Mój szary świat || Piotr Peve...

By allandiaa

5.1K 197 151

❄︎❄︎❄︎ Madison Anderson traci najważniejszą osobę w swoim życiu, przez co zamyka się w sobie i przestaje uka... More

Prolog
Rozdział 1 : ,, ... ja i wieś?"
Rozdział 2: ,,Tacy, jak ja, czyli?"
Rozdział 3 ,,Ja go nie lubię."
Rozdział 4 ,,Tylko ja i nasza piosenka. "
Rozdział 5 ,,Świat znów stał się szary."
Rozdział 6 ,, Głupi Piotrek"
Rozdział 7 ,, Dlaczego ich okłamałeś?"
Rozdział 8 ,, Nienawidzę zimna. "
Rozdział 9 ,, Gdzie jest Edmund?"
Rozdział 10 ,, Z nim było łatwiej..."
Rozdział 11 ,, Nie dam rady..."
Rozdział 12 ,, ...on był moim ciepłem."
Rozdział 13 ,, ...ja to sobie zrobiłam. "
Rozdział 14 ,,Byliśmy jak rodzina. "
Rozdział 15 ,, Miałaś rację babciu."
Rozdział 16 ,,...byłam najszczęśliwasza na świecie. "
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Epilog

Rozdział 23

64 3 1
By allandiaa

~ ❄︎ ~

❄︎ ZAZDROŚĆ ❄︎

Rano obudziłam się w ramionach Piotra. Mężczyzna leżał na plecach, mocno obejmując mnie w talii. Podniosłam ostrożnie głowę i spojrzałam na jego spokojną oraz pogrążoną we śnie twarz. Wyglądał wtedy tak słodko. Jego włosy delikatnie opadały mu na czoło, więc delikatnie, aby go nie obudzić odsunęłam niesforne kosmyki na bok. To było tak niesamowite uczucie, kiedy otworzyłam oczy i zamiast obudzić się sama w komnacie i zobaczyć pustkę obok siebie, zobaczyłam Piotra, przytulającego mnie w naszym małym domku. Poczułam się wtedy tak szczęśliwa i bezpieczna. Z nim zawsze byłam szczęśliwa oraz bezpieczna. Nawet, gdy się kłóciliśmy to, po to aby szybko się godzić. Był dla mnie najważniejszy i nic nigdy by nas nie poróżniło. To było jak sen, który stał się rzeczywistością. Nigdy w żuciu nie pomyślałbym, że mogłabym zyskać kogoś takiego jak on. Czułam, jak serce mi się rozpływało, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. To była tak magiczna chwila, że chciałam, żeby trwała wiecznie. Gdy patrzyłam tak na jego twarz nie mogłam się powstrzymać i musnęłam swoimi ustami jego policzek. Mężczyzna zaczął się wiercić, a po chwili otworzył zaspane oczy.

- Długo już nie śpisz? - Zapytał, po czym podniósł się na łokciach i również zostawił pocałunek na moim policzku.

- Niedawno wstałam. - Odpowiedziałam z szerokim uśmiechem oraz usiadłam na jego kolana. Objęłam rękoma jego talię, wtulając się w jego tors. Piotrek, również objął mnie swoimi wielkimi ramionami i oparł brodę na mojej głowie, składając na niej krótki pocałunek. Chciałam zostać już tak na zawsze. - Nie chcę stąd wychodzić. - Oznajmiłam, jeszcze bardziej się w niego wtulając, jakby był moją przytulanką.

- Mamy jeszcze trochę czasu, za nim przyjadą Władcy Archenlandii. - Odparł blondyn, jeżdżąc jedną dłonią po moich plecach, a drugą po udzie. Gdy to robił poczułam dziwne mrowienie w brzuchu i ledwo funkcjonowałam. Czułam, jak dreszcze przebiegały mi po plecach, a jednocześnie odczuwałam przyjemne ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele. To było tak ekscytujące i pobudzające, że trudno było opisać to słowami.

- To dziś? Kompletnie o tym zapomniałam. - Powiedziałam, wyrzucając ręce w powietrze. Mężczyzna uśmiechnął się, po czym odgarnął cześć moich włosów na ucho.

