White Dandelion| Seongjoong

By Anonimowaok

8.6K 1.2K 647

~-Czasem najtrudniejszym jest przyznanie się przed sobą, że jedyną osobą, która cię nienawidzi jesteś ty sam... More

Prolog: gabinet nr 312
1. Trudne pytania
2. Gumy truskawkowe
3. Spinacze w kształcie kwiatów
4. Ulubiony kolor
5. Zapach alkoholu
6. Karmelowa kawa
7. Szwy
8. Wieczorna zmiana
9. Znajomości
10. Rodzaje chaosu
11. Ryż z kurczakiem
12. Słowne przepychanki
13. Ten uśmiech
14. Konfrontacja
15. Pudełko
16. Asertywność
17. Pizza z soju
18. Bratnia dusza
19. Anonimowy podarunek
20. Tabelki i wykresy
21. Pokaz
22. Dobry dzień
23. Lęk
24. Nauka emocji
25. Espresso i uroczy uśmiech
26. Wesołe oczy
27. Nawracający lęk
28. Hamulce (lub ich brak)
29. A mógłbyś, po prostu, tutaj ze mną być?-
30. Docieranie
31. Pierwsze koty za płoty
32. Sweet chilli
33. Konwersacje przy krawężniku
34. Przyjacielska konsultacja
35. Kolacja
36. Pierwsza randka
37. (Korpo)szczur w (korpo)ścieku
38. Okazja
39. Walc w toalecie
40. Chwila odwagi
41. Slow it down...
42. Deklaracje
43. Słowa, słowa, słowa
44. Wszystko się zmieni
45. Nowa rzeczywistość
46. Bukiet szczęścia
47. Pojedynek
48. Kroplówka i trzy łyżki cukru
49. Kocie wymioty i impreza niezakrapiana alkoholem
50. Nowy lokator, fryzjer i boże ciało
51. Latte z bitą śmietaną
52. Skazy przeszłości
53. Zacząć od początku
54. Nostalgia
55. Festiwal
57. Plan i siedmiu idiotów
58. Niespodzianka
59. Prezent
60. Turbulencje
61. Sto lat i oby każde z nich było nasze
62. Tęcza na szarym tle
63. Oni wiedzą
64. Artykuł
65. Nierozwaga
66. Prawdziwy dom
67. Konsekwencje
68. Cappucino z syropem pistacjowym

56. Prawie jak rodzina

112 16 7
By Anonimowaok

Mingi dołączył do nich z całym zestawem do uwiecznienia pokazu. Samodzielnie obsługiwał kilka kamer, do których pilociki plątały mu się między palcami. W zębach trzymał telefon, na ramię miał zarzuconą torbę od aparatu, zaś brodą podtrzymywał składany statyw. Jongho spojrzał na niego jak na wariata, jako że po raz pierwszy widział tego mężczyznę o niesamowicie jaskrawej fryzurze. Skinął do nich głową, rozpoznając wśród nich jedynie Sana, po czym zajął wolne krzesełko. Tamci wciąż się mu przyglądali, niczym intruzowi, którego nikt nie zapraszał, a ten dziwnym trafem poczuł się jak u siebie w domu. 

- Co?- bąknął, kiedy uwolnił się spod całego sprzętu. Hongjoong wraz z Jongho cmoknęli nieprzekonani, natomiast dwudziestosiedmiolatek, którego mózg wreszcie postanowił przetworzyć ostatnie dwie minuty życia, rozweselił się i pomachał Songowi z nadmiernym entuzjazmem.- Hej San. Wooyoung już jest gotowy. Powiedział, że jeśli go nie nagrasz, to czeka cię pięć plag egipskich, a dodatkowo utnie ci jaja. Zależy mu, ponieważ Yunho ma zamiar wrzucić dodatkowe materiały na Youtube. 

- Mu ręka lata jak u alkoholika z pięćdziesięcioletnim stażem.- skomentował Yeosang, za co Jongho mu przyklasnął, ponieważ usilnie pracował nad obudzeniem w Kangu demona, który tlił się gdzieś pod tą blond czupryną.

- Czy wy się jakoś zmawiacie, żeby mnie gnębić?- obruszył się, ustawiając obiektyw tak, ażeby perfekcyjnie ujmował sam środek sceny. 

- Odruchy pierwotne.- prychnął Seonghwa, czym zarobił sobie cios łokciem w żebra od Hongjoonga. Nie dlatego, że szkoda mu było Choi'a. Po prostu światła zgasły, a szum rozmów w tłumie zdążył ucichnąć. 

