Wakacje w Malibu (ZAWIESZONE)

By Dreamer_Reader0

19.5K 557 97

Osiemnastoletnia Olivia Gray wraz z przyjaciółmi Vero, Leo, Conradem i Mattem wyjeżdża na prawdopodobnie osta... More

Kilka słów ode mnie
Prolog
Rozdział 1 Olivia
Rozdział 2 Olivia
Rozdział 3 Lucas
Rozdział 4 Olivia
Rozdział 5 Lucas
Rozdział 6 Olivia
Rozdział 7 Lucas
Rozdział 8 Olivia
Rozdział 9 Lucas
Rozdział 10 Olivia
Rozdział 12 Olivia
Rozdział 13 Lucas
Rozdział 14 Olivia
Rozdział 15 Lucas
Rozdział 16 Olivia
Rozdział 17 Lucas
Rozdział 18 Olivia
Rozdział 19 Lucas
Rozdział 20 Olivia

Rozdział 11 Lucas

854 23 2
By Dreamer_Reader0

   Dotarliśmy do naszego domu kilkanaście minut później. Umiejscowiliśmy się w salonie na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.

   W sumie najbardziej między sobą dyskutowały dziewczyny, które zajadały sushi po naszym obiedzie. Liam z resztą chłopaków grali na konsoli. Czasem włączali się do rozmowy, ale najczęściej robił do Conrad.

   Ja przeglądałem Instagrama na swoim telefonie i zauważyłem, że Olivia chce obserwować mój profil. Spojrzałem na nią w tym momencie, ale była pochłonięta rozmową. Mimo wszystko zaakceptowałem prośbę i wszedłem w jej profil by go przejrzeć.

   Był publiczny, dzięki czemu bez problemu mogłem przejrzeć jej posty. Nie byłem stalkerem ani nic tego typu. Po prostu byłem ciekawy co tam zamieszcza.

   Miała jedenaście postów i na większości była sama. Tylko kilka zdjęć przedstawiało ją z przyjaciółmi. Nie prowadziła konta jakoś mocno aktywnie, bo ostatni post był z kwietnia. Kliknąłem obserwuj i wyszedłem na główną tablicę.

- Pojedźmy jutro do Los Angeles – rzuciła nagle głośno Olivia.

   Automatycznie uniosłem głowę, bo nie spodziewałem się takiej propozycji z jej strony. Myślę, że tak jak pozostali, bo patrzyli na nią będąc w lekkim szoku.

- No co? – spytała dziewczyna widząc naszą reakcję.

- Myślę, że nikt się nie spodziewał, że ty możesz to zaproponować – zwróciła się do niej Veronica.

- Ale was zaskoczyłam co? – Liv uśmiechnęła się szeroko, jakby dumna z siebie. – Nie no, ale serio jedźmy. Nigdy tam nie byłam, a mamy bardzo blisko. Oczywiście pozwiedzać i w ogóle. Nie musimy jechać na noc i imprezować, bo to może się źle skończyć. Poza tym hotel w takim mieście do tanich na pewno nie należy.

- W sumie to bardzo fajny pomysł – stwierdził Matt.

- Nie żeby coś, ale nasi rodzice mają w Los Angeles swój hotel – dołączył się do rozmowy Liam. – Może udałoby się coś załatwić.

- Serio? Nie żartujesz? – spytał Palmer.

- Serio. I stwierdzam, że to naprawdę fajny pomysł, a nasi rodzice raczej się zgodzą. Nigdy nie robili o to problemu, tylko nie wiem, czy będą wolne jakieś pokoje teraz.

- A reszta? Co wy na to? – Olivia popatrzyła na nas po kolei.

- Ja nic jutro nie robię, więc chętnie. – odezwała się Allie.

   Wiadomo, że jak już taki pomysł padł i to jeszcze ze strony Liv – Leo podszedł do dziewczyny i objął ją ręką. – To jedziemy.

- A ty Lucas? – spojrzałem na brata. – Masz jakieś plany na jutro lub na niedziele?

- Nie. Raczej nie. Skoro Gray wpadła na tak genialny pomysł, to trzeba go zrealizować. – odpowiedziałem i spojrzałem na dziewczynę, czekając aż zirytuje się po tym jak ją nazwałem.

Nic takiego się nie wydarzyło, co mnie troszkę zszokowało. Popatrzyła na mnie, a ja się uśmiechnąłem.

- Zajebiście, to ja piszę smsa do rodziców – Liam wstał z kanapy i podszedł do stolika, żeby zgarnąć z niego swój telefon. – Zapytam, czy nie śpią jeszcze i wtedy do nich zadzwonię.

Wszyscy skinęli głowami, na znak, że się zgadzają, a ja wróciłem do przeglądania Instagrama. Kilka minut później chłopak dostał wiadomość zwrotną i poinformował nas, że zadzwoni do mamy się z nią dogadać.

