Only A Few Kisses

By pandzia_wpowiesciach

35.6K 1.2K 177

Glory Avila to wykończona nastolatka, której życie nigdy nie było przychylne. Jako mała dziewczynka musiała z... More

Prolog
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
22.
23.
24.
25.
26.

21.

750 40 2
By pandzia_wpowiesciach

Gdyby ktoś kiedyś pytał lub rozważał gdzie byłam kiedy miałam stać w kolejce po inteligencję, urodę, karierę lub cokolwiek innego? Była to kolejka do dobrej głowy i trzymania sojuszu z alkoholem.
Nie byłam z tego powodu wielce dumna, ale charakteru też nie dało się wyprzeć, dlatego nawet najlepszym pod wpływem może się zdarzyć i roztłuc połówkę czystej.
Z połamanym sercem zbierałam kawałki szkieł z butelki uważając, by żaden nie wbił mi się w rękę. Frost że łzami w oczach patrzył na to widowisko i nigdy nie podważyłabym faktu, że ktoś taki jak Will, który prawie płacząc użalał się nad alkoholem kosztującym dwadzieścia dolarów- nie ma uczuć. Takie osoby są najbardziej wrażliwe na krzywdę innych.

- Może chociaż weźmiemy jakąś szmatę i wyciśniemy z niej co się da?- Westchnął ściągając swój kapelusz jakby był przy jakiejś trumnie. Podniosłam się z kolan lekko się chwiejąc, bo odkąd chłopak przyszedł zdążyliśmy wypić już dwa wina mojej mamy. Nie będzie zła. Odkupię obiecuję.

- Spokojnie szeryfie, w pokoju mam jeszcze 0.7 z urodzin.- Zaśmiałam się sięgając po mop, by wytrzeć ostatnie ulatujące już procenty, po czym popsikałam salon perfumami.

Skierowałam się w stronę schodów, by popędzić w stronę mojego pokoju co też jak zauważyłam zrobił Frost. Jude została na dole oglądając tiktoka tak samo jak robiła, gdy sprzątałam to pobojowisko.
Gdy szłam wszystko wydawało mi się śmieszne a życie było lekkie jak nidgy. Uwielbiałam ten stan, ale wiedziałam też że zwłaszcza po winie będę miała takiego kaca jak z Los Angeles do Nowego Yorku.
Nie przejmowałam się tym jednak, bo życie było piękne a równie piękna i pojemna 0.7 znajdowała się z szczycie mojej szafy.
W duchu zaczęłam się modlić, by się z nią nie wypierdolić w trakcie transportu.

- Przytrzymasz mnie?- Odwróciłam się do blondyna, który rozglądał się po wnętrzu. Nie było tu nic nadzwyczajnego łóżko, meble, biblioteczka i jakieś pojedyncze zdjęcia. Gdyby nie było tu książek mogłabym nawet powiedzieć, że to nie jest mój pokój, ponieważ nie było tu zbyt wielu moich charakterystycznych rzeczy. Raczej te które były mi potrzebne na wyciągnięcie ręki, co po prostu sprawiło, że wydawał się trochę nijaki.- Albo łap butelkę jakby leciała, o mnie się nie martw.

Pokiwał głową z szerokim uśmiechem co i mnie się uczyniło. Czułam się jakbyśmy byli małymi dziećmi i razem kradli słodycze z górnej szafki przed rodzicami.
Weszłam na fotel obrotowy a chłopak złapał mnie za biodra ustabilniając siedzisko, dzięki czemu nie chwiałam się jak kilka sekund temu. Ostrożnie wyciągnęłam rękę po butelkę i wzięłam ją. Z największym możliwym skupieniem obserwowałam, czy aby na pewno nie wyślizgnie mi się ona z palców a później uwiesiłam się na szyi Frosta. Z lekkością odstawił mnie na podłogę na co wrzasnęliśmy ze szczęścia i przybiliśmy sobie piątkę.

