White Dandelion| Seongjoong

By Anonimowaok

8.6K 1.2K 647

~-Czasem najtrudniejszym jest przyznanie się przed sobą, że jedyną osobą, która cię nienawidzi jesteś ty sam... More

Prolog: gabinet nr 312
1. Trudne pytania
2. Gumy truskawkowe
3. Spinacze w kształcie kwiatów
4. Ulubiony kolor
5. Zapach alkoholu
6. Karmelowa kawa
7. Szwy
8. Wieczorna zmiana
9. Znajomości
10. Rodzaje chaosu
11. Ryż z kurczakiem
12. Słowne przepychanki
13. Ten uśmiech
14. Konfrontacja
15. Pudełko
16. Asertywność
17. Pizza z soju
18. Bratnia dusza
19. Anonimowy podarunek
20. Tabelki i wykresy
21. Pokaz
22. Dobry dzień
23. Lęk
24. Nauka emocji
25. Espresso i uroczy uśmiech
26. Wesołe oczy
27. Nawracający lęk
28. Hamulce (lub ich brak)
29. A mógłbyś, po prostu, tutaj ze mną być?-
30. Docieranie
31. Pierwsze koty za płoty
32. Sweet chilli
33. Konwersacje przy krawężniku
34. Przyjacielska konsultacja
35. Kolacja
36. Pierwsza randka
37. (Korpo)szczur w (korpo)ścieku
38. Okazja
39. Walc w toalecie
40. Chwila odwagi
41. Slow it down...
42. Deklaracje
43. Słowa, słowa, słowa
44. Wszystko się zmieni
45. Nowa rzeczywistość
47. Pojedynek
48. Kroplówka i trzy łyżki cukru
49. Kocie wymioty i impreza niezakrapiana alkoholem
50. Nowy lokator, fryzjer i boże ciało
51. Latte z bitą śmietaną
52. Skazy przeszłości
53. Zacząć od początku
54. Nostalgia
55. Festiwal
56. Prawie jak rodzina
57. Plan i siedmiu idiotów
58. Niespodzianka
59. Prezent
60. Turbulencje
61. Sto lat i oby każde z nich było nasze
62. Tęcza na szarym tle
63. Oni wiedzą
64. Artykuł
65. Nierozwaga
66. Prawdziwy dom
67. Konsekwencje
68. Cappucino z syropem pistacjowym

46. Bukiet szczęścia

147 21 8
By Anonimowaok

Kolejny tydzień był absolutnie najdziwniejszym w życiu Hongjoonga. Wszystko, co się działo, zdawało się zupełnie nierealne, surrealistyczne i nie był w stanie traktować tego jako swojej rzeczywistości. Miał wrażenie, że gra w jakimś filmie, którego gatunku nie jest w stanie określić. Zdawało mu się, iż to nie on przeżywa poszczególne emocje, że to nie on stoi na cmentarzu obserwując całą ceremonię, że to nie on wraca do mieszkania po kolejne rzeczy, by przewieźć je do apartamentu Seonghwy. Na samym pogrzebie nie wylał ani jednej łzy, bo czuł się zbyt przytłoczony ostatnimi zdarzeniami. Miał gonitwę myśli w głowie, a przez ich natłok niczego nie odczuwał we właściwy sposób. Jego organizm sam zadecydował, że najlepszą formą obrony przed niechcianą, silną frustracją, będzie całkowite odizolowanie umysłu od tego, co się dzieje. Normalnie chodził do pracy, lecz rozmawiał tylko z Hwą. Obowiązki wykonywał jeszcze lepiej niż zazwyczaj, bo to jako jedyne dawało mu poczucie, że może skoncentrować się na czymś niezwiązanym ze sferą prywatną.

