BROTHERS'S GUARDIAN

By zaczarowanaksiazka_

42.8K 1K 164

Szesnastoletnia Katy Cooper przeprowadza się wraz z rodzicami z wiecznie pochmurnego San Francisco do słonecz... More

OSTRZEŻENIE
ROZDZIAŁ 1 - Nowy początek, nowa praca
ROZDZIAŁ 2 - Imprezowy plan
ROZDZIAŁ 3 - Miami Beach High School
ROZDZIAŁ 4 - Sygnał alarmowy
ROZDZIAŁ 5 - Wino
ROZDZIAŁ 6 - Nocna schadzka
ROZDZIAŁ 7 - Dręczycielka
ROZDZIAŁ 8 - Kiedy Cię widzę nie czuję już nic
ROZDZIAŁ 9 - Problemy
ROZDZIAŁ 10 - Mecz
ROZDZIAŁ 11 - Puszczanie fajerwerków w basenie to nie jest dobry pomysł
ROZDZIAŁ 12 - Mała słodka blondynka
ROZDZIAŁ 13 - Gabinet poradni psychologicznej u Ashera ćpuna
ROZDZIAŁ 14 - Atak paniki
ROZDZIAŁ 15 - Potwory spod łóżka
ROZDZIAŁ 17 - Pierdolony Zane Evans
ROZDZIAŁ 18 - Guess who's back
ROZDZIAŁ 19 - Przyzwoitka
ROZDZIAŁ 20 - NIE randka
ROZDZIAŁ 21 - Alkoholowy szampon
ROZDZIAŁ 22 - Burdel
ROZDZIAŁ 23 - Osiemnaście urodzinowych świeczek
ROZDZIAŁ 24 - Pełna chata
ROZDZIAŁ 25 - Samolotowe wyznanie
ROZDZIAŁ 26 - Tatuażystka
ROZDZIAŁ 27 - Miejsce ukojenia
ROZDZIAŁ 28 - Kocham Cię bardziej niż pizzę hawajską
ROZDZIAŁ 29 - Misja Nowy York
ROZDZIAŁ 30 - Tańcząca kanapka
ROZDZIAŁ 31 - Niewygodne buty na obcasie
EPILOG
PODZIĘKOWANIA
PLAYLISTA
KSIĄŻKA LEVIEGO SMITHA!

ROZDZIAŁ 16 - Santorini

1.1K 31 6
By zaczarowanaksiazka_

KATY

Wyjechanie na spontaniczne wakacje do Grecji z Lucasem, było najlepszym pomysłem na jaki wpadł chłopak w całym swoim siedemnastoletnim życiu. Przez pierwsze trzy dni całymi dniami pływaliśmy i opalaliśmy się, chodziliśmy do klubów, piliśmy jak oszaleli. Cały czas kurczowo unikając rozmowy na ten ważny temat.

Na powód dlaczego się tu znaleźliśmy.

Santorini czyli wyspa na której aktualnie się znajdowaliśmy była naprawdę piękna. Nigdy mimo obietnic rodziców nie pojechaliśmy na wakacje do Grecji, a jest naprawdę czego żałować, bo jak myślałam, że Miami to moje miejsce na ziemi. Stwierdzam, że się myliłam. Zdecydowanie jest to Grecja.

Większość naszego wyjazdu razem z Lucą spędzamy opalając się i pływając w basenie, z którego rozciąga się piękny widok na morze, oraz pobliskie budynki. Stanowczo nie chcę wiedzieć ile kosztował nas ten wyjazd.

Weszłam do wody zostawiając moje rzeczy na leżaku. Kiedy tylko zanurzyłam się cała w ciepłej nagrzanej od słońca wodzie podpłynęłam do Lucasa, który zasnął, na dmuchanym pontonie.
Tak bardzo korciło mnie by go zrzucić z tego materaca serio. Jednak wolałam iść dzisiaj wieczorem na imprezę, a nie do kostnicy z ciałem brata. Jeszcze mi się przyda.

- Budzimy się królewiczu. - Powiedziałam ochlapując go wodą.

Oczy chłopaka się otworzyły, kiedy tylko pierwsze kropelki wody dotknęły ciała chłopaka. A przynajmniej wydaję mi się, że się otworzyły bo cały czas miał na nosie okulary przeciwsłoneczne.

- Pojebało cię? - Wychrypiał. - Daj mi spać.