- Wiesz co, zawsze chciałem mieć taką przyjaciółkę.- Uśmiechnęłam się z myślą, że takie słowa po prostu mnie ruszały a tym bardziej po alkoholu. Chłopak położył się na moim łóżku patrząc w sufit. Podeszłam do niego i również upadłam ciałem na materac kładąc między poduszkami butelkę. Tak dla bezpieczeństwa.- Przez większość liceum miałem przy sobie trzech najbliższych znajomych w tym Brandona i Chase'a.
Z Tonym już nie mam kontaktu mimo, że od zakończenia szkoły minęły tylko dwa lata, może trzy? Nie wiem. Tak czy siak większość znajomości się rozpladła a ja przez to, że wolę czas spędzać z kimś w gronie znajomych, długo nie mogłem poradzić sobie z faktem że nasze drogi się rozeszły. I to nie tak że z chłopakami utrzymywaliśmy kontakt, bo był on minimalny. Na pierwszym roku wziąłem Age gap, więc większość czasu pracowałem w warsztacie mojego wujka. Było git, ale od początku wiedziałem, że to nie dla mnie. Nie jara mnie składanie samochodów czy babranie rąk w smarach.
Brandon od razu po szkole poszedł na prawo a Chase na logistykę. Uczelnia niby stała dla mnie otworem, bo miałem imponujące wyniki z egzaminów. Śmieszne co?- Zapytał patrząc mi w oczy a ja zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co pyta.- Z naszej grupy jestem tym najgłupszym a wyniki mam celujące na taką skalę, że większość uczelni, by mnie przyjęła bez mrugnięcia okiem.

- Nigdy nie uważałam, że jesteś głupi.- Podparłam się na rękach próbując myśleć trzeźwo.- Masz niesamowite poczucie humoru i charyzmę. Myślisz, że na pierwszej lepszej imprezie tak po prostu paliłabym sobie z nieznajomym jak z tobą? Przyszłam do ciebie do domu, ale miałam się dosłownie zaraz zmyć. Gdybym nie poznała tam ciebie, kiedy mnie zagadywałeś lub reszty, którzy byli dla mnie ogromnie mili jak na to że się nie znaliśmy, to nie bylibyśmy w tym pokoju pijani jak szpadel.

Uśmiechnął się szczerze w moją stronę. William Frost był pięknym człowiekiem wewnątrz i zewnątrz. Dziwiło mnie dlaczego nie miał dziewczyny, bo dałabym sobie rękę uciąć że leciały na niego jak ja na nieistniejących mężczyzn.

- Fajne gwiazdki.- Przeniósł wzrok na mój sufit pokryty plastikowymi naklejkami, które świeciły w nocy.- A wracając, nie myślałem nigdy wcześniej, że przyjaźń damsko męska może być tak fajna. Jakby wiesz, czuję się jakbyś była moja siostrą lub rodziną. Musimy się kiedyś umówić na nockę, pomogę Ci oceniać chłopów a ty mi może znajdziesz laske na tinderze. Podobno dziewczyny mają oko na wredne suki, więc chyba nie muszę się martwić nie?

Zaśmiałam się głośno na jego słowa i pokiwałam głową zgadzając się z nim.
Westchnęłam przewracając się na plecy a w momencie moją głową zaczęła wirować.

- Chyba za mało wypiłam, bo mam helikopter.- Parsknął śmiechem i sięgnął po butelkę obok nas. Odkręcił zabezpieczenie i wziął porządnego łyka krzywiąc się od razu. Wzięłam od niego alkohol i zrobiłam to samo czując jak moje gardło piecze przez płyn.- Ochyda, nie wiem jak coś tak niedobrego mogło być tak popularne przez dziesiątki lat.

*

W niesamowitych humorach we trójkę siedzieliśmy w moim pokoju. Ja z Jude poprawiałyśmy już rozpłynięty makijaż a Will bawił się telefonem co chwile robiąc zdjęcia i wysyłając je na naszą grupę lub na instastory.
Czekaliśmy na resztę, bo wszyscy umówiliśmy się godzinę przed wyjazdem do domu strachów, aby się wspólnie przygotować na ten event. Tak, aby było jeszcze staraszniej.
Kończąc się pudorować usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko odłożyłam pędzel i wstałam idąc na dół.

- Ej, możesz dać Chase'owi kopa w jaja tak na przywitanie ode mnie? Byłabym wdzięczna.- Będąc przy drzwiach jeszcze w moim pokoju, usłyszałam bełkot siostry.
Wcale nie byliśmy najebani. Wcale. Tak naprawdę to połowa procentów zdążyła nam już wyparować, ale druga połowa nadal się utrzymuje.