- Cześć mamo – zaczął blondyn. - no dzwonię, bo sprawę mam do ciebie... Znajdą się jakieś pokoje wolne u was w hotelu, na jutro? Bo tak siedzimy wszyscy u nas i wpadliśmy na pomysł... to znaczy Olivia wpadła na pomysł, żeby wybrać się do Los Angeles, skoro mamy tak blisko, a jutro jest sobota i są wakacje i wiesz... - urwał i słuchał co mówi do niego mama. – O, to byłoby super. Weźmiemy nawet apartament, jeśli możemy, bo wiesz nie wracalibyśmy już tak późno..., poza tym jakieś piwo może wypijemy na mieście – chłopak ponownie zamilkł. – Dobrze, fajnie. To jutro jeszcze porozmawiamy, jak wrócicie... tak. To dobranoc... no pa.

Oderwałem się od telefonu i popatrzyłem na brata. Wyglądał na zadowolonego i z rozmowy też wynikało, że rodzice się zgodzili.

- Chyba się uda. Mama powiedziała, że nie wie czy tyle pokoi znajdzie wolnych, ale może jakiś apartament, w którym są trzy lub cztery sypialnie, więc powiedziałem, że może być. Najwyżej się poświęcę i prześpię na kanapie.

- Kurwa, byłoby świetnie. – odezwał się Matt. – W takim mieście jeszcze nie imprezowałem.

- Co się stanie w Los Angeles, zostaje w Los Angeles. – rzucił Leo, który cały czas obejmował Liv.

- Ja to jednak jestem super, co? – odezwała się dziewczyna.

- Tak, Liv. Jesteś cudowna – zgodził się z nią dalej obejmujący ją chłopak, który teraz złapał ją za policzki i złożył buziaka na jej czole.

Sympatycznie – pomyślałem. Czasami miałem wrażenie, że taka przyjaźń jest nietypowa, ale może tylko ja tak uważam, bo sam nie mam aż tak bliskiej relacji z nikim.

- Znam tam jeden fajny klub – postanowiłem przerwać te czułości. – Może zarezerwuję nam loże jutro z rana. Powinno być coś jeszcze wolne. Nie jest to jakieś bardzo znane miejsce, ale klimat jest naprawdę w porządku.

- Mówisz o Sound Nightclub? – spytała mnie Allie.

- Tak – pokiwałem głową. – Jeszcze jest Bahia, w którym też jest okej. No chyba, że będziecie mieli ochotę na imprezę przy basenie, to też się coś znajdzie.

- Szeroki wybór – stwierdził Conrad. – Na coś się zdecydujmy może i tyle.

- Tak, dobry pomysł – poparła go Vero. – Ja chyba wolę imprezę bez basenu. Poszłabym do klubu po prostu, potańczyć.

To samo wybrała Olivia, Allie i Matt. Mi było to obojętne, podobnie jak Liamowi i Leo, więc po kilkunastu minutach dyskusji na ten temat zdecydowaliśmy, że idziemy do któregoś klubu.

Oznajmiłem reszcie, że rano podzwonię i podpytam o wolną lożę, w którymś z nich. Miałem jakieś tam znajomości, bo kiedyś często jeździło się do LA na imprezy i domówki. Nawet kilku moich znajomych stamtąd pochodziło.

Zaproponowałem też, że ja i Liam możemy jechać naszymi autami, bo bez sensu tłuc się pociągiem lub autobusem. Brat się ze mną zgodził, więc wszystko było ustalone.

Dzwoniłem właśnie do Noah, bo pomyślałem o nim, że na pewno będzie chętny na taką wycieczkę. Włączyłem chłopaka na głośnomówiący i powiedziałem mu o pomyśle Liv.

- Kurwa, oczywiście że jadę z wami – odezwał się uradowany. – Bardzo dobry pomysł, serio. Będę gotowy czekał z samego rana.

- Dobra. W razie co będę ci pisał smsa.

Pożegnałem się z chłopakiem i rozłączyłem połączenie.

Ustaliliśmy wszystko i zbieraliśmy się do spania. Przygotowałem jeden z pokoi gościnnych dla Matta i Conrada, a w salonie kanapę dla siebie rozkładali Leo, Vero, Allie i Olivia.

Kiedy leżałem już w łóżku przypomniała mi się sytuacja z plaży. Nawet nie jedna. W głowie miałem rozmowy z Liv i wydarzenie z wody, po którym naprawdę nie wiedziałem co myśleć.

Położyłem jej te ręce na biodrach jakoś odruchowo, a ona się nie odsunęła, co też było dla mnie dziwne. Być może spowodował to alkohol, którego chyba wypiła dość sporo.