- Mnie pojebało? - Zapytałam ironicznie. - To ty urządziłeś sobie drzemkę, na materacu. Na wodzie. - Dodałam. - Mogłeś spaść i utonąć.

- Nie udawaj, że by cię to nie ucieszyło. - Odgryzł się.

- Wiesz co. Jednak postanowiłam, że będę dla ciebie wredną suką. - Zrzuciłam brata z dmuchanego materaca prosto do wody.

- Pożałujesz tego - powiedział wynurzając się z wody.

Lucas zaatakował mnie wodą. Chlapał nią na lewo i prawo nie zważając na inne osoby znajdujące się w wodzie. Byłam cała mokra. Cała. Jednak to Lucas nadal mnie chlapał, a ja jego. Wyglądaliśmy i zachowywaliśmy się trochę jak dwójka niewychowanych dzieciaków, którymi mentalnie nadal byliśmy.

- Dobra stop - zaśmiałam się, nadal atakując brata. - Stop!

Szatyn jak na zawołanie wstrzymał ogień i popłynął po swój materac, który zdążył już od nas sporo odpłynąć podczas naszej walki.

- To po co mnie obudziłaś? - Zapytał wracając do mnie.

- Bo miałam takie widzi mi się, oraz... - Założyłam mu okulary przeciwsłoneczne na głowę. - Zrobiło mi się ciebie trochę szkoda. W szczególności Lary, bo będzie musiała na to patrzeć przez przynajmniej następny miesiąc.

- Co ty pierdolisz Katy? - Spytał zdezorientowany.

- Spanie na pełnym słońcu z okularami przeciwsłonecznymi na nosie nie jest zbyt mądrym pomysłem, jeśli później nie chcesz mieć opalonej mordy.

Kiedy tylko chłopak zdał sobie sprawę z tego co powiedziałam, to opadła mu porządnie kopara. Wybiegł z wody tak szybko jak tylko mógł i odpalił aparat w telefonie by się przyjrzeć swojej twarzy.

Wyglądał komicznie.

- Oceniasz straty? - Zapytałam ze śmiechem siadając na leżaku.

- Pierdol się Katy, sama nie wyglądasz lepiej. - Zdecydowanie mu nie było do śmiechu.

- Przypominam ci braciszku, że te dwie rzeczy stały się z twojej nieuleczalnej głupoty.

- Mojej? - Zapytał z wyrzutem. - Rozumiem, jeszcze jak to co aktualnie dzieję się na mojej twarzy jest moją winą. - Powiedział odkładając telefon do torby. - Ale jak twoja dupa i ogromny siniak na niej są moją winą?

- Kto wpadł na genialny pomysł zakręcenia mną z zamkniętymi oczami w pokoju, gdzie na podłodze walało się więcej śmieci niż było tam faktycznie miejsca.

- Mogłaś się nie zgadzać na ten pomysł.

- Trzymajcie mnie bo zaraz mu wyjebie.

- Popatrzy na pozytywy stara. Jesteśmy na dokurwistych wakacjach.

- Do tego wyglądamy jak idioci. - Dodałam.

- Przynajmniej każdy będzie wiedział, że jesteśmy rodzeństwem.

- Akurat co do wyglądu Lucas to my w ogóle nie jesteśmy podobni.

On ma brązowe włosy, ja blond. On jest wysoki, a ja niska. Go każdy lubi, a mnie nieszczególnie. Jedyne co nas łączy to zielone oczy i podobny stan pojebania.

- Dobra kurwo - powiedział wstając. - Idziemy na obiad, bo jestem głodny. Widzimy się za pół godziny w holu. - Powiedział zostawiając mnie samą nad basenem.

Pół godziny na wyszykowanie się to zdecydowanie za mało czasu. Wbiegłam na szybko do mojego hotelowego pokoju i szybko dopadłam jakiś krótki biały top i szerokie krótkie spodnie sięgające trochę przed kolano, do tego założyłam moje ukochane buty - conversy. Mogłam powiedzieć, że byłam prawie gotowa. Szybko zamknęłam drzwi do pokoju i schowałam kartę do pokoju do torebki. Zbiegłam po schodach prosto do holu, a tam zobaczyłam Lucasa z naburmuszoną miną.

- No w końcu! Czekam na ciebie już od jakiejś minuty. - Powiedział z pretensjami.

Głody Lucas to zły Lucas.

