Układ

By aksaver

75.8K 2.4K 1.5K

Jako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od... More

Wstęp
Prolog
1. Świrnięta romantyczka
2. Para idealna
3. Trening rzecz święta
4. Za przeproszeniem
5. Mały wypadek
6. Parszywa suka
7. Fresa
8. Żarty
9. Plantacja truskawek
10. Umowa
11. Poderwać chuja
12. Atuty
13. Fanka oversize
14. Korepetycje z uwodzenia i flirtowania
15. Partnerzy w zbrodni
16. Nigdy
17. Pijany królik w okularach
18. Niczym anioł
19. Do kina czy na film?
20. Lwy z Leicester górą!
21. Lubię Connora
22. Picasso
23. Sen nocy letniej
24. Uroczo-seksowna
25. Pierzony ranking
26. Moje gratulacje
27. Pierdolone truskawki
28. Oj Clare, Clare
29. Zakochana idiotka
30. Jak romantycznie
31. Korepetycje z życia
32. Twój KOLEGA
34. Mi Fresa
35. Rozumiemy się?
36. Jak domek z kart
Epilog
Dodatek
Podziękowania + info co dalej

33. Mój chłopak

261 11 4
By aksaver

Po jakże cudownej rozmowie z Kate, siostrą Liama i jak okazało się zarazem najlepszą przyjaciółką Connora z dzieciństwa, ruszyliśmy w ciszy do Strawberry. Czułam w środku jakieś dziwnego rodzaju rozczarowanie, ale też ogromną złość. Na siebie.

Czemu ja do cholery tak reagowałam na głupią rozmowę Connora z jakąś dziewczyną? Miał prawo z nią rozmawiać. Nawet jeśli była prześliczna. Nawet jeśli rozumieli się bez słów. Nie powinnam tak reagować.

Nie powinnam być zazdrosna, a byłam, co chyba wyczuł chłopak, od razu mi tłumacząc.

Nie musiał mi się tłumaczyć, mógł robić co chciał... Ale i tak po tych słowach poczułam się lepiej, cieszyłam się jak głupia, uśmiechając się pod nosem. Jednak z tyłu głowy, pamiętając widok jej w jego objęciach. Chciałam, żeby tylko mnie tak przytulał...

Przepadłam dla niego całkowicie.

– Słuchasz mnie? – Usłyszałam głos Isly, kiedy skończyłam robić zamówienie na zapleczu.

Connor siedział na sali, grzecznie (tak jak mi obiecał) przykładając się do referatu, ignorując przy tym podchody Lily, która zaczynała mnie powoli z tym wkurzać. Czy tak ciężko odpuścić, gdy chłopak nie wykazuje zainteresowania? Naprawdę aż tak nisko...

Boże...

Byłam potworna. Nie poznawałam siebie, a to wszystko przez tę zazdrość, która wyżerała mnie od środka. Nigdy nie przypuszczałam, że będę tym typem dziewczyny, ale jednak... Nie potrafiłam znieść myśli, że jakaś inna lafi... to znaczy dziewczyna może zastąpić moje miejsce.

Tylko Agnes, o jakim ty miejscu mówisz?

Nie było żadnego miejsca.

Mało tego; byłam pewna, że między Lily a Connorem doszło do czegoś więcej. Do czegoś więcej niż między mną a Connem, więc to ona...

– Aggie? Halo?

– Tak, tak słucham – mruknęłam.

– Yhym, chyba bujasz w obłokach... – zaczęła śmiejąc się. – Czekaj niech zgadnę przez kogo. Chłopak? – zapytała zamyślona, teatralnie się zastanawiając, a następnie kontynuowała:. – Nawet przystojny, trochę arogancki. – Mówiła o Connorze? – Siedzący za tymi drzwiami i czekają na ciebie... – Tak, oczywiście, że mówiła o Connorze. – Moje biedaki – jęknęła, głaszcząc mnie policzku. – Ty dumasz nad tą listą zakupów, on stęskniony siedzi nad książkami, bo to nie tak, że pięć minut temu się widzieliście – zaśmiała się. – Oj dzieciaki

– Daj spokój, ciociu – przerwałam jej, bo znając ją mogłaby tak bez końca.

