Still Into You (Into You #1)

Par Ma__ak

53.6K 1.9K 226

Byłabyś w stanie pracować z kimś, kto jest twoim przyjacielem i wieloletnim obiektem westchnień? Stella Jenki... Plus

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Epilog
Podziękowania
Forever Into You
Nowa książka

Rozdział 23

1.2K 59 5
Par Ma__ak

Enjoy Miśki <3

----‐------------------------------------‐--

Po jakimś czasie impreza rozkręciła się na dobre. Część gości tańczyła na parkiecie, inni wypijali kolejne toasty, a jeszcze następni ulotnili się na papierosa. Pasowało mi to, bo mniej ludzi zwracało ja mnie uwagę, kiedy myślałam, że złość wyleci ze mnie uszami.

Trevor nigdy nie ciągnął jej ze sobą na moje urodziny. Przez cztery lata ich związku nie była na żadnej imprezie, którą organizowałam i było mi z tym bardzo dobrze. Sam jej widok powodował, że skakało mi cisnienie.

Starałam się znaleźć Michaela wśród tłumu. Wygladałam ponad ludzi albo przeciskałam się między nimi, ale nigdzie nie widziałam blond czupryny. Zamiast tego obok mnie pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna.

- Co? Nie bawisz się na własnej imprezie? - w dłoni trzymała drinka, a wyzywające spojrzenie zatrzymała na mojej twarzy. Po pokrytych czerwoną szminką wargach błąkał się złośliwy uśmiech.

- To chyba nie twój interes - odparłam, wzruszając ramionami. Najchętniej złapałabym ją za włosy i wyprowadził za próg, żeby potem zatrzasnąć drzwi. Wtedy dopiero miałabym dobry powód do zabawy.

- Masz rację - rzuciła. - I tak przyszłam tu tylko po to, żeby pilnować Trevora. Wiesz, gdyby komuś przyszło do głowy, położyć na nim chciwe łapki - wbiła wredne spojrzenie w moje dłonie.

Złość po raz kolejny przelała się w moich żyłach. Trevor na pewno mógł zapobiec jej przyjściu, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił, chociaż wiedział, że nie znoszę jego dziewczyny. Heather pojawiła się na imprezie tylko po to, żeby wyprowadzić mnie z równowagi i - oczywiście - jej się to udało.

Brunetka odeszła ode mnie mocno kołysząc biodrami. Obróciła się, żeby posłać mi zwycięskie spojrzenie.

Zobaczyłam kapelusz Trevora wsród tańczących na parkiecie ludzi i w tej samej chwili ruszyłam do niego. Na mój widok zacisnął usta, lustrując mnie od góry do dołu. Zatrzymał spojrzenie na moich oczach, czekając co zrobię dalej.

Chwyciłam jego dłoń. Dotyk gładkiej skóry spowodował ciepło idące w górę mojej ręki. Nie mogłam jednak się temu poddać. Chciałam przez chwilę porozmawiać z nim na osobności, póki nie widziała nas ani jego dziewczyna, ani Michael. Bez słowa odwróciłam się na pięcie i pociągnęłam go za sobą w kierunku schodów. Wspinaliśmy się po stopniach bez słowa, a atmosfera między nami zgęstniała od niedopowiedzień.

Dla pewności jeszcze raz rozejrzałam się po parterze. Nigdzie nie widziałam Heather, to mnie ucieszyło. Michael rozmawiał z jakąś dziewczyną i wyglądało na to, że dobrze się bawił. Tylko w takich warunkach mogłam na spokojnie załatwić swoją sprawę z Trevorem.

Brunet wpuścił mnie do pierwszego pomieszczenia na piętrze. Trafiło akurat na sypialnię Michaela. W pomieszczeniu wciąż unosił się zapach moich perfum po tym, jak szykowałam się w tym pokoju kilka godzin wcześniej.

- Dlaczego przyszedłeś tu z nią? - warknęłam, kiedy Trevor w końcu zamknął za sobą drzwi. Odwrócił się do mnie. Jego tęczówki pociemniały, a klatka piersiowa szybko się unosiła. Mocno zaciskał szczękę i zastanawiałam się, czy jeszcze nie połamał sobie zębów. Ostatnio dość często wystawiał je na próbę siły.

Wiedziałam, że też był wściekły. I dobrze. Myśl, że był zazdrosny, albo chociaż odrobinę poruszony, była dla mnie jak najlepszy prezent urodzinowy, o jakim w ogóle mogłam pomyśleć.

- Dlaczego zorganizowałaś imprezę u niego? - przez moje usta przetoczył się zwycięski uśmiech.