- Dobra nie płacz. To gdzie idziemy na jedzenie? - Zapytałam kiedy wychodziliśmy z hotelu.

- Nie mam pojęcia.

- Jak to nie masz pojęcia?

- No normalnie. - Prychnął.

- Tak bardzo mnie popędzałeś tylko po to żeby teraz mówić, że nie wiesz gdzie idziemy? - Zapytałam wściekle.

Głodna Katy to zła Katy.

Kolejna rzecz, która nas łączy.

- Nie wiem. Możemy jak codziennie tutaj iść na pizzę, czy kebaba. - Rzucił.

Kiedy tylko te słowa opuściły usta brata w mojej głowie zapaliła się lampka.

- Mam pomysł, co możemy zjeść.

- Czekam z niecierpliwością. Tylko pamiętaj, że karta rodziców nie ma nieskończoności na koncie, a ten hotel był naprawdę w kurwę drogi.

- Zaraz, zaraz. Ukradłeś kartę rodzicom?

- A myślałaś, że skąd mam tyle pieniędzy na te wakację? - Zapytał.

- No nie wiem, myślałam, że może kurwisz się gdzieś za trzy dychy.

- Trzy dychy? Błagam szanujmy się. Bierzmy za to chociaż trzydzieści pięć. - Powiedział, na co roześmialiśmy się oboje. - Dobra Katy, mów jaki masz pomysł na to jedzenie bo naprawdę jestem w głodny.

- Pomysł no tak. Przez poprzednie dni jedliśmy cały czas pizzę, kebaby na śniadanie obiad i kolację na zmianę. Co gdyby jednak połączyć pizzę, kebaba i frytki czyli nasze ulubione jedzenie w jedno?

- Myślę, że to w chuj zajebisty pomysł. - Powiedział uśmiechnięty. - Tylko gdzie nam sprzedadzą kebabopizzofrytki?

- Nigdzie. Sami zrobimy. Kupimy osobno kebaba, frytki i pizzę i to połączymy.

- Ale ja głodny jestem. - Wyjęczał męczeńsko.

- Wierzę, że jesteś dzielnym chłopcem i dasz radę poczekać. Zagryź zęby i bądź twardy.

***

Chodzenie po całym Santorini z pudełkiem pizzy kebabem i frytkami, kiedy roiło się tutaj od ekskluzywnych restauracji było naprawdę dziwne. Jednak wyznaję zasadę miej wyjebane, a będzie Ci dane dlatego nie bardzo przejęłam się tymi oceniającymi wzrokami innych turystów czy miejscowych kiedy razem z Lucasem mając wielkiego banana na mordzie szliśmy z naszymi łupami prosto na plażę.

Na hawajską pizzę oczywiście wysypaliśmy wszystko co znajdowało się w naszym kebabie, a następnie położyliśmy na to frytki. Danie to nie wyglądało najbardziej zachęcająco na świecie jednak rodzeństwo Cooper lubi niekonwencjonalne smaki i połączenia.

Wzięłam kęs naszej pizzy i to było dosłownie niebo w gębie. Podniosłam wzrok na Lucasa, któremu aż się uszy trzęsły.

- Katy to jest dokurwiście dobre. - Skomentował.

- Wpisujemy to w nasze stałe menu? - Zapytałam, na co chłopak pokiwał mi głową.

Razem z Lucasem od małego tworzymy listę nowo odkrytych przez nas dań i połączeń. Pizza hawajska zajmuje pierwsze miejsce, jednak to klasuje się aktualnie chyba na drugim miejscu.
Resztę wieczoru spędziliśmy na plaży cały czas zajadając się naszym nowym kulinarnym wynalazkiem i rozmawialiśmy na bezsensowne i nic nieznaczące tematy.
Cały czas omijaliśmy to co najważniejsze.

***
*Cztery dni później*

Leżałam na leżaku nad basenem i słuchałam mojego ulubionego podcastu kryminalnego. Już mieli rozwikłać zagadkę i złapać mordercę, kiedy to prosto na moje uda wylądowało frisbee?

- Przepraszamy cię bardzo. - Podeszła do mnie para.

Dziewczyna na oko w wieku Lary, o prześlicznych długich sięgających do lędźwi brązowych włosach i chłopak gdzieś też w podobnym wieku o czarnych kręconych włosach.
- Nic się nie stało. - Powiedziałam wstając i oddając im zgubę.