- Daj mu sama, na pewno będzie to dla niego najpiękniejszy moment w życiu.- Pognałam na dół o mało co nie spadając że schodów. Will na widok mojego poślizgnięcia wpadł w taki atak śmiechu, że chyba jego ryk było słychać u sąsiadów.

- Jezus, mogłem to nagrać.- Powiedział wycierając łzę z powieki.- Miałoby to milion odsłon na tiktoku.

- Spierdalaj.- Mruknęłam przewracając oczami, po czym oworzyłam drzwi uśmiechając się szeroko na widok przyjaciół i wskazałam ręką, by weszli do środka.

- Widzę, że dziś idealny dzień na picie.- Parsknął Brandon przytulając mnie na przywitanie, kiedy nadal z szerokim uśmiechem na nich patrzyłam. Pokiwałam głową pełną ekscytacji, bo strasznie się za nimi stęskniłam. W ostatnim czasie rzadko ich widywałam a jeśli już to Allię z dziewczynami na jakiejś kawie, ale nic poza tym.

- Już tak jakby zaczęliśmy testować najlepszy alkohol, ale były tak dobre że wypiliśmy wszystko.- Zaśmiał się Frost u mojego boku.

- Jakie słodkie warkoczyki!!- Krzyknęłam podchodząc szybko do Noriegi patrząc na jej dwa warkocze w kucykach. Wyglądała super uroczo i to zdecydowanie pasowało do niej.

- Dziękuję, miło cię widzieć. Stęskniłam się.- Przytuliłam dziewczynę szepcząc cicho Ja też. W momencie gdy się od niej odsunęłam zostałam zmiażdżona przez Willow, która prawie powaliła mnie na podłogę.

- Gdzie młoda siksa?- Zapytał Chase wchodząc do salonu, ale nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wspomniana osoba mnie wyprzedziła.

- Nazywać to ty tak możesz laski z którymi sypiasz.- Powiedziała moja siostra schodząc ze schodów. Ona przynajmniej zeszła a nie prawie zleciała jak ja.

- Czyli sugerujesz, że masz amnezję i nie pamiętasz naszej wspólnej nocy?- Parsknął podchodząc do niej, by pocałować ją w policzek na co ona go odepchnęła.
Zaśmiałam się, ale ostatecznie powróciłam wzrokiem do osoby, która jako ostatnia weszła do środka.
Noe wyciągnął ręce w moją stronę dając mi znak, bym go przytuliła. Nie zastanawiając się długo wpadłam w jego ramiona na co ten objął mnie szczelnie. Nie widziałam się z nim dobry tydzień co sprawiło, że zaczęło brakować mi tego dupka.

- Jesteś pijana.- Zauważył a ja się odsunęłam.

- No co ty Sherlock, co jeszcze widzisz?- Odwróciłam się idąc wgłąb domu. Chłopaki zaczęli wyciągać z reklamówek jakieś chipsy, soki i w samej rzeczy coś mocniejszego. Dziewczyny poszły po przekąski do kuchni a ja w podskokach mając u boku Westa powędrowałam na kanapę.

- Widzę, że pyskowanie nadal ci się nie ukróciło.- Powiedział biorąc po drodze piwo zero i usiadł na jednym z foteli. Przewróciłam oczami na jego przytyk i sama wzięłam do rąk miskę z chipsami.

- Sorry, stary mnie nie przypilnował, a wiesz czemu?- Pokiwał głową wiedząc co miałam na myśli a ja zaczęłam jeść biorąc do ręki kilka kawałków przekąski.

- Czarny humor także ma się dobrze.

- Ej, miałem dziś dziwną sytuację.- Zaczął Brandon siadając obok mnie. Reszta zwróciła na niego uwagę słuchając co chciał powiedzieć.- Poszedłem sobie do sklepu po bułeczki na śniadanie. Standard.
No to wybrałem super chrupkie, spakowałem do woreczka i zadowolony idę do kasy, aż tu jakaś babka, nie wiem koło siedemdziesiątki woła żebym zaczekał. Myślę sobie dobra, może potrzebuje pomocy żeby jej coś podać a ona zaczyna mnie komplementować.- Zakrył twarz rękoma śmiejąc się z zażenowania.- Kurwa traumę mam po tym. Gadała jakieś rzeczy, że pięknie pachnę, taki wysoki jestem i umięśniony i żebym dał jej numer, bo chce mnie zapisać w kontaktach. Spierdoliłem najdalej od niej zostawiając te bułki i poszedłem do innego sklepu.

