Blatovie pan zawsze mądrze rządził... Jednak... Po upadku cara, choć pan sprzyjał nowymtowarzyszom, nowi zapomnieli o tych terenach... Zaroiło się tu od plugawych złoczyńców, choć pan zawsze dawał sobie z nimi radę...Między nimi był Owsik – najgorszy z najgorszych... „Jurkiem" zwanym, bo zaiste czerwonego cara przypominał... Kradł od biednych, nakłaniając ich by dali datki na „chore dzieci", podczas gdy sobie i swoim psom dawał to wszystko, a miał ich wielu bo zawsze serca im dawał przeklęte jego plugawymi czarami... Pan znał Owsika i gardził nim szczerze... I już armię zbierał, by się z nim raz na zawsze rozprawić jednak łotr go uprzedził... (Bezpałov znów zamilkł) Banda napadła pana...Wszystko szło gładko, choć w wielkiej trwodze... Byłem wtedy z panem, w rodowym zamku... Dwadzieścia strzelb leżało na podłodze, gotowych do wystrzału kamieniem, bo pan tak był hojny, że wszystkie naboje sprzedał i przeznaczył na nas... Banda Owsika nacierała od okien, drzwi, a nawet parapetów, jednak ogień nasz był nieustanny... Sługusy bandyty raz po raz ciskały w nas grad pochodni i wystrzałów, my mniej ale celniej strzelaliśmy we wroga... Pan wyszedł na ganek i jak tylko najeźdźca łeb z ponad zasłony wychylił to już za chwilę wychylać nie miał czego...Przynajmniej dwanaście sługusów padło wtedy z ręki pana, trafionych prosto między oczy, bo choć sprzęt tragiczny to tak naprawdę nie liczy się sprzęt, a technika... Już pan zwycięstwo zaczął świętować kiedy nagle... Rozległ się strzał spod bramy... Pan się zakrztusił, zbladł... Coś chciał powiedzieć, ale krwią odchrząknął... Upadł... Z nieobecnym wzrokiem wskazał palcem na bramę... A tam stał on... Poznałem tego łotra...Poznałem... Po okularach i po sercu na piersi... To on postrzelił pana... Wziąłem broń i wycelowałem... Nie wiem czy z rozpaczy czy ze złości, ale chybiłem... Łotr uciekł... Usłyszałem wrzask obrońców... Spojrzałem... Pan... Nie żył... (Rusek zamilknął na dłuższą chwilę) Od tamtej pory poprzysiągłem zemstę... I ścigałem bandę łotra... Na polach, wsiach, drogach... Nigdy nie dopadłem tego bandyty... (Dmitrij ciężko westchnął, biorąc kolejnego łyka) Towarzyszu... (Bezpałov popatrzył na milczącego doktora) Wierzę, że ty dasz radę pokonać tego potwora... Wierzę w ciebie... I w niego... (fan rewolucji zaglądnął pod stół, gdzie Niemiec powoli zaczynał odzyskiwać zmysły)


-Hmmm... To bardzo ciekawa historia... - powiedział w końcu Spedalski, zapisując ostatnie słowa w notatniku,


-Wcale nie brzmi jak opowieść Gerwazego z Pana Tadeusza... - dodał po chwili,


-Co?- zapytał zdezorientowany Dmitrij,


-Co?- zapytał zdezorientowany doktor.


Łysogłowy długi czas myślał o opowieści Bezpałova, wkrótce nadeszła noc. Z trudem (bo Eryk nie ważył tak mało, szczególnie po jedzeniu) Spedalskiemu udało się przenieść towarzysza do stodoły, gdzie mieli spać na sianie bo chałupa była za mała dla nich wszystkich. Jeszcze przed snem na zagrychę w ramach osłabienia kaca dnia następnego zajadali się szczurami, aż w końcu zasnęli. Nad ranem doktor obudził się z Erichem leżącym na nim i chrapiącym mu do ucha, po krótkim zwyzywaniu się od pedałów i klinie wódką smakową volksdeutsch i przedstawiciel jego pracodawcy poszli do Dmitrija się pożegnać. Po zyskaniu opierdolu, że wyjedli jego bezcenną hodowlę szczurów szpiegowskich wyszkolonych do infiltrowania amerykańskich jelit Erich i Spedalski wyruszyli główną drogą w stronę ojczyzny agenta łyżki.