Nie mogłem cały czas zasnąć, więc podniosłem się do pozycji siedzącej i przetarłem twarz dłonią. Sięgnąłem do szafki, która stała obok łóżka i wyciągnąłem z pierwszej szuflady paczkę papierosów. Wyjąłem jednego, włożyłem go między wargi i z zapalniczką w ręku wyszedłem przez okno na tył domu. Odpaliłem go i zaciągnąłem się nikotyną.

Po wypaleniu wróciłem do pokoju i z powrotem położyłem się do lóżka. Miałem nadzieje, że sen teraz przyjdzie szybko.

***

Rano obudziłem się sam, bez pomocy budzika. Spojrzałem na zegarek w telefonie i dostrzegłem, że jest już po dziewiątej. Uniosłem sam do siebie brwi z zdziwieniu, bo już dawno nie udało mi się spać do tej godziny.

Usiadłem na łóżku, kiedy usłyszałem jakieś głosy za drzwiami. Czyżby już wstali? – zapytałem w myślach, sam siebie. Wstałem i skierowałem się do łazienki, którą na szczęście miałem naprzeciwko swojego pokoju.

Po wypełnieniu potrzeby, udałem się do salonu. Wszyscy z entuzjazmem na twarzach już wstali i pomału się ogarniali. Chyba naprawdę cieszyli się z tego wyjazdu.

Spojrzałem na Liv, która siedziała na złożonej już kanapie i dostrzegłem, że dalej ma na sobie moją koszulkę. Wczoraj, gdy wróciliśmy do domu kompletnie o niej zapomniałem, ale musiałem przyznać, że wyglądała w niej dobrze.

- Będę zamawiał zaraz kanapki z Subway, chcesz coś? – spytał mnie Liam.

- Tak. Wybierz coś tam i mi zamów – odpowiedziałem, na co chłopak skinął głową i wyszedł do kuchni.

Po jakichś czterdziestu minutach przyszło zamówione śniadanie i siedzieliśmy teraz wszyscy w jadalni, zajadając się. Usłyszeliśmy jakiś hałas w salonie, więc pomyślałem, że zapewne rodzice wrócili. Liam od razu się zerwał i poszedł do nich.

- Załatwione – powiedział głośno chłopak, znów pojawiając się w jadalni. – Mamy zarezerwowany apartament. Co prawda na osiem osób, ale damy radę.

- Zajebiście – rzucił szeptem Matt, na co wszyscy się roześmiali.

- To co, my pójdziemy się uszykować, zabierzemy jakieś rzeczy i jedziemy – odezwała się Veronica. – Podjedziecie po nas, gdy już się uszykujecie?

- Jasne, bez problemu – pokiwał głową Liam. – Musimy jeszcze ustalić, kto z kim jedzie.

- Ja zabiorę Noah jeszcze po drodze – wtrąciłem. – Gdy dojedziemy do was, to ustalimy kto z kim jedzie.

Wszyscy mi przytaknęli i zaczęli się zbierać do wyjścia. Ja dokończyłem swoją kanapkę i poszedłem do swojego pokoju, by spakować kilka rzeczy.

Mieliśmy zamiar iść do klubu, więc pomyślałem, że wezmę ze sobą jakąś koszulę. Niezbyt elegancką, żeby nie przesadzić, ale taką która będzie odpowiednia. Otworzyłem szafę i przejrzałem, to co w niej miałem.

W końcu wybrałem białą koszulę flanelową z długim rękawem, a do tego czarne, dżinsowe spodnie. Przymierzyłem jedno ubranie do drugiego i stwierdziłem, że powinno, to do siebie pasować. Zresztą białe z czarnym zawsze dobrze wygląda.

Spakowałem jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak bielizna i kilka ciuchów na następny dzień. Wziąłem też coś dodatkowo na wszelki wypadek.

Gdy stwierdziłem, że wszystko mam poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Po wyjściu wróciłem do pokoju, aby uszykować coś na podróż. Standardowo postawiłem na szare dżinsowe spodenki i białą koszulkę z rękawami do łokci. Ten krój koszulek był moim ulubiony i takich posiadałem najwięcej w swojej szafie.

Uszykowany z torbą w ręku przeszedłem do salonu, w którym siedzieli rodzice.

- Uważajcie na siebie, dobrze? – zwróciła się do mnie mama. – Wiem, że jesteście młodzi i jedziecie się zabawić, ale róbcie to z głową.

- Oczywiście – uśmiechnąłem się do niej. – Jedziemy tylko pochodzić po mieście, a wieczorem wybierzemy się do klubu. Będzie dobrze.

- Mam nadzieję. W razie co macie od razu dzwonić albo kontaktować się z kimś z hotelu.