Nie był nawet w stanie wyrazić tego, jak wdzięczny był za wszystko, co robił dla niego Park. Większość formalności załatwił sam lub zlecił zaufanym ludziom, dzięki czemu chłopak nie musiał ciągać się po notariuszach, umawiać na wizyty, prowadzić sprzeczek z matką, czy być na bieżąco ze swoją sprawą w sądzie. To wszystko kontrolował brunet, choć rodzicielka Kima dzwoniła do niego przynajmniej trzy razy dziennie. Początkowo spodziewał się, iż tej głównie będzie chodzić o spadek, bowiem wuj pozostawił mu mieszkanie oraz niewielkie pieniądze na koncie oszczędnościowym, a ta wynajmowała niewielką kawalerkę. Pomylił się, bo gdy wreszcie od niej odebrał, ta po raz pierwszy w ciągu jego prawie że dwudziestoletniego życia, na samym początku, spytała o to, jak się czuje i czy niczego nie potrzebuje. Musiało się stać coś tak poważnego, by ta poczuła się do roli matki. Nie zaczynała tematu majątku, choć Hong zdecydował, że pozwoli jej tam pomieszkiwać, jeśli będzie pewny jej abstynencji. Na razie nie zamierzał tam wracać i nie był pewny, czy kiedykolwiek jeszcze tam zamieszka. Przyjął spadek, a kobieta, ani żaden dalszy krewny, nie składali żadnych dodatkowych roszczeń, co było dla niego olbrzymią ulgą, ponieważ ostatnim czego pragnął, to kolejne wizyty w sądzie.

Tym, czego obawiał się na samym starcie mieszkania z Hwą, to faktu, że ich uczucie jest jeszcze bardzo świeże. Zanim jeszcze poznali się na wylot, zanim nacieszyli się powolnym docieraniem, to już znaleźli się pod jednym dachem. Kim nie chciał być dla nikogo ciężarem, nie chciał czuć się jeszcze bardziej wyobcowany i nie chciał by tak pochopne decyzje, coś zmieniły między ich dwójką. Niemniej już w pierwszych dobach przekonał się, że jeszcze nigdzie nie był tak mile widziany jak w tych czterech ścianach. Park potrafił uśmiechać się wpatrując w niego przy śniadaniu, mówił mu tysiąc komplementów dziennie, ale zarazem milczał, gdy wiedział, że chłopak potrzebuje ciszy na poukładanie sobie pewnych spraw w głowie, co nie było wcale proste. Dwudziestolatek mimo wszystko, czuł dyskomfort, będąc na czyjejś łasce. Robił zakupy do mieszkania, starał się utrzymywać porządek, zadeklarował się, że chce dopłacać do czynszu, do benzyny i wszystkich innych kosztów. Seonghwa uważał, że takimi rozterkami nie powinien się teraz zajmować, lecz obsesyjna potrzeba stabilności Hongjoonga nakazywała mu robić wszystko, by życie mu się jeszcze bardziej nie wysypało. Nie potrafił uwierzyć w to, iż za miesiąc nadal będzie w tym miejscu i dalej będzie miał do kogo wyciągnąć dłoń. Nawet jeśli znajdował się znów na właściwych torach, miał gdzie mieszkać, miał całkiem dobre stanowisko oraz życzliwe osoby dookoła, on panicznie bał się wylądowania na bruku, pozostania z niczym, znienawidzenia przez wszystkich.

Piątkowego wieczoru, Joong, który przez cały dzień ukrywał swój zły humor, by nie zarażać innych negatywną energią, jaką kumulował w sobie, skupił się na gruntownym sprzątaniu kuchni. Zamówił też ulubione, tajskie jedzenie Hwy, żeby sprawić mu przyjemność. Brunet zadeklarował się, że wyniesie śmieci, ale po około kwadransie, Kim zaczął się denerwować, bo mężczyzny wciąż nie było, a kontenery stały nieopodal bloku. Zdenerwowany odłożył naczynia do odpowiedniej szafki, po czym podbiegł do telefonu, drżącymi palcami wybierając numer Parka. Wyjrzał przez okno, by odszukać go wzrokiem, ale mężczyzny nie było nigdzie w polu jego widzenia. Kto normalny przez piętnaście minut wynosił śmieci?

Było to chronione osiedle, wiec Hongjoongowi nie wydawało się, by temu mogło coś się stać. Ewentualnie potknął się o coś i wywrócił, co było już bardziej prawdopodobne, zwłaszcza, że zaczęło padać. Wtedy jednak zadzwoniłby do niego, dramatycznie informując, żeby dzwonić po karetkę.

- Gdzie ty jesteś?! Pięć minut ci to powinno zająć. Stało się coś?- nie dał mu dojść do słowa, kiedy ujrzał, że dwudziestosześciolatek od niego odebrał.