- Widzę, że nie jesteśmy pierwsi. - Dziewczyna wskazała palcem na mój siniak na pośladku. - Chyba nie tylko my w ciebie czymś rzuciliśmy - Zaśmiała się.

- A to. - Zaśmiałam się. - To wina tego tam. - Wskazałam palcem na Lucasa, który aktualnie robił salta i skakał do basenu.

Kiedy tylko zauważył, że rozmawiam z nieznajomymi przetransportował się do nas z prędkością światła. Nadopiekuńczy...

- Co się dzieję? - Zapytał podchodząc.

Obie pary oczu zwróciły się ku mojemu bratu.

- Nasze frisbee poleciało trochę w nie tą stronę i trafiło... - Wytłumaczył chłopak.

- Katy. - Pomogłam mu.

- Katy. - Powtórzył.

- Ja jestem Bri, a to jest Colin - Przedstawiła dziewczyna.

- Lucas. - Odpowiedział nieufnie.

- Słuchajcie wiemy, że znamy was jakieś plus minus dwie minuty, ale przyjechaliśmy tu wczoraj, a nasi znajomi w ostatniej chwili nas wstawili. - Powiedziała na jednym wdechu dziewczyna. - Chodzi o to, że mamy jutro wynajętą małą łódkę na cztery osoby i czy może to właśnie wy byście nie chcieli z nami się tam wybrać? - Zapytała Bri.

- Myślę, że podziękuj...

- Jasne, że tak. - Przerwałam bratu.

Poczułam jak brat posyła mi piorunujące spojrzenia jednak postanowiłam je zignorować. Przekonam go jakoś.

- Super! - Odpowiedzieli jednocześnie.

- Podasz mi swojego instagrama? Tam wam wyślę co i jak. - Zapytała mnie dziewczyna wyjmując telefon.

Muszę przyznać, że sumiennie tak jak się umówiłam z Lucasem przez cały tydzień trwania naszego wyjazdu miałam włączony tryb nie przeszkadzać. Nie wchodziłam na instagrama, nie odczytywałam wiadomości, a muszę przyznać, że ignorowanie Chrisa przez tak długi okres czasu jest naprawdę trudne. Chłopak wchodzi drzwiami, oknami, kominem. Jest nie do odgonienia.

Kiedy odpaliłam instagrama zaatakowała mnie masa wiadomości od Chrisa, Ashera, czy nawet Lary. Jednak nie było tam, żadnej wiadomości od niego. Poczułam nieznośny uścisk w żołądku jednak sprawnie go zignorowałam i podałam swoje konto dziewczynie.

- Świetnie! W takim razie do zobaczenia jutro Katy i Lucas. - Powiedziała na odchodne.

Kiedy tylko odeszli Lucas od razu przeniósł na mnie swoje ostre spojrzenie. Był wkurwiony. I to bardzo mocno.

- Co ty odpierdalasz? - Zapytał zachowując pozorny spokój, jednak w środku aż wybuchał od emocji.

- O co ci znowu chodzi? - Usiadłam na leżaku.

- O co mi chodzi? Posłuchaj Katy poznałaś max pięć minut temu jakiś nieznajomych proponujących ci wyjazd na cały dzień na morze. Nie wydaję ci się to dziwne?

- Znam takich ludzi jak Chris Miller i Asher Wilson. Przy nich nic nie jest dziwne.

- Jebani skurwiele. - Westchnął odpuszczając. Usiadł na sąsiednim leżaku. - Ojciec do mnie napisał. - Oznajmił po chwili ciszy.

- I?

- Wkurił się.

- Czy serio stać go na jakąś inną emocję niż wkurw? Nie wiem, może mogliby się zmartwić tym gdzie jesteśmy.

- Jest progres. Przynajmniej zauważyli, że nas nie ma. - Ironicznie się zaśmiał. - Co do tej łódki.

- O nie. Ten temat skończony.

- Chciałem powiedzieć, że za pierwszym razem wylosowałaś ocean na mapie więc kolejny punkt z wycieczki się spełni.

- Oby tylko ten drugi się nie spełniał, bo lubię bardzo moją dupę, a nie marzy mi się jechać do szpitala jak znowu sobie coś zrobię. - Uśmiechnęłam się mimowolnie na tamto wspomnienie.

- Przedłużyły by się nam przynajmniej wakacje.