- Dobrze, spokojnie. Nie jedziemy na drugi koniec Stanów.

- Gotowy? – w salonie pojawił się Liam.

- Tak – spojrzałem na uradowanego brata. – Co ty się tak szczerzysz?

- Jak to co? Jadę pierwszy raz... - chłopak urwał na chwilę jakby się nad czymś zastanawiając – a nie przepraszam, drugi raz do LA na imprezę. Cieszę się w chu...

- Liam – krzyknęła na niego mama, przez co nie zdążył dokończyć. – Zważaj na słowa.

- Dobrze, już dobrze – roześmiałem się, widząc jego minę. – Po prostu się ekscytuję, wiecie no...

- Chyba troszkę za bardzo. Macie na siebie uważać, a nie tylko impreza ci w głowie.

- Wiem, wiem. Będziemy uważać, w razie co mamy do was dzwonić, a gdybyście nie odbierali kontaktować się z kimś z hotelu. Będzie dobrze. Jedziemy blisko, więc luz.

Jeszcze chwilę rozmawiali ze sobą, po czym pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu. Liam często żartował w ten sposób z rodzicami, ale na koniec zawsze mówił, że żartuje i że wszystko będzie dobrze.

Po kilkunastu minutach jazdy i zabraniu po drodze Noah, dojechaliśmy pod dom babci Lucy. Veronica i jej przyjaciele właśnie z niego wychodzili, więc wysiedliśmy z auta.

Ustaliliśmy, że z Liamem zabiorą się cztery osoby, bo ma większe auto, a ze mną pozostali. Kiedy zdecydowaliśmy, kto dokładnie ma to być, wsiedliśmy do samochodów i wyruszyliśmy w stronę LA.

- Czy u ciebie w samochodzie leci kiedykolwiek muzyka? – usłyszałem nagle głos Liv, więc popatrzyłem we wsteczne lusterko napotykając jej spojrzenie.

- A czy ty nie potrafisz siedzieć w ciszy? – zapytałem.

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie – puściła mi oczko.

Nie komentując tego, przewróciłem oczami i włączyłem radio. Samochód od razu wypełnił jakiś utwór, który o ile się nie mylę śpiewała Katy Perry.

Dziewczyna słysząc to, zaczęła nucić piosenkę, a chwilę później dołączyli do niej też Leo i Noah. Świetnych pasażerów sobie wybrałem – pomyślałem.

Kilka razy uśmiechnąłem się, gdy któreś z nich myliło słowa. Piosenkarzami, to oni raczej nie zostaną.

Po niecałej godzinie jazdy, dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy na podziemnym parkingu hotelowym, zabraliśmy swoje bagaże i udaliśmy się windą do recepcji. Wraz z Liamem podeszliśmy do pani, która tam siedziała i załatwiliśmy najważniejsze rzeczy.

Od razu domyśliła się kim jesteśmy, więc nie trwało to długo, a gdy dała nam kartę do apartamentu wróciliśmy z nią do pozostałych. Wsiedliśmy do dwóch wind, które na szczęście w tym momencie były wolne i pojechaliśmy na ósme piętro.

Podeszliśmy do odpowiednich drzwi, Lucas przyłożył kartę i je nam otworzył. Pierwszy weszły dziewczyny, które były zachwycone apartamentem. Najbardziej Liv z Vero, bo były tutaj pierwszy raz. Allie już zdarzyło mi się tutaj zabrać, gdy przyjeżdżaliśmy ekipą do LA.

- To teraz, kto z kim śpi – zaczął nagle Noah. – Mamy trzy dziewczyny, więc mogę się poświęcić i z którąś spać - chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Jakiś ty szlachetny – zwróciła się do niego Veronica.

- Do usług moje drogie – blondyn ukłonił się w jej stronę, na co wszyscy się roześmialiśmy.

- Ja mogę spać z Leo – zaczęła Olivia. – Dla mnie to nie problem.

Spojrzałem na nią i się zastanowiłem nad jej słowami, gdy rozmawialiśmy na plaży. Że między nią a chłopakiem jest wszystko skończone. Nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, ale zaraz odwróciłem głowę.

- Dobra. Ja mogę na kanapie, jak już wspominałem wczoraj – oznajmił Liam. – A resztę dogadajcie między sobą. Jeden pokój jest z dwoma pojedynczymi łóżkami, więc mogą go wziąć chłopaki.

Skinęliśmy głowami i zaczęliśmy zajmować pokoje. Miałem pokój z Noah i wybraliśmy ten, w którym były dwa jednoosobowe łóżka. Conrad z Mattem zajęli sypialnie obok nas, a Allie z Vero wybrały pokój obok Leo i Liv, bo w nim była oddzielna łazienka, z której miały korzystać same dziewczyny.