Zaczęłam się głośno śmiać, bo ta sytuacja była irracjonalna kiedy dwumetrowy chłopak przestraszył się jakiejś starszej kobiety.

- Jednak to prawda.

- Co?- Zapytał patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- To że tacy goryle jak wy, tak naprawdę są jak małe myszki.- Parsknęłam biorąc do buzi kilka chipsów.

- Nie chciałem, żeby poczuła się zraniona gdybym nie odebrał od niej. Wolałem zrobić to w tempie ekspresowym.

- Jasne.- Pokiwałam głową z uśmiechem na co przewrócił oczami.

- Co powiecie na grę w nigdy przenigdy?- Spojrzałam na Chase'a wzruszając ramionami na co reszta zaczęła się zgadzać.
Byłam już podpita a ta gra spotegowałaby to kilkukrotnie, ale kto by się tym przejmował?
Allia ustawiła w rzędzie kieliszki, które napełniła płynem.

- Dobra zaczynamy od Jude i idziemy kolejno ja, Frost, Allia, Brandon, Glory, West i Willow.- Powiedział na co wszyscy pokiwali głowami zgadzając się.

- Nigdy przenigdy nie tańczyłam na stole.- Moja siostra zaczęła zabawę patrząc na każdego z uśmieszkiem a później skierowała wzrok na mnie. Zaśmiałam się na wspomnienie z moich ostatnich urodzin kiedy spędzałyśmy je we trójkę z Jude i Willow przy dużej ilości wina. Wzięłam do ręki szkliwo pijąc od razu jego zawartość co również zrobił Crawford, Noriega i Collins.

- No co?- Skrzywił się Chase gdy zauważył wzrok Jude.- Gdybym mógł to wskoczyłbym na żyrandol, ale był za wysoko. Dobra dalej. Nigdy przenigdy nie powiedziałem Kocham Cię, komuś kogo faktycznie nie kochałem.

- Kurwa, byłem wtedy w podstawówce, okej.- William uniósł kieliszek pijąc go od razu krzywiąc się.- Don't judge me.

- Allia twoja kolej.- Dziewczyna pokiwała głową myśląc nad pytaniem.

- Nigdy przenigdy nie miałam brudnych myśli o osobach z tego pokoju.- Zwęziłam oczy w zamyśleniu chcąc przypomnieć sobie jakąś sytuacje, ale jak szybko zaczęłam myśleć tak szybko przed oczami miałam obraz siebie z brunetem w górach.
Chwyciłam za kieliszek nie interesując się tym co ktoś pomyśli. Nasze spojrzenia z chłopakiem się spotkały kiedy on upijał piwo zero patrząc wprost na mnie. Zrobiło mi się gorąco przez to jak na mnie patrzył, bo czułam jakby jego wzrok świdrował mój umysł.

- Bierz to kurwa.- Powiedział Crawford wciskając Jude alkohol czym odwrócił moją uwagę.

- Czemu mam niby pić?

- Mam powiedzieć przy wszystkich co mówiłaś mi na tamtej imprezie?- Wkurwiona spojrzała na chłopaka odbierając od niego szkliwo i opróżniła jego zawartość.

- Jesteś chujem, że o tym wspominasz praktycznie zawsze kiedy się widzimy.

- Taka gra i takie pytanie kłamczucho.

*

Dwie godziny później wszyscy byli w swoim świecie, więc chłopak o imieniu Noe, jednocześnie tatuś całej grupy zarządził, że nigdzie nie idziemy bo nie będzie nas prowadził za rączkę jak przedszkola.
Od tamtego momentu byłam na niego wkurwiona i nie odzywałam się kiedy mnie o coś pytał. Może zachowywałam się dziecinnie, ale serio chciałam iść do tego domu strachów.

Siedziałam właśnie na blacie wyspy kuchennej robiąc sobie zdjęcia razem z Willow. Oczywiście rekwizyty miały ogromne znaczenie, bo obydwie specjalnie założyłyśmy do tego kapelusze, które wcześniej miał Will i Jude.