- Do tego Książę William, przedłużył swój pobyt. - Oznajmił, a ja spojrzałam na niego nie rozumiejąc o czym on mówił. Jednak po chwili przypomniałam sobie, że faktycznie od tygodnia w naszym zamku przebywał Książę z Calormeni. Zupełnie zapomniałam o tym darmozjadzie. Nawet nie miałam okazji z nim dłużej pogadać, bo zajęty był wgapianiem się w Zuzannę. To pewnie ona była powodem przedłużenia jego gościny. Dla mnie w sumie było to bez różnicy. Zamek był duży, a William i tak był niemal, że niezauważalny.

Leżeliśmy razem, przytulając się tak jakiś czas. Niestety musieliśmy już wstawać. Wszystko co dobre musiało się szybko skończyć. Tak, więc niechętnie się od siebie odsunęliśmy i zaczęliśmy się ogarniać. Potem zeszliśmy na dół, na śniadanie, które tam już było, więc pewnie przyniosła je służba. Po zjedzonym śniadaniu chwilę porozmawialiśmy i pożartowaliśmy. Ten dzień zapowiadał się po prostu cudownie.

Po śniadaniu musieliśmy iść przywitać naszych gości, więc zaczęliśmy kierować się w stronę zamku. Gdy byliśmy na miejscu, przy wejściu stało całe rodzeństwo. Dziewczyny posłały mi dwuznaczne spojrzenia, co zignorowałam i przewróciłam na to oczami. Edmund za to uśmiechnął się w dziwny sposób do Piotra, a na co tylko zmarszczyłam brwi.

Nagle pod Ker-Paravel zajechała piękna karoca. Po chwili wysiedli z niej Król i Królowa. Tuż za nimi wysiadła dziewczyna. Była to ich córka, z tego co pamiętałam. Na oko była zdecydowanie młodsza ode mnie. Miała może z 18 lat. Była blondynką, a jej długie falowane włosy cudownie błyszczały w słońcu, były naprawdę piękne. Miała delikatne piegi, przez które była naprawdę urocza. Miała również duży biust, od którego Piotrek i Edmund nie mogli oderwać wzroku. Głupki. Ale i tak uważałam, że byłam od niej ładniejsza. Nie chciałam się do tego przyznać, ale podświadomie chciałam, aby pewien blondyn też tak uważał.

- Witamy was na Ker-Paravelu. Czujcie się jak u siebie. - Zaczęłam z miłym uśmiechem, który odwzajemnili tylko król i królowa. Ich córka natomiast obdarowała mnie tylko obojętnym wzrokiem. Bardziej zaciekawił ją mój towarzysz, do którego szczerzyła się, jak wariatka. Spojrzałam na Piotrka, który również się uśmiechał. Jakieś dziwne uczucie pojawiło się wtedy we mnie. Nie wiem dlaczego, ale mnie to zdenerwowało. Złapałam Piotra za rękę i splotłam ze sobą nasze palce. Mogłam wmawiać sobie, że nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam, ale wiedziałam. Chciałam pokazać ten dziewczynie, że on był mój.

Ale nie jest twój i dobrze o tym wiesz...

Piotrek spojrzał na mnie zdziwiony, ale nijak tego nie skomentował, nawet nie puścił mojej dłoni. Atmosfera zrobiła się jakby gęstsza, ale nie wiedziałam czy inni też to poczuli, czy tylko ja. Edmund spojrzał na mnie i widząc mój spanikowany wyraz twarzy odezwał się:

- Pozwolicie, że pokaże wam komnaty. - Brunet wskazał ręką w stronę drzwi, a władcy Archenladnii z uśmiechem ruszyli za nim.

- Może Wasza Wysokość oprowadzi mnie później po zamku? - Zapytała blondyna, uśmiechając się słodko do Piotrka.

- Jasne. - Odpowiedział, odwzajemniając uśmiech, a ja musiałam przyznać, że zawiodłam się jego odpowiedzią. Liczyłam na inną... - Wszystko w porządku? - Zapytał mężczyzna, kiedy byliśmy już sami przed zamkiem. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Od kilku minut byłam strasznie zła, rozkojarzona i wszystko inne naraz.

