Still Into You (Into You #1)

By Ma__ak

53.7K 1.9K 226

Byłabyś w stanie pracować z kimś, kto jest twoim przyjacielem i wieloletnim obiektem westchnień? Stella Jenki... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Epilog
Podziękowania
Forever Into You
Nowa książka

Rozdział 9

1.4K 58 12
By Ma__ak

- To chyba moment, żebyś dowiedziała się, co jest twoją niespodzianką - Michael wystawił łokieć w moją stronę. Przełożyłam nad nim swoją rękę i pozwoliłam mu się prowadzić.

Wiedziałam, że jesteśmy na obrzeżach Nowego Yorku. Jadąc na miejsce niespodzianki mijaliśmy mnóstwo znaków, które o tym mówiły.

Przeszliśmy przez próg wielkiego, oszklonego pomieszczenia. Michael uścisnął rękę jakiegoś mężczyzny, który życzył nam dobrej zabawy, a potem wyszedł. Zostaliśmy sami. W mroku wieczora nie było widać zbyt wiele, ale odrobina światła z ulicy wpadała przez transparentne szyby.

- Wyglądasz, jakbyś wciąż nie do końca wiedziała, gdzie jesteśmy.

Mike zgadł. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie byliśmy. Widziałam tylko niebo nad sobą i otaczający szklane pomieszczenie las. W środku stała niezbyt długa lada, a na niej wino z dwoma kieliszkami. Miejsce wyglądało, jakby normalnie funkcjonowało.

- Masz mnie. Kompletnie nie potrafię się domyślić - spojrzałam na czubki swoich butów, a kiedy uniosłam wzrok napotkałam ciepłe tęczówki blondyna.

- Cóż, kiedy tylko usłyszałem twoje imię pomyślałem o gwiazdach*. Sprawdziłem jego pochodzenie i miałem rację, bo w łacinie oznaczało gwiazdę, więc sprawdziłem, gdzie w okolicach Nowego Yorku można oglądać gwiazdy. Jesteśmy w stellarium, w Greenwich - uśmiechnął się niepewnie, jakby bał się reakcji na te słowa.

Poczułam gorąco momentalnie uderzające moją twarz i dekolt. Przyjemna błogość rozlała się gdzieś w okolicy serca, żeby potem łagodnym strumieniem spłynąć do żołądka. Zaczęła delikatnie mnie w nim łaskotać.

Mój związkowy staż nie był, w żaden sposób, imponujący, ale zdarzało mi się umawiać na randki. Żaden z tamtych chłopaków nie zadał sobie jednak trudu, żeby wymyślić coś tak oryginalnego. Ba! Niektórzy z nich nawet nie pamiętali, jak miałam na imię.

Uśmiechnęłam się szeroko, łapiąc blondyna za dłoń.

- Mam nadzieję, że lubisz gwiazdy i choć trochę o nich wiesz - uciekał wzrokiem od moje twarzy. - Moja wiedza raczej dotyczy zwierząt, ale trochę zainteresowałem się tematem astrologii, żeby nie wyjść na ignoranta.

Prawda była taka, że nawet gdyby nie miał zielonego pojęcia o gwiazdozbiorach, i tak uznałabym jego pomysł za niesamowity. Sama - jeszcze w liceum - z niesamowitym oddaniem śledziłam nocne niebo, szukając poszczególnych konstelacji. W mieście nie było zbyt dobrze widać gwiazd, więc mogłam trochę zapomnieć jakie to przyjemne.

- To najlepsza niespodzianka, jaką mogłeś wymyślić - twarz Michaela niemal natychmiast się rozjaśniła. Jego ramiona rozluźniły się, a on sam zdawał się wyluzować.

- Otwieramy wino i porozmawiamy o gwiazdach? - zapytał. Pokiwałam głową, uważnie śledząc jego ruchy.

O randkach z Trevorem mogłam jedynie pomarzyć. Mój przyjaciel był zbyt zajęty innymi dziewczynami, żeby kiedykolwiek spotkać się ze mną na randce z prawdziwego zdarzenia - tylko nasza dwójka i nic poza tym. Jego nocne wizyty nie były randkami. Widmo dziewczyny wciąż wsuwało się między nas, przypominając o sobie.

Mój przyjaciel przed poznaniem Heather nie był specjalnie zainteresowany wchodzeniem w związek. Uważał się za wolnego ducha, któremu jakakolwiek głębsza relacja może jedynie utrudnić życie. Brunetka przekonała go, że jest inaczej, ale prawda była taka, że ona potrzebowała go bardziej niż on jej.