Wypakowałem ubrania na wieczór do szafy, a resztę zostawiłem w torbie, którą przy niej położyłem. Przeszedłem do łazienki, by się trochę odświeżyć, a kiedy skończyłem umiejscowiłem się na kanapie w salonie.

- Udało się zarezerwować gdzieś lożę? – usłyszałem nad sobą, więc uniosłem głowę.

- Tak – odpowiedziałem Liv, która na mnie patrzyła.

- Mhm, to super – mruknęła i wyszła z salonu kierując się do pokoju dziewczyn.

Wyglądała dziś inaczej. Miała na sobie sukienkę, która uwydatniała jej kształty. Widziałem ją w takim wydaniu pierwszy raz. Śmiało mogłem stwierdzić, że była atrakcyjna, a jej figura prezentowała się dobrze.

Gdy wszyscy byli już gotowi, wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się w stronę dzielnicy Hollywood. Zwiedziliśmy Aleję Gwiazd, a później pokazałem wszystkim ulicę, z której było świetnie widać napis Hollywood.

Kiedy tak staliśmy nawiązałem na chwilę kontakt wzrokowy z Liv. Trzymała w ręku telefon, którym robiła wcześniej zdjęcie, a teraz się do mnie uśmiechnęła, ale kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi.

- Zróbmy sobie wszyscy zdjęcie – wyrwała mnie z zamyślenia Allie. – Ja mogę robić. Stańcie tam – dziewczyna wskazała ręką za siebie.

Zrobiliśmy to o co poprosiła, a sama ustawiła aparat w telefonie i zaczęła robić zdjęcia. Oczywiście nie skończyło się na jednym.

- Zrobię grupę na WhatsApp i wam prześlę – oznajmiła nam.

Kilka minut później wybraliśmy się do centrum. Tam pozwiedzaliśmy trochę i wraz z Liamem i Allie pokazaliśmy reszcie najciekawsze miejsca. Wszystko im się podobało, a najbardziej dziewczynom, które były zachwycone nawet wysokimi budynkami.

Później udaliśmy się na obiad. Znałem restaurację, do której poszliśmy. Podawali tam głównie steki, które jak dla mnie, były jednymi z lepszych w Los Angeles. Ceny nie były wysokie, dlatego uznałem, że będzie, to dobre miejsce.

Gdy wracaliśmy już do hotelu minęliśmy po drodze kilka uczelni. Liam do jednej z nich złożył papiery, co opowiedział innym. LA było blisko domu i uznał, że na wszelki wypadek wybierze też coś tutaj.

Wiedziałem, że najbardziej chciał dostać się do Berkeley lub do San Diego. Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, był jego pierwszym wyborem i miałem nadzieję, że to tam się dostanie. Nie chciałem, by jakimś cudem dowiedział się, że studiuję w San Diego. Musiałem sam im o tym powiedzieć.

- To co, w hotelu się wprawimy, a potem idziemy do klubu – zaczął Liam, gdy wracaliśmy.

- A skąd weźmiemy alkohol? – zapytał Conrad. – Nikt nam go tutaj nie sprzeda.

- Spokojnie. Z Lucasem coś załatwimy.

Mieliśmy znajomości w hotelu i na mieście. W końcu kiedyś często tutaj bywałem, a obsługa hotelu jest naprawdę w porządku. Nigdy nie było sytuacji żebyśmy im podpadli i też nigdy rodzice się o niczym nie dowiedzieli lub byli informowani, tylko o niewielkiej ilości alkoholu.

Kiedy wróciliśmy do apartamentu, powiedzieliśmy wszystkim, że idziemy wraz z Liamem załatwić alkohol, a reszta zaczęła się szykować. Zjechaliśmy windą do baru, który znajdował się na pierwszym piętrze i podeszliśmy do barmana.

- Cześć Mark – przywitałem się z chłopakiem.

- O, moi ulubieni bracia Cooper – zaczął – cześć, co u was?

Mark był barmanem u nas w hotelu od początku, gdy został otwarty. Miał dwadzieścia sześć lat i był bardzo w porządku gościem. Dogadywaliśmy się z nim. Miał delikatne rysy twarzy, przez co wyglądał bardzo młodo i od zawsze kazał nam do siebie mówić po imieniu.

- Wszystko dobrze – odpowiedział mu Liam – a u ciebie?

- A no pracuje się. Weekendu wolnego niestety nie mam i nie mogę imprezować tak jak wy, ale nie narzekam. Niedługo się wybieram na wakacje.

- To świetnie. Odpoczniesz – stwierdził mój brat.

- Mamy delikatną sprawę do ciebie – zwróciłem się do niego. – Potrzebujemy jakiś dobry trunek do pokoju. Da radę coś załatwić? Oczywiście zapłacimy od razu.

- Jasne, nie ma problemu. Co chcecie?