- Już idę, jestem w windzie.- odparł jakoś zbyt entuzjastycznie, jak na niego, co natychmiast wzbudziło podejrzenia Honga. Chłopak niespełna dziesięć sekund później usłyszał czyjeś kroki na klatce schodowej oraz ciężki oddech kogoś, kto złapał solidną zadyszkę. Podszedł do progu, szykując swoją pozę, którą robił zawsze gdy domagał się wyjaśnień.

Nie spodziewał się natomiast, że w progu zastanie Seonghwę, przesiąkniętego deszczem, wyszczerzonego od ucha do ucha, trzymającego w dłoniach olbrzymi bukiet fioletowych oraz żółtych kwiatów oraz reklamówką na przedramieniu, w której były ulubione napoje energetyczne Joonga oraz dwie paczki chipsów. Niższy zlustrował go od góry do dołu, uznając, że jest to najbardziej rozczulający moment w jego życiu i nie rozumiał czy to przez świecące oczy ciemnowłosego, czy przez natłok wszystkich emocji, które dotąd trzymał z dala od siebie, ale poczuł jak łzy zbierają mu się pod powiekami. Nie powinny. Powinien go wyśmiać, bo ten w deszczu latał po jakichś sklepikach i wytrzasnął skądś kwiaty, a nie płakać. Pociągnął nosem, zdając sobie sprawę, jak żałosny jest, ale po chwili odebrał Seonghwie cały bagaż, by odłożyć go na półkę, a samemu wskoczyć na starszego i pozwalając by ten uniósł go do góry. Zdążył jeszcze tylko pchnąć za nimi drzwi, by sąsiedzi nie wścibiali nosa w ich życie.

Hwa był cały mokry, przez co Hongjoong obruszył się, gdy tamten musnął ustami jego policzek, następnie czoło, czubek nosa, by na końcu przenieść się na jego wargi. Kim mocno oplatał nogami jego talię, śmiejąc się jak głupi.

- A z jakiej to okazji?- zapytał, wpatrując się w rozweselone ślepia mężczyzny. Mógłby wymieniać w nieskończoność powody, dlaczego tak uwielbia bruneta, a ten wieczór był świetnym podsumowaniem jego zalet. Nie znał nigdy kogoś, kto by z takim zaangażowaniem, każdego dnia okazywał, że cieszy się z samego faktu obecności Kima w swojej codzienności.

- Pomyślałem, że każdy lubi dostawać prezenty, a uznaje się, że najbardziej romantyczne są kwiaty oraz czekoladki. Ty wolisz chipsy oraz energetyki od czekoladek, więc pozostał tylko element bukietu, za to w twoich ukochanych kolorach. Czyż się nie mylę?- skubany potrafił podejść Hongjoonga i sprawić, że całkowicie zapomniał o swoim złym humorze, czy towarzyszących mu przez ten cały tydzień niepokoju. Wszelkie wątpliwości nachodziły go wtedy, gdy był sam, ale przy Hwie ten strach automatycznie wyparowywał.

- Dziękuję.- wydukał cicho, wtulając się mocno w dwudziestosześciolatka, przez przypadek go podduszając. Właściwie to do stopnia, w którym drugi musiał poklepać go po plecach, by zwolnił uścisk, bo zabrakło mu tlenu.

- Wiesz po co jeszcze te badyle?- rzucił, przyzwyczajając się już do ciężaru Honga, który zwisał na nim jak leniwiec i najwyraźniej nie zamierzał schodzić. Powędrował z nim do kuchni, żeby wyjąc szklany dzbanek do soków, do którego następnie włożył kwiaty. Musiał to zrobić, zanim Kot się do nich dobierze, traktując jak surówkę do kolacji.

- Mhm?- mruknął mu w szyję, nie fatygując się by podnieść głowę, bo zbyt zajęty był wdychaniem nowych perfum Seonghwy, które wybrał mu podczas ich ostatniej wizyty w centrum handlowym.