- Czekajcie zrobię wam dwóm. Blondi siadaj na blat.- Powiedział Brandon biorąc od mojej przyjaciółki telefon. Odkąd rozjaśniła włosy, ktore z kolei wyszly bardzo ładne, dostała taki przydomek i każdy ją tak nazywał.

- Mogą myć rozmazane, najlepiej klikaj cały czas a później będę wybierać.- Collins usadowiła się obok mnie i wzięła szklankę ze słomką pozując z nią.
Uśmiechnęłam się szeroko do aparatu kiedy flash rozblysł. Brandon sprawdzał się świetnie w roli fotografa i chętnie bym go zatrudniła na pełen etat gdybym tylko miała pieniądze na to by mu płacić.

- Ej przenieśmy się na drzewo.- Zeskoczyłam z blatu idąc w stronę tarasu.- To będzie jak w teledysku Katy Perry.

- Chyba cię pojebało, że będziesz skakać po drzewach jak małpa.- Obróciłam się na dźwięk głosu Noego i zrobiłam minę w stylu nie masz nic do gadania, bo i tak to zrobię.

- Czemu niby?

- Bo jesteś pijana i się prędzej zabijesz niż wejdziesz?- Bardziej zapytał niż stwierdził przedrzeźniając mnie, ale nie wiedział że to co wymyśli Glory Avilla tak się stanie choćby skały srały.

- Zrobię to.- Wzruszyłam ramionami nie robiąc sobie nic z jego słów i otworzyłam drzwi balkonowe wychodząc na zewnątrz wołając moich kompanów.- Tu jest idealne, ma sporo gałęzi i wygląda jakby było w jakimś gąszczu.

- Jak wam się coś stanie nie przychodźcie do mnie, żeby jechać do szpitala.- Przewróciłam oczami i złapałam się jednej z gałęzi nogami wchodząc na pień co też odwzorowała Collins po drugiej stronie.

- Ustaw zdjęcie live Brandon!- Krzyknęłam próbując wdrapać się jeszcze wyżej. Kiedy flash rozbłysł uśmiechnęłam się i wyrzuciłam rękę w powietrze zapominając, że trzymałam się drzewa. Krzyknęłam krótko zlatując na ziemię.

- Kurwa.- Jęknęłam w pierwszej sekundzie myśląc, że nie żyję ale promieniujący ból w ręce uświadomił mi jak bardzo jest źle.
Chciałam wstać i ją trochę rozmasować, ale w sekundzie Willow podbiegła do mnie mówiąc, abym jej nie ruszała, bo mogłam sobie coś uszkodzić.

- Japierdole, mówiłem kurwa dlaczego ty mnie nie słuchasz?- West podszedł do mnie kiedy siedziałam opierając się o to nieszczęsne drzewo czując jak łzy zbierają mi się pod powiekami.

- Spierdalaj, sam zdecydowałeś że nie idziemy do domu strachów.

- I to przez to wymyśliłaś, że mnie nie będziesz kurwa słuchać? Poważna jesteś, Mogłaś sobie zrobić coś gorszego a nawet nie wiemy czy nie masz wstrząśnienia mózgu.- Powiedział wkurwiony patrząc na mnie, ale w momencie poczułam jak mi się robi duszno a świat zaczął się zamazywać. Próbowałam oddychać, ale sama nie wiedziałam czy to robiłam.- Kurwa dzwońcie po karetkę, zaraz zemdleje! Glory do kurwy oddychaj.

Słyszałam jego głos jak za jakąś ścianą, bo w uszach niemiłosiernie mi piszczało aż w końcu pozwoliłam sobie przymknąć oczy co sprawiło, że ból poszedł w zapomnienie.

Ig. Pandzia_wpowiesciach
Tt. Pandzia_wpowiesciach
#midnightcigaretteswatt

Continue Reading

You'll Also Like

65.3K 7.2K 25
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...
111K 3.5K 35
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
31.7K 1.2K 15
„Jesień w Boulder City przynosi nie tylko zmieniające się liście, ale także powrót nielegalnych wyścigów samochodowych. Dla 17-letniej Grace, sztuka...
214K 6.8K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...