- Whisky i wódka będzie okej? – spojrzałem na Liama.

- Myślę, że tak. Wystarczy.

- To wódkę i whisky byśmy poprosili – odwróciłem się z powrotem do barmana. – Do tego cola i jakieś soki.

Mark skinął głową i odwrócił się by z półki z alkoholami sięgnąć dwie butelki litrowego whisky oraz dwie litrowe butelki wódki. Po chwili zniknął na chwilę na zapleczu i przyniósł stamtąd napoje.

Alkohol włożył do stalowego wiaderka, do którego chwilę wcześniej wsypał dużą zawartość lodu i nam podał.

- Dzięki wielkie. Kartą zapłacę.

Chłopak sięgnął po terminal i nabił daną kwotę. Przyłożyłem kartę by zapłacić i wpisałem pin.

- Udanej zabawy panowie.

- Dzięki – odpowiedzieliśmy równocześnie i machnęliśmy mu ręką na pożegnanie.

Kiedy wróciliśmy ze wszystkim do apartamentu, większość chłopaków była już gotowa. Dziewczyn oczywiście nie było widać, bo siedziały w łazience i się jeszcze szykowały.

Wyjąłem alkohol z wiaderka i włożyłem do zamrażarki. Z lodem z wiaderka postąpiłem podobnie, ale wysypałem go do jednej z szuflad, aby się nie roztopił, a napoje Liam wsadził do lodówki.

Później udałem się do swojej sypialni, którą dzieliłem z Noah, aby się odświeżyć i przebrać. Wyjąłem z torby koszulę i spodnie, które zabrałem ze sobą i poszedłem do łazienki, aby się szybko wykąpać.

Wykąpany i ubrany wszedłem do salonu, gdzie wszyscy chłopcy już siedzieli i popijali swoje pierwsze drinki. Zauważyłem, że tylko Matt pije wódkę z sokiem kaktusowym, a reszta wybrała whisky z colą. Dziewczyn dalej nie było, co mnie nie dziwiło.

Podszedłem do wyspy kuchennej, na której stały alkohole i nalałem sobie whisky z colą.

- Nie jesteś ostatni - uśmiechnął się do mnie Noah, kiedy zająłem krzesło obok niego.

- Na szczęście - przyłożyłem wolną rękę do piersi, również się uśmiechając.

Naprzeciwko nas na kanapie, po jednej stronie siedział Leo, a z drugiej strony Conrad i Liam. Matt zajmował krzesło obok Noah, a reszta miejsca zapewne została zostawiona dla dziewczyn, które w końcu do nas dotarły wychodząc z pokoju.

Wszyscy odwróciliśmy głowy dostrzegając, że każda ma na sobie sukienkę. Wyglądały ładnie i atrakcyjnie.

Spojrzałem na Olivię i zauważyłem, że zmieniła sukienkę na czarną. Prezentowała się w niej naprawdę dobrze, a jej makijaż teraz był dużo mocniejszy, przez co wyglądała na starszą. Przeskanowałem ją od dołu do góry, zatrzymując się na jej oczach. Nawiązała ze mną na chwilę kontakt wzrokowy, po czym odwróciła głowę i usiadła obok Leo. Veronica zajęła miejsce obok niej, a Allie między Liamem, a Conradem.

- Jest wódka i whisky - zwrócił się do nich Liam. - Na co macie ochotę?

- Ja wódkę, ale w jakimś drinku najlepiej. - odpowiedziała mu Liv.

Vero i Allie wybrały to samo, więc mój szlachetny brat wstał i zaczął przygotowywać im drinki, a po chwili je im wręczył.

- Wyglądacie pięknie, dziewczęta - odezwał się Noah, uśmiechając się szeroko.

Następny się znalazł. Jak nie ten robi im drinki, to ten teraz je komplementuje. Prawdziwi dżentelmeni - pomyślałem.

- A, dziękujemy - skinęła mu głową Vero.

- Może w coś zagramy? - zaproponował Leo. - I tak siedzimy i pijemy, więc jakaś gra alkoholowa byłaby spoko.

- Dobry pomysł - zgodził się Conrad.

W tym momencie zaczęliśmy dyskutować w jaką grę gramy. W sumie, to dyskutowali wszyscy oprócz mnie, bo nie byłem za bardzo chętny, żeby w coś grać i też nie czułem potrzeby, aby coś proponować. Jeśli coś wybiorą, to spoko. Może zagram.

Padła decyzja na grę w butelkę i zanim zaczęliśmy dziewczyny zrobiły sobie jeszcze drinki, bo te pierwsze już wypiły.

- Pytanie na początek. - powiedział Noah, kiedy butelka wskazała jego, po zakręceniu Leo. Ustalili zasadę, że nie można brać dwa razy z rzędu tego samego, więc również miałem zamiar wybrać pytanie, jeśli padnie na mnie.