- Tak, trochę źle się czuję. - Skłamałam, udając kaszel. Blondyn uniósł brwi z zdziwienia.

- Jeszcze rano nie wyglądałaś, jakby coś ci dolegało. - Dotknął delikatnie mojego ramienia, a ja odsunęłam się do tyłu. Najpierw wpatrywał się w tą blond-idiotkę jak obrazek, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi, a następnie udawał, że go cokolwiek obchodziłam. Nagle oblała mnie fala złości, ale nie mogłam tego po sobie pokazać.

- Pójdę się przejść. - Oznajmiłam i ruszyłam w stronę ogrodów, zostawiając go samego.

Musiałam uspokoić swoje myśli i swój umysł, więc zaczęłam przechadzać się po alejkach. Naprawdę nie rozumiałam dlaczego tak bardzo rozzłościło mnie to, że Piotrek patrzył na inną dziewczynę. A może nie rozzłościło mnie to, że tylko na nią patrzył? Chyba bardziej, niż samo patrzenie zdenerwowało mnie to, w jaki sposób na nią patrzył. Patrzył na nią z takim uznaniem, z rozmarzeniem i pożądaniem. Czułam się okropnie. Przede wszystkim byłam zraniona i zazdrosna. Chociaż nie chciałam się do tego przyznawać, ale tak było. A nie powinno tak być, bo byliśmy przecież tylko przyjaciółmi. To było bardzo bolesne i trudne dla mnie. Chodziłam tak po alejkach kilka godzin. Dużo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że nie powinnam być zazdrosna o tą dziewczynę, bo nawet nie miałam o co. Byłam od niej lepsza pod każdym względem. Poza tym Piotrek znał mnie 10 lat. Nie była dla mnie żadną konkurencją. Miała zostać tylko na dwa dni i odjechać, po załatwieniu spraw z jej rodzicami. Na tym miałam zamiar się skupić. Musieliśmy podpisać traktat o zawarcie sojuszu. Archelandia była ostatnią kariną, z którą nie mieliśmy podpisanego traktatu. Musiałam też zająć się przygotowaniami do balu, który miał odbyć się wieczorem na ich cześć. Była to swego rodzaju tradycja i chcieliśmy ich hucznie przywitać.

Tak, więc zaczęłam kierować się w stronę zamku. Gdy weszłam do wielkiej sali, zauważyłam Łucję, Zuzannę i córkę Disey'ów. Podeszłam do nich z delikatnym uśmiechem.

- Jak podoba ci się Ker-Paravel? - Zapytałam, zwracając się do blondynki, która obdarowała mnie obojętnym spojrzeniem. Zrobiła kwaśną minę i mieszała sok porzeczkowy, który trzymała w dłoni. Ja jednak starałam się dalej udawać miłą.

- Czekam właśnie na Króla Piotra. Miał oprowadzić mnie po zamku. - Oznajmiła chamsko i dziewczyny też zauważyły jej okropne zachowanie, ponieważ spojrzały na nią z pod byka. Nagle na twarzy nastolatki pojawił się ogromy uśmiech, a ona patrzyła na coś za mną. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Piotra, który szedł w naszym kierunku. Blondyn uśmiechnął się w moją stronę, po czym przyspieszył tępa. Dziewczyna ruszyła w jego stronę, wylewając na mnie sok. Oczywiście, że zrobiła to specjalnie. Widać było to gołym okiem. Nie tylko ja to zauważyłam. Łucja i Zuzanna patrzyły na to zszokowane, a Piotrek podszedł do mnie, łapiąc mnie w talii.

- Wszystko w porządku, Maddie? - Zapytał, a przez moje ciało przeszły dreszcze. Uwielbiałam kiedy tak do mnie mówił. Z taką troską. Uśmiechnęłam się delikatnie i twierdząco kiwnęłam głową.

- Bardzo przepraszam Wasza Wysokość, straszna niezdara ze mnie. - Odezwała się blondynka, robiąc oczy słodkiego pieska. Każdy jednak widział, że zrobiła to specjalnie.