To była wręcz idealna okazja, aby Jongho wcielił w życie plan, polegający na narobieniu Jungowi obciachu, toteż młody mężczyzna nadął się, a następnie gwizdnął przez dwa palce. Yeo omal nie padł na zawał, przerażony nagłym dźwiękiem. Joong zdążył ich zaledwie zbesztać wzrokiem, zanim na scenę nie weszła prowadząca, uśmiechając się jak do reklamy. Mingi wywrócił oczami, wyłączając główną z kamer. Hong bezwolnie ziewnął i to wcale nie przez tę kobietę, ale mimo to Hwa się zaśmiał oraz ostentacyjnie go przedrzeźnić. Skupili się dopiero, kiedy ta zaczęła wymieniać członków jednej z grup występujących podczas festiwalu. Na scenę wbiegło kilku chłopaków w wieku od dziewiętnastu do dwudziestu-kilku lat w odblaskowych, sportowych strojach. Kang był zajęty tym, aby nie ogłuchnąć od krzyków dziewczyny siedzącej za jego plecami, podczas gdy Jongho energicznie żuł gumę w rytm idącej echem piosenki. Jak później stwierdził, byli całkiem utalentowani, aczkolwiek jego kompani stanowili istny przykład arogancji i Hong pomagał Sanowi ustawić różne opcje, których ten stary człowiek nie potrafił obsłużyć, a Park poprawiał soczewkę grzebiąc sobie w oku. 

- Mordy panowie, stulcie mordy. Mój Wooyoung zaraz wychodzi.- San się wyraźnie rozemocjonował i wyprostował, sądząc chyba, że w ten sposób będzie lepiej widział. Hongjoong podskoczył, słysząc nazwisko przyjaciela. Czuł się, jak dumny rodzic i miał ochotę oznajmić wszystkim, że to dzieło jego życia ma zaraz tu zatańczyć. Fakt, faktem, był młodszy od szatyna, ale to nie miało najmniejszego znaczenia. 

- Wziął tabletkę na serce? W jego wieku to można już paść na zawał od takich wrażeń.- Jongho szepnął na ucho jasnowłosemu, ale ten już był wpatrzony w miejsce, z którego zaraz miał wyłonić się Woo. 

 Po tym jak ujrzeli brązowowłosego, który wraz z pozostałymi członkami swojego zespołu, wyszedł na środek, zgodnie włączyli się do tłumu wiwatujących fanek. Mingi kazał się Seonghwie zamknąć, bo psuł mu nagranie, na co Park się oburzył i wydarł jeszcze głośniej, tym razem ogłuszając Kima. Muzyka rozbrzmiała, a San stresował się tak, jakby on sam musiał tam teraz być oraz wyczyniać te wszystkie niepojęte akrobacje. Słowa nie były w stanie wyrazić, jak cholernie dumny był, widząc dwudziestotrzylatka spełniającego swoje marzenia. Nic nie rozczulało dwudziestosiedmiolatka bardziej niż jego szczery, szeroki uśmiech oraz połyskujące ślepia. Miał w sobie taką energię, która wstępowała w niego tylko podczas tańca. Yeosang znał go najdłużej z ich grona i był świadomy, iż nie jest to chwilowy kaprys, a całe jego dzieciństwo. Niejednokrotnie widywał go na podwórku, z słuchawkami nasuniętymi na uszy, gdy uciekał od wszystkiego, co działo się w jego domu. Widział w nim wciąż tego dzieciaka, którego poznał lata temu, z którym dorastał i którego ponownie mógł nazwać swoim przyjacielem. Szmat życia za nimi oraz masa przykrych doświadczeń. Któż by pomyślał, iż uda im się skończyć tutaj? 