Michael podszedł do mnie z kieliszkiem wina. Wyciągnęłam po niego dłoń, prawie od razu biorąc łyk.

Chciałam wyrzucić z głowy Trevora, chociaż na jeden wieczór. Myślałam o nim każdego dnia i każdej nocy, więc chyba należał mi się moment, w którym myślałabym tylko o sobie. Może obecność Michaela wystarczająco odwróci uwagę od bruneta wkradającego się do mojej świadomości.

- Zanim będziemy rozmawiać o gwiazdach - opanowany ton blondyna wyrwał mnie z romyślań - chciałbym podziękować ci, że zgodziłaś się przyjść. Mam nadzieję, że nie zmarnuję twojego czasu - Mike uniósł kieliszek w moim kierunku. Przyłożyłam do niego swój, a po pomieszczeniu rozszedł się cichy brzęk szkła.

- Zaprosiłeś mnie w piękne miejsce, pamiętałeś o winie i zamierzasz rozmawiać ze mną o gwiazdach. Naprawdę masz jakieś wątpliwości, że to będzie udany wieczór? - uśmiechnęłam się do niego szeroko, ponownie wsuwając dłoń na jego przedramię.

Unieśliśmy głowy i zaczęliśmy, obiecaną wcześniej, rozmowę o konstelacjach nad naszymi głowami.

***

Michael wypił tylko kilka łyków wina, żeby móc odwieźć mnie do domu. Oboje byliśmy w tak kosmicznych nastrojach, że blondyn postanowił otworzyć szyberdach, żebym dalej mogła oglądać gwiazdy. Konstelacje i ich nazwy kompletnie straciły już znaczenie, ale sam ich widok był niesamowity.

- Idziesz jutro do pracy, prawda? - łagodny głos mężczyzny przebił się nad muzyką lecącą z radia. Lincoln Michaela miał wbudowane milion urządeń, które pozwoliły mu na puszczenie albumu Soul.

- Niestety - odparłam, wzruszając ramionami.

Po prawie całej butelce wina i długiej randce z Michaelem wcale nie miałam ochoty pojawiać się w biurze. Przede wszystkim bałam się, że cała idealnie zaplanowana randka pójdzie w niepamięć, bo zobaczę mojego przyjaciela. Dla Trevora wciąż byłam jedynie drugą opcją, podczas gdy Michael poświęcał mi swój wolny czas, chociaż mógł go spędzić z setką innych ludzi.

Michael zatrzymał się na światłach, jego wzrok wpatrzony był w drogę przed nami a lewa ręka swobodnie leżała na kierownicy. Był skupiony, ale spokojny.

- Mam wyrzuty sumienia, że wracamy tak późno, chociaż ty jutro idziesz do pracy.

Te słowa brzmiały jak troska. A ja - jak każda dziewczyna - lubiłam czuć się otoczona opieką, zwłaszcza szczerą.

- Zadzwonię do Trevora i powiem, że jutro nie przyjdę - wyciągnęłam z torebki telefon. Michael zaśmiał się, zerkając na mnie kątem oka. - No co?

- Jest trzecia w nocy. Naprawdę będziesz dzwoniła teraz do McVay'a? - spojrzałam na zegar na ekranie samochodu. Rzeczywiście wskazywał niewiele po trzeciej nad ranem.

Czasami, gdy Trevor wracał ze mną z imprez służbowych, wychodził z mojego domu o tej porze. Słońce nie zdążyło jeszcze wstać nad horyzont, więc ryzyko, że ktoś go zobaczy było mniejsze, a on musiał pilnować, żeby Heather się nie dowiedziała. Poza tym łatwo było uwierzyć, że przyjęcie trwa do tej pory.

Mój przyjaciel nie słynął z rozsądnego trybu życia. Niby chodził na siłownię, jadł zdrowo, ale z drugiej strony potrafił wlać w siebie niewyobrażalne ilości alkoholu albo spać po trzy godziny, a potem rano wstać do pracy. Trevor nigdy nie był na studiach, chociaż czasami zachowywał się gorzej niż student, który wszystkie noce spędza na uczeniu się do sesji.

- I tak pewnie nie śpi - wzruszyłam ramionami, wciskając na ekranie smartfona kontakt do przyjaciela.

- Jesteś szalona - Mike pokręcił z rozbawieniem głową. Przygryzłam wargę lekko chowając uśmiech.

Gdyby nie wypite wino pewnie dalej zachowywałabym się jak służbistka - mówiłabym bardziej wyszukanym językiem i była bardziej milcząca. Alkohol w moich żyłach zrobił ze mnie względnie wyluzowaną dziewczynę, którą rzadko bywałam bez niego.