Atmosfera między nami niemal kipiała od nadmiaru złości i zazdrości, które oboje odczuwaliśmy. Pierwszy raz szarpały mną tak sprzeczne emocje - chciałam jednocześnie całować Trevora do utraty tchu i okładać go po twarzy.

- Bo to moje urodziny. - Zrobiłam krok w jego stronę. Staliśmy tak blisko siebie, że niemal stykaliśmy się nosami.- I będę robiła, co będę chciała. Jadła, na co będę miała ochotę. I całowała, kogo tylko zapragnę - stanęłam na palcach, zarzucając ręce na kark Trevora. - A pragnę całować ciebie tak samo bardzo, jak ty chcesz, żebym cię pocałowała.

Dłonie bruneta znalazły się na mojej talii szybciej, niż bym się tego spodziewała. Pociągnął mnie na siebie tak mocno, że ledwo utrzymałam się na własnych nogach. Między nami nie dałoby wsunąć się szpilki. Dotyk jego ciała wywoływał pożar na każdym skrawku mojej skóry. Dreszcze przechodziły mnie jeden za drugim. Gorący oddech przyjaciela owiewał moje wargi.

- Zrób to. - Wyszeptał. Spuścił wzrok na moje usta. - Na dole jest moja dziewczyna i twój chłopak. Pocałuj mnie. Pokaż, ile są dla ciebie warci.

- Michael nie jest moim chłopakiem - odszeptałam, na co Trevor jedynie wzmocnił uścisk na mojej talii.

- Pokaż mi dlaczego.

Nie byłam w stanie już dłużej wytrzymać wibrującego we mnie napięcia. Nasz pocałunek był chaotyczny, wygłdoniały. Jego język niemal atakował mój. Byliśmy jak dwa wygłodniałe lwy, które dorwały się do swojej ofiary.

Wplątałam palce w jego włosy, a on zapuszczał dłonie w coraz dalsze miejsce na mapie mojego ciała. Palce przyjaciela sprawnie wślizgnęły się pod materiał krótkiej spódnicy, drażniąc moje wrażliwe miejsce. Z każdym kolejnym dotykiem coraz głośniej jęczałam mu w usta i mniej przejmowałam się tym, że na dole są ludzie. Jego dziewczyna. Michael.

Gdyby nie ściana, o którą się opierałam, zapewne już byłabym przed nim na kolanach. Każda część mojego ciała na przemian sztywniała lub miękła pod jego dotykiem. Jedyne, o czym mogłam myśleć to strzelające między nami napięcie i rosnące ciepło pomiędzy moimi nogami.

Całkowicie oparłam się o Trevora, a on trzymał mnie mocno. Wiedziałam, że z nim byłam bezpieczna.

***

Najbardziej, jak mogłam, starałam się ukryć wyraz poczucia winy malujący się na mojej twarzy. Starałam się ogarnąć włosy i na nowo pomalowałam usta, ale byłam przekonana, że było po mnie widać winę.

Odnalazłam Michaela wzrokiem. Wciąż rozmawiał z tą sympatycznie wyglądającą dziewczyną. Wiedziałam, że mnie zauważył, ale nie chciałam wytrącać go z rozmowy, więc po prostu stanęłam obok niego. Bez słowa wyciągnął rękę, jakby chciał powiedzieć, żebym wtuliła się w jego bok. Zrobiłam to bez większego zawahania.

Przez krótką chwilę byłam tylko ja, głośna muzyka i moje rozszalałe myśli. Nie wiedziałam, czy powinnam być bardziej szczęśliwa z tego, że Trevor pocałował mnie pomimo obecności Heater. A może raczej moje podejście do całej sytuacji było niepokojące? W końcu wczoraj - świadomie - wspomniałam mu, że między mną a Michalem robiło się poważnie. Jak bym nie pomyślała o tej sytuacji, zawsze wyglądała po prostu źle.

- Jesteś gotowa na tort? - otworzyłam oczy na głos Michaela. Wpatrywał się prosto we mnie, powolnie gładząc moje plecy.

Nie przypominałam sobie, żeby blondyn wspominał cokolwiek o torcie, ja też go nie załatwiałam. I chociaż zazwyczaj pamiętałam absolutnie o wszystkim, tym razem zamówienie go musiało mi umknąć.

- To mamy tort? - Michael pokiwał głową z uśmiechem. Szybko cmoknął mój policzek, a potem odszedł w głąb tłumu. Stałam w konsternacji, nie do końca wiedząc, co powinnam teraz zrobić.

- Uwaga wszyscy! - dopiero, gdy blondyn pojawił się na didżejce odetchnęłam. Goście rzeczywiście zwrócili na niego uwagę. - Zróbcie miejsce tak po środku, komuś należy się zdmuchnięcie świeczek i tort - puścił do mnie oczko.

Do salonu wjechał wysoki wózek kuchenny ze stojącym na nim - najpiękniejszym, jaki widziałam - tortem. Krem na cieście kolorami przypominał okładkę albumu Taylor Swift, a wbity w niego topper z dwudziestką czwórką był obsypany różowym brokatem. Gdzieniegdzie pojawiały się małe akcenty związane z piosenkami - tabliczka z napisem Cornelia Street, papierowe pierścionki, czy utrzymana w kolorach flagi amerykańskiej korona. Paliły się świeczki i race.

Wszyscy goście zebrali się wokół tego dzieła sztuki. Zaczęli śpiewać Sto lat, a kilka sekund później Michael pojawił się obok mnie.

- Podoba ci się? - na jego gładką twarz padał tworzony przez wystrzelające race blask. W takich warunkach wyglądał naprawdę czarująco.

Ponownie wtuliłam się w jego bok, zerkając to na niego, to na tort. Michael docisnął wargi do mojego czoła. Przez krótką chwilę otaczający nas goście nie mieli żadnego znaczenia.

- Skąd wiedziałeś? - wzruszył ramionami, ale dostrzegłam, że rumieniec wpłynął mu na policzki.

- Jak rozmawialiśmy powiedziałaś, że Lover to najlepszy album, ja tylko sk lojarzyłem wątki. - Race przestały już strzelać. Goście mimo tego nadal śpiewali. - Pomyślałem, że chciałabyś wiedzieć, jaki mam dla ciebie prezent.

Szczerze, to w ogóle nie spodziewałam się niczego od niego. Fakt, że pozwolił mi zorganizować u siebie tą imprezę był już naprawdę wystarczającym prezentem. Poza tym niczego mi w życiu nie brakowało.

- Wiesz, że nie musiałeś? - kiwnął głowę, nawet na sekundę nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.

- Tak, ale chciałem. Zabieram cię na długi weekend do Aspen. Zdaję sobie sprawę, że to dość daleko. Wyjechalibyśmy w środę po twojej pracy i wrócili w niedzielę po południu, żebyś wyspała się na poniedziałek. Może być?

Uśmiech mimowolnie wpłynął na moje wargi. Michael już wiele razy udowodnił, że był niesamowicie słodki, jednak z tym wyjazdem przebił samego siebie, o ile tak się jeszcze dało. Pisnęłam radośnie, obejmując go mocno za szyję.

- To chyba najlepszy prezent, jaki mogłam dostać! - mężczyzna zaśmiał się głośno, mocniej mnie do siebie przyciągając. Po dłuższej chwili odsunęłam się trochę od niego.

Nie rozważałam zbytnio tego, co stało się potem. Dałam porwać się szalejącej wokół nas energii i połączyłam nasze usta w pocałunku. Wszystkie oczy skierowane były na naszą dwójkę. Rozległo się trochę braw lub gwizdów.

Jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej całowałam Trevora na górze. Byłam całkowicie skupiona na nim i na tym, co robiliśmy. Michael nawet nie przemknął przez moje myśli. Teraz jednak blondyn dał mi prezent życia, a Trevor stał gdzieś wśród gości ze swoją dziewczyną.

Może mi się wydawało, ale odniosłam wrażenie, że między kolejnymi brawami, po domu Michaela rozniósł się odgłos trzaskania drzwiami.

----------------------------------

Kolejny rozdział za ładną aktywność!

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

1.7M 53.7K 71
-Twój brat nie będzie zadowolony- powiedział gdy zobaczył jak pale papierosa. -Tylko coś mu powiedz, a Cie zajebie- warknęłam -Spokojnie mała, bo ci...
731K 23.4K 39
- Czyli moje zdanie się nie liczy? - spojrzałam na swoich rodziców. - W tym momencie nie. - odpowiedział bez wahania ojciec. - Nie chcę tego małże...
57.2K 1.6K 37
Uwaga! Są sceny +18! Jan nie ma szczęścia do asystentek, które zwalniają się jedna po drugiej. Może ma coś z tym wspólnego fakt, że jest dość apodykt...
446K 9.6K 33
Olivia Rogers z pozoru zwykła nastolatka jednak w domu pełno problemów finansowych. Mike O'Donnell syn milionera i nie bywały szczęściarz. Dziewczyn...