Nagle na przeciw wędrowcom z krzaków wyskoczyły dwie nastoletnie dziewczyny z czystym obłąkaniem w oczach, obie z czerwoną naklejką serca na kurtce i puszką w ręku. Spedalski od razu zorientował się o co chodzi – Owsik dowiedział się już kim są i gdzie idą, dlatego wysłał zdalnie sterowanych za pomocą przeklętych klątwami naklejek agentów by wykończyli germanów najpierw finansowo, a później fizycznie. Pałogłowy próbował w ostatniej chwili uciec, ciągnąc zdezorientowanego Ericha za sobą. Jednak było już za późno. Demony zwane „wolontariuszami" zdążyły już ich otoczyć ze wszystkich dwóch stron.


-Czy chcę pan dać datek na chore dzieci? - zapytała nieoczekiwanie jedna z dziewczyn, przybliżając się na niekomfortową odległość do Ericha,


-Dostaniecie nawet naklejkę! - dodała równie obłąkana istota, wyciągając z kieszeni czapki dwa urządzenia umożliwiające Owsikowi całkowitą kontrolę nad przedstawicielami gatunku homo sapiens,


-Erich... SPIERDALAMY! - krzyknął Spedalski, chwytając skonfundowanego Niemca za ramię i uciekając w stronę pobliskiego pola,


-A gdzie to my się wybieramy? - nagle z kępy trawy na polu wyskoczył młody chłopak z równie obłąkanym spojrzeniem co dziewczyny i naklejką na piersi. Nagle ze wszystkich stron niczym matki chorych córek na świeżaki w 2016 wyłonił się tłum demonów należących do bandy Owsika, który zaczął biec w stronę byłych żołnierzy,


-ONI SĄ ÜBERALL!!- zakrzyknął Erich, wyciągając z jelita grubego swój rewolwer i trafiając epickim rykoszetem 20 demonów naraz,


-CHOLERA!! ICH HABE KEINE AMUNICJA!!! - dodał po chwili, desperacko próbując wystrzelić w nadciągającą hordę,


-BRAĆ ICH – rozkazał wydawałoby się przywódca hordy, nie mający na sobie naklejki – to prawdopodobnie jedna z tych gnid rabująca z własnej woli,


-NIGDY NAS NIE ZŁAPIECIE – krzyknął Spedalski, przebijając się przez tłum demonów z na-wpół nieprzytomnym od proszenia o datki Erichem pod spoconą pachą.


-A panowie to gdzie? - nagle drogę uciekającym od hordy zajechał srebrny van, żywcem wyciągnięty z paradokumentu „Zdrady". Okno pojazdu powoli się obniżyło, odsłaniając wizerunek kierowcy. Choć jajcogłowy nigdy wcześniej go nie widział rozpoznał go od razu – to był Jurek Owsik. Lekko siwiejący, noszący okulary z czerwonymi oprawkami łotr szyderczo się do nich uśmiechnął, gdy jego horda zdążyła już ich otoczyć.


-Związać ich! I dawać do vana! - warknął Owsik na grupę demonów najbliżej Spedalskiego, które zaczęły się do niego zbliżać z liną stworzoną ze skręconych banknotów 3-złotowych,


-NIE! NIE DAM SIĘ ŻYWCEM! - krzyknął w desperacji bardziej polski z tej dwójki, odpierając ataki kilku pierwszych bandytów,


-WEŹCIE GO NIE MNIE! AHHH! - dodał, gdy druga fala łotrów wyrwała mu z rąk nieprzytomnego Ericha, po chwili sam został ogłuszony uderzeniem w polityce z puszki,


-Doskonale moja bando... - uśmiechnął się maniakalnie przywódca łotrów, gdy jego sługusy zaciągnęły ogłuszonych i związanych germanów do vana.



C.D.N.

Continue Reading

You'll Also Like

190K 6.2K 200
𝙽𝚒𝚎 𝚔𝚝𝚘𝚛𝚎 𝚝𝚊𝚕𝚔𝚜𝚢 𝚜𝚊̨ 𝚙𝚛𝚣𝚎𝚛𝚘𝚋𝚒𝚘𝚗𝚢𝚖𝚒 𝚖𝚎𝚖𝚊𝚖𝚒 𝚕𝚞𝚋 𝚔𝚊𝚠𝚊𝚕𝚊𝚖𝚒. 𝚆𝚒𝚎̨𝚔𝚜𝚣𝚘𝚜𝚌 𝚒𝚌𝚑 𝚓𝚎𝚜𝚝 𝚖𝚘𝚓𝚊 𝚕...
739 40 6
Historia opowiada nowym projekcie "teenz" uczestniczy w nim 7 członków którzy zaczynają nagrywać na YouTube wszyscy są przyjaciółmi tylko między 2 os...
35.6K 2.3K 151
Opisu nie ma, Karl go zjadł
42.6K 729 72
14 letnia Hailie Monet traci w wypadku samochodowym mamę i babcie. Dziewczyna bardzo przeżywa ich śmierć i zastanawia się co teraz z nią będzie. Nagl...