– Czemu nie powiedziałaś ciotce. jesteście razem? – zapytała, a ja całkowicie szczerze... wzruszyłam ramionami.

– Nie wiem.

– Jak to nie wiesz?

– To skomplikowane.

– Jasne – mruknęła z politowaniem, słyszanym w głosie. – Jak się dowiesz, to daj znać. Słyszysz, Aggie? Mam być pierwsza – zaśmiała się, a ja na to tylko prychnęłam z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.

Chciałabym.

– A teraz idź, ja to ogarnę.

Uwielbiałam Ilsę. Przytuliłam ją szybko i zaraz wyszłam z pomieszczenia.

– Już? – zapytał chłopak, gdy tylko otworzyłam drzwi, jakby na to wyczekiwał. – Tak szybko... – Nie dane było mu skończyć, ponieważ wtrąciła się Lily, która właśnie do nas podchodziła.

Ulżyło mi, gdy zobaczyłam, że nie było jej obok niego.

– Agnes, ten chłopak. – Kiwnęła głową na stolik nieopodal, na który od razu spojrzałam. – Pytał się o ciebie i prosił, żebyś to ty go obsłużyła.

Rozpoznałam go.

– Ja?

– Agnes? – wtrącił się Connor, ale nawet nie spojrzał na mnie czy na Lily. Jego wzrok spoczywał na chłopaku.

Chłopaku, który jakiś czas temu pojawił się w kawiarni. To wtedy Connor stwierdził, że mu się spodobałam. Namawiał mnie do poderwania go "dla próby" przed imprezą, ale ja tego nie zrobiłam.

– No ty...

– Okay – powiedziałam zdezorientowana. – Już idę. – Ruszyłam, wychodząc za ladę, ale nie zdążyłam zajść daleko, gdy usłyszałam

– Od kiedy klienci tu wybierają kelnerki? – zapytał z oburzeniem. Odwróciłam się w jego stronę, a kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, uśmiechnął się do mnie perfidnie, mówiąc: – Gdybym wiedział też bym sobie wybierał.

Ten moment był tak cholernie intensywny. Jego wzrok, ton mnie paraliżował. Przełknęłam głośno ślinę, pytając wbrew sobie:

– I kogo byś wybrał?

Proszę, tylko nie Lily.

Po co ja to sobie robiłam.

– Może Lily... – powiedział to. – A może Islę?

Pewnie. Jeśli chcesz cyjanku w koktajlu to poproś Islę. Chociaż o jednego idiotę mniej.

– Czyli to ja ci nie odpowiadam?

– Skoro już o tym mówimy, to trochę wolno ci zawsze idzie... – Posłał mi swój bezczelny uśmiech, na co zmrużyłam oczy.

Okay.

– Zapamiętam – burknęłam, uśmiechając się do niego: – A teraz wybacz, nie chcę żeby mój klient czekał...

Jego usta ułożyły się tym razem w grymas, na co zareagowałam dosyć entuzjastycznie. Byłam zadowolona z siebie.

– Cześć – przywitałam się, wykorzystując fakt, że chłopak plus minus był w moim wieku. – W czym mogę służyć? Kelnerka przekazała mi, że...

– Wystarczy, że jesteś... – powiedział szybko. – Eee... no wiesz. Cieszę, że cię widzę i że to ty możesz zebrać ode mnie zamówienie.

Aha?

– To naprawdę miłe. – Uśmiechnęłam się nieśmiało, nie chcąc go urazić.

Czułam cały czas wzrok Connora na sobie. Byłam przekonana, że to on się nam przyglądał, jednak nawet na moment się nie odwróciłam. Nie chciałam dać mu za wygraną.

Wkurzył mnie.

Czemu insynuował, że jestem złą kelnerką?

Co mu do tego, że jakiś klient chciał być obsłużony przeze mnie?

Czy to co było między nami brał na poważnie?

– W takim razie, co mogę podać?

– Yyy... numer telefonu.