Jęknął z zawodem, gdy tamten posadził go na kuchennym blacie, tak by chłopak w końcu na niego spojrzał. Zdjął z siebie bluzę, którą rzucił gdzieś w kąt, pozwalając by kręcący się po mieszkaniu zwierzak, zajął się nią, a nie łaskotaniem jego kostki. Zaczesał wilgotne włosy do tyłu, a Joong wywrócił oczyma, twierdząc, że ten za bardzo przedłuża, sprawiając, iż ta scena przypominała tanią telenowelę. Pociągnął go za koszulkę, przerywając brunetowi jego "main character" moment.

- Wiesz, że od czasu naszego wyjazdu...-

- Analizy anatomii języka oraz jamy ustnej drugiego mężczyzny oraz dokładnego przestudiowania zastosowania materaca Vatnestrom dwa metry na dwa metry z Ikei oraz satynowej, antyalergicznej pościeli barwy białej w zestawie z dwiema dużymi poduszkami, w której odcisnął się mój policzek, hmm?- dokończył Hongjoong, przez co Seonghwa się zmieszał i wydobył z siebie bliżej nieokreślony, przeciągły dźwięk.

- Miało być romantycznie, a ty co?-

- A ja nazywam się Kim Hongjoong i testowanie materacy to moja pasja.-

- Przestań, proszę.- jęknął, a Hong tylko zachichotał i zamilkł, czekając, aż tamten wreszcie dokończy swoją myśl.- Wracając do wątku, który oczywiście bezczelnie mi przerwałeś, chciałbym nadmienić, że tamtego dnia, ani też kolejnego, nie padło jasne, stanowcze pytanie. Wiesz, że jestem biznesmenem, a ty niedoszłym prawnikiem, więc formalnościom powinno stać się zadość.

- Chcesz podpisać intercyzę? Rozumiem, ale to burger z McDonald's by wystarczył. I tak bym podpisał.- prychnął, a Seonghwa znów spiorunował go spojrzeniem.- Przepraszam, mów dalej.

- Zgodnie z wieloletnimi praktykami oraz innymi wymogami, których genezy ci nie przytoczę, bo przygotowuję tę przemowę na bieżąco, uznaje się, że aby ktoś został twoją dziewczyną, należy się zapytać, o to czy zostanie twoją dziewczyną. I niekulturalnym było z mojej strony, całować cię przed zapytaniem, czy zostaniesz moją dziewczyną, natomiast absolutnie niczego nie żałuję.- Hwa nonszalancko oparł dłonie po dwóch stronach jego bioder, a Hong wpatrywał się w niego jak w idiotę. Takiego przyjaznego idiotę, z którym ma się ochotę spędzić całe swoje życie, gdyby ktoś chciał wiedzieć.

- Nie Seonghwa, nie zostanę twoją dziewczyną. Chłopakiem być może, choć tylko wtedy, jeśli po naszym rozstaniu Kot trafi do mnie.-

- Mordo, ty jeszcze mi nie odpowiedziałeś, czy dobrowolnie poddasz się karze pozbawienia wolności, godząc się na nasze wspólne pożycie, a ty już się chcesz rozstawać?-

- Zabezpieczam mienie... mordo.-

- Kot to nie mienie.-

- Mienie ruchome, srające i jedzące.- Kim wzruszył ramionami.- W dodatku takie puchate. Czy ty widziałeś jego łapki?

- Dobrze, a czy możesz mi odpowiedzieć po ludzku? Tak, bym nie wyszedł na skończonego kretyna?- ciągnął, gapiąc się wyczekująco na Hongjoonga, który zmrużył powieki, ale zaraz pocałował go nadzwyczaj czule, przytakując.

- Oczywiście, że tak.- odparł bez zawahania.

------------------------------------------------------------------------

Wooyoung cały dzień chodził nabuzowany i szczerze powiedziawszy, nie rwał się nawet do konwersacji z Sanem. Odradzał mu tę walkę. Próbował przetłumaczyć, że to głupi, niedojrzały pomysł i żeby choć raz się go posłuchał, ale jego męska duma podjęła decyzję za niego. Woo miał tego wieczoru zmianę, lecz nie potrafił się skupić, przez co zdążył zbić już dwie szklanki, za które będzie musiał wyłożyć z własnej kieszeni. Jongho usiłował go pocieszyć, choć sam cieszył się z tak interesującego pojedynku, bo od zeszłego popołudnia zbierał zakłady. Brał pewną prowizję, więc zdążył już zarobić na dwa kebaby.