- Wrzucę cię kiedyś do klatki z rekinami. Przysięgam.

- Same kości. Nie miałyby czego jeść. - Zaśmialiśmy się obydwoje.

Zawsze tak jest Luca początkowo może się zawsze ze mną spierać i kłócić, jednak finalnie i tak prawie zawsze wychodzi na moje.

***

Od kiedy wczoraj Chris wyczaił, że byłam aktywna na instagramie pierwszy raz od tygodnia zalał mnie setkami jak nie tysiącami wiadomości i połączeń, które ja umiejętnie zbywałam.

Zgodnie z instrukcjami jakie dostałam wczoraj w wiadomości od Bri umówiłyśmy się, że spotykamy się pod głównym wejściem do hotelu. Długo nie musieliśmy czekać, bo tamta dwójka zjawiła się prawie od razu przy wejściu i razem skierowaliśmy się w kierunku przystani gdzie będzie już czekać na nas nasza łódka.

Byli dziani.

To pierwsze co nasunęło się mi na myśl kiedy zobaczyłam małą "łódeczkę", która wyglądała jak jebany jacht. Kiedy tylko wsiedliśmy na statek wymieniłam z Lucasem porozumiewawcze spojrzenia. Myśli to samo co ja. Siostrzano - braterska telepatia.

- Kapitan mówi, że powinniśmy zatrzymać się gdzieś na jakiejś plaży za około dwie godziny. - Powiedział Colin wyciągając z turystycznej lodówki zimne piwa i rozdał je każdemu z nas.

- No to co? - Zaczęła Bri. - Katy i Lucas. Może trochę poznajmy bo ten cały wyjazd wyszedł dosyć spontanicznie. - Zaśmiała się nerwowo. - Skąd jesteście?

- Miami. - Odpowiedziałam. - Ale przeprowadziliśmy się tam dość niedawno. Wcześniej całe życie mieszkaliśmy w San Francisco.

- Miami. O boże miasto marzeń. - Zachwycił się Colin. - My jesteśmy z Mediolanu. Czy faktycznie w Miami jest tak fajnie jak mówią?

- Zależy. My raczej znamy to miasto od tej gorszej strony. - Powiedział Lucas biorąc łyk piwa.

- Gorszej strony?

- Imprezy, narkotyki, dilerka inne takie. - Wyliczył.

- Zabawnie tam macie. - Skomentował.

- Czym się tam na co dzień zajmujecie? - Zapytała się brunetka.

- Chodzimy do szkoły. Ja do trzeciej klasy, a Katy do drugiej. - Powiedział na co naszym towarzyszą zrzedły miny.

- Do szkoły? - Zapytała Bri, zanim wybuchnęła głośnym śmiechem razem ze swoim jak mniemam chłopakiem.

- Co? - Zapytałam z bratem jednocześnie mocno zdezorientowani zachowaniem naszych towarzyszy.

- Myśleliśmy, że jesteście pełnoletni. - Powiedziała Bri cały czas się śmiejąc. - My mamy po dwadzieścia jeden lat. Ja jestem projektantką mody, a Colin modelem. Byłam święcie przekonana, że jesteście dorośli.

- Jakim cudem? - Zapytałam.

- Na takich wyglądacie.

- Jeszcze ja to rozumiem. - Powiedział brunet siedzący obok mnie. - Ale Katy? Największy dzieciak jaki istnieje na świecie jest brana za osobę dorosłą? - Wznosił oczy do góry. - Przestaję już wierzyć w ten świat.

- Spierdalaj chuju.

- Widać, że się kochacie. - Wymsknęło się Bri.

- Co ty powiedziałaś? - Spytałam licząc na to, że się przesłyszałam. - Ja i Lucas? Kochamy? Ochyda.

- Nie kochasz mnie?

- Nie. Jestem zmuszona z tobą żyć.

- Ja ciebie też kocham.

- Mówiłam miłość. - Szepnęła szatynka do swojego chłopaka.

- Poczekajcie, poczekajcie. Wy wiecie, że jesteśmy rodzeństwem prawda? - Powiedziałam na co para siedząca przed nami ponownie wytrzeszczyła oczy i wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Kochanie chyba nie jesteś jednak dobra w te klocki.

- O boże, jaka wtopa.

- Może jednak jesteśmy do siebie podobni. - Szepnęłam Lucasowi.

- Spierdalaj, to oni są chyba jacyś pojebani. - Stwierdził.