- Nic się nie stało. - Odparłam z wymuszonym uśmiechem. Miałam wielką czerwoną plamę na mojej ulubionej, beżowej sukni! Byłam bardzo zdenerwowana, ale nie zamierzałam dać tego po sobie poznać. 

- Królu Piotrze, co z tym oprowadzaniem? - Zapytała zadowolona, jakby sytuacja z sukienką i sokiem nie miała miejsca. Piotrek dalej obejmował mnie w talii i patrzył zdziwiony na blondynkę. Po chwili rozejrzał się po sali, jego wzrok zatrzymał się na jego młodszym bracie, który rozmawiał z kucharzem. Znając życie pewnie kazał mu zrobić więcej jedzenia, aby po balu zostało dla niego.

- Edmund! - Krzyknął, a ten odrazu podszedł w jego stronę. - Mógłbyś oprowadzić księżniczkę Lilianę po naszym pałacu? - Zapytał mężczyzna, patrząc na niego wymownie. Jego brat natomiast zrobił dziwną minę. Wydawał się jakby nie był zadowolony z tego pomysłu. Chyba irytująca księżniczka nie przypadła mu do gustu, podobnie jak mnie.

- Pewnie. - Burknął pod nosem, przewracając oczami. Dziewczyna również wydawała się niezadowolona z tego pomysłu. Jednak po chwili naburmuszeni ruszyli w stronę dużych drzwi. Czułam swego rodzaju satysfakcję, widząc niezadowoloną minę dziewczyny.

- Czemu nie chciałeś jej oprowadzić? - Zapytałam, zwracając się do blondyna, a ten uśmiechnął się pod nosem.

- Mam ważniejsze sprawy na głowie, a poza tym widziałem, jak mordujesz ją wzrokiem. - Ostatnią część zdanie wypowiedział tak cicho, abym tylko ja to usłyszała. Przewróciłam oczami, delikatnie się uśmiechając, a ten pocałował mnie w policzek, po czym odszedł.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam pomagać dziewczynom w układaniu dekoracji. Na każdym balu same ozdabiałyśmy sale, żeby było idealnie i dokładnie tak jak byśmy sobie zaplanowały.

- Widzę, że księżę William przedłużył swój pobyt u nas. Miał wyjechać wczoraj. - Zaczęłam rozmowę z uśmiechem, zerkając na mężczyznę, który chodził bez celu po sali, zapisując coś w swoim zeszycie. Książę bez przerwy wpatrywał się w Zuzannę. Widać było, że wpadła mu w oko i ze wzajemnością. Łucja, która stała obok mnie parsknęła śmiechem.

- Tak, uznał, że zostanie do balu, albo jeszcze dwa dni po. - Zuzanna, mówiąc to była wyraźnie skrępowana i zarumieniona. - Tylko dla czystych obserwacji. - Dodała, wracając do wieszania złotej wstążki na kwiatach.

- Chyba obserwacji twojej osoby. - Stwierdziła Łucja, uśmiechając się szeroko. Jej siostra przewróciła tylko oczami i pokręciła głowa z politowaniem.

- Oh Zuziu moja kochana. Nas nie oszukasz. Spodobał ci się. - Stwierdziłam, podając jej kwiatka.

- Co? Oszalałyście. Łączy nas tylko dobro królestwa i nic poza tym. - Zaprzeczyła pewnie, a ja i Łucja się zaśmiałyśmy.

- A kto siedział dziś z nim cały dzień? - Zapytała jej siostra.

- I kto wymykał się w nocy do ogrodu? - Tym razem ja zapytałam. Brunetka otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale nie za bardzo wiedziała co.

- Wy wcale nie jesteście lepsze. - Wytknęła nam z uśmiechem, nawiazując do wczorajszej nocy.

- My wymykałyśmy się we dwie razem, a nie do jakiegoś księcia. - Oznajmiłam, patrząc uważnie na dziewczynę.

- A ty i Piotr? - Zapytała, wyciągając swoją tajną broń, bo nie lubiłam rozmawiać na ten temat. One natomiast, męczyły mnie tym bez przerwy. Był to chyba ich ulubiony temat do rozmów. Ja czułam się dziwnie, rozmawiając z nimi o ich bracie. Fakt byłam o wiele bliżej z Piotrkiem, niż z jego rodzeństwem, ale to była nasza sprawa i wolałam z nikim o tym nie rozmawiać.