– Przykro mi, ale... – zbyłam go.

– Rozumiem. Spodziewałem się.

Zrobiło mi się tak cholernie głupio. Nie chciałam go urazić.

– Przepraszam...

Gdy tylko zapisałam zamówienie, ruszyłam w stronę lady, zauważając Lily i Connora przyglądających się mnie, a raczej mnie i chłopakowi ze stolika.

Nie mieli czegoś innego do roboty?

– I co chciał? – zapytała dziewczyna, która ewidentnie była za ciekawska.

Zastanawiałam się, co odpowiedzieć, ale gdy mój wzrok padł na Connora powiedziałam,; patrząc prosto mu w oczy.

– Numer telefonu.

Chciałam coś sprawdzić.

Byłam na tyle głupia, że pragnęłam wzbudzić w nim zazdrość. Chciałam poczuć się na tyle ważna.

– Dałaś? – padło kolejne pytanie, lecz tym razem z ust Connora.

Uśmiechnęłam się w jego stronę.

– Przepraszam, mogę panią prosić? – zapytała jakaś staruszka.

Lily tylko pokiwałam głową i poszła do niej, zostawiając nas samych.

– A co? – Zaczęłam robić kawę. – Miałeś rację... Chyba jest zainteresowany. – Przygryzłam wargę, dla lepszego efektu.

– Jaka szkoda, że wtedy mnie nie posłuchałaś... – sarknął. – Już za późno.

– Niby czemu?

– Bo ty już jesteś zainteresowana kimś innym.

– A może chcę pójść z kimś do kina? – Oburzyłam się. – Na randkę.

– To chodźmy do kina.

*

Poszliśmy do kina. Connor uparł się, że sam wybierze film, a ja obawiałam się, że skończy się tak jak z Trzynastką. Na beznadziejnym seansie. Jednak się myliłam.

Connor Daniels zabrał mnie na komedie romantyczną. Rozumiecie to? Komedie romantyczną! Uwielbiałam je. Oglądałam wręcz nałogowo, a on o tym wiedział. Czym mnie wzruszył niemiłosiernie. Zwłaszcza; że to nie było coś co sam wybrałbym dla siebie. Wiedziałam, że zrobił to dla mnie, przez co moje serce się rozpływało.

Wymusił na mnie obietnicę, że następnym razem pójdziemy na jakąś akcje. Najlepiej coś z Marvelem. Zgodziłam się, ponieważ po tym dniu poszłabym z nim na koniec świata.

Dlatego po filmie ruszyliśmy do niego, mimo mojej niechęci do tego miejsca. Bałam się tam przychodzić, wiedząc że byłam niemile widziana przez jego rodziców. Jednak udało mu się mnie namówić.

A teraz przez to mokłam, ponieważ zaczęło lać w połowie drogi. W tym momencie żałowałam, że namówiłam Connora na spacer. Gdybym się nie uparła, jechałabym sucha w jego luksusowym aucie.

Moje ciuchu można było wykręcać, tak samo jak włosy.

Jak tak nagle mogło się rozpadać i to tak bardzo?

– Dobra, wchodź. Szybko – powiedział, przepuszczając mnie w drzwiach, gdy tylko znaleźliśmy się na jego posesji.

Zawahałam się.

– Nabrudzimy.

Przypomniałam sobie o białem wykładzinie i o...

– Przestań. – Dalej stałam. – Fresa, chodź. Nie będziesz przecież stać i moknąć. – Pociągnął mnie ze sobą, nie czekając na reakcje.

Ściągnęłam buty przy samych drzwiach, nie chcąc naprawdę zrobić śladów, a następnie udaliśmy się do jego pokoju.

Stanęłam jak idiotka na środku, gapiąc się na mokrą bluzę i cieknącą z niej wodę.

– Ściągnij ciuchy – powiedział, udając się do szafy, stając do mnie tyłem. – Powiesimy, by wyschły.

– Ale...

– Dam ci jakąś koszulkę – powiedział, a ja milczałam. Podał mi po chwili białą tkaninę, a ja niechętnie ją przyjęłam, dalej stojąc w miejscu.

