Basketball Trouble

By LadyOfCursedSouls

3.2K 99 27

Życie bywa przewrotne i nieprzewidywalne, a na każdym kroku możemy spodziewać się przeszkód i pułapek. Mówi s... More

OGŁOSZENIE
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Ogłoszenie
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35

Rozdział 18

72 2 0
By LadyOfCursedSouls

Było za późno by się wycofać.

Zwolniłam kroku, kiedy głowy trzech osób skupiły się na mojej sylwetce wyłaniającej z ciemności. Stres i zimna kalkulacja spadły na mnie jak grom z jasnego nieba. 

Nie było szans żeby mnie poznał, pomyślałam. Było ciemno, a światła uliczne w większości wyłączone. Działała tylko jednak słabo świecąca latarni, która mrugała co jakiś czas jakby za kilka chwil miała się zepsuć. Spuściłam głowę w dół i zaczęłam wpatrywać się w chodnik skupionym wzrokiem. Chociaż nie obserwowałam ich zbliżających się postaci, wsłuchiwałam się intensywnie w otoczenie. Słyszałam każdy krok, każdy oddech i każde słowo padające z jego ust. 

- Daj spokój, przecież to nie ma sensu.  - odezwał się umięśniony chłopak, który kroczył niczym cień Jasona nie odstępując go na krok. 

Miller zaśmiał się w głos i szturchnął osiłka w ramię.

- To nigdy nie miało sensu, Stephen. - odpowiedział blondyn.

Przestałam oddychać gdy zbliżyli się do mnie bliżej niż bym tego chciała.

Szłam przed siebie, a panika wdzierała się do mojego organizmu, a kiedy już chciałam odetchnąć z ulgą poczułam, że moje ramie zderza się z twardym, męskim torsem.

Zatoczyłam się do tyłu i ostatkiem sił złapałam równowagę cudem nie upadając przed nimi na kolana. 

Cholera, pomyślałam.

Zamarłam bez tchu, modląc się do wszystkich, którzy słuchali by poszli sobie dalej i nie zwrócili na mnie zbytniej uwagi. Niestety moje modlitwy albo nie zostały wysłuchane, albo zwyczajnie zignorowane. 

- Kogo my tu mamy? - zaczął Jason zatrzymując się przede mną. 

Chociaż nie widziałam jego twarzy mogłabym przysiąc, że jego usta wykrzywiły się w aroganckim uśmieszku.

Wstałam na równe nogi tak szybko, że zakręciło mi się w głowie. Zmierzyłam morderczym wzrokiem najpierw jego, a następnie dwóch towarzyszących mu chłopaków. Serce biło mi jak szalone, a ja starałam nie dać po sobie poznać strachu jaki czułam. Było ciemno i pusto, a wokół nas nie było ani jednej żywej duszy. 

-Nasza mała kocica. - powiedział mierząc mnie od góry do dołu. 

Nie chciałam by tak na mnie patrzył. W ogóle nie chciałam nic co miało z nim związek.

- Nie nazywaj mnie tak. - odpowiedziałam ostro wymijając całą trójkę. 

Poczułam deja vu, kiedy uścisk na moim nadgarstku nie pozwolił postawić ani kroku więcej.

Dreszcz przeszedł mnie wzdłuż kręgosłupa, kiedy odwróciłam się twarzą do blondyna.

-Puść mnie. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. 

Latarnia znajdująca się niedaleko nas zamigotała niebezpiecznie. Była jedynym źródłem światła, a ja nie zamierzałam zostawać tu dłużej niż to było konieczne. Chciałam znaleźć się już w domu, sięgnąć po książkę, wejść pod kocyk i wypić gorącą herbatę. 

-Nie tak szybko. Gdzie ci się tak spieszy, co? - zapytał z kpiną przyciągając mnie bliżej. 

-Byle dalej od ciebie. - odpowiedziałam chłodno. 

Chciałam by ktoś, ktokolwiek pojawił się na tej opuszczonej ulicy i wybawił mnie z opresji. Albo chociaż zajął całą trójkę na tyle bym ulotniła się stąd jak najszybciej się dało.

- Co cię łączy z Jonesem co? - zapytał zaciskając swoje palce mocniej niż to było konieczne. 

Wypowiedział nazwisko Aidena jakby parzyło go w język. Wyglądał jakby nienawiść do jego osoby przeszywała go aż do kości.

Prychnęłam w reakcji na jego pytanie. 

-Nic. - odpowiedziałam rozbawiona. 

Taka właśnie była prawda. Mnie i Aidena nie łączyło nic, a to, że widywałam go ostatnio coraz częściej nie miało znaczenia.