- Co ja i Piotr? Nie odwracaj kota ogonem. - Zmieniłam temat, odwracając od niej wzrok. Zawiązywałam wstążkę i liczyłam, że może ta rozmowa się w końcu skończy.

- A ty nie udawaj głupiej. Za każdym razem puszczacie sobie słodkie spojrzenia, a gdy macie okazje to obściskujecie się bez przerwy. Każdy wie o waszych romantycznych schadzkach i nawet dziś spaliście razem. - Przypomniała, a wtedy ja znów na nią spojrzałam. Dziewczyna uśmiechała się dumnie, natomiast mój wyraz twarzy był już bardzo zirytowany.

- Przestań Zuza. - Machnęłam lekceważąco ręką. - Ja i twój brat się tylko przyjaźnimy. To nigdy nie będzie nic więcej. - Dodałam i miałam nadzieję, że skończyłam ten temat raz na zawsze.

- Przyjaciele tak na siebie nie patrzą. - Odparła Łucja zirytowana i smutna, a po chwili jakby obrażona odeszła.

- Powiedziałam cos nie tak? - Zapytałam zdziwiona, zwracając się do jej siostry.

- Nie, Łucja po prostu jest zła, że nie zauważasz tego, że Piotrek nie chce sie z tobą tylko przyjaźnić. - Oznajmiła spokojnie, a atmosfera z przyjemnej zmieniła się w trochę niezręczną. Jednak to one zaczęły ten kontrowersyjny temat o Piotrze.

- Co? Nie gadaj takich głupot. - Prychnęłam, ale dziewczyna wydawała się całkiem poważna.

- To nie są głupoty. Każdy to widzi tylko nie ty,
ale mam do ciebie prośbę.

- Słucham.

- Nie zrań mojego brata.

Patrzyłam na nią z szerokootwartymi oczami, a dziewczyna po chwili wróciła do zawiązywania wstążek. Dlaczego niby miałabym go ranić? Przecież bardzo mi na nim zależało, a mu na mnie. Dobrze się dogadywaliśmy i byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Czasami się kłóciliśmy, ale to było normalne.

- Wiesz co, pójdę się przebrać, bo nie wypada iść na bal w poplamionej sukni. - Powiadomiłam ją, a ona uśmiechnęła się tylko. Odwzajemniłam ten gest i ruszyłam w stronę swojej komnaty.

Ta księżniczka od siedmiu boleści tak bardzo mnie irytowała. Za kogo ona się w ogóle uważała? Rozpieszczona gówniara. Panoszyła się po moim zamku, jakby była u siebie i na dodatek przestawiała się do Piotrka. Oczywiście był bardzo przystojny i miły i uroczy, ale zdecydowanie nie dla niej. Z resztą ja wiedziałam, że ona go nawet nie interesowała. Miał ją totalnie gdzieś i byłam z tego szczerze zadowolona.

Weszłam do swojej komnaty i odrazu zdjęłam poplamioną suknie oraz namoczyłam w zimnej wodzie, aby plama nie została. Naprawdę bardzo lubiłam tą suknię i bałam się, że się nie odpierze. otworzyłam przeogromną szafę, zastanawiając się którą sukienkę mogłam nałożyć. Po wielu dylematach i zastanowieniach postawiłam na fioletową sukienkę z bufiastymi rękawami. Była przepiękna i nawet nie wiedziałam, że taką miałam. Odrazu nałożyłam ją na siebie oraz poprawiłam włosy, które postanowiłam zapleść w warkocz. Wyjęłam pojedyncze pasma z przodu i uśmiechnęłam się sama do siebie, bo wyglądałam jeszcze lepiej, niż wcześniej. Wyglądałam lepiej, niż ona...

Szłam zadowolona z siebie holem, kierując się na sam dół. Mimo poprzedniego złego humoru, czułam się już znacznie lepiej i chciałam jak naszybciej znaleść się na dole.