– Nie przebiorę się...

– Fresa, widziałem cię już nago – powiedział, na co moje policzki zapłonęły żywym ogniem. – Poza tym mamy takie coś jak łazienki, wiesz? – zapytał ironicznie, podchodząc do mnie, zgarniając mokry kosmyk z twarzy.

– Nie o to chodzi, Conn. – Wzięłam głęboki oddech. – Po prostu, jak twoi rodzice zobaczą mnie w twojej koszulce... – przerwał mi.

– Nawet nie zwrócą na to uwagi.

Bo już widzieli tu inne dziewczyny tak ubrane.

– Naprawdę nie masz czym się przejmować. – Lustrował moją twarz, szukając odpowiedzi na moje zachowanie. – Oni nigdy nie zwracają na mnie uwagi. Pewnie nawet nie pofatygują się na górę, więc nawet cię nie zobaczą – wyjaśnił, składając szybkiego buziaka na moich ustach, nawet nie wiem, który raz dzisiaj. – Już lepiej?

Pokiwałam głową, a następnie schowałam się w jego objęciach, zanurzając nos w zagłębieniu szyi.

Mój ulubiony zapach?

Zapach kartek i perfum Connora Danielsa.

– Lubię cię taką widzieć.

– Czyli jaką?

– Swobodną, wolną, schowaną w moich ramionach.

Czułam jak mój żołądek robi fikołka. Zwariuje kiedyś przez niego. Boże. Spojrzałam na niego spod rzęs, na co zareagował od razu, pstrykając mnie w nos. To było tak słodkie, całe to popołudnie było tak bardzo urocze... jak z jakieś bajki, jak ze snu.

Jak z moich marzeń... mimo że wybraliśmy się tylko do kina.

– Uśmiechnij się, fresa. Dla mnie.

Od razu postanowiłam to zrobić, ale nie zdążyłam, ponieważ gdy tylko uniosłam kącik ust ku górze, zderzyły się z jego ustami. Tym razem to nie był krótki buziak. Był o wiele dłuższy niż wszystkie pozostałe i tak cholernie mi się to podobało. Tak, że pragnęłam więcej, ale niestety Connor się odsunął. Spojrzał na mnie, a następnie przyłożył swoje czoło do mojego, szepcząc:

– Bardzo mi się dziś podobało.

– Ja też się dobrze bawiłam, dziękuję.

Pocałował mnie, a ja po raz kolejny na moment odleciałam.

– Teraz leć się przebrać.

*

Każdy dzień spędzałam z Connorem. Każdą wolną chwilę. Teraz jednak chłopak miał trening, a ja spędzałam pierwsze od dawna popołudnie sama w domu. Przyważnie spędzałam je w Strawnerry albo w bibliotece, w schronisku czy w świetlicy, do której uwielbiałam chodzić, a samo wspomnienie małej Vicky, która cieszyła się na mój widok jak każde dziecko na Mikołaja powodowało tak przyjemne uczucie.

To była radość pomieszana z satysfakcją i wdzięcznością, która była nie do opisania.

Jadłam właśnie zapiekankę, którą przed chwilą zrobiłam, przeglądając instagrama mimo że zawsze sama krzyczałam na Jake'a czy Alice, kiedy korzystali z telefonów podczas posiłków. Przeważnie to ja gotowałam i podawałam do stołu, ponieważ rodzice byli całe dnie w pracy, więc odbywały się to na moich zasadach.

Zero telefonów.

Jednak zasady są po to by je łamać, prawda? Pewnie Jake widząc to by się nieźle wkurzył, ale go nie było. Byłam sama, więc mogłam to wykorzystać z premedytacją.

Włożyłam kawałek jedzenia do buzi, przyglądając się zdjęciu Connora, na które natrafiłam. Dodał je prawie trzy godziny temu, więc jeszcze przed treningiem. Było widać na nim całą sylwetkę chłopaka i to głównie ona przykuwała uwagę. Po prostu Connor przykuwał uwagę; stojąc na tle białej ściany. To zdjęcie nie różniło się niczym szczególnym od reszty jego zdjęć. Miał ich mnóstwo, wszystkie pozowane i prawie na wszystkich widniał tylko on. Tylko na paru znajdował się cały skład drużyny... i jedno. To nieszczęsne z imprezy. Było nawet niezłe, ale niestety ustawione.