Dla niego każdy nowy jest pojebany.

***

Jednak pierwszy raz w życiu Lucas miał w czym rację. Ta dwójka była naprawdę popierdolona. Po dwóch godzinach rejsu zatrzymaliśmy się na rajskiej plaży. Chłopacy jak to chłopacy zaczęli szaleć i się wygłupiać w wodzie. Jednak ja i Bri postawiłyśmy, jednak na ochłodzenie się w wodzie i małe poeksplorowanie tej plaży.

Kiedy już z powrotem weszliśmy na statek zaczepił mnie Colin prosząc mnie abym gdzieś z nim poszła. Niepewnie się zgodziłam i poszłam za chłopakiem, pod pokład. Chłopak bez słowa dopadł swojej torby i wyciągnął, z niej pudełko, a w nim znajdował się najpiękniejszy pierścionek jaki widziałam na świecie.

- Oświadczę się dzisiaj Bri. - Powiedział chowając pudełko. - Mam do ciebie i Lucasa tylko jedną prośbę.

- Mamy się ulotnić gdzieś? - Przerwałam mu.

- Dokładnie.

Zaciągnięcie Lucasa z dala od pary by mieli chwilę dla siebie było bardzo trudne. Cały czas moje próby wytłumaczenia mu o co chodzi tak aby Bri się nie domyśliła zbywał machnięciem ręki i swoim tekstem "Katy spierdalaj".

Finalnie udało mi się go zaciągnąć pod podkład, kiedy zmyśliłam bajeczkę, że źlę się czuję. Tryb opiekuńczego brata został włączony.

- Lepiej się już czujesz? - Zapytał troskliwie.

- Ja się wogóle nie czułam źle. - Odpowiedziałam rozbawiona. - Musiałam cię jakoś zabrać z dzioba statku bo Colin chcę się oświadczyć Bri, ale jakoś nie bardzo w naszym towarzystwie. - Wyszeptałam w stronę brata.

- Nie mogłaś tego od razu mi powiedzieć?! - Zapytał z wyrzutem.

- Nie bo byś wszystko jej wygadał, a niespodziankę szlag trafił.

- Pierdol się Katy.

Między nami nastała grobowa cisza i nie zapowiadało się, że któreś z nas ma zamiar ją przerwać. Przez cały wyjazd unikaliśmy jak ognia wielu tematów, których tak bardzo korciło nas by zapytać. Jednak nie byliśmy w stanie.

- Pamiętasz jak byliśmy mali - zaczęłam. - Mieliśmy taką grę. Siedem pytań. Chyba znowu jest nam potrzebna.

- Chyba masz rację.

Siedem pytań to gra kiedy nawzajem zadajemy sobie po siedem pytań, a osoba której te pytania są zadawane musi odpowiedzieć prawdę.

- Czemu ostatnio przyszedłeś pijany do szkoły? - Zapytałam przypominając sobie tamtą sytuację.

- Chyba dlatego, że wiele rzeczy zaczęło mnie przerastać. - Westchnął. - To był dzień meczu. Pierwszy raz na boisku w tej szkole, możliwość dostania się do play offów. Chciałem być jak najlepszy i chyba po prostu potrzebowałem sobie poluzować hamulce.

- Byłeś oprócz tego razu pijany w szkole? - Zadałam mu kolejne pytanie.

- To już drugie pytanie. - Przypomniał uśmiechając się. - Ale nie. Nigdy. Skacowany to i owszem, ale nigdy pijany. - Odpowiedział. - Teraz moja kolej. Co się stało, że uciekłaś z imprezu u Ashera?
Lucas zadał pytanie, a ja poczułam jak moje oblewa rumieniec.

- Raczej co się nie wydarzyło. - Poczułam jak moje zażenowanie coraz bardziej wzrasta. - Prawie się pocałowałam z Zane'm - ukryłam twarz w dłoniach.

Lucas wybuchnął głośnym śmiechem. Tak się darł, że jestem prawie pewna, że było to słychać nawet na górze statku gdzie właśnie Colin i Bri przeżywali najpiękniejsze chwilę swojego życia.

- Wiedziałem! - Znowu się zaśmiał. - Jednak dobra pani detektyw z tej Lary.

- Co?

- Czy to kolejne pytanie?

- Jesteście wszyscy nienormalni.

- Coś was łączy? 

- Łączy? - Powtórzyłam.