Zatrzymałam się jednak przy komnacie Piotra, w której usłyszałam irytujący śmiech rozpieszczonej księżniczki. Delikatnie otworzyłam drzwi, a to co tam zobaczyłam sprawiło, że straciłam zdolność oddychania. Blondynka siedziała na kolanach Piotrka i się z nim całowała. Zakryłam usta dłonią, nie wierząc w to co widziałam. Mężczyzna, odsunął się od niej, a gdy mnie zobaczył odrazu zepchnął dziewczynę ze swoich kolan. W moich oczach zebrały się łzy, które usilnie powstrzymywałam. Blondyn patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami i z delikatnie otwartymi ustami. Nie mogłam tam stać dłużej i na nich patrzeć. Pokręciłam głową z politowaniem, po czym wybiegłam z jego komnaty. Ruszyłam na dół, nie zwracając uwagi na jego nawoływania.

Kiedy zobaczyłam Piotrka, całującego się z tą blond kukłą, poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. To uczucie zdrady i zawodu było tak przytłaczające, że moje łzy nie mogły się już powstrzymać. Zaczęły spływać po moich policzkach niczym wodospad. Czułam się kompletnie bezradna i nie wiedziałam, jak miałam sobie poradzić z tym ogromnym bólem w moim wnętrzu. Czułam się zdradzona, smutna i bezsilna. To było jakby ktoś wyrwał mi całą radość i nadzieję. Sama nawet nie wiedziałam dlaczego to mną tak wstrząsnęło, skoro Piotrek nie miał wobec mnie żadnych zobowiązań. Nie byliśmy razem, ani nic. Jednak czasami byliśmy dosyć blisko.

Całą noc spędziliśmy razem. W tamtej chwili poczułam się jakbym nic dla jego nie znaczyła, jakby nasza wspólna noc nic dla niego nie znaczyła. Kiedy to widziałam, moje serce pękło na milion kawałków.

Bal już się zaczął, szłam omijając ludzi, którzy widząc mnie podchodzili i witali się ze mną. Nie zwracałam na nich uwagi. Chciałam wyjść na tras. Musiałam się przewietrzyć i ochłonąć. Nagle poczułam mocny uścisk na moim nadgarstku. Podniosłam głowę do góry i spotkałam się z zmartwionym wzrokiem Edmunda.

- Madison, co się stało? - Zapytał spokojnie, jednak ja nie odpowiedziałam. Wyrwałam rękę z jego uścisku i szłam szybkim krokiem w stronę tarasu.

- Stój! Madison! - Usłyszałam, gdzieś za sobą głos Piotra, ale nie zwróciłam na jego uwagi. Byłam na niego zdenerwowana. A nie powinnam. - Madison do jasnej cholery, poczekaj! - Krzyknął, a ja w końcu się zatrzymałam. Jednak nie odwróciłam się do niego stałam do niego tyłem. Staliśmy na tarasie. Oparłam się o barierkę i wdychałam świeże powietrze.

- Proszę Piotrek zostaw mnie, chcę pobyć sama. - Oznajmiłam spokojnie, starając się aby mój głos brzmiał naturalnie i chyba mi się udało. - Lepiej wracaj do Księżniczki Luciany. Na pewno czeka na ciebie z niecierpliwością. - Dodałam z kpiną w głosie, dalej na niego nie patrząc. Chłopak stanął obok mnie, a ja poczułam okropne ciepło.

- Ma na imię Lilliana. - Poprawił mnie, na co przewróciłam oczami. Miałam gdzieś to jak miała na imię.

- Nie obchodzi mnie to. - Odparłam i odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia. Jednak Piotr złapał mnie ze rękę, odwracając mnie w swoją stronę. Nie chciałam dłużej z nim rozmawiać. Jak dla mnie mógł wracać do swojej głupiej księżniczki.

- Poczekaj. Nie wierzę, naprawdę jesteś o nią zazdrosna? - Zapytał z uśmiechem, ale mnie nie było wcale do śmiechu. Patrzyłam w jego oczy z zdenerwowanym wyrazem twarzy, a on nadal trzymał moją dłoń, przez co nie mogłam normalnie funkcjonować.

- Nie jestem. - Skłamałam.