Miller nie wydawał się zadowolony z mojej odpowiedzi. Złapał mój drugi nadgarstek, chociaż usilne mu to utrudniałam. 

-Jakoś mi się nie wydaje. - odpowiedział kpiąco. 

Dwóch osiłków stanęło za moimi placami uniemożliwiając mi ucieczkę. 

Przerażenie zaczęło rozlewać się po moim ciele. Nadgarstki piekły niemiłosiernie, a jago chwyt sprawiał mi ból.

-Zostaw mnie Miller i daj mi święty spokój. 

Chłopak nie dawał za wygraną. Jednym szarpnięciem odwrócił mnie do siebie i docisnął na tyle by jego klatka piersiowa przylegała do moich placów. Szarpałam się ale jago uchwyt był stalowy. Zaczęłam żałować, że nie chodziłam na siłownię.

-Co on ma czego ja nie mam, co? - zaczął szeptać mi do ucha, a jego oddech smagał moją zimną skórę na szyi. Poczułam obrzydzenie. Nie chciałam by mnie dotykał.

- Zdrowie psychiczne. - odpowiedziałam w pełni poważnie. 

Jego dłonie wygięły moje ręce pod dziwnym kątem, a ja zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie się odzywałam. Moje włosy opadły na policzki zasłaniając mi pole widzenia. 

- Jesteś strasznie pyskata. 

Dwóch stojących chłopaków zaśmiało się sucho. 

Miller unieruchomił moje obolałe dłonie po czym złapał mnie w talii. 

Szarpałam się w jego uścisku niczym tygrys zamknięty w klatce. Poczułam jak coś ciężkiego naciska na moją klatkę piersiową i powoli dusi. Wiedziałam co to za uczucie i nie zamierzałam dopuścić by przejęło kontrolę.

- Jones jeszcze pożałuje. - wyszeptał mi do ucha, a jego dłoń zjechała niżej. 

Przerażenie i panika. To właśnie one sprawiły, że odwróciłam się do blondyna twarzą i ile sił w nogach podniosłam kolano. Miller zgiął się w pół i wypuścił mnie z uścisku. Zajęczał z bólu, a ja zerwałam się do biegu. Nic mi to jednak nie dało. Dwóch osiłków było gotowych do interwencji i złapało mnie tak szybko, że nim się zorientowałam zaciskali dwie masywne dłonie na moich ramionach. 

Już po mnie, pomyślałam. 

Miller powoli podnosił się do pionu i chociaż zdawałam sobie sprawę z porażki dzika satysfakcja była jedynym co w tym momencie czułam. 

-Ty suko! - wykrzyknął w złości. 

Uśmiech wkradł mi się na usta chociaż nie powinien. 

Zanim jednak zdążył cokolwiek dodać usłyszałam warkot silnika, a następnie zobaczyłam zbliżający się do nas pojazd.

Dwóch napakowanych facetów puściło mnie jak oparzeni. Miller zmierzył mnie morderczym wzrokiem, ale nie zbliżył się do mnie o krok. 

- Jeszcze się policzymy, koteczku. - powiedział uśmiechając się złowieszczo. 

Nie czekałam na nic więcej. Odwróciłam się na pięcie i ile sił w nogach rzuciłam do biegu. Adrenalina krążyła mi w żyłach niczym narkotyk. Zimne powietrze smagało mnie po odsłoniętych ramionach, a mięśnie paliły żywym ogniem. Wpadłam do domu niczym huragan, a kiedy zatrzasnęłam za sobą drzwi emocje puściły, a pierwsza łza spłynęła po policzku. Za nią poleciała następna. Wpadłam w histerię chociaż nic mi nie zagrażało. Czy gdyby nie ten samochód...

Nie chciałam o tym myśleć. W domu było pusto. Nie było nikogo. Nie miałam pojęcia, kiedy weszłam do swojego pokoju i zakopałam pod kołdrą. Działałam na automacie, niczym lalka, którą ktoś steruje. Wiedziałam tylko jedno, musze porozmawiać z cholernym Aidenem Jonesem.

Continue Reading

You'll Also Like

82.7K 4.9K 25
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
14.8K 295 17
Osiemnastoletnia Aurora ma na głowie zdecydowanie więcej trosk niż przeciętna nastolatka. Dziewczyna aby zapomnieć o złych duchach przeszłości, które...
127K 3.7K 32
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
31.2K 970 45
A co gdyby Hailie pochodziła z patologicznej rodziny i nie umiała już nie komu za ufać ? Historia przedstawia perspektywy braci oraz Hailie po tym j...