- Ile miałeś lat, kiedy pierwszy raz uprawiałeś seks? - spytał chłopak, po chwili namysłu.

- Eee, łatwe - machnął ręką Miller. - Siedemnaście. Obawiałem się czegoś mocniejszego. Kręcę.

Złapał za butelkę i nią zakręcił. Ta wskazała Matta.

- A ja wezmę wyzwanie - oznajmił pewny siebie chłopak.

Uważałem Matta za gościa, który lubi się zabawić na imprezie, więc jego decyzja wcale mnie nie zdziwiła.

- Poliż kark osoby naprzeciwko - rzucił Noah, bez chwili namysłu.

Naprzeciwko Palmera siedziała Allie i kiedy na nią popatrzył, uśmiechnął się szeroko. Przypuszczałem, że nie będzie widział problemu, by to zrobić. Szatynka również pozostawała spokojna i jedynie rozbawiło ją to zadanie.

Matt wstał, okrążył kanapę i podszedł do dziewczyny.

- Mogę?

- Jasne. To gra, więc śmiało.

Brunet odgarnął jej włosy i przejechał językiem po szyi. Każdy z zaciekawieniem na to patrzył, a Conrad zaczął gwizdać, na co się uśmiechnąłem.

- Smacznie - skwitował Palmer, kiedy się od niej oderwał, po czym chwycił za butelkę i nią zakręcił. Ta, jak na złość zatrzymała się na mnie.

- Pytanie.

- Czy całowałeś się, z którymś z uczestników tej gry?

W mojej głowie odpowiedź była prosta - nie. Ale przeleciałem wzrokiem po każdym, aby się upewnić, czy na pewno.

- Nie - odpowiedziałem, kiedy miałem już pewność i złapałem za butelkę.

- Dawaj pytanie - powiedziała Vero, gdy butelka zatrzymała się na niej.

Myślałem chwilę nad tym jakie pytanie mogę jej zadać. Czy być chujem i polecieć grubo, czy jeszcze nie. Wybrałem drugą opcję.

- Z kim sławnym chciałabyś spędzić noc?

- O, dobre to - stwierdził Conrad, gdy blondynka myślała nad odpowiedzią. - Zaraz się dowiemy o kim nasza kochana Vero fantazjuje.

- Z Jennifer Lopez lub Jamie Dornan.

- O tak, Jamie jest hot - zgodziła się z nią Liv, przez co na nią spojrzałem podobnie jak reszta. Allie pokiwała głową i wskazała na nią palcem również się z nią zgadzając.

Po tym Veronica zakręciła butelką i nie ukrywam, że teraz mnie to stresowało. Jeśli znów wskaże na mnie, muszę wybrać wyzwanie. Popatrzyłem na butelkę, która pomału się zatrzymywała i już wiedziałem, że mam przejebane.

- O, proszę jak fajnie - odezwał się Noah.

Tak, butelka wskazała mnie ZNOWU. KURWA.

- Zaraz wracam - rzuciła Liv i wstała kierując się do wyspy kuchennej.

- O, ja też - Veronica złapała za swoją pustą szklankę i wstała. - Przygotuj się kochany na wyzwanie - popatrzyła na mnie, zanim odeszła.

Modliłem się w duchu, żeby wymyśliła coś normalnego. Była po drugim drinku, a teraz robiła już sobie trzeciego i bałem się tego, co wymyśli. Dobrze, że wyborem też były szoty, które mogłem wypić, by nie robić zadania.

- Co by tu dla ciebie wymyślić... - zastanawiała się blondynka, gdy wróciła na miejsce. - Weź do ust kostkę lodu i przekaż ją wybranej osobie.

- Mocne - stwierdził Noah. - Ale zazdroszczę, nie powiem.

Wszyscy zaczęli się śmiać po jego słowach. Nawet kąciki moich ust powędrowały ku górze. Zastanawiałem się zrobić. Szoty, czy jednak kogoś wybrać.

Vero odpadała, bo była moją kuzynką i czułbym się okropnie robiąc to. Allie... nie wiem, traktuję ją jak siostrę. Również będę się źle czuł. Zacząłem się w tym momencie zastanawiać nawet nad Noah lub innych chłopakiem obecnym tutaj, ale ta myśl szybko uciekła mi z głowy, bo to będzie żenujące.

Była tutaj jeszcze jedna osoba, której miny byłem ciekawy, kiedy ją wybiorę. Decyzja podjęta.

Wstałem i skierowałem się do lodówki po kostkę lodu. Wróciłem do reszty trzymając ją w ustach i podszedłem do Liv. Wyciągnąłem rękę w jej stronę, by wstała. Złapała za nią i z szokiem na twarzy się podniosła. Myślałem, że się nie zgodzi, ale skoro wstała, to znaczy, że mogłem to zrobić.