- Jesteś. - Stwierdził, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył. Oczywiście, że miał ogromną satysfakcję. Przez co czułam się jeszcze bardziej słaba i gorsza. Tylko on potrafił sprawić, że tak się czułam. Tylko on...

- Nie. - Zaprzeczyłam pewnie, ponownie opierając się o poręcz. Narnia o zachodzie słońca była przepiękna, a  z tarasu widok był niesamowity. Poczułam nagle dłonie mężczyzny na mojej talii. Mimo, że zrobiło mi się dużo cieplej, a przyjemne dreszcze przeszły przez moje ciało.

- Hej. - Zaczął i dwoma palcami przekręcił moją głowę tak, abym patrzyła tylko na niego. Piotr trzymał mnie mocno przy sobie, uśmiechając się delikatnie. - Nie ważne ile księżniczek tutaj przybędzie. Nie ważne też jak będą piękne. Nie wybiorę żadnej z nich, a wiesz dlaczego? Dlatego, że żadna z nich nigdy nie będzie tobą. To ty jesteś moją królową. To ciebie Aslan mi przepowiedział. Nawet, jeśli nasza relacja jest typowo przyjacielska to ja zawsze będę czekał tylko na ciebie. Nawet gdyby proponowano mi wszytskie skarby i cudy świata to ja i tak bez wachania wybrałbym ciebie. Zawsze wyniorę ciebie. Książnicza Liliana nie jest nawet w połowie tak idealna jak ty. - Kiedy to wszystko powiedział odrazu zrobiło mi się lżej na sercu.

- Ale ty ją całowałeś i ja myślałam... - Przerwałam na chwilę, ponieważ poczułam się dziwnie z tym, że mi się tłumaczył. Nie powinien tego robić. Był dorosłym facetem, który nie musiał mi się z niczego tłumaczyć. - Z resztą nie ważne. Nie musisz się przecież mi tłumaczyć. Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań, a ja przepraszam, że tak zareagowałam. - Powiedziałam, spokojnie, odsuwając się od niego. Za dużo sobie wyobrażałam, przecież byliśmy tylko przyjaciółmi. Ponownie chciałam odejść, ale Piotrek złapał mnie w talii i znów mocno przyciągnął mnie do siebie.

- Weszłaś po prostu w złym czasie. Od początku za mną łaziła, ale ja wolałem być z tobą. Pocałowała mnie niespodziewanie, gdy chciałem iść po to... - Mężczyzna wyjął z kieszeni piękny wisiorek ze srebrną, wysadzaną małymi diamentami zawieszką, w kształcie śnieżynki. - To dla ciebie. - Oznajmił z uśmiechem, zawiązując naszyjnik na mojej szyli. Odsunęłam warkocza, aby łatwiej mi było go zapiąć. - Żebyś nigdy nie zapomniała, jak bardzo ważna dla mnie jesteś i jak dużo dla mnie znaczysz. - Dodał, dotykając swoją dłonią mojego policzka.

Moje ciało znów oblała fala gorąca. Patrzyliśmy sobie w oczy, a kiedy on zaczął przybliżać swoją twarz do mojej mój oddech przyspieszył. Jednak mimo to nie zamierzałam się odsuwać. Chciałam, aby mnie pocałował. Bardzo tego chciałam... W końcu to się stało, a nasze usta złączyły się w przyjemnym pocałunku. Zamknęłam oczy, rozkoszując się tą cudowną chwilą. Blondyn objął mnie mocniej w talii, tym samym bardziej przysuwając do siebie. To było tak wspaniałe uczucie, że chciałam więcej i więcej. Wsunęłam palce w jego włosy, chcąc go mieć jak najbliżej siebie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. W moim wnętrzu latało stado dzikich motyli, a gdy Piotr dotykał mojego ciała, pragnęłam go jeszcze bardziej. Po kilku tych cudownych sekundach w końcu odsunęliśmy się od siebie, patrząc głęboko w swoje oczy. Moje policzki przybrały kolor różowy, a on uśmiechnął się pod nosem.