Jongho, trwający przy nim prawdopodobnie w najgorszych chwilach, wzruszył się odrobinę, ale zrobił wszystko, aby reszta tego nie zauważyła. Nigdy by tego nie przyznał, ponieważ miał swój honor, lecz nikomu nie był tak wdzięczny jak Sanowi, za to, że dał mu miłość, na którą Jung zasługiwał. Czasem wystarczał dziwny traf, aby wszystko się zaczęło po prostu układać. I czy to był dzień, w którym każdy z nich po trochu spostrzegł, że życie zmierza w dobrą stronę? Sang spoglądał na człowieka, któremu udało się wyjść z naprawdę beznadziejnego położenia, który na zawsze pozostanie częścią jego dzieciństwa, ale również dorosłości i miał nadzieję, iż tak będzie to wyglądać aż do śmierci. Na dodatek, w gratisie otrzymał dość irytującego studenta, pracownika jednych z rozchwytywanych knajp, który za punkt honoru wziął sobie zaprzyjaźnienie się z blondynem. Jaki był tego powód? Nie wiadomo, natomiast za tysiącem kąśliwych komentarzy, krył się chłopak, marzący o paczce przyjaciół, z którymi mógłby oderwać się od nudnej codzienności i wnieść do ich życia trochę swojego oryginalnego poczucia humoru. Seonghwa poklepał Sana po ramieniu, bowiem od dawna nie widział go aż tak szczerze szczęśliwego. Ponadto, tutaj też nastąpiła transakcja wiązana, ponieważ Wooyoung był obecnie drugą, po Hwie, najbliższą osobą dla Hongjoonga, a Park musiał zaakceptować, że ich rodzina się niekontrolowanie powiększyła, bo spędzając ze sobą tyle czasu, musiał całą tę cholerną gromadę określić tym mianem. I jakoś tak wszystkim się zrobiło ciepło na sercu, bo występ występem, ale cudowniejsza była realizacja, że miało się dookoła wspaniałe osoby i tak niewiele potrzeba, żeby niebo pojaśniało wraz z uśmiechem na ustach. Może tylko jedno CV złożone na czyimś biurku, może odwaga by się przełamać i poprosić kogoś o numer, może przyzwolenie na czyjąś pomoc. 

Kiedy Wooyoung się kłaniał, dysząc ciężko, a Yunho puścił do Mingiego oczko ze sceny, trzeba było zarówno Sana, jak i Songa ściągać na ławkę, by ci nie wstali klaszcząc, a tym samym robiąc szopkę dekady. Jongho znowu gwizdnął, ale tym razem w odpowiednim momencie, dzięki czemu dźwięk zlał się z hałasem oklasków. Później zapowiedziano kolejną grupę, lecz San wyłączył nagrywanie, po czym pobiegł bocznym wejściem na zaplecze, chcąc zobaczyć się z Jungiem. Mingi zamierzał go powstrzymać, gdyż panował tam już wystarczający harmider, ale po drodze się potknął o jakiś kabel, zaliczając jedną z najbardziej widowiskowych gleb w ciągu swojego dwudziestokilkuletniego życia. 

Choi powitał brązowowłosego z otwartymi ramionami, a młodszy, tuż po tym jak do zobaczył, podbiegł do niego, czubkiem głowy uderzając go w brodę. Dwudziestosiedmiolatek jęknął, śmiejąc się przy tym głośno oraz obejmując Junga tak, że omal wycisnął z niego wszystkie wnętrzności. 

- Podobało ci się?- brązowe oczy spoglądały na niego z ekscytacją. 

- Oczywiście, że tak. Niczego tak nie uwielbiam oglądać, jak twojego tańca. Nie umiałem oderwać wzroku i jestem cholernie, cholernie dumny.-

- Często to powtarzasz.- bąknął w materiał jego koszulki.- A nagrałeś wszystko? Albo ktokolwiek nagrał? 

- Wszystko jest udokumentowane, ze wszelkich możliwych kątów. Hong zrobił bodajże z tysiąc zdjęć. Yeosang z Jongho mają też dla ciebie masę rupieci kupionych na stanowiskach.- 

- Dziękuję. Słyszałem, jak Jongho gwiżdże z tłumu i chyba go potem uduszę.- wymamrotał spokojnym głosem, wciąż nie odrywając się od Sana oraz mając głęboko w poważaniu ilość osób, które im się przyglądały. Niech zazdroszczą. Wooyoung był bardzo zadowolony z faktu, że spośród ośmiu miliardów populacji tego beznadziejnego gatunku, posiadł najmniej wadliwą sztukę. Miała ona uroczy zaokrąglony nos, naiwnie iskrzące się ślepia, talię na tyle wąską, aby mógł się owijać wokół niej jak wąż i utrudniać oddychanie, a przede wszystkim ogromne serce z taką porcją miłości, że Wooyoungowi aż było głupio, iż to wszystko przeznaczone jest tylko dla niego. 