Złapałem obiema rękami za jej policzki i patrząc cały czas w jej oczy zbliżyłem się, by przekazać jej kostkę lodu. Przyjęła ją muskając przy tym delikatnie moje usta i również nie odrywając ode mnie wzroku.

Kiedy się od siebie odsunęliśmy spojrzałem na resztę. Każdy się w nas wpatrywał.

- Mucha ci zaraz wpadnie - dziewczyna rzuciła w stronę Matta, który miał szeroko otwarte usta.

- Myślałem, że odmówisz Liv - zaczął chłopak. - Zaskoczyłaś mnie - uśmiechnęłam się na jego słowa, nie komentując ich.

- Muszę zapalić - powiedziała nagle Vero. - Idzie ktoś?

- Ja - odezwała się Olivia i ruszyła za przyjaciółką na balkon.

Pomyślałem, że również wyjdę zapalić, więc poszedłem za nimi, a chwilę po mnie wyszli też Liam, Noah i Conrad.

Na dworze było cały czas ciepło, mimo że słońce zaszło już za horyzont, tworząc na niebie ładne kolory. Wypiłem dwa drinki i czułem się dobrze, a niedługo mieliśmy wychodzić do klubu, więc pomyślałem, że jeszcze jednego mogę wypić.

- Gramy jeszcze, czy już idziemy? - zapytał Liam, kiedy wróciliśmy do środka.

- Ja bym wypił jeszcze drinka lub dwa - odpowiedział Conrad. - Wiecie, żeby z dobrą energią wejść do klubu.

Podszedłem do wyspy kuchennej i zacząłem przygotowywać sobie alkohol, a reszta dyskutowała na temat wyjścia.

- A tam, gdzie idziemy będą ludzie w naszym wieku? - zwrócił się do mnie Owens.

- Tak, spokojnie. Będziesz miał co wyrywać.

- No i świetnie.

- To chodźcie gramy dalej - odezwała się Olivia. - Lucas kręci.

Zabrałem swoją szklankę i usiadłem na swoim poprzednim miejscu. Reszta również się umiejscowiła, więc złapałem za butelkę i nią zakręciłem.

- Wyzwanie dawaj - rzucił Leo, kiedy ta wskazała na niego.

- Wybierz kogoś z grupy, aby dał ci klapsa.

Trochę chciałem sprawdzić kogo wybierze. Nie ukrywam dalej myślałem nad tym, czy aby na pewno między nim a Liv już nic nie ma.

- Chodź Allie. Ty jeszcze nie miałaś tej przyjemności - chłopak wstał i podał jej rękę.

Szatynka wstała, a kiedy on wypiął się przy wyspie kuchennej, to uderzyła go dość mocno.

- Kurwa, nie wiedziałem, że jesteś taka... ostra.

- Ładny masz tyłeczek, to musiałam. Wybacz.

- Mam nadzieję, że będę mógł się odwdzięczyć - blondyn puścił do niej oczko.

Graliśmy jeszcze jakiś czas. Było dość zabawnie, kiedy Conrad dostał zadanie, żeby polizać ucho Leo. Chłopak chyba się tego nie spodziewał i zastanawiał się, czy to zrobić, ale finalnie się zdecydował.

Allie zadaniem było siedzenie Palmerowi na kolanach przez trzy minuty, a Liv butelka wskazała zaledwie raz, przez co odpowiedziała nam na pytanie „Czy przespałaś się kiedyś z osobą, której nie znałaś". Bez chwili zawahania odpowiedziała, że nie.

Skończyłem przez ten czas swojego drinka, którego sobie zrobiłem podobnie jak reszta i właśnie byliśmy gotowi do wyjścia. Nie odczuwałem jakoś bardzo, że wypiłem, więc jeśli impreza będzie fajna, a ktoś będzie miał ochotę się ze mną napić, to nie odmówię. Zamierzałem się dziś dobrze bawić. 

Continue Reading

You'll Also Like

14.6K 295 17
Osiemnastoletnia Aurora ma na głowie zdecydowanie więcej trosk niż przeciętna nastolatka. Dziewczyna aby zapomnieć o złych duchach przeszłości, które...
483K 17.2K 44
[Okładkę wykonała @Stokrotka_222_11] Minnie jako córka mężczyzny, siejącego postrach nad miastem. Nigdy nie miała łatwo. 17-latka nie była już małym...
44.4K 1.3K 21
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
39.6K 1.4K 26
Nina popełnia błąd, który w znacznym stopniu komplikuje jej życie. Ma jednak szansę wszystko odkręcić. By to zrobić musi tylko dogadać się z młodym w...