Polubiłam zdjęcie i zeszłam niżej, przeglądając dalej tablicę. Nie zaszłam jednak daleko, ponieważ przerwała mi w scrollowaniu wiadomość od chłopaka.

Od Connor:

Podoba ci się?

Uśmiechnęłam się do siebie, ponieważ lubiłam, gdy pisał.

Do Connor:

Hm?

Od Connor:

Zdjęcie, które przed chwilą poserduszkowałaś.

Poważnie? Był aż takim bucem? Ta jego pewność siebie biła po oczach.

Prychnęłam.

Do Connor:

Ósemka nawet fajnie wyszedł.

Od Connor:

Poważnie?

Do Connor:

No, co pytałeś o OSTATNIE zdjęcie.

Skłamałam, ale lubiłam się z nim droczyć. Jednak Connor nie podjął gry, ignorując mnie.

Od Connor:

Też byś mogła się pokazać, fresa.

Chciałbym cię teraz zobaczyć.

Do Connora:

Przecież wiesz, że nie publikuję zdjęć na instagramie.

Od Connor:

Wiem, ale ja nie mówię o ig.

Możesz wysłać tylko mi.

Czy on właśnie to napisał? Czy on chciał ode mnie zdjęcie? Boże. To się naprawdę działo. Czemu ja aż tak bardzo świrowałam?

Odłożyłam telefon na stół, przez chwilę przyglądając się wiadomości.

Boże, jaka ja byłam przy nim nie doświadczona...

Wzięłam głęboki oddech, odpisując.

Do Connor:

Tak się nie bawimy.

Ty, mi nie wysyłasz żadnych zdjęć, to czemu ja miałabym, co?

Szybko pożałowałam tych słów, kiedy w odpowiedzi dostałam zdjęcie. Jego. Bez koszulki, w szatni. Po treningu.

Czemu on mi to robił?

Od Connor:

Wystarczyło poprosić, fresa.

Gapiłam się jak jakaś głupia na zdjęcie Connora, śliniąc się do niego. Ewidentnie było coś ze mną nie tak.

Teraz twoja kolej.

Do Connor:

Naprawdę tego chcesz?

Od Connor:

Tak.

Ale musisz wiedzieć, że chcę bardzo wielu rzeczy od ciebie.

Czy my właśnie... Czy on...

Do Connor:

Na przykład jakich?

I najlepsze pytanie – dlaczego, ja to ciągnęłam, czerpiąc z tego ogromną przyjemność i satysfakcję. Przygryzłam wargę, oczekując na odpowiedź chłopaka.

Od Connora:

Nie pytaj, jeśli nie jesteś gotowa poznać odpowiedzi, fresa.

Boże.

Zrobiło się nagle tak bardzo gorąco.

Do Connor:

A może jestem?

Może chcę wiedzieć?

Od Connor:

Chcę cię pocałować.

Uśmiechnęłam się na tę odpowiedź. Też bardzo tego chciałam. Zaczęłam odpisać, ale nie zdążyłam odesłać wiadomości, ponieważ nadeszła kolejna.

Od Connor:

Chcę położyć cię na łóżku.

Zawisnąć nad Tobą.

– Boże – wyleciało z moich ust.

Mój oddech przyśpieszył.

On naprawdę to napisał.

Od Connor:

Chcę błądzić dłońmi po twoim ciele.

Chcę powtórzyć noc z Hiszpanii, o której nie mogę zapomnieć.

Znów głośno pisnęłam, tracąc kontrolę nad sobą.

Czułam jak moje policzki płoną.

Od Connor:

Chciałbym teraz cię widzieć,

Obserwować twoją twarz podczas czytania tych wiadomości.

Uwielbiam tę twoją niewinność.

To jak grzeczna jesteś.

Nie odpisałam, ponieważ nie miałam na to sił.

To było za dużo.