- Chodźmy może w bardziej ustronne miejsce. - Zaproponował, po czym złapał mnie za rękę i razem zaczęliśmy kierować się na górę. Szliśmy na około, aby nie spotkać nikogo z gości, ponieważ w tamtej chwili nie chcieliśmy z nikim rozmawiać, ani się widzieć. Chcieliśmy być sami. Tylko we dwoje.

Gdy wiedzieliśmy, że byliśmy już całkowicie sami znów zaczęliśmy się namiętnie całować. Jeszcze nigdy nie pragnęłam czyjeś bliskości tak bardzo, jak jego wtedy. Piotrek otworzył drzwi swojej komnaty, dalej mnie całując. Gdy byliśmy w środku zatrzasnął je nogą. Przywarł mnie mocno do ściany i zaczął całować moją szyję oraz dekolt. Zostawiał na moim ciele sine ślady, a ja westchnęłam ciężko z podniecenia. Wtedy ani trochę nie myślałam logicznie. Po prostu chciałam być jak najbliżej niego. Chciałam czuć jego usta na swoich, chciałam czuć jego całego.

Kiedy całowaliśmy się tak zachłannie, moje serce biło jak oszalałe. Czułam, jakby cały świat zniknął, a pozostała tylko ta chwila pełna namiętności i pożądania. Byliśmy tylko my i nasze szybko pijące serca oraz nierówne oddechy. To było jakby otwarcie drzwi do zupełnie nowego świata, gdzie wszystko inne przestało mieć znaczenie. Po chwili mężczyzna podniósł mnie i położył na łóżku tak, że był nade mną. Cały czas się całowaliśmy i w pośpiechu ściągaliśmy nasze ubrania. Piotr mocniej pociągnął za moją suknie, przez co materiał pękł, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Uśmiechnęłam się w jego usta, coraz bardziej pogłębiając pocałunek. Wtedy liczył się dla mnie tylko on...

Leżeliśmy razem w jego wielkim łóżku wtuleni w siebie. Moje głowa leżała na nagim torsie Piotra, a on szczelnie obejmował moje ciało swoimi umięśnionymi ramionami. Nie mogłam uwierzyć, że się ze sobą przespaliśmy. Jednak było to tak tak cudowne doświadczenie. Jego serce waliło jak oszalałe, podobne jak moje. Czułam mieszankę ekscytacji, intymności i niepewności. To było jak odkrywanie nowej strony naszej relacji, ale też budziło pytania i mieszane uczucia. Byłam ciekawa co będzie dalej. Piotr kciukiem jeździł po moim ramieniu, a ja przyglądałam się i przewracałam w dłoni srebrną zawieszkę od mojego naszyjnika. Obiecałam sobie, że nigdy go nie zdejmę.

- Dlaczego śnieżynka? - Zapytałam, dalej dotykając naszyjnika i spojrzałam na spokojną twarz blondyna. Ten natomiast uśmiechnął się, po czym spojrzał na mnie tym kochanym wzrokiem, który tak kochałam.

- Kojarzysz mi się z zimą. To właśnie w tą porę roku zrozumiałam, że cię kocham. - Odpowiedział, a kiedy wypowiedział te dwa ostanie słowa, po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze i poczułam przyjemne uczucie w podbrzuszu.

Pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha, a moim oczach zebrały się łzy. On mnie naprawdę kochał... A ja kochałam jego.

- Ja też cię kocham. - Powiedziałam, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.

~ ❄︎ ~

Continue Reading

You'll Also Like

705K 19.1K 25
[ EDMUND x READER ] [ narnia: prince caspian ] C O M P L E T E D * You are Caspian's adopted sister - he doesn't know you are actually the daughter o...
1.5K 88 9
Nastoletnia Danielle, jest daleka krewną Profesora Kirke. Mieszka w jego rezydencji, wiedzie spokojne życie. Pewnego dnia przyjeżdża czwórka rodzeńst...
266K 10.3K 32
""SIT THERE AND TAKE IT LIKE A GOOD GIRL"" YOU,DIRTY,DIRTY GIRL ,I WAS TALKING ABOUT THE BOOK🌝🌚
5.9K 163 22
I've decided I'm contributing to this Webtoon because I love it and I haven't seen that much works about it yet. So if you haven't read the Webtoon...