- Inaczej zapytam w takim razie. Czujesz coś do niego?

- Do kogo? Człowieku, czy ty możesz mówić jaśniej?

- Zane, a kto inny?

Czy podoba mi się Zane? Jest nieziemsko przystojny i zabawny. Kochany i troskliwy.

- Wydaje mi się, że nie. - Odpowiedziałam. Chociaż, nie wiem co to tak naprawdę miłość.

- Teraz twoja kolej.

- Czemu kiedyś ćpałeś? - Zadałam bratu nurtujące mnie pytanie od dawna.

- Chciałem spróbować. Dowiedzieć, się czy serio jest to takie złe jak inni mówią. Potem bałem się ci powiedzieć, bo wiedziałem, że będziesz zła.

- Nie zła. Raczej zmartwiona, bo na świecie mam tylko ciebie. Kiedy się dowiedziała, też nie byłam zła. Tylko rozczarowana bo ukrywałeś to przede mną. - Odparłam.

- Co myślisz o tej sytuacji? - Spytał.

- Z rodzicami? Szczerze uważam, że oni oboje siebie zdradzają. Nie są dla mnie rodzicami. Są nic nie znaczącymi ludźmi w moim życiu. Co ty myślisz o tej sytuacji? - Powtórzyłam jego pytanie.
- To co ty, ale dodatkowo stwierdzam, że pieprzyć ich. - Zaśmiałam się w reakcji na jego słowa.
Rozmawianie na poważne pytania, jest zdecydowanie słabą stroną rodzeństwa Cooper, ale daliśmy radę.

- Masz jeszcze jakieś pytania?

- Tak, jedno. - Uśmiechnął się. - Czy możemy już skończyć tą jebaną grę i się napić?

Takiego Lucasa kocham.

***

Księżyc wszedł na niebo, a nasza podróż po rajskim oceanie dobiega końca. Chłopacy stwierdzili, że ich największym marzeniem jest poskakać do wody prosto z naszej łódki. Dlatego teraz ja i Bri siedziałyśmy na kanapie i oglądałyśmy wyczyny chłopaków.

- Jeszcze raz gratulacje. - Odezwałam się do dziewczyny.

- Jeszcze raz dziękuję. - Uśmiechnęła się. - Nadal nie mogę w to uwierzyć, że myślałam, że ty i Lucas jesteście parą.

- Lucas ma Larę. Jego dziewczynę, która jest świetna. Widać, że bardzo się kochają. - Powiedziałam.

- A ty?

- Ja mam pizzę hawajską. - Zaśmiałam się razem z dziewczyną.

- Naprawdę nikt ci się nie podoba? - Spytała po chwili ciszy.

- Sama nie wiem. - Przerwałam. - W jaki sposób się dowiedziałaś, że podoba ci się Colin? - Zapytałam.

- Nigdy nie jesteś w stanie wyznaczyć tego jednego momentu. Po prostu to czujesz gdzieś głęboko w sercu. Chcesz spędzać z tą osobą każdą chwilę swojego, życia. Cieszyć się z nią sukcesami i porażkami. Czujesz przypływ endorfiny kiedy czujesz jego dotyk na sobie. Wiele jest takich rzeczy i nie da się wszystkiego opisać.

- Bardzo się kochacie. - Stwierdziłam.

- Bardzo. - Odpowiedziała uśmiechnięta brunetka.

------

W końcu jakiś dłuższy rozdział!

Dajcie koniecznie znać co sądzicie.

Continue Reading

You'll Also Like

18.8K 519 21
18 letnia Noelia, po stracie ojca zamknęła się w sobie. Częste kłótnie z matką, i problemy w szkole powodują, że dziewczyna często nie wraca na noc d...
15.1K 298 17
Osiemnastoletnia Aurora ma na głowie zdecydowanie więcej trosk niż przeciętna nastolatka. Dziewczyna aby zapomnieć o złych duchach przeszłości, które...
136K 2.8K 43
Lily Evans to siedemnastoletnia dziewczyna, która nie miała lekko... ojciec alkoholik, o matce w sumie nic nie wie, bo rozwiodła się z ojcem i od tam...
28.5K 936 7
Aurora Costa jedzie na wakacje do miasta Houston w stanie Teksas gdzie mieszka jej wujostwo , dwóch kuzynów oraz 3- letnia kuzynka. Od czterech lat t...