Od Connor:

A ja mogę być teraz niegrzeczny?

Już przypadkiem nie jesteś.

Jak ci wszyscy faceci, do których wzdychasz?

Oczywiście. Musiał nawiązać do książek. Wzięłam głęboki oddech.

Do Connor:

Możesz.

Od Connor:

A najbardziej chcę wykorzystać w końcu ten jebany krawat

I zawiązać nim ci ręce.

O mój boże.

Nie napisał tego!

Kropeczki pojawiające się na ekranie, dawały mi znać, że to nie był koniec.

Tylko, że ja nie wiedziałam czy jestem gotowa na więcej...

– Jestem. – Usłyszałam głos mamy, który wybudził mnie z transu.

No my właśnie robiliśmy. Odkaszlnęłam, poprawiając się na krześle, a następnie odkrzyknęłam:

– Super.

Do Connor:

Jak trening?

Kropeczki zniknęły, a ja poczułam zawód mimo że sama do tego doprowadziłam.

– Dobrze się czujesz? – zapytała, wchodząc do pomieszczenia. – Jesteś jakaś rozpalona?

– Tak. Jest w porządku.

Nie było. Zawaliłam.

Wszystko przez ten cholerny stres. Zareagowałam zbyt impulsywnie, a teraz nie dało się tego cofnąć.

Przez długi czas nie uzyskałam odpowiedzi. Dopiero po chwili wysłał mi jedno głupie słowo.

Od Connor:

Dobrze

– Na pewno wszystko dobrze?

– Tak, na pewno – wysiliłam się na uśmiech. – Zrobiłam zapiekankę. – Bawiłam się telefon, przekręcając go w dłoni. – Idę do siebie, a ty zjedz. Kocham cię.

Naprawdę byłam głupia.

Ulżyło mi dopiero, jak dostałam wiadomość od chłopaka.

Od Connor:

W sobotę Dziewiątka robi imprezę.

Czy to było zaproszenie? Ucieszył mnie ten fakt, mimo że nie mogłam na nią iść. Czy to oznaczało, że nie był zły?

Moja radość nie potrwała jednak długo.

Od Connor:

Urodziny Kate.

Będziesz?

Do Connor:

Nie mogę.

Mam spotkanie rodzinne.

Ważna sprawa, chodzi o Oxford.

Od Connor:

Będzie profesorek?

Na samą wzmiankę o nim zrobiło mi się nie dobrze.

Do Connor:

Pewnie tak.

Od Connor:

Mogę przyjść?

Z tobą?

Wiem, że pewnie twoi rodzice nie będą zachwyceni.

Ale chcę

Znów te kropki.

Do Connor:

A co z imprezą?

Od Connor:

To ważniejsze.

Nie chcę byś była same.

Cholerne motylki. Co ten chłopak ze mną robił. Dla niego postawiłabym się rodziców. Dla niego właśnie szykowałam plan rozmowy z mamą. Ale w sumie nie tylko dla niego, bo i dla sie.

Po chwili zeszłam na dół, widząc, że kobieta siedziała przy papierach. Ten widok był tak normalny.

– Mamuś.

– Tak?

– Mam prośbę, ale zanim odmówisz wysłuchaj mnie do końca. To dla mnie bardzo ważne. Wiem, że ojcu się to nie spodoba, ale ty na pewno go przekonasz.

– O co chodzi?

– Bo mój chłopak...

Nie wiedział kim był dla mnie Connor, ale nie mogłam powiedzieć tego mamie. Wtedy by się nigdy nie zgodziła mi pomóc. 

Continue Reading

You'll Also Like

141K 5.3K 30
Siedemnastoletnia Alysa Miller chciała być idealna dla swoich rodziców by chociaż raz ją docenili. Dziewiętnastoletni Caleb Roy nie chciał być idealn...
273K 9.8K 23
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
23.8K 728 20
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
20.9K 1K 39
Płakałam, wołałam, krzyczałam, aż przestałam. Nie było dla mnie już szans. Zostałam z tym sama zamknięta w swoim ciele. Chaos odgrywający się tam był...