San zjawił się około osiemnastej w towarzystwie Yeosanga. Normalnie przyszedłby z Seonghwą, ale obawiał się mu powiedzieć o swoich wyczynach, gdyż Park był gotów straszyć go wyrzuceniem z pracy za takie występki. Zresztą sam miał teraz mnóstwo zmartwień na głowie, a pakowanie się w tarapaty przez przyjaciela byłoby tylko dodatkową cegiełką, komplikującą życie. Wooyoung też wolałby w tym momencie spotkać się z Hongjoongiem, nadrobić pewne sprawy, dopytać, jak ten się czuje, niż pilnować przyjaciela, któremu najwyraźniej zachciało si dostać po twarzy od jakiegoś osiłka. Tak naprawdę, to już widok Sanga mniej irytował Junga, niż tego przeklętego Sana. Jeśli ten chciał mu coś udowodnić, to miał mnóstwo innych sposobów. Szatynowi wcale nie imponowało bicie się w klatce oraz siniaki wielkości pięści.

- Nie pójdziesz się przywitać? Czeka na ciebie.- barman lekko skinął głową w kierunku dwudziestosiedmiolatka zmierzającego do toalet, żeby się przebrać.

- Sam zaraz podejdzie. Zresztą on doskonale wie, że jestem na niego zły. Nie mam nic do tego, by się bił dla sportu, ale już miałem z nim tyle rozmów o tych kwestiach. Nie lubię gdy ktoś uważa, że można jakiekolwiek porachunki załatwiać w tak prymitywny sposób.- burknął, po czym wyłożył swoje dzisiejsze napiwki na ladę. Wreszcie uśmiech wykwitł mu na ustach.- Nie tak źle. W ogóle, mam rozmowę o pracę.

- Co? Dlaczego się nie chwaliłeś?! Poza tym ostatnio prosiłeś bym nie odchodził, bo zostaniesz sam, a teraz właśnie sam to robisz.- Jongho uniósł jedną brew. Tak naprawdę nie było w tym krzty wyrzutu, ale chłopak lubił wyrzucać innym hipokryzję.

- Chciałbyś. Mam numer do tego miejsca. Nowy lokal sieciówki otwiera się na Itaewon i szukają załogi. Masz się zgłosić, bo przez telefon powiedziałem o tobie kilka miłych słów. Nie zdziwię się, jeśli ciebie przyjmą , a mnie nie, ale komuś musi się udać. Płacą lepiej niż tu i jest to ruchliwa dzielnica, więc napiwki będą jeszcze wyższe.- podał mu karteczkę ze wszelkimi informacjami.- Jak już się przenosić, to razem. Nie wyobrażam sobie siedzieć z innym barmanem w barze.

- Zaraz się wzruszę. Pomyślałeś o starym przyjacielu. Minąłby rok, zanim zapomniałbym smrodu tej dziury. - prychnął, ale zaraz ucichł, zauważając, że Yeo wraz z Sanem idą w ich kierunku.

-----------------------------------------------------------------

Przepraszam, że tak długo bez update'u, ale staram się skończyć BTNOD. Swoją drogą polecam, jeśli ktoś nie zna, nie czytał, to fajne opowiadanie, milutkie oraz urocze :)))

Continue Reading

You'll Also Like

161K 11.5K 61
BOOK #2 They say love heals scars, but Seokmin's scars were lessons-bitter reminders that twisted him into a creature of darkness. His life was a ser...
211K 9.5K 59
Orm Kornnaphat's feelings for Lingling Sirilak have undergone a transformation over time. Initially, at the age of 11, Orm held an unromantic, platon...
793K 29.4K 97
𝐀 𝐒𝐌𝐀𝐋𝐋 𝐅𝐀𝐂𝐓: you are going to die. does this worry you? ❪ tua s1 ⎯⎯⎯ 4 ❫ © 𝙵𝙸𝚅𝙴𝙷𝚇𝚁𝙶𝚁𝙴𝙴𝚅𝙴𝚂...
182K 8.3K 106
In the vast and perilous world of One Piece, where the seas are teeming with pirates, marines, and untold mysteries, a young man is given a second ch...