- Szczególnie podobał mi się refren w choreografii, jak robiłeś taki ruch- tu spróbował naśladować niższego.- Jakieś dziewczyny, które stały za nami wspominały o tobie i miały przypinki z waszą nazwą. Mam nadzieję, że macie duży procent od sprzedaży. Yeosang nawet coś o tym wspominał, ale on zawsze gada o liczbach, a mi się mózg wyłącza, kiedy nawija mi o zyskach, stratach oraz innych bzdetach. Niemniej, też ci bardzo kibicował. Mieliśmy transparenty, nie wiem czy widziałeś i są też takie kubeczki, aczkolwiek to ci też wysyłałem. Mogłeś nie odczytać. Są przeurocze. Kupię więcej i rozdam wszystkim w firmie.-

- A mógłbyś się skarbie na chwilę zamknąć i mnie pocałować?- rzucił dwudziestotrzylatek, wspiął się na palce, łapiąc policzki Sana w dłonie, a następnie złączył ich wargi, z nieskrywaną satysfakcją.

- Kocham cię.- wybełkotał San, najszczęśliwszy pod słońcem. 

--------------------------------------------------

Po festiwalu, który trwał jeszcze dobre kilka godzin, podczas których Wooyoung bawił się już wraz z pozostałymi, postanowili grupowo udać się na wspólną obiado-kolację. Załapał się nawet Mingi oraz Yunho, których zaprosił Jung, aby zapoznali się z resztą ferajny. Była to wybuchowa mieszanka przeróżnych światów i Jongho zgodnie z Hongjoongiem podejrzewali, iż albo się wszyscy zgrają, albo wieczór skończy się istną burzą. Ku ich pozytywnemu zdziwieniu, Mingi odnalazł wspólny język z Joongiem. Tymczasem Seonghwa maglował Jeonga, ponieważ rodzice chłopaka prowadzili dobrze prosperujący biznes, a wszystko co związane ze słowem "biznes" przywiewało Yeosanga, który wsłuchiwał się w rozmowę z zapartym tchem. Jongho testował różne smaki alkoholi z Sanem, dzięki czemu zaczął darzyć go większym szacunkiem niż wcześniej. Woo obłożył się trzema rodzajami pizzy, toteż niczego więcej mu do życia nie było potrzebne i tylko od czasu do czasu rzucał w Kanga kawałkami salami, ponieważ ten niekontrolowanie otwierał usta, kiedy jakiś temat go zainteresował. Hong skrzywił się, gdy na długim stole pojawiła się pozycja z ananasem i prawie zerwał z Seonghwą, kiedy ten zjadł jej połowę, w dodatku polewając sosem czosnkowym. Skończyło się, ku jego zadowoleniu, tylko na zakazie całowania do najbliższego umycia zębów, lecz Kim i tak musiał zagryźć to Capriciosą. 

Przez to, że San zapomniał o swoim aucie na parkingu i trochę wypił, Woo pierwszy raz prowadził jego samochód, co groziło wypadkiem. Odetchnął z ulgą dopiero, gdy zatrzymali się na podziemnym parkingu. Szatyn odchylił się na fotelu, twierdząc, iż w sumie pasują mu sportowe pojazdy i zerknął na Choi'a, jak na bezbronne dziecko. 

- Nawet to, że się uchlałeś jak świnia, nie zmienia faktu, że był to prawdopodobnie jeden z najwspanialszych dni w moim życiu.- uniósł kąciki ust, widząc charakterystyczne rumieńce na policzkach starszego.- Ale za karę bierzesz torby i wnosisz je na górę. 

Rzucił w jego stronę kluczyki, a sam wysiadł, kierując się do windy. 

--------------------------

Trochę chaos, ale uroczy chaos. Mam nadzieję, że się podobało i nie ma tysiąca błędów (nie sprawdzałam, więc jak są to dlatego)

Continue Reading

You'll Also Like

373K 12.6K 74
𝐛𝐨𝐨𝐤 𝐨𝐧𝐞. gilmore girls universe. 𐙚 | B L U E ˖⁺‧₊˚♡˚₊‧⁺˖ ─── blue eyes like the sea on a cold, rainy day ❝ 𝘉𝘓𝘜𝘌 𝘌𝘠𝘌𝘋 𝘉𝘌𝘈𝘜𝘛�...
793K 29.4K 97
𝐀 𝐒𝐌𝐀𝐋𝐋 𝐅𝐀𝐂𝐓: you are going to die. does this worry you? ❪ tua s1 ⎯⎯⎯ 4 ❫ © 𝙵𝙸𝚅𝙴𝙷𝚇𝚁𝙶𝚁𝙴𝙴𝚅𝙴𝚂...
2.7M 61.3K 195
Welcome to my suffering, im dragging you to this fluffy/smutty book. Im sorry [Completed]
1.7M 89.2K 43
"you still sleep with a plushie?" "his name is shiber." in which san has trouble sleeping and wooyoung loses a bet. warnings: some triggering themes...