Trevor odebrał po kilku sygnałach. Nie brzmiał, jakbym go obudziła, więc chyba miałam rację, że nie spał.

- Cześć, sorki, że tak późno. Nie chciałam, żebyś rano miał niespodziankę, ale nie przyjdę do pracy. - Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam chrząknięcie i dźwięk odstawianego szkła.

- Czemu cię nie będzie? - zerknęłam na Michaela, który nucił pod nosem piosenkę z radia. Przygryzłam paznokcieć z uśmiechem.

- Późno wracam do domu, jutro będę zmęczona. Wyślij mi, co mam zrobić i ogarnę to zdalnie.

Praca w domu nie była zazwyczaj tak owocna jak w biurze, ale wycieczki do firmy po nieprzespanej nocy, nie brzmiały jak dobry pomysł. Jeśli usiądę do komputera, to zrobię co mam zrobić i do siedemnastej będę wolna.

- Przyjedź jutro na trochę. Muszę ci coś powiedzieć - westchnęłam przeciągle. Spojrzałam za szybę, a moim oczom ukazał się znak informujący, że wjedżaliśmy do Jersey City.

- Dobra, wpadnę jakoś po południu - rzuciłam i zakończyłam połączenie.

W samochodzie zapanowała cisza. Czułam tą przykrą aurę końca wieczoru. Michael też wydawał się bardziej przybity niż kilkanaście minut temu. Jakby moja rozmowa z Trevorem stanowiła definitywne zakończenie tej przyjemnej części wieczoru.

Pod mój wieżowiec dojechaliśmy parę minut później. Mike zatrzymał się i wcisnął awaryjne, żeby dalej stać na drodze, bo nie było żadnego wolnego miejsca.

- Mam cię odprowadzić? - odpięłam pasy, z uśmiechem kręcąc głową.

- Nie, dzięki. W budynku jest portier, a ty stąd będziesz widział wejście. - Wystawiłam do niego rękę. Blondyn oczywiście przysunął ją do swoich ust i zlożył na niej delikatny pocałunek. - Dziękuję za ten wieczór, było magicznie.

- To ja dziękuję. Najlepsza randka w moim życiu - wyszeptałam. Otworzyłam drzwi Lincolna, wyskakując z samochodu. Obeszłam samochód, ruszając w kierunku wejścia do budynku.

Odwróciłam się, żeby jeszcze raz zerknąć na Michaela. Jego samochód wciąż stał w tym samym miejscu, a roziskrzone zielone spojrzenie było skierowane prosto na mnie. Uśmiechnęłam się, machając do niego.

Dopiero po chwili naszła mnie myśl, że chciałabym spotkać się z nim jeszcze raz. Spędzić czas w miłym towarzystwie i lepiej poznać Michaela. Wydawał się naprawdę fajnym facetem, który mógłby być świetnym kompanem do życia.

Upewniłam się, że Lincoln jeszcze stał, a potem biegiem ruszyłam w jego kierunku. Mike był zaskoczony, ale gdy znalazłam się tuż przed nim, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Oparłam się o samochód i wsunęłam głowę przez opuszczoną szybę w drzwiach kierowcy.

- Zjadłbyś ze mną lunch? Pojutrze na przykład?

Bardzo chciałam, żeby się zgodził. Może wciąż byłam pod silnym wpływem alkoholu i emocji, ale to nie miało znaczenia. Chciałam przeżyć coś takiego jeszcze raz.

Michael uśmiechnął się szeroko.

- Z chęcią, Stello. - Nachyliłam się w jego kierunku, składając na policzku blondyna szybki pocałunek.

- Do zobaczenia! - nie słyszałam, czy coś odpowiedział. Pognałam do budynku, żebym przypadkiem nie mogła się wycofać.

Zamknęłam za sobą drzwi do mieszkania, opierając się o nie. Z szerokim uśmiechem na twarzy próbowałam uspokoić urywany oddech.

-------------------------------------------

Mogę liczyć na Wasza aktywność?

Continue Reading

You'll Also Like

80.5K 5.7K 25
Lavender pracuje w butiku z garniturami. Aiden za to bardzo często nosi garnitury. missamourv 2023
20.2K 1.1K 50
"- Masz rację, Neteyam. Jestem bez serca, ponieważ oddałam je dla Pandory" ~ Neteyam x Fem! Reader
148K 3.4K 42
Katy Smith wychowuje samotnie swoją córeczkę Lily. Mieszkają w małym mieszkaniu w centrum Sydney. Katy stara się zapewnić córce